Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×Rozdział 21×

Popatrzałaś błagalnym wzrokiem na brata.
(R)-Wybacz siostra nie mam takiej mocy do przekonywania ludzi jak Ty.-Uderzyłaś się dłonią w czoło. Zastanawiałaś się co możesz zrobić i nic sensownego nie przychodziło Ci do głowy, padłaś na poduszkę.
(L)-Czyli już z Tobą nie porozmawiamy?-Kiwnęłaś głową na nie i trąciłaś Remusa wskazując na pomieszczenie w którym była Pani Pomfrey.
(R)-Mam ją zawołać?-Popatrzałaś na niego z i przewróciłaś oczami. Chłopak poszedł po nią a ona przyniosła jakiś eliksir.
(P)-I jak lepiej?
(Ty)-Chyba tak ale...-I znowu zaniemówiłaś.
(P)-No dobrze wypij to i nic nie mów przez parę godzin.-Pokiwałaś twierdząco głową. Traciłaś chłopców i wskazałaś drzwi.
(R)-Dla czego mamy wyjść?-Popatrzałaś błagalnym wzrokiem na dziewczyny.
(L)-Och ale wy niczego nie umiecie się domyślić macie iść na obiad.-Pokiwałaś twierdząco głową.
(Do)-No już w tej chwili macie stąd iść na obiad bo nie ręczę za siebie.-Uśmiechnęłaś się do niech.
(S)-I myślisz że się Ciebie boimy?-Uderzyłaś go w ramię.
(J)-No ale jej już tak.-Zaśmiali się.
(R)-No dobrze ale ja zaraz wracam.
(L)-Nie śpiesz się my z nią zostaniemy.-Poczochrałaś brata po włosach i uśmiechnęłaś się do niego.
(R)-No dobrze to niedługo wrócę.-Pokiwałaś twierdząco głową.-Chłopcy poszli na obiad a dziewczyny opowiadały Ci co działo się dzisiaj.Po zajęciach odwiedzili cię Ben i Sam ale nie mogłaś z nimi rozmawiać więc oni opowiedzieli Ci o swoim dniu. Dni mijały Twój głos wrócił do normy a chłopcy jeszcze przeprosili Cię ze sto razy co już zaczynało Cię denerwować. W sobotę mogłaś już wyjść chłopcy przynieśli Ci ubrania i urali Cię bardzo ciepło i otulili Cię kocem.
(Ty)-Chłopcy bez przesady.
(S)-Oj nie marudź nie chcemy żebyś się znowu przeziębiła.-Chłopcy zrobili się strasznie nadopiekuńczy błagałaś tylko by im to przeszło. Zaprowadzili Cię do Twojego pokoju a dziewczyny przyglądały się temu z wielką ciekawością. Chłopcy zaczęli ściągać z Ciebie trochę ubrań i przykryli Cie górą koców.
(S)-Ciepło Ci?
(J)-Może przynieść więcej koców?
(R)-A może głodna jesteś?
(S)-A może pić o tak gorąca herbata to jest to.
(Ty)-Chłopcy!!
(J,S,R)-Co?
(Ty)-Macie w tej chwili przestać bo zaraz stąd pójdziecie.
(S)-Dobra, Dobra.
(J)-Już spokojnie.
(R)-Już przestajemy.-Podeszły do Ciebie rozbawione dziewczyny i mocno Cię wszystkie uściskały.
(J)-Ej delikatnie.
(S)-Bo ją zmiażdżycie.
(Ty)-Chłopcy!!!
(J)-Już się nie odzywamy.
(L)-Ale nam Ciebie brakowało.
(Do)-Tak nie miał nas kto budzić i parę razy prawie spóźniłyśmy się na lekcje nie mówiąc już o chłopcach.
(Ty)-To nikt was nie budził?
(S)-Niestety i parę razy się spóźniliśmy.
(Ty)-No nie martwcie się już wróciłam i pobudki razem ze mną.-Uśmiechnęłaś się do nich.
(J)-I bardzo dobrze.
(R)-Tak bo jak się budziłem to było już strasznie późno a tych leni nie dało się ściągnąć z łóżka.
(S)-Tak i przez niego się spóźniliśmy.
(R)-No to jak was budziłem mogliście wstać.
(S)-Bo źle nas budziłeś.
(Ty)-Oj chłopcy dajcie spokój.
(J)-Jesteś nie do zastąpienia.
(Ty)-O jak miło.-Przez te dni Remus przynosił Ci notatki i prace które miałaś zrobić i przez to nie miałaś żadnych zaległości z czego się bardzo cieszyłaś. Czułaś się już dobrze a po chorobie nie było już ani śladu. Chłopcy chcieli gdzieś iść ale zatrzymałaś Syriusza.
(Ty)-Możemy porozmawiać?
(S)-Jasne.-Dziewczyny wyszły i zostaliście sami w pokoju chłopak usiadł na przeciwko Ciebie na łóżku.
(Ty)-Silencio-rzuciłaś zaklęcie by być pewna że nikt nie podsłucha was.-No to jak będzie muszę tą książkę mieć dzisiaj?
(S)-Ale Ty przed chwilą wyszłaś ze szpitala.
(Ty)-Ale to już prawie koniec lutego i niedługo są jego urodziny.
(S)-Chyba wasze.
(Ty)-Oj to drobiazg. Muszę ją mieć i to jak najszybciej.
(S)-No dobrze ale ubierz się ciepło i o północy w Pokoju Wspólnym.
(Ty)-Dobrze, dobrze.
(S)-Ale jak nas złapią będziemy mieli nieźle przechlapane.
(Ty)-No nie złapią nas.
(S)-Miejmy taką nadzieje.
(Ty)-Oj będzie dobrze co ty się tak cykasz?
(S)-Na przykład Twojego brata i reszty. Przecież oni by mnie zabili.
(Ty)-Na pewno nie, stanęła bym w Twojej obronie.
(S)-Oj nie wiem czy coś by to dało.
(Ty)-Nie martw się będzie dobrze.
(S)-No dobrze.- Chłopak wyszedł a dziewczyny wpadły jak burza.
(L)-O czym tak rozmawialiście?
(Ty)-A co?
(Do)-Bo chcemy wiedzieć.
(Ty)-O niczym.
(Sa)-No na pewno nie ściemniaj.
(Ty)-Zastanawialiśmy się nad prezentem dla Remusa.
(L)-Aha i coś wymyśliliście?
(Ty)-Niestety nie ale może niedługo coś wymyślimy.
(L)-No to powodzenia.-Z dziewczynami jeszcze długo porozmawiałyście i poszłyście na obiad.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro