Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~*~ 10

-Cześć!- krzyknęłam w kierunku klaczy.

-O, hej!- odpowiedziały po czym, tak jak miałyśmy z zwyczaju, przytuliłyśmy się szyjami.- Jak ci poszło?

-Pierwsze miejsce. I nowy rekord.

-Gratuluję!- powiedziała Arkadia.

-A jak poszło Pegasus'owi i Sun'owi?- zainteresowała się Vanilla potrząsając rudą grzywą.

-W Nagrodzie Calderona Red Sun zajął czwarte miejsce, w Nagrodzie Criterium drugie, a Pegasus...-opuściłam głowę do ziemi i  dopowiedziałam- Drugie i trzecie.

-O co chodzi?- zapytała Queen.

-Z czym?

-No... z Pegasus'em.- dodała Vanilla.

Spojrzałam po kolei na wszystkie klacze, zaczynając od Essence, a kończąc na kasztance.

-Od dekoracji Nagrody Calderona Pegasus nie chce ze mną rozmawiać. Nie wiem dlaczego. Nic mu nie zrobiłam. Unika mnie, gdy do niego mówię obraca łeb w innym kierunku lub tylko coś mruczy pod nosem albo ignoruje mnie...

-Hmm... ciekawe o co mu chodzi.- zastanawiała się na głos Essence.- A kto wygrał Nagrodę Criterium?

-Jakiś Silver Stallion. Pochodzi ze stadniny w której teraz mieszka Lady's Daisy. Po za tym spotkałam ją na Służewcu. Też ścigała się w Nagrodzie Calderona. Zajęła trzecie miejsce. Dzisiaj rano podczas spaceru chciałam z nią porozmawiać, ale musiała już wracać.

Nastała cisza. Zaskrobałam kopytem w ziemi.

-Gdzie znów startujesz?- zapytała Arkadia.

-Nagroda Efforty i Nagroda Nemana. W ostatniej startuje również Pegasus. Sezon trzyletni zaczynam Nagrodą Dżamajki.- westchnęłam.- Macie ochotę na małą galopadę?

-Dopiero co odbyłyśmy nasz codzienny trening.- parsknęła śmiechem Vanilla.- Możemy jutro? Bo dzisiaj jesteśmy wykończone!

-Nie no spoko, to sama się przebiegnę.- odpowiedziałam po czym obróciłam się na zadzie i odgalopowałam od klaczy. Spokojnym galopem przemierzałam kolejne metry pastwiska.

***

Wreszcie po kilkudziesięciu minutach zaczęło brakować mi oddechu. Zatrzymałam się koło furtki. Boki miałam mokre od potu, szyja była praktycznie cała w pianie, a w ustach miałam pustynie. Ciężko dysząc spojrzałam na niebo. Można było już ujrzeć na nim zarys półksiężyca. Powoli błękit ustępował miejsca granatowi. Przeniosłam wzrok na stajnie z której wyszła Soraya. W kilka sekund pojawiła się przy białym ogrodzeniu.

-Jednak nie wezmę cię dzisiaj na trening.- mówiła patrząc na mnie krytycznym wzrokiem.- Chodź, bo się przeziębisz.- przypięła do mojego kantara uwiąz, wyprowadziła z pastwiska i zaprowadziła do stajni.

***

W stajni Soraya, zbierakiem do potu zebrała jego nadmiar, założyła na mnie derkę i wprowadziła do mojego, świeżo wyczyszczonego boksu w którym czekało na mnie siano. Dopiero wtedy poczułam zmęczenie. Soraya oparła się o mój boks.

Zamknęłam powieki, ale sekundę później rozległ się tętent kopyt. W mgnieniu oka do stajni wparowali jej pozostali lokatorzy oraz stajenny. I oczywiście zaczęło się zamieszanie. Połowa koni zajęła swoje boksu, a druga jeszcze nie lub nieswoje. Golden Pegasus przechodząc koło mojego boksu położył uszy po sobie spoglądając na mnie kątem oka. Odpowiedziałam mu tym samym. Minutę później dziewczyna i stajenny ogarnęli całe to zamieszanie, pozamykali konie w boksach, a każdemu założyli derki. Zgasili światło, wyszli i zamknęli stajnie. Znów przymknęłam oczy z nadzieją, że uda mi się zasnąć lecz niebo przecięła błyskawica, a kilka sekund później rozległ się ogłuszający grzmot...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro