Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×Rozdział 14×

(Ty)-Jak mogłeś pozwolić żeby siadła na moim miejscu?
(S)-Jak Ty nie chciałaś.
(Ty)-Oj weź ale Ty jesteś okropny.-Weszliście do PW- mogłeś dłużej beze mnie wytrzymać nie musiała bym się teraz z Tobą obżerać.
(S)-Nie mów że nie tęskniłaś.
(J)-Nie wierze że wy jeszcze się kłócicie.
(Sa)-Jak wy za sobą tęskniliście.-Zaczęli się śmiać.
(Ty,S)-Wcale że nie!!-Krzyknęliście razem i zaczęliście się śmiać.
(Ty)-A gdzie Sam i Ben?
(S)-A co już się stęskniłaś za swoim chłopakiem?
(Ty)-A żebyś wiedział że ta... a więc to cię boli.-Uśmiechnęłaś się chytrze.
(S)-Nie.-Zaczęłaś się śmiać.
(Ty)-Oj Syriuszku.-Poczochrałaś go po idealnie ułożonych włosów.
(S)-O nie przegięłaś.-Zaczęłaś uciekać ale chłopak dorwał Cię i runęliście na podłogę i zaczęliście się szturchać i szarpać po czym chłopak przygniótł Cię i unieruchomił ręce.
(S)-I co teraz?
(Ty)-Teraz to Ty ze mnie zejdziesz i zaniesiesz mnie na kanapę.
(S)-A z jakiego to powodu?
(Ty)-Bo mi służysz.-Posłałaś mu swój piękny uśmiech.
(S)-A niech to szlak.
(Ty)-No już ruchy, ruchy.-Chłopak wstał i zaniósł Cię na kanapę.
(S)-Ale byłem głupi.
(Ty)-Dalej jesteś.
(S)-Nie przeginaj.
(Ty)-Dobrze dobrze nie denerwuj się. Wiesz chciałam tylko udowodnić to że jestem od Ciebie lepsza i to zrobiłam więc nie musisz mi służyć.-Wstałaś i pokierowałaś się w stronę swojego pokoju. Poszłaś do łazienki i wzięłaś prysznic. Wyszłaś z łazienki w samym ręczniku a na Twoim łóżku leżał Syriusz.
(S)-Ślicznie wyglądasz.-Podskoczyłaś ze strachu.-Nie bój się to tylko ja.
(Ty)-Syriusz Ty durniu!! Czy mógł byś mnie uprzedzać przed przyjściem?-Krzyknęłaś zdenerwowana i uciekłaś do łazienki.
(S)-Ale po co?
(Ty)-Nie denerwuj mnie bardziej i podaj mi ubrania z łóżka.-Usłyszałaś kroki zbliżającego się chłopaka i uchyliłaś drzwi ale musiałaś się jeszcze poszarpać z chłopakiem żeby oddał Ci ubrania.
(Ty)-To nie jest zabawne.
(S)-Dla mnie jest i to bardzo.-Chłopak oddał Ci ubrania a Ty ubrałaś się i wyszłaś do niego.
(Ty)-No dobrze co chciałeś?-Powiedziałaś wychodząc z łazienki czesząc przy tym włosy.
(S)-Wcześniej wyglądałaś lepiej.-Przewróciłaś tylko oczami.-Zastanawiam się dlaczego mi odpuściłaś? Ja tam bym korzystał.
(Ty)-Ale ja nie jestem Tobą a tym udowodniłam że jestem o wiele lepsza od Ciebie.
(S)-Właśnie widzę ale lepsza nie jesteś i wiesz co ciągle mnie zaskakujesz.
(Ty)-Przyzwyczaj się bo jeszcze dobrze mnie nie znasz. To wszystko?
(S)-Nie ale tam to to kiedy indziej.-Chłopak wyszedł.-Dobranoc.-Rzucił wychodząc.
(Ty)-Dobranoc.
(S)-Na pewno będzie.-Uśmiechnęłaś się mimowolnie pod nosem. Weszły dziewczyny.
(L)-I co pogodziliście się?
(Do)-Sądząc po tym uśmiechu to tak.
(Ty)-Oj daj spokój uśmiecham się bo po raz kolejny dzisiaj udowodniłam wszystkim że jestem od niego lepsza.
(Sa)-Aż boję się Tobie podpaść.-Zaczęły się śmiać.
(Ty)-Tobie bym nic nie zrobiła za bardzo Cię kocham.-Uśmiechnęłaś się do nich.
(Do)-Jak Syriusza?
(Ty)-Dor!!
(L)-Nas nie oszukasz możesz siebie ale nas nie dasz rady.
(Ty)-Mam was dość idę spać.-Położyłaś się na łóżko.-Dobranoc.
(L,Sa,Do)-Dobranoc.-Obudziłaś się w piękny sobotni poranek zostawiłaś dziewczyny i pobiegłaś do chłopaków. Otworzyłaś drzwi i zaczęłaś krzyczeć.
(Ty)-Co słychać u moich ulubionych chłopaków na świecie?!!!
(J)-My tu śpimy.
(R)-Zlituj się.
(Ty)-Hym zastanowię się. NIE!!.
(R)-Jest stanowczo za wcześnie.
(Ty)-No co wy na pobudkę nigdy nie jest za wcześnie.
(S)-Jest.
(Ty)-A myślałam że za tym tęskniłeś. No dobra to w takim razie idę obudzić Sama.-Chłopcy poderwali się z łóżek i zamknęli przed Tobą drzwi. Syriusz przerzucił Cie przez ramię i położył Cię na łóżku no może położył to nie za dobre określenie po prostu Cię na nie rzucił.
(Ty)-Wiedziałam że to podziała a Ty mógłbyś być delikatniejszy.-Położyłaś się na łóżku chłopaka i przykryłaś kołdrą.
(S)-Czy my będziemy się zawsze nabierać na jej sztuczki?
(J)-Najwidoczniej tak.
(R)-A Ty straciłeś łóżko.
(S)-Jeszcze zobaczymy.-Chłopak wskoczył na łóżko i położył się koło Ciebie.
(Ty)-O nie, nie, nie, nie ma nawet takiej opcji.
(S)-No to chyba się przeliczyłaś.-Zaczęłaś łaskotać się z chłopakiem i szturchać ale w pewnym momencie chłopak złapał cię i nie mogłaś się ruszać.
(S)-Jednak ja jestem silniejszy.
(Ty)-Ale nie mądrzejszy.-Pokazałaś mu język. Nadeszły święta i wszyscy pojechaliście do domów. Święta były dość spokojne do pewnego momentu gdy przyszłaś do domu z rozciętą wargą i podbitym okiem. Rodzice chcieli wiedzieć co się stało ale im nie powiedziałaś i jeszcze na domiar złego pokłóciłaś się o to z nimi i nie wychodziłaś z pokoju przez dwa dni. W końcu nadszedł dzień wyjazdu pogodziłaś się z rodzicami ale dalej nie wiedzieli co Ci się stało. Weszłaś do przedziału w którym siedział Syriusz ze spuszczoną głową. Podeszłaś do niego.
(Ty)-Hej Syriusz co tam?-Chłopak nawet nie popatrzał na Ciebie.-Podniosłaś mu głowę do góry ale nawet nie spojrzał na Ciebie.-Co Ci się stało?
(J)-O to samo można by zapytać Ciebie.
(Ty)-Hej Jameee.-Przytuliłaś chłopaka a Syriusz spojrzał na Ciebie.-Wiesz Ty wyglądasz gorzej niż on.
(Ty)-To nic mały wypadek. A Ty co Ci się stało?
(S)-Nie ważne. A tobie co?
(Ty)-No dobrze jak będziesz chciał porozmawiać to wal śmiało a ja miałam drobny wypadek.
(R)-Ta jasne.-Fukną brat.
(Ty)-Daj spokój idę się przejść.-Wyszłaś z przedziału i zaczęłaś się błąkać po pociągu. Nagle ktoś wciągną Cię do jakiegoś przedziału.
(Ty)-Syriusz co Ty wyprawiasz? O mało co przez Ciebie zawału nie dostałam.
(S)-Wybacz ale kto Ci to zrobił?
(Ty)-Oj daj spokój chodź lepiej do reszty.-Wyciągnęłaś chłopka z przedziału i poszliście do przyjaciół.
(R)-Bell masz nam w tej chwili powiedzieć co Ci się stało i bez wymówek.
(J)-To Ty też nie wiesz?
(R)-Nie!! Rodzice myślą że się że z kim się biła ale nikt nie przyszedł ze skargą a ona przez dwa dni nie wychodziła z pokoju a więc.
(Ty)-Remus ja... No dobrze ale to nie była moja wina.-Spuściłaś głowę.-Bo ja chciałam tylko pójść na spacer i oczywiście z moim szczęściem napotkałam tą szurniętą bandę. Zaczęli mnie rzucać śnieżkami. Nic by nie było jak by to były normalne śnieżki ale oni lepili je z kawałkami lodu więc się zezłościłam i powiedziałam im kilka słów. I oni podeszli do mnie i... i-zamilkłaś nie podniosłaś nawet głowy- uderzyli mnie i przewróciłam się na krawężnik i rozcięłam wargę.
(R)-Że cooo!!
(Ty)-To co słyszałeś!!-Krzyknęłaś i popatrzałaś na brata ze łzami w oczach.- Ale w domu oczywiście to na pewno była moja wina i to ja byłam ta zła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro