Rozdział 23
„Każdego dnia zegar resetuje się. Twoje wygrane nie mają znaczenia. Twoje niepowodzenia nie mają znaczenia. Nie stresuj się tym, co było, walcz o to, co mogłoby być".
Sean Higgins
Conor
- Conor wstawaj. – czułem pocałunki na ramieniu i przez to jeszcze bardziej chciałbym zapaść w sen. A może i wziąć swoją dziewczynę w ramiona żebyśmy nie musieli w ogóle wychodzić z łóżka.
Potem jak Ava, Rosa i Sara dopadły Alyssę urządziliśmy sobie wieczór gier podczas którego moja dziewczyna (w końcu mogłem ją tak nazywać) nie schodziła z moich kolan przez cały wieczór i ciągle się do mnie przytulała. Po wyznaniu sobie swoich uczuć czułem się jakbym wszedł na Mount Everest albo i jeszcze lepiej.
Wyznała mi swoje uczucia a co najważniejsze kochała mnie. Nie byłem ideałem i może popełniałem błędy jednak ona z jakiegoś powodu wybrała właśnie mnie i każdego dnia będę pokazywał jej, że nigdy tego nie pożałuje. Nie wiedziałem co przyniesie przyszłość jednak pewnym byłem jednej rzeczy. Będę ją kochał jak najmocniej, bo ona była tego warta.
Spać poszliśmy dopiero nad ranem więc otworzenie oczu graniczyło z cudem.
- Conor spóźnimy się na zajęcia. – szarpnęła mną, ale dla świętego spokoju spojrzałem na zegarek.
- Zajęcia mamy dopiero za dwie godziny. – wymamrotałem przejeżdżając ręką po twarzy.
- Ale ja muszę jeszcze zmienić pracę.
- Przecież już ją napisaliśmy. – wtuliłem się w nią.
Byłoby mi przy niej zbyt dobrze, aby przejmować się tym, że mogłem spóźnić się na zajęcia. Równie dobrze mogliśmy wstać za godzinę i tak by zdążyła, ale moja dziewczyna miała to do siebie, że wszystkim się przejmowała a tym bardziej musiała mieć wszystko zaplanowane krok po kroku. Tutaj nie było wyjątków, ale jakoś mi to w niej nie przeszkadzało a bardziej ją za to podziwiałem, że tak bardzo przykładała się do studiów, ale i zajęć.
- Ale ja chcę zmienić odpowiedzi na takie które naprawdę mnie opisuję. – powiedziała cicho.
Momentalnie podniosłem się z łóżka patrząc na nią zaskoczony. Teraz w pełni dotarło do mnie, że w większości tych pytań oszukiwała, ale jakoś nie przywiązywałem do nich zbytnio wagi więc zupełnie o tym zapomniałem. Analizując jej odpowiedzi dotarło do mnie, że faktycznie odpowiadała tak aby omijać temat swojej przeszłości.
Najważniejsze dla mnie było to, żeby ona była szczęśliwa i jeśli chciała podzielić się swoim życiem, które nie było kolorowe i usłane różami miałem zamiar ją w tym wspierać. Nie chciałem, żeby cierpiała jeszcze bardziej wracając do tego jednak może to w pewien sposób jej pomoże i będzie stanowić pewien krok do przodu.
Spoglądałem na jej pięknie rozczochrane od poduszki włosy i koszulkę, w którą była ubrana a którą wczoraj na nią narzuciłem.
- Jesteś tego pewna? – przyciągnąłem ją swoje ramiona i obróciłem nas tak aby mogła leżeć w znacznej części na mnie.
- Jestem. – patrzyła mi prosto w oczy opierając brodę na piersi.
- Okej.
- Ale musisz mnie puścić wiesz? – przewróciłem oczami na jej słowa, bo wcale nie chciałem tego robić. W tej pozycji było mi za przyjemnie.
- Ale jeszcze nie teraz. – złożyłem czuły pocałunek na jej czole i zaciągnąłem się kwiatowym zapachem jej szamponu do włosów.
Zacieśniłem uścisk by jeszcze przez chwilę móc trzymać ją w ramionach.
***
Z łóżka wyszliśmy po godzinie, przez cały czas ją przytulałem i co najmniej kilka razy powtórzyłem jaka była cudowna, jak bardzo byłem z niej dumny. Cieszyłem się jak dziecko, bo mogłem na własne oczy obserwować, jak robiła kolejny krok do przodu i wiedziałem, że chciałem być każdych innych.
Moja dziewczyna biegała po pokoju i pakowała swoje rzeczy wyglądając przy tym niesamowicie cudownie ze zmartwioną miną i przygryzioną dolną wargą. Denerwowała się całym tym projektem, ale nie miała czym, bo praca, którą stworzyliśmy była wręcz idealna. Bałem się jednak o coś zupełnie innego. Dokładnie o to, że mieliśmy ją przeczytać przed całą salą a napisała tam bardzo trudne i ciężkie rzeczy, które mogły wywołać różne reakcje.
Przez całą drogę do sali trzymałem ją za rękę i niby od niechcenia muskałem palcem wskazującym wnętrze jej dłoni. Wiedziałem, że jakikolwiek kontakt fizyczny pomoże jej się uspokoić, dlatego starałem się robić dosłownie wszystko, aby na chwilę zapomniała co się wydarzy.
Od razu po przekroczeniu progu sali ludzie starali się udawać, że nie spoglądali w naszym kierunku, ale prawda była taka, że byli niezmiernie ciekawi. Nigdy tak otwarcie nie odnosiłem się za swoimi uczuciami do jakiejkolwiek dziewczyny a teraz wchodziłem za rękę z jedną z nich.
Zauważałem te spojrzenia, kiedy coraz więcej osób zauważyło jej wytatuowane nadgarstki co wywołało wielkie poruszenie. Jednak nikt nie miał na tyle odwagi, aby podejść bliżej i przyjrzeć się szczegółom. Przed wyjściem pomogłem jej się ubrać, bo nie chciałem, żeby zrobiła sobie krzywdę co wywołało niewielką kłótnię. Nic nie mogłem poradzić na to, że byłem w stosunku do niej nadopiekuńczy i chciałem pomagać jej we wszystkim w czym mogę.
Usiedliśmy na tych samych miejscach co zawsze i zaczęliśmy czekać na nauczyciela.
- Jesteś tego pewna? – dopytałem po raz kolejny trzymając ją mocno za rękę.
- Tak. – odpowiedziała stanowczo.
- Okej. – przepływie chwili przyciągnąłem jej rękę do swoich ust i pocałowałem a ona przez cały ten czas obserwowała mnie spod rzęs.
Jeszcze tego nie wiedziała, ale kiedy powiedziałem, że zawsze będę przy niej mówiłem bardzo poważnie. Będę ją wspierał w każdej jej decyzji, pomagał gdy zajdzie taka potrzeba i stał u jej boku, aby mogła oprzeć się o mnie, kiedy nie będzie miała już sił.
Czas dłużył mi się niemiłosiernie i miałem wrażenie, że czekałem godzinami zanim nasz wykładowca wszedł do sali. Na początku byłem wściekły, że musiałem uczestniczyć w tych zajęciach i nawet przeszło mi przez myśl, żeby się z nich wypisać jednak od razu zostałem uprzedzony, że nie ma takiej możliwości. Teraz byłem za to wdzięczny, bo gdyby nie one nie poznałbym jaka naprawdę była moja Issa. Czuła, delikatna, pomocna, czasami agresywna w pozytywny sposób oczywiście no i w końcu szczera rada bólu.
Zajęcia powoli się zaczynały a studenci w parach zaczęli wychodzić na podest aby przeczytać swoje prace. Każdy znalazł mógł sobie interpretować temat pracy w jaki sposób chciał miły zrobić prezentację czy odegrać scenki. To była nasza inicjatywa i mogliśmy wykonać ją w jaki sposób tylko chcemy. Słyszałem praktycznie też same rzeczy: szczęśliwa rodzina, to czego żałują to upicie się, po prostu szczęście kwiatki i te inne duperele.
Zacząłem się martwić, że to co chciała przedstawić moja dziewczyna będzie zbyt brutalne jednak prawda była lepsza od kłamstwa.
- Następni są Pani Callahan i Pan Daniels. Zapraszam – powiedział w końcu nauczyciel a ja miałem wrażenie, że siedząca obok mnie Alyssa zaczęła się jeszcze bardziej denerwować.
Wziąłem ją więc za rękę i ruszyłem w stronę nauczyciela. Z każdym krokiem spinała się coraz bardziej i wiedziałam, że odpowiedzi jakich udzieliła za chwilę ujrzą światło dzienne.
- Pani Callahan zaczyna. – zaproponował wykładowca, kiedy zaczęliśmy spoglądać na samych siebie nie wiedząc które ma zacząć.
Kiedy spojrzałem na swoją kartkę dotarło do mnie, że moja praca zmieściła się do dosłownie na jednej stronie, ale po prostu udzielałem krótkich odpowiedzi wiedząc, że zawierają wszystko co mógłbym powiedzieć na głos. Uścisnąłem jeszcze raz dłoń mojej dziewczyny i w końcu zaczęła czytać.
- Pytanie pierwsze. Mój najszczęśliwszy dzień to ten w którym moja dziewczyna powiedziała, że mnie kocha. - mrugnąłem do niej przekornie, kiedy spojrzała w moim kierunku. – Pytanie drugie. W ciągu pięciu lat zmieniłem się na lepsze a to tylko dlatego że w moim życiu pojawiła się ta urocza i niezwykle dobra dziewczyna, która pokazała mi, że mogłem być jeszcze bardziej szczęśliwszy. Pytanie trzecie. Moim najgorszym koszmarem jest utrata bliskiej osoby, która znaczy dla mnie niezwykle dużo. Nigdy nie chciałbym przeżywać takiego bólu. Pytanie czwarte. Najbardziej boję się tego, że przez swoje działania mogę stracić Alyssę, bo jeszcze nigdy nie miałem na poważnie dziewczyny a ona sprawia, że chciałbym być dla niej o wiele lepszym. Pytanie piąte. Motywuje mnie to, że mam dla kogo żyć. Pytanie szóste. Nie mam żadnych sekretów, bo wszystkie wyznałem swojej dziewczynie. Pytanie siódme. Kiedy cierpię staram się poprosić o pomoc swoich przyjaciół. Pytanie ósme. Nie mam w swoim życiu osób których nigdy chciałbym nie widzieć na oczy. Pytanie dziewiąte. Żałuję, że tak późno powiedziałem co tak naprawdę czuję do swojej dziewczyny, ponieważ gdy mam ją obok siebie nie wyobrażam sobie bez niej życia.
Dotarło do mnie, że większość odpowiedzi których udzieliłem dotyczyło właśnie Alyssy a gdzie tak naprawdę poprzednia wersja wydawała mi się teraz niezwykłe słaba i bezwartościowa. Tak bardzo zmieniłem się i to właśnie dzięki niej. To ona wydobywała ze mnie te wszystkie dobre cechy, o których bym się nie podejrzewał.
Kiedy skończyła czytać w sali panowała kompletna cisza. Ludzie, którzy mnie znali teraz zobaczyli mnie zupełnie innej strony takiej której nikomu nie pokazywałem. Większość myślała, że jeśli było się sportowcem to miało się wszystko, ale tak naprawdę życie potem to weryfikowało i okazywało się, że przegapiliśmy albo straciliśmy coś co mogło dawać nam szczęście. Wystarczyło po prostu zebrać się na odwagę i zrobić ten jeden krok. Ja go zrobiłem i ani przez chwilę tego nie żałowałem.
- Zachowam ją sobie na pamiątkę. - powiedziała ze łzami w oczach trzymając w dłoniach pomiętą kartkę.
- Dobrze. - przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem delikatnie w czoło.
Alyssa
Kiedy pisaliśmy wspólnie pracę dotarło do mnie, że pierwsza wersja wyglądała zupełnie inaczej więc musiał ją zmienić w niewiedzy przede mną. Spodobała mi się ta w której przelał na papier wszystkie swoje uczucia i wiedziałam, że nigdy jej nie oddam. Zachowam ją sobie na pamiątkę i czasami wrócę do niej wspomnieniami, ponieważ chciałam patrzeć na namacalny dowód jak bardzo cieszył się z tego, że byłam w jego życiu.
- Panie Daniels może pan zaczynać. – chrząknął nauczyciel odwracając wzrok. Nic dziwnego, że przywoływał nas do porządku, skoro przez cały czas okazywaliśmy sobie uczucia a co najważniejsze spoglądaliśmy sobie w oczy w taki sposób, że zaczęło robić się niezwykle intymnie.
- Pytanie pierwsze. Mój najszczęśliwszy dzień to ten w którym po raz pierwszy wybrałam się na łyżwy. Nigdy na nich nie byłam i z niecierpliwością czekałam na ten dzień. Pytanie drugie. Kiedy patrzę wstecz zupełnie nie przypominam tej osoby jaką byłam. Teraz jest szczęśliwa, że mam przyjaciół i rodzinę, która mnie wspiera i jest dla mnie najważniejsza. Ale kiedy cofam się do przeszłości widzę zniszczoną, załamaną dziewczynę, która chciała po prostu mieć odrobinę spokoju i żeby go uzyskać podjęła złą decyzję. Pytanie trzecie. Ten moment, w którym... - Conor przerwał i przyciągnął mnie bliżej do siebie. Czułam jak bardzo przeżywał słowa zapisane na kartkach i które miał przeczytać. To właśnie była najgorsza część całego projektu, ponieważ pisząc swoje prace wiedzieliśmy, że mieliśmy przedstawić siebie nawzajem.
- Conor. – zwróciłam na siebie jego uwagę ignorując wszystkich wokół. Kilka osób zaczęło szeptać między sobą nie wiedząc, dlaczego tak nagle przerwał w połowie zdania. Kiedy w końcu na mnie spojrzał powiedziałam zdecydowanym słowem te cztery drobne słowa. – Jest dobrze, przeczytaj wszystko.
Nie mógłby być sobą, gdyby się nie upewnił, czy mówię szczerze. Przez dłuższą chwilę spoglądał w moje oczy i najwyraźniej musiał wyczytać z nich odpowiedź, ponieważ kiwnął głową i zaczął czytać od momentu, w którym skończył.
- ... w którym mój brat próbował mnie ratować po tym jak chciałam odebrać sobie życie. Wciąż słyszę jego krzyki i pytania, dlaczego i to najbardziej mnie boli. – po jego słowach w sali słychać niedowierzające szmery, wciąganie powietrza a także odwracanie głowy. Przepracowałam to wszystko i mogłam szczerze powiedzieć, że mnie to nie ruszało. Już nie.
- Czytaj. – zachęcałam go dalej.
- Pytanie czwarte. Najbardziej boję się tego, że kiedyś nie dam rady i zrobię to ponownie. Pytanie piąte. Wstaję codziennie rano, bo wiem, że mam dla kogo żyć i rodziną o jakiej marzy każda dziewczyna. Pytanie szóste. Jak każdy mam swoje sekrety, o których nie chciałaby mówić. Jednak ja mam taki który jest warty zapamiętania. Otóż pewnego czasu wylądowaliśmy w areszcie praktycznie całą grupą. Udawałam, że byłam wściekła, ale tak naprawdę w duchu cieszyłam się, bo zrobiłam coś szalonego i podobało mi się to.
- Wiedziałem! – Ethan podniósł się z krzesła i wskazał na mnie palcem. Jego dziewczyna starała się go usadzić z powrotem i kiedy jej się to nie udało zjechała w dół krzesła tak żeby nie było jej widać a nawet zakryła rękę oczy. – Każdy lubi moje piosenki więzienne.
- Tego akurat nie dało się słuchać. –odpowiedziałam poważnie.
- Racja. Jesteś straszny. – poparł mnie Conor przez co w sali słychać tłumione śmiechy.
- Dobrze kontynuujmy, ale o tym areszcie udajmy, że nie słyszeliśmy. – Pan Nelson upomniał nas, ale zauważyłam, że też ledwo panował nad śmiechem.
- Pytanie siódme. Uczęszczam do grupy wsparcia która bardzo mi przez ten czas pomogła uporać się ze swoimi lękami i problemami. Pytanie ósme. Jest jedna osoba a dokładnie dziewczyna, którą uważałam za najlepszą przyjaciółkę, która potem zaczęła mnie prześladować i zrobiła z mojego życia piekło. Pytanie dziewiąte. Najbardziej żałuję swoich decyzji, które doprowadziły mnie do próby samobójczej, ale też jednocześnie tego nie żałuję, ponieważ podjęte przez nas decyzję kształtują całe nasze życie. – mój chłopak skończył czytać i westchnął z ulgą.
Wiedziałam jak wiele go to kosztowało, bo obnażyła całą siebie, ale dzięki temu mogłam spojrzeć na siebie w zupełnie inny sposób. Pomogło mi to uświadomić sobie, że to co się wydarzyło to już przeszłość i należy ruszyć dalej co jak najszybciej miałam zamiar zrobić. Jeszcze jeden element musiał wskoczyć na właściwe miejsce, ale tym zajmę się później.
Po sali zaczęły rozchodzić się oklaski a co kilka chwil chłopaki gwizdali i krzyczeli „dawaj mała" sprawiając, że ukryłam głowę w piersi Conora. Nie spodziewałam się, że większość studentów tak dobrze przyjmie moje słowa a oni okazali mi jeszcze wiele wsparcia.
Wykładowca podziękował nam więc mogliśmy wrócić na swoje miejsca, gdzie czekali na nas przyjaciele. Po drodze wyłapałam w tłumie wzrok Amandy, dziewczyny która uczęszczała wspólnie ze mną na zajęcia grupy wsparcia i posłałam jej niewielki uśmiech. Wysłuchałam także jej pracy i wiedziałam, że kłamała jak z nut, ale nie miałam prawa jej oceniać.
- Proszę Pana! – zanim zdążyłam zająć miejsce Amanda wstała. – Chciałabym zmienić swoje odpowiedzi.
- Zapraszam. - wskazał jej dłonią podest.
Nie spodziewałam się tego po niej, bo z reguły była cicha i spokojna a przychodząc na zajęciach bardzo rzadko się odzywała. Dziewczyna jako dziesięciolatka przeżyła wypadek samochodowy w którym zginęli jej rodzice ona to wszystko widziała. Od tego czasu bała się sama wsiąść do samochodu a także miała napady lękowe które z trudem udawało jej się opanować.
Z zapartym tchem słuchałam każdego jej słowa, kiedy stała przed nami i opowiadała o tym co ją spotkało. Byłam z niej niezwykle dumna, że zdecydowała się na taki krok, bo już myślałam wspólne spotkania ani trochę nie przynoszą rezultatów, skoro tylko na nie przychodziła i wychodziła. Miałam wrażenie, że przez pewien moment zaczęła się cofać w swoich postępach, ale teraz zrobiła coś przez co wierzyłam, że uda się jej wyjść na prostą.
Nie spodziewałam się, że moja praca wywoła takie reakcje, ponieważ tuż za nią wstało jeszcze kilka osób, które postanowiły zmienić swoje odpowiedzi. Z pracy zaliczeniowej zrobiło się coś w rodzaju wspominków i wiedziałam, że dzięki temu reszta studentów zapamięta te zajęcia do końca życia.
- To wszystko dzięki tobie i temu jako jesteś odważna. – Conor zaczął mi szeptać do ucha.
- Tak myślisz? – dołączyłam się z nim.
- Tak. – spoglądając mi prosto w oczy złożył delikatny pocałunek na moich ustach a ja rozkoszowałam się każdą chwilą.
Aż do końca zajęć nie wypuszczał mnie z ramion. Rozkoszowałam się ciepłem jego ciała, tym jak mocno mnie obejmował i jak raz za razem szeptał mi do ucha jak niesamowicie mnie kocha.
Pracę zaliczyliśmy na najwyższą ocenę jednak w tym wszystkim liczyło się coś ważniejszego. Pokazaniem wielu osobom, które nigdy nie borykały się z problemami jak jedna chwila a nawet działania innych ludzi mogły zniszczyć komuś życie. Pokazałem im też, że pomimo tego przez co przeszłam w dalszym ciągu miałam w sobie siłę, której nic nie mogło zburzyć.
- Może lody? – Ethan wyskoczył przede mną z uśmiechem od ucha do ucha.
- Ja nie mogę mam zajęcia z grupą. – przypominam mu, bo najwyraźniej miał słabą pamięć.
- To może po? – próbował dalej.
- Potem mamy inne plany. – odzywał się Conor idąc obok mnie. Nie zapomniałam o tym, że mieliśmy zaplanowany razem piknik po spotkaniu z grupą. To kolejna rzecz, którą robiłam po raz pierwszy i miałam nadzieję, że będzie więcej takich sytuacji. Jeszcze tak wiele rzeczy przed nami, że moje serce biło szybciej z radość. Nie spodziewałabym się, że spotka mnie coś tak dobrego w życiu.
Pożegnaliśmy się zresztą grupy i wróciliśmy wspólnie z Conorem do jego akademika. Jakoś wolałam spędzać czas u niego, ponieważ miał większy pokój i w dodatku mogliśmy spędzić czas sami.
Chciałam przygotować się na spotkanie, ale tylko kiedy weszliśmy do środka mój chłopak od razu przyciągnął mnie do siebie i zaczął zachłannie całować. Jego pocałunki pokazywały mi jak wiele dla niego znaczyłam, dłonie dotykając wielbiły każdy skrawek mojego ciała co wydawało mi się niezwykle piękne.
- Conor, nie mamy czasu. – wyjęczałam pomiędzy pocałunkami, bo chociaż było mi niezwykle dobrze musiałam się przygotować.
- Mamy czas. – stwierdził wsuwając mi język do ust a ja po prostu odpadłam. Moja siła woli w momencie wyparowała i mogłam tylko poddać się temu co ze mną wyprawiał.
W ciągu kilku minut znaleźliśmy się w jego pokoju a na ziemi wylądowały nasze ubrania. Nie wiedziałam, jak on to robił, że kompletnie traciłam kontakt z rzeczywistością do czasu aż było na to za późno i mogłam tylko czuć jak bardzo mnie kochał. Pokazywał mi to każdym swoim gestem, każdym pocałunkiem i każdym ruchem swoich bioder.
- Kurwa myszko! – wysyczał biorąc do ust moją pierś. Lizał ją, ssał i przegryzał powodując, że moje wnętrze zaciskało się na tą nagłą pieszczotę.
Nie mogąc się opanować chwyciłam pomiędzy palcami naprężony członek i zaczęłam poruszać dłonią w jednostajnym rytmie. Jeszcze nigdy nie robiłam czegoś takiego jednak miałam wrażenie, że przy nim wydawało się to niezwykle łatwe. Jego głośne jęki pokazywały mi, że wszystko było w porządku jednak z niezrozumiałego powodu Conor odsunął moją rękę.
- Źle to robię? – zapytałam zmartwiona, ponieważ chciałam, żeby było mu dobrze i świadomość tego, że nie umiałam doprowadzić go do szaleństwa napawała mnie smutkiem.
- Nie. - pokręcił głową zdając sobie sprawę z moich myśli. - Po prostu, jeśli robiłabyś to jeszcze chwilę doszedłbym w twojej dłoni. – jego ochrypły z podniecenia głos pobudzał mnie jeszcze bardziej. – A chciałbym dojść w tobie. – wyszeptał mi do ucha.
Rozpłynęłam się w jego słowa. Nie chciałam też, żeby on sam wykonywał całą pracę, więc odsunęłam się od niego i patrząc mu prosto w oczy położyłam się na łóżku rozsuwając szeroko nogi. Jeśli to w ogóle możliwe jego oczy pociemniały jeszcze bardziej i zanim się obejrzałam już nakładał prezerwatywę na swój stojący członek. Zaczął zbliżać się do mnie z każdym krokiem.
Pochylił się nade mną z uśmiechem dotykając moich nóg zaczynając od kostek, gdzie sunął po nich delikatnie palcami. Rozkoszował się każdą chwilą zataczając kciukiem kręgi na moich kolanach by skończyć z rozsuniętymi palcami na moich udach. Umościł się tuż nade mną jakby wiedział, że to było jego miejsce i poczułam go tuż przy swoim wejściu.
Westchnęłam, pomimo że tylko się o mnie ocierał torturując mnie coraz bardziej.
- Chciałabym ci przypomnieć, że nie mamy dużo czasu. – wyjęczałam nie mogąc w pełni się skupić i zebrać myśli.
- Jaka niecierpliwa. - uśmiechnął się i zaczął się we mnie zagłębiać.
Westchnęłam czując jak rozpycha mnie od środka i pomimo tego, że robiliśmy to już nieraz nie mogłam przyzwyczaić się do jego wielkości. Conor zaczął się poruszać w jednostajnym rytmie a ja obserwowałam jego zaciśniętą szczękę, napięte ramiona znajdujące się po bokach mojej głowy i krople potu które spływały po jego klatce piersiowej.
Nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam, ale mój wzrok zaczął podążać coraz niżej i niżej w kierunku, gdzie łączyły się nasze ciała. Nie mogłam się oprzeć, aby oderwać wzrok od tego jak wychodził i zagłębiał się we mnie. Było w tym coś niesamowitego, że tak idealnie do siebie pasowaliśmy.
- Myszko, nie patrz tak. – wysapał wbijając się coraz szybciej i mocniej przez co moje ciało wygięło się w łuk. Przymknęłam oczy, bo miałam wrażenie, że jeśli jeszcze przez chwilę będę patrzeć na to jak cudownie się we mnie poruszał nie wytrzymam i zrobię coś przez co w ogóle nie wyjdziemy z łóżka.
Zacisnęła mocno dłonie na pościeli czując jak wzdłuż mojego kręgosłupa przebiega coś w rodzaju prądu kumulując się z biegu mojej ud. Nie mogłam dłużej się wytrzymywać, kiedy w ciągu jego kilku szybkich pchnięć doszłam z krzykiem na ustach. Z trudem łapałam oddech, kiedy Conor podążał tuż za mną, wbił się po raz ostatni. Dokładnie poczułam ten moment, kiedy osiągnął spełnienie a jego członek zaczął podrygiwać w moim wnętrzu raz za razem.
Objęłam go mocno ramionami chcąc go mieć jeszcze bliżej siebie, ponieważ to była tak intymna chwila, że chciałam czerpać z niej pełnymi garściami.
Wszystko związane z nim było wyjątkowe.
***
Nie wytrzymam z nim. Dobrze wiedział, że miałam spotkanie, ale musiał mnie wziąć jeszcze raz. Gdy tylko chciałam opuścić łóżko obrócił mnie na brzuch i wszedł we mnie od tyłu. Chociaż miałam mu to za złe przyjemność jaka mnie ogarnęła przesłoniła wszystkie uczucia.
- Jesteś jak dziecko, któremu zabrało się cukierka. – wyszłam spod prysznica a on w dalszym ciągu leżał sobie w najlepsze na łóżku. Pościel okrywała go od pasa w dół a przemożna chęć, żeby ją zerwać była niesamowicie wielka. Powstrzymywało mnie tylko to naprawdę musiałam być na tym spotkaniu.
- Wiem, że ci się podobało. – uśmiechnął się głupkowato.
Prychnęłam zrzucając z siebie ręcznik. To była dla niego kara, oglądanie mojego nagiego ciała, którego nie mógł dotknąć, bo tym razem bym mu tego nie darowała. Otworzyłam jedną z szuflad którą jakiś czas temu dla mnie posprzątał i oznajmił, że od teraz należy do mnie więc zapełniłam ją po brzegi. Wyciągnęłam zwykłą białą bieliznę i wypinając się w jego stronę najpierw założyłam na siebie majtki kręcąc przy tym tyłkiem.
Potem wzięłam biustonosz i odwróciłam się w jego stronę. Założyłam go bardzo powoli a jego czujne oczy cały czas obserwowały moje ruchy. Po napiętej szczęce wiedziałam, że ledwo nad sobą panował co praktycznie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Musiałam przyznać, że był niezwykle silny, skoro nawet nie ruszył się z łóżka, kiedy narzucałam na siebie sukienkę w kwiaty. A nawet wtedy, kiedy robiłam szybki makijaż nie spuszczając z niego czujnego oka. Kiedy byłam gotowa podeszłam do niego i dała mu szybkiego całusa, bo na nic więcej nie miałam czasu.
- Do później. – odsunęłam się szybko ze śmiechem, kiedy zauważyłam, jak wyciągał w moją stronę dłonie i uciekłam spoza ich zasięgu. – Niezła zagrywka.
- Zawsze będę przy tobie. Kocham cię. - powiedział przejętym głosem, kiedy miałam już zamiar wyjść. Po jego słowach zatrzymałam się z jedną ręką na klamce narzucając na ramię torebkę.
- Też cię kocham. – odpowiedziałam posyłając mu całusa i wyszłam.
Kiedy po raz pierwszy powiedział, że zawsze będzie przy mnie stało się to jego rytuałem. Za każdym razem jak się żegnaliśmy najpierw mówił te słowa a potem dodawał, że mnie kocham.
Przeczytałam wiele książek jednak w żadnej z nich bohater nie robił czegoś takiego co on robił dla mnie. To było tylko nasze. Wyjątkowe. I niespotykane.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro