Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×Rozdział 7×

Po powrocie usiadłaś na kanapie i uspokoiłaś się trochę po czym udałaś się na szlaban. Kiedy zaczęłaś zamiatać ręka dała o sobie znać wtedy przyszła McGonagall.
(Mc)-Dziecko co Ci się stało w rękę?
(Ty)-Rozbiłam przez przypadek szklankę i położyłam na nią niechcący rękę.-Jesteś niesamowicie dobrą kłamczuchą.
(Mc)-No dobrze dzisiaj zwalniam Cię ze szlabanu no zmykaj.
(Ty)-Dziękuje.-Uśmiechnęłaś się do niej po czym udałaś się do PW.
(S)-Co? Już skończyłaś?
(Ty)-McGonagall zwolniła mnie dzisiaj przez rękę.-Rozmawialiście i robiliście żarty innym uczniom. Później jak zwykle Syriusz zaczął Ci dokuczać ale Ty nie byłaś w nastroju na droczenie się z nim po tych wydarzeniach.
(Ty)-Przestań!!-Warknęłaś na chłopaka.
(S)-A bo co?-Rzucił w Ciebie poduszką to dopięło swego musiałaś się na czymś lub kimś wyżyć a tym kimś okazją się Syriusz.
(Ty)-Przestań to co nosisz na szyi to nie tylko ozdoba nie zaboli Cię jak pomyślisz przez chwilę. Użył byś czasem jej.
(S)-Uspokój się.-Chłopak mówił jakby nic się nie działo.
(Ty) -Nie mam zamiaru.-Krzyczałaś na cały PW.
(R)-Bella przestań.
(Ty)-Nie ma mowy, mam już dość czy do Ciebie w ogóle coś dociera? Ty umiesz w ogóle myśleć?
(S)-A wiesz że tak a Ty może przestała byś się tak wydzierać.-Krzyczał chłopak nie ciszej niż Ty.
(Ty)-A Ty niby idealny też drzesz się na cały Hogwart.
(S)-Ale i tak teraz zachowuję się lepiej niż Ty.
(Ty)-No tak znalazł się wielki Panicz Black.
(J)-Bella spokojnie.
(Ty)-Przestańcie mnie uspokajać i nie wtrącaj się James.-Popatrzyłaś na swoich przyjaciół a Twoje oczy przybrały ciepły niebieski odcień. Było Ci strasznie przykro że tak nakrzyczałaś na swoich przyjaciół. Popatrzyłaś na Syriusza a kiedy on popatrzał na Twoje oczy zachodzące łzami od razu po łagodniał. Pobiegłaś szybko do pokoju wskoczyłaś pod kołdrę i schowałaś głowę pod poduszkę po czym zaczęłaś płakać. Nagle ktoś siadł koło Ciebie.
(R)-Hej nie denerwuj się tak. Syriusz teraz przegiął.
(Ty)-Nie on zawsze taki jest tym razem to ja przegięłam.
(R)-To nie jesteś na niego zła?
(Ty)-Nie.
(R)-To dla czego płaczesz?
(Ty)-Bo nakrzyczałam na was i teraz wy jesteście źli na mnie.
(R)-Nie ja nie jestem zły.
(Ty)-A Syriusz i James naskoczyłam na nich i przegięłam.
(R)-Daj spokój oni nie są źli.
(Ty)-Ja wiem że są.-Remus wyszedł ale zaraz wrócił i to nie sam.
(S)-Księżniczko daj spokój.-Dalej leżałaś pod poduszką i kołdrą. James podszedł i zrzucił z Ciebie kołdrę.
(J)-Co Ty robisz?
(Ty)-Próbuje odciąć sobie dopływ powietrza.-Chłopcy wyrwali Ci poduszkę.
(S)-Przecież nic się nie stało.
(Ty)-Stało się- poderwałaś się z łóżka-krzyczałam na was bez powodu.
(S)-Na mnie krzyczysz codziennie.
(Ty)-Ale w tedy mam powód a teraz przesadziłam.-Znowu z Twoich oczu zaczęły płynąć łzy.
(J)-No nie płacz musiałaś odreagować ostatni dzień.-Chłopak przytulił Cię.
(Ty)-Ale nie musiałam na was.
(R)-Dobrze że trafiło na nas bo kogoś innego to byś chyba nieźle poturbowała.
(Ty)-Możliwe-zaczęłaś się śmiać.
(S)-Od razu lepiej.-Wpadły dziewczyny.
(J)-O cześć Evans. Już się za mną stęskniłaś?
(L)-Spadaj Potter.-Szturchnęłaś chłopaka.
(J)-Co?
(Ty)-Nic.-Uderzyłaś chłopaka poduszką.
(J)-Już zaczynasz?
(Ty)-Nie.-Wyszczerzyłaś się do niego.
(A)-Wiesz co Bel już myślałam że go uderzysz.
(Ty)-Aż taka okrutna to ja nie jestem nie zrobiła bym mu tego bo on ma do zaoferowania tylko ładną buźkę a jak bym ją uszkodziła to nic by mu nie zostało. I kto by go chciał z takim charakterem.-Uśmiechnęłaś się chytrze do chłopaka.
(S)-Ja wiem kto bardzo mnie lubi za mój charakter.-Rzucił Cie poduszką.
(L)-Nawet ja wiem.-Dziewczyna dostała od Ciebie poduszką.
(Ty)-Minęło już dobre 20 minut a wy dalej się nie kłócicie nowy rekord.
(L)-Bo jak nic nie mówi to da się z nim wytrzymać.-Rzuciła się na łóżko.
(J)-Nie przesadzaj Evans.
(L)-Taka prawda.
(J)-Dobrze że z Tobą się dobrze rozmawia.
(Ty)-I po co ja się odzywałam.-Rzuciłaś się do tyłu na łóżko a wszyscy wybuchli śmiechem. Czas leciał bardzo szybko nim się obejrzeliście był już koniec października. Kiedy skończył Ci się szlaban z chłopakami zarabiałaś kolejny. Zastanawiałaś się co mogłabyś kupić Syriuszowi na zbliżające się urodziny. Leżałaś z dziewczynami w pokoju i rozmyślałaś.
(Ty)-Dziewczyny zbliżają się urodziny Syriusza wiecie co można było by mu dać?
(Sa)-Lusterko.
(A)-Żel do włosów.
(L)-Rozum.-Wybuchłyście śmiechem.
(Ty)-No dobra dobra bardzo mi pomogłyście idę coś wymyślić. -I nadszedł ten dzień była sobota 3 listopada wpadłaś do pokoju chłopaków jak burza. Wskoczyłaś na łóżko Syriusza.
(Ty)-Wszystkiego najlepszego!!!-Zaczęłaś skakać po łóżku chłopaka.
(S)-Mogła byś z tej okazji nie budzić mnie tak wcześnie?
(Ty)-Syriusz jest już 12 skarbie. Dałam wam dłużej pospać.
(R)-Co? Czego nas nie obudziłaś?
(J)-Bella mogłaś wcześniej przyjść.
(Ty)-Chciałam poczekać aż się obudzicie ale beze mnie to chyba by to nie nastąpiło. Więc Syriusz trzymaj.-Chłopak otworzył pudełko.
(S)-Lusterka no na prawdę dzięki Bel.-Powiedział z ironią przewróciłaś oczami.
(Ty)-Zaraz zobaczysz patrz w lusterko.-Porwałaś drugie i pobiegłaś do swojego pokoju. Zaczęłaś przyglądać się lusterku i zobaczyłaś chłopaka i poszłaś pokazać dziewczyny które mu pomachały. Wróciłaś do chłopaków.
(Ty)-I jak się podoba?
(S)-No nie skąd Ty to masz?-Popatrzył na ciebie pytająco.
(Ty)-To moje dzieło lusterko dwukierunkowe.-Uśmiechnęłaś się dumnie.
(S)-Ale Ty jesteś genialna.-Przytulił Cię chłopak a Ty zaczęłaś się śmiać.
(Ty)-Dopiero teraz to zauważyłeś?-Zaczęłaś się śmiać.
(J)-I do tego jaka skromna.
(Ty)-Oj ciii. Czyli podoba się?
(S)-Jasne będę mógł podglądać dziewczyny.
(Ty)-A Ty tylko o jednym.-Przewróciłaś oczami. Chłopaki też dali mu swoje prezenty chłopak był bardzo zadowolony i szczęśliwy że ma takich wspaniałych przyjaciół.
(S)-To co robimy?-Leżałaś na łóżku brata.
(J)-Może coś ciekawego.
(S)-Ktoś ma jakiś pomysł?
(J)-Można by podenerwować Ślizgonów.
(Ty)-Jestem za.-Zeskoczywszy z łóżka i poszliście do PW a później w poszukiwaniu odpowiedniego celu wskoczyłaś na plecy Jamesa i kazałaś się mu nieść. Zaczął biegać po całym korytarzu aż nagle wpadliście na Snapa.
(J)-Hej Smarkules jak Ci dzień mija?
(Se)-Nic Ci do tego Potter.-Wysyczał chłopak.
(Ty)-Severusie co tak niegrzecznie?-Zeszłaś z Jamesa.
(Se)-Nie odzywaj się do mnie Ty gł...
(J)-Tylko dokończ.-Chłopak wyciągną różdżkę. Szybko obok znaleźli się pozostali. Syriusz podniósł Severusa zaklęciem a ten zawisł za kostki w powietrzu. Zaczęli się z niego naśmiewać a ty stałaś obok. Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się Lilly.
(L)-Potter zostawcie go.
(J)-Nie ma mowy Evans dobrze się bawimy.-Dziewczyna wyciągnęła różdżkę.
(S)-Spokojnie Evans.
(Ty)-Dobra chłopcy opuście go.-Popatrzyłaś na przyjaciół.
(J)-Ale...
(Ty)-Żadnych ale w tej chwili.
(J)-Widzisz Smarkules dziewczyny Cię uratowały.
(S)-Tak podziękuj im.-Lilly poszła z Severusem.
(J)-Jakoś wcześniej Ci to nie przeszkadzało.
(Ty)-Ale Lilly przeszkadza.
(S)-I co z tego?
(Ty)-A jak by coś Jamesowi przeszkadzało?
(S)-To rozprawił bym się z tym.
(Ty)-No właśnie Lilli to moja przyjaciółka.
(S)-A my to Twoi przyjaciele.
(Ty)-I co z tego?
(S)-To że możemy robić co chcemy.
(Ty)-Nie kosztem moich przyjaciółek.
(S)-To wolisz je od nas?
(Ty)-To tak samo jak ja bym się zapytała czy wolisz ich ode mnie-wskazałaś na brata i resztę.
(S)-Może wole.
(Ty)-To ja może wole dziewczyny.
(S)-No to świetnie.
(Ty)-Super.-Krzyczeliście na cały korytarz. Odwróciłaś się i poszłaś w stronę błoń. Na dworze było zimno a Ty byłaś lekko ubrana ale nie miałaś zamiaru tam wracać więc siadłaś pod drzewem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro