Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38


-Czego chcesz znowu Zayn? - burknęłam.

-To nie on. - usłyszałam inny, męski głos.

Odwróciłam się i cała zastygłam. Zobaczyłam w drzwiach męską posturę. Było ciemno i nie wiedziałam czy to w końcu Zayn, Brian czy może mój ojciec.Wyłączyłam telefon, kładąc go na szafce nocnej. Wstałam z łóżka, by zapalić lampkę, która znajdowała się koło mojego łóżka. Gdy została włączona, spojrzałam w kierunku drzwi, w których stał mój ojciec. Był ubrany jeszcze w garnitur, pewnie przed chwilą wrócił co dopiero z pracy.

-Coś się stało? - zapytałam. Rzadko ze mną rozmawiał, dla niego i dla mamy praca w największej korporacji w kraju jest najważniejsza. Nawet od swoich dzieci. Cały dzień siedzą w pracy, nie ma ich nieraz od wczesnego ranka do bardzo późnego wieczora.

-Nie mogę już przyjść do swojej córci? - zapytał słodko.

-Jakoś nie za często ci się to zdarza. - odpowiedziałam.

-No wiem właśnie. Chciałem to jakoś naprawić.Spojrzałam na niego jak na idiotę. On chcę naprawić ze mną relację? Może stracili kontrakt z jakąś firmą i teraz chcę się z tego pozbierać, poprawiając relacje ze swoja córką, z którą jedynie czasem się wita rano i wieczorem i je niedzielny obiadek. Cały mój ojciec.

-Straciliście jakiś ważny kontrakt z jakąś firmą? - prychnęłam.

-Nie, dlaczego? - odpowiedział niewinnie. -No bo chyba bez powodu byś nie chciał poprawiać sytuacji? - odparłam bez zastanowienia.-Dlaczego tak o mnie uważasz? - spytał? -Bo mi to tak pokazujesz, tato.-Kendall, ty wiesz, że chce dla ciebie i Zayna dobrze, a praca w mojej firmie wymaga dużych poświęceń.

-Taa, na przykład swojej rodziny. - burknęłam.

-Ken, ja wiem, że źle robiłem przez ten czas, ale proszę, chcę, żebyśmy znów byli tą kochającą się rodziną, jak kiedyś. - powiedział z żalem.

-Po pierwsze, nie mów do mnie Ken, rozumiesz? - powiedziałam.

-Dobrze słoneczko. - prychnęłam na to.

-A po drugie, jak chcesz niby poprawić naszą sytuację rodzinną? - uniosłam delikatnie brew do góry.

-Wymyśliłem, żeby pojechać w weekend do Nowego Yorku! - ucieszył się na tą myśl.

-Naprawdę? - byłam ucieszona, rodzice wiedzieli, że zawsze chciałam lecieć do Nowego Yorku, nigdy tam jeszcze nie byłam. Mieszkałam w Californi, a było to trochę od Nowego Yorku. A wreszcie udało mi się tam jechać.

-Tak, tylko jeszcze trzeba powiedzieć Zaynowi. - powiedział.

-Teraz nie.

-Czemu? - zdziwił się.

-Kolega u niego jest.

-Aha, to dobrze, pójdę do niego jak ten kolega pójdzie. - uśmiechnął się.

-Ok.

Tata właśnie miał wyjść, gdy ktoś znowu chciał mi wejść do pokoju.

-Kendall, możemy pogadać? - odparł Brian, stając w drzwiach. Pewnie nie zauważył mojego ojca.

-Zajęta jestem. - odchrząknęłam trochę niegrzecznie.

-Tak, ty zawsze jesteś zajęta. TY jesteś kobieto psychiczna, Ogarnij się wreszcie. - powiedział z oburzeniem.

-Aha, ciekawe. A teraz idź stąd Brian. - powiedziałam.

-Brian!? - wkurzył się mój ojciec.

-Pan Malik... Eee, pójdę do Zayna. - uciekł a mój tata za nim.



~~~~~~

Pierwszy rozdział dzisiejzego maratonu. :D 100 wyświetleń i 15 votes i leci nowy ;* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro