Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1:

Hej witajcie! Ten rozdział dedykuje wszystkim czytelnikom Wplątanej. 

To opowiadania powstało właśnie dzięki Wam. Miłego czytania! 


*************************************************************************


Pokłóciłam się właśnie z rodzicami. Oczywiście jak zawsze wszystko co złe to moja wina. Nie mogłam już tego słuchać, spakowałam się i wyszłam. Trochę tego żałuję, bo niby gdzie mam teraz iść... Postanowiłam udać się do mojej przyjaciółki. Dzwoniłam parę razy, ale nikt mi nie otworzył. W momencie kiedy zaczął padać deszcz pobiegłam, na przystanek autobusowy. Wsiadłam i jechałam. Nie obchodziło mnie, gdzie, ważne żeby jak najdalej stąd. Usiadłam wygodnie na siedzeniu i słuchałam muzyki, jednak po chwili film mi się urwał.

- Halo! Proszę Pani! – szturchał mnie kierowca.

- Tak?! – odskoczyłam.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

- Yyy, tak.. ile płacę...? – wstałam i wyciągnęłam portfel.

- Nic, słońce.. Zmykaj, bo to nie przyjemna okolica. – uśmiechnął się.

- Bardzo Panu dziękuję. – zabrałam plecak, gitarę i ... zatrzymałam się przy wyjściu..

- A tak w ogóle to gdzie jesteśmy? - zapytałam.

- W Nowym Jorku..- odpowiedział. O cholera..

Przecież to jest jakieś... 10 godzin jazdy z Michigan... O matko..

Wyszłam z autobusu i udałam się do pobliskiego sklepu. Kupiłam sobie jakieś ciastko z dżemem i sok. Przemierzałam tak ulicę, aż w końcu zauważyłam piękny park. Pobiegłam tam i rozłożyłam na murku. Wyciągnęłam gitarę i zaczęłam grać. Parę ludzi zatrzymywało się i słuchało, co było bardzo miłe. Kiedy już moje palce, domagały się przerwy schowałam gitarę i wyruszyłam dalej..

,, Gdyby Ethan żył, nigdy bym nie uciekła z domu.." – pomyślałam

Kiedy miałam 16 lat, czyli dobry rok temu byłam na imprezie. Bawiłam się z koleżankami, aż w końcu pierwszy raz w życiu sięgnęłam po dużą dawkę alkoholu. Zadzwoniłam po brata, żeby po mnie przyjechał i zabrał mnie do siebie, bo nie chciałam by rodzice mnie taką widzieli, gdy przyszedł pod klub, wyszliśmy razem i ruszyliśmy w stronę samochodu. Nagle usłyszeliśmy strzał. Ethan powiedział, żebym szybko pobiegła do samochodu, a on sprawdzi co to... Odradzałam mu, ale... poszedł. Kiedy widziałam jak znika za ścianą. Znów strzał. Wróciłam się, a on leżał postrzelony, na ziemi. Kiedy facet zobaczył, że na nich spoglądam, zaczął za mną biec. Schowałam się w jednej z restauracji i udało mi się uciec. Gdy rodzice dowiedzieli się co się stało.. Oczywiście, cały czas obwiniali mnie.. Nie wytrzymałam i uciekłam...

************************

Teraz jestem w obcym mieście, w sumie to pełnoletnia będę za 2 tygodnie, nie mam gdzie spać, a co gorsza zaczyna zachodzić słońce.
Pomyślałam, że czemu nie... Zapytam kogoś o jakiś hotel i może mnie wpuszczą. Niestety, ulice były już dość puste. Nagle usłyszałam rozmowę.... Jakby w tym parku. Weszłam w głąb i zobaczyłam trzech chłopaków, którzy siedzą na ławce. Odetchnęłam i podeszłam trochę bliżej, po chwili zobaczyłam, że oni biją jakiegoś jeszcze chłopaka który zwija się z bólu pod ławką. Wycofałam się lekko, lecz jeden z nich zauważył mnie.. Zaczęłam uciekać...
Nagle, ktoś złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął.

- Hej, maleńka co tak uciekasz? Teraz już Cię sytuacja nie ciekawi... - wykręcił moją dłoń, a gitara spadła na ziemię.

- Ja.. tylko przechodziłam i chciałam zapytać ... - nagle podeszło także tych 2 kolesi i nieźle się wystraszyłam. Otoczyli mnie, a ja patrzyłam na chłopaka, który cały czas trzymał mi nadgarstek.

- No o co chciałaś zapytać? – pociągnął mnie do siebie.

- Ała... to boli. – wyszlochałam.

- Nate, puść ją. – powiedział któryś z tyłu. Poczułam jak moja ręka robi się wolna...

- Ja.. bo .. na ulicy nikogo nie było, a chciałam zapytać czy jest tu jakiś hotel.. i no... a wy siedzieliście w parku więc postanowiłam podejść, ale... - zatrzymałam się.

- Ale nie chciałaś skończyć tak jak on? – obrócił się i pokazał na leżącego chłopaka w oddali.

- Noo... tak.. po prostu... - ,, Ahh, ogarnij się Molly, wyczuwają twój strach" – powiedziałam w myślach.

- Za późno.. – krzyknął i uderzył mnie w policzek, a ja upadłam płacząc.

- Nie! Nate, cholera! Pojebało Cię! – krzyczał.

- No co.. Widziała nas i co.. – warknął.

- To ją weźmy... wtedy nikomu nie powie, z resztą może się przydać. - o cholera!!! – pomyślałam.

- Dobra. Jak chcecie.. – burknął i podszedł do mnie. Odsunęłam się lekko. – Choć kurwa, bo dostaniesz jeszcze raz. – złapał mnie za rękę i momentalnie wstałam. Pociągnął mnie za sobą.

- Moja gitara! – krzyknęłam odwracając się, lecz nie było jej tam. Po chwili zauważyłam, że chłopak, który się za mną wstawił wziął moje rzeczy.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro