6
Namjoon przyszedł pod mój blok i czekał 2 minuty aż sie ubiorę, zjadę windą i przejdę przez drzwi. Od razu rzuciłam mu sie w ramiona i tuliłam do siebie przez 5 minut, odwzajemniony uścisk doprowadził mnie znowu do płaczu.
-Li uspokój sie- powiedział do mnie ale ja dalej płakałam
-Już, dobra, jest okej- dodałam po chwili ciszy
-Więc gadaj co się stało!- walnął prosto z mostu
-Na pewno chcesz wiedzieć- zapytałam tak jakbym nie chciała mu tego powiedzieć
-Tak- prychnął
-Byłam dzisiaj z Hobim... no i staliśmy na mostku, w pewnym momencie uciekłam od niego, pobiegłam do mieszkania a on za mną. W mieszkaniu wszystko mu powiedziałam...- nie dał mi dokończyć
-Wszystko czyli?- zapytał zdziwiony
-Że go kocham- znów mi przerwał
-I co... jesteście razem? Dlatego płaczesz?- rzucił nie dając mi dokończyć
-Nie... Hope powiedział, że nie jest gotowy na związek... ze mną...- dokonczyłam mój dialog
-Co!? Dlaczego tak powiedział?- doszliśmy pod moje mieszkanie a ja zaprosiłam Nam'a na herbate
-No tak! Być może znamy sie za krótko. Wszystko stało się tak strasznie szybko...- dodałam
-Być może
Zakończyliśmy picie herbaty, a Namjoon poszedł do dormu. Nie wiedziałam czy chcę żyć, świat się pode mną zawalił. Byłam pogrążona w smutku i żalu do siebie.
Z bólu zasnęłam o godzinie 20:45, obudziłam sie o 4 nad ranem i kompletnie nie umiałam zasnąć
J-Hope
Po wczorajszym spotkaniu z Lilą źle sie czułem. Nie wiedziałem czy jestem gotowy na związek z dziewczyną która znam dopiero pół roku, a po drugie sama powiedziała, że jesteśmy przyjaciółmi i nic więcej. Stwierdziłem, że zobaczę sie z nią żeby o tym pogadać,
Ja: Hej Lilka
Li: Hej
Ja: Możesz sie spotkać?
Li: A po co?
Ja: Możesz czy nie? Zobaczysz później o co chodzi
Li: No dobra. To za 20 min koło parku
Ja: Ok
Widząc sms'y Li widać było, że jest trochę na mnie zła o to co jej powiedziałem bo minął dopiero jeden dzień, ale to moja decyzja i ona powinna ją uszanować. Bardzo kocham Li, ale po przyjacielsku, nic więcej.
Lili
Zaczęłam wybierać ubrania z szafy. Ubieram żółty, krótki top z fabanami na rękawach i golfie oraz klasycznie czarne jeansy, do tego żółto-czarno-srebrne buty marki nike. Podchodzę do toaletki i wybieram kosmetyki którymi dziś zrobie lekki makijaż. Nakładam czerwoną pomadkę i maluje rzęsy. Ubieram moje buty które wcześniej naszykowałam, biorę nerke, przywiązuje ją w pasie, chowam telefon, klucze i zamykam za sobą drzwi. Zjeżdżając windą widziałam czekającego Hope'a. Wyszłam...
-Hejka- witałam sie z nim. Dałam mu buziaka w policzek nie zostawiając czerwonego od szminki śladu.
-Hej- wziął mnie do siebie i zaczął tulić a ja po kilku sekundach odwzajwmniłam uścisk.
-Więc o czym chciałeś pogadać?- zapytałam dziwnym głosem.
-O naszym spotkaniu sprzed wczoraj- dodał a ja byłam trochę podirytowana
-Ale po co? Przecież juz chyba wszystko co chciałam wiedzieć to wiem nie?- zapytałam zabijając go wzrokiem
-No chyba tak ale chciałem sie dowiedzieć czy jesteśmy nadal przyjaciółmi?- odpowiedział pytaniem na pytanie
-No tak... chyba jesteśmy... sama nie wiem- nie wiedziałam co mu odpowiedzieć
-Chyba?- dodał
-Tak... chyba...- odpowiedziałam roniąc łezkę. Oczywiście jak to Hobi musiał ją zauważyć.
-Co się dzieję? Nie płacz Li- powiedział do mnie jak do malucha
-Nic... to nic takiego- odpowiedziałam przyjaznym głosem
-Coś sie dzieję.... ja to wiem- powiedział
-Dobra wszystko Ci powiem- wystrzeliłam jak z armaty
-Noo- wydukał tylko ten wyraz
-Wiem, że nie chcesz być ze mna ale chociaż nie kłućmy się proszę?- zapytałam wtulając sie w jego marynarke
-Pewnie, że będziemy przyjaciółmi, o to sie nie martw
______________________________
I takim właśnie rozdziałem kończymy.... ale co kończymy?
Kończymy udzielanie sie Lili i teraz kilka rozdziałów będzie należało do Hobiego.
"Psst jakby co to mój najdłuższy rozdział jaki napisałam w życiu"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro