×Rozdział 7×
Po powrocie usiadłaś na kanapie i uspokoiłaś się trochę po czym udałaś się na szlaban. Kiedy zaczęłaś zamiatać ręka dała o sobie znać wtedy przyszła McGonagall.
(Mc)-Dziecko co Ci się stało w rękę?
(Ty)-Rozbiłam przez przypadek szklankę i położyłam na nią niechcący rękę.-Jesteś niesamowicie dobrą kłamczuchą.
(Mc)-No dobrze dzisiaj zwalniam Cię ze szlabanu no zmykaj.
(Ty)-Dziękuje.-Uśmiechnęłaś się do niej po czym udałaś się do PW.
(S)-Co? Już skończyłaś?
(Ty)-McGonagall zwolniła mnie dzisiaj przez rękę.-Rozmawialiście i robiliście żarty innym uczniom. Później jak zwykle Syriusz zaczął Ci dokuczać ale Ty nie byłaś w nastroju na droczenie się z nim po tych wydarzeniach.
(Ty)-Przestań!!-Warknęłaś na chłopaka.
(S)-A bo co?-Rzucił w Ciebie poduszką to dopięło swego musiałaś się na czymś lub kimś wyżyć a tym kimś okazją się Syriusz.
(Ty)-Przestań to co nosisz na szyi to nie tylko ozdoba nie zaboli Cię jak pomyślisz przez chwilę. Użył byś czasem jej.
(S)-Uspokój się.-Chłopak mówił jakby nic się nie działo.
(Ty) -Nie mam zamiaru.-Krzyczałaś na cały PW.
(R)-Bella przestań.
(Ty)-Nie ma mowy, mam już dość czy do Ciebie w ogóle coś dociera? Ty umiesz w ogóle myśleć?
(S)-A wiesz że tak a Ty może przestała byś się tak wydzierać.-Krzyczał chłopak nie ciszej niż Ty.
(Ty)-A Ty niby idealny też drzesz się na cały Hogwart.
(S)-Ale i tak teraz zachowuję się lepiej niż Ty.
(Ty)-No tak znalazł się wielki Panicz Black.
(J)-Bella spokojnie.
(Ty)-Przestańcie mnie uspokajać i nie wtrącaj się James.-Popatrzyłaś na swoich przyjaciół a Twoje oczy przybrały ciepły niebieski odcień. Było Ci strasznie przykro że tak nakrzyczałaś na swoich przyjaciół. Popatrzyłaś na Syriusza a kiedy on popatrzał na Twoje oczy zachodzące łzami od razu po łagodniał. Pobiegłaś szybko do pokoju wskoczyłaś pod kołdrę i schowałaś głowę pod poduszkę po czym zaczęłaś płakać. Nagle ktoś siadł koło Ciebie.
(R)-Hej nie denerwuj się tak. Syriusz teraz przegiął.
(Ty)-Nie on zawsze taki jest tym razem to ja przegięłam.
(R)-To nie jesteś na niego zła?
(Ty)-Nie.
(R)-To dla czego płaczesz?
(Ty)-Bo nakrzyczałam na was i teraz wy jesteście źli na mnie.
(R)-Nie ja nie jestem zły.
(Ty)-A Syriusz i James naskoczyłam na nich i przegięłam.
(R)-Daj spokój oni nie są źli.
(Ty)-Ja wiem że są.-Remus wyszedł ale zaraz wrócił i to nie sam.
(S)-Księżniczko daj spokój.-Dalej leżałaś pod poduszką i kołdrą. James podszedł i zrzucił z Ciebie kołdrę.
(J)-Co Ty robisz?
(Ty)-Próbuje odciąć sobie dopływ powietrza.-Chłopcy wyrwali Ci poduszkę.
(S)-Przecież nic się nie stało.
(Ty)-Stało się- poderwałaś się z łóżka-krzyczałam na was bez powodu.
(S)-Na mnie krzyczysz codziennie.
(Ty)-Ale w tedy mam powód a teraz przesadziłam.-Znowu z Twoich oczu zaczęły płynąć łzy.
(J)-No nie płacz musiałaś odreagować ostatni dzień.-Chłopak przytulił Cię.
(Ty)-Ale nie musiałam na was.
(R)-Dobrze że trafiło na nas bo kogoś innego to byś chyba nieźle poturbowała.
(Ty)-Możliwe-zaczęłaś się śmiać.
(S)-Od razu lepiej.-Wpadły dziewczyny.
(J)-O cześć Evans. Już się za mną stęskniłaś?
(L)-Spadaj Potter.-Szturchnęłaś chłopaka.
(J)-Co?
(Ty)-Nic.-Uderzyłaś chłopaka poduszką.
(J)-Już zaczynasz?
(Ty)-Nie.-Wyszczerzyłaś się do niego.
(A)-Wiesz co Bel już myślałam że go uderzysz.
(Ty)-Aż taka okrutna to ja nie jestem nie zrobiła bym mu tego bo on ma do zaoferowania tylko ładną buźkę a jak bym ją uszkodziła to nic by mu nie zostało. I kto by go chciał z takim charakterem.-Uśmiechnęłaś się chytrze do chłopaka.
(S)-Ja wiem kto bardzo mnie lubi za mój charakter.-Rzucił Cie poduszką.
(L)-Nawet ja wiem.-Dziewczyna dostała od Ciebie poduszką.
(Ty)-Minęło już dobre 20 minut a wy dalej się nie kłócicie nowy rekord.
(L)-Bo jak nic nie mówi to da się z nim wytrzymać.-Rzuciła się na łóżko.
(J)-Nie przesadzaj Evans.
(L)-Taka prawda.
(J)-Dobrze że z Tobą się dobrze rozmawia.
(Ty)-I po co ja się odzywałam.-Rzuciłaś się do tyłu na łóżko a wszyscy wybuchli śmiechem. Czas leciał bardzo szybko nim się obejrzeliście był już koniec października. Kiedy skończył Ci się szlaban z chłopakami zarabiałaś kolejny. Zastanawiałaś się co mogłabyś kupić Syriuszowi na zbliżające się urodziny. Leżałaś z dziewczynami w pokoju i rozmyślałaś.
(Ty)-Dziewczyny zbliżają się urodziny Syriusza wiecie co można było by mu dać?
(Sa)-Lusterko.
(A)-Żel do włosów.
(L)-Rozum.-Wybuchłyście śmiechem.
(Ty)-No dobra dobra bardzo mi pomogłyście idę coś wymyślić. -I nadszedł ten dzień była sobota 3 listopada wpadłaś do pokoju chłopaków jak burza. Wskoczyłaś na łóżko Syriusza.
(Ty)-Wszystkiego najlepszego!!!-Zaczęłaś skakać po łóżku chłopaka.
(S)-Mogła byś z tej okazji nie budzić mnie tak wcześnie?
(Ty)-Syriusz jest już 12 skarbie. Dałam wam dłużej pospać.
(R)-Co? Czego nas nie obudziłaś?
(J)-Bella mogłaś wcześniej przyjść.
(Ty)-Chciałam poczekać aż się obudzicie ale beze mnie to chyba by to nie nastąpiło. Więc Syriusz trzymaj.-Chłopak otworzył pudełko.
(S)-Lusterka no na prawdę dzięki Bel.-Powiedział z ironią przewróciłaś oczami.
(Ty)-Zaraz zobaczysz patrz w lusterko.-Porwałaś drugie i pobiegłaś do swojego pokoju. Zaczęłaś przyglądać się lusterku i zobaczyłaś chłopaka i poszłaś pokazać dziewczyny które mu pomachały. Wróciłaś do chłopaków.
(Ty)-I jak się podoba?
(S)-No nie skąd Ty to masz?-Popatrzył na ciebie pytająco.
(Ty)-To moje dzieło lusterko dwukierunkowe.-Uśmiechnęłaś się dumnie.
(S)-Ale Ty jesteś genialna.-Przytulił Cię chłopak a Ty zaczęłaś się śmiać.
(Ty)-Dopiero teraz to zauważyłeś?-Zaczęłaś się śmiać.
(J)-I do tego jaka skromna.
(Ty)-Oj ciii. Czyli podoba się?
(S)-Jasne będę mógł podglądać dziewczyny.
(Ty)-A Ty tylko o jednym.-Przewróciłaś oczami. Chłopaki też dali mu swoje prezenty chłopak był bardzo zadowolony i szczęśliwy że ma takich wspaniałych przyjaciół.
(S)-To co robimy?-Leżałaś na łóżku brata.
(J)-Może coś ciekawego.
(S)-Ktoś ma jakiś pomysł?
(J)-Można by podenerwować Ślizgonów.
(Ty)-Jestem za.-Zeskoczywszy z łóżka i poszliście do PW a później w poszukiwaniu odpowiedniego celu wskoczyłaś na plecy Jamesa i kazałaś się mu nieść. Zaczął biegać po całym korytarzu aż nagle wpadliście na Snapa.
(J)-Hej Smarkules jak Ci dzień mija?
(Se)-Nic Ci do tego Potter.-Wysyczał chłopak.
(Ty)-Severusie co tak niegrzecznie?-Zeszłaś z Jamesa.
(Se)-Nie odzywaj się do mnie Ty gł...
(J)-Tylko dokończ.-Chłopak wyciągną różdżkę. Szybko obok znaleźli się pozostali. Syriusz podniósł Severusa zaklęciem a ten zawisł za kostki w powietrzu. Zaczęli się z niego naśmiewać a ty stałaś obok. Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się Lilly.
(L)-Potter zostawcie go.
(J)-Nie ma mowy Evans dobrze się bawimy.-Dziewczyna wyciągnęła różdżkę.
(S)-Spokojnie Evans.
(Ty)-Dobra chłopcy opuście go.-Popatrzyłaś na przyjaciół.
(J)-Ale...
(Ty)-Żadnych ale w tej chwili.
(J)-Widzisz Smarkules dziewczyny Cię uratowały.
(S)-Tak podziękuj im.-Lilly poszła z Severusem.
(J)-Jakoś wcześniej Ci to nie przeszkadzało.
(Ty)-Ale Lilly przeszkadza.
(S)-I co z tego?
(Ty)-A jak by coś Jamesowi przeszkadzało?
(S)-To rozprawił bym się z tym.
(Ty)-No właśnie Lilli to moja przyjaciółka.
(S)-A my to Twoi przyjaciele.
(Ty)-I co z tego?
(S)-To że możemy robić co chcemy.
(Ty)-Nie kosztem moich przyjaciółek.
(S)-To wolisz je od nas?
(Ty)-To tak samo jak ja bym się zapytała czy wolisz ich ode mnie-wskazałaś na brata i resztę.
(S)-Może wole.
(Ty)-To ja może wole dziewczyny.
(S)-No to świetnie.
(Ty)-Super.-Krzyczeliście na cały korytarz. Odwróciłaś się i poszłaś w stronę błoń. Na dworze było zimno a Ty byłaś lekko ubrana ale nie miałaś zamiaru tam wracać więc siadłaś pod drzewem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro