36
Wstałam o godzinie 12:32, mój brzuch brzmiał jakby zaraz miał eksploatować, byłam strasznie głodna więc udałam sie do kuchni po moje ulubione płatki z mlekiem. Przekroczyłam próg za którym siedzieli chłopcy, ale nie widziałam nigdzie Jimina
-Hejka wszystkim...- przywitałam sie z nimi obolałym głosem
-No hej- odezwał się Taehyung
-Co wy tacy ponurzy? A gdzie Jimin?- zapytałam zdziwiona ich zachowaniem
-Aha... już teraz bardziej sie martwisz o Jimina niż o Hobiego!?- dorzucił Namjoon
-Co?! O co wam chodzi? Wrzućcie na luz chłopacy- dodałam speszona ich wzrokiem
-My już wszystko wiemy!- powiedział Jin
-Co wiecie?- zapytałam a na myśli miałam tylko to, że Jimin powiedział im wszystko o ciąży
-Zdradzasz mnie z Jiminem...- powiedział Hope a ja stałam jak wryta
-Co ty pieprzysz? Odwaliło wam już do reszty?!- krzyknęłam na cały dom i poszłam do pokoju ubrać sie. W tym momencie chciałam poczuć tylko bliskość Hobiego a nie jego oskarżenia wobec mnie.
Wzięłam długą ciepłą bluzę, zeszłam do werandy i zaczęłam sie ubierać.
-Lila co robisz?- krzyknął Jimin stojąc na schodach
-Wychodzę, jak ich nie ogarniesz to nie wiem czy jest sens żeby wrócić... Narazie!- powiedziałam
Z kurtki wyciągnęłam klucze do swojego mieszkania i telefon. Wybiegłam z dormu tak szybko jak tylko mogłam...
Nie wiedziałam co mam myśleć.
-Cholera jasna!- krzyknęłam na środku ulicy i usiadłam na ławce- Co ja im do cholery zrobiłam?- mówiłam do siebie wściekła. Nogi podsunęłam pod brodę i oplotłam je rękami
Po kilku minutach byłam już w mieszkaniu. Gdy przeszłam przez próg widziałam tylko siebie siedzącą na kanapie i rozmyslającą o życiu.
Odkręciłam wszystkie kaloryfery żeby było mi ciepło, wyszłam na balkon i zebrałam wszystkie najgorsze myśli...
Jimin
Ubrałem sie szybko i wybiegłem z domu za Lilą, szukałem jej w parku, ale później przypomniało mi sie, że czasamj może być u siebie w mieszkaniu.
-Lila?- zawołałem a po kilku minutach usłyszałem przekrecanie klucza w zamku
-Czego tutaj szukasz?- zapytała mnie Lila a ja nie wiedziałem co jej odpowiedzieć
-Co tak w ogóle sie stało?- zapytałem bo nie wiedziałem dlaczego uciekła a chłopacy wyglądali na wkurzonych
-Powiedzieli mi, że zdradzam Hope'a z Tobą...- dodała opuszczając głowę
-Co!?- nie dowierzałem
-No właśnie to- odpowiedziała siadając na kanapę
-Cholera! To moja wina...- powiedziałem siadając obok niej
-Dlaczego tak mówisz?- zapytała patrząc sie na mnie
-Bo to ja zawsze chciałem z Tobą pogadać i być może wyglądało to jak byśmy byli razem...- odpowiedziałem chwytając sie za głowę
-No tak...- odpowiedziała idąc do kuchni
Lila
Nie wiedziałam co powiedzieć Jimin'owi
-Kocham Hobiego całym sercem, jestem z nim w ciąży, on jest dla mnie całym światem i jeszcze śmie mnie posądzać o zdradę?!- zakryłam twarz aby Jimin nie widział jak moje oczy czerwienieją od łez
-Ja wiem, że go kochasz, ale nie mam bladego pojęcia dlaczego tak powiedział- oparł się plecami o oparcie kanapy a ja wydawałam z siebie ciche odgłosy płaczu-Hej Li... nie płacz- dodał zmniejszając odległość między nami do minimum i przytulił mnie do siebie
-Jak mam nie płakać w takiej sytuacji co? Powiedz mi?- byłam już tak zdenerwowana, że nie wiedziałam co mówię- Przepraszam, to z emocji- dodałam
-Ale Lila! Tak nie może być! Wy jesteście dla siebie stworzeni, takie uczucie nie może się teraz zmarnować. Przecież widziałem jak na siebie patrzycie, jak sie przytulacie i te wasze wszytkie pocałunki były po brzegi przepełnione miłością- Jimin w tym momencie sam uronił łzę a mi na te słowa jeszcze bardziej chciało sie beczeć
-Dziękuję, że przynajmniej ty przy mnie jesteś w takiej sytuacji- wtuliłam się w niego mocniej
-Wiem mam pomysł, chodź wyjaśnimy im wszystko!- powiedział Jimin
-Nie! Ja do nich nie idę!- krzyknęłam zaprzeczając
-No chodź Lila, siedzeniem tego nie załatwisz- dodał
-No sama nie wiem...- odpowiedziałam
-Dobra ja wracam do dormu, jakby co to przyjdź- powiedział Jimin i wyszedł
-Okey, narazie- dodałam siadając na kanapę z kubkiem ciepłej herbaty
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro