×Rozdział 14×
(Ty)-Jak mogłeś pozwolić żeby siadła na moim miejscu?
(S)-Jak Ty nie chciałaś.
(Ty)-Oj weź ale Ty jesteś okropny.-Weszliście do PW- mogłeś dłużej beze mnie wytrzymać nie musiała bym się teraz z Tobą obżerać.
(S)-Nie mów że nie tęskniłaś.
(J)-Nie wierze że wy jeszcze się kłócicie.
(Sa)-Jak wy za sobą tęskniliście.-Zaczęli się śmiać.
(Ty,S)-Wcale że nie!!-Krzyknęliście razem i zaczęliście się śmiać.
(Ty)-A gdzie Sam i Ben?
(S)-A co już się stęskniłaś za swoim chłopakiem?
(Ty)-A żebyś wiedział że ta... a więc to cię boli.-Uśmiechnęłaś się chytrze.
(S)-Nie.-Zaczęłaś się śmiać.
(Ty)-Oj Syriuszku.-Poczochrałaś go po idealnie ułożonych włosów.
(S)-O nie przegięłaś.-Zaczęłaś uciekać ale chłopak dorwał Cię i runęliście na podłogę i zaczęliście się szturchać i szarpać po czym chłopak przygniótł Cię i unieruchomił ręce.
(S)-I co teraz?
(Ty)-Teraz to Ty ze mnie zejdziesz i zaniesiesz mnie na kanapę.
(S)-A z jakiego to powodu?
(Ty)-Bo mi służysz.-Posłałaś mu swój piękny uśmiech.
(S)-A niech to szlak.
(Ty)-No już ruchy, ruchy.-Chłopak wstał i zaniósł Cię na kanapę.
(S)-Ale byłem głupi.
(Ty)-Dalej jesteś.
(S)-Nie przeginaj.
(Ty)-Dobrze dobrze nie denerwuj się. Wiesz chciałam tylko udowodnić to że jestem od Ciebie lepsza i to zrobiłam więc nie musisz mi służyć.-Wstałaś i pokierowałaś się w stronę swojego pokoju. Poszłaś do łazienki i wzięłaś prysznic. Wyszłaś z łazienki w samym ręczniku a na Twoim łóżku leżał Syriusz.
(S)-Ślicznie wyglądasz.-Podskoczyłaś ze strachu.-Nie bój się to tylko ja.
(Ty)-Syriusz Ty durniu!! Czy mógł byś mnie uprzedzać przed przyjściem?-Krzyknęłaś zdenerwowana i uciekłaś do łazienki.
(S)-Ale po co?
(Ty)-Nie denerwuj mnie bardziej i podaj mi ubrania z łóżka.-Usłyszałaś kroki zbliżającego się chłopaka i uchyliłaś drzwi ale musiałaś się jeszcze poszarpać z chłopakiem żeby oddał Ci ubrania.
(Ty)-To nie jest zabawne.
(S)-Dla mnie jest i to bardzo.-Chłopak oddał Ci ubrania a Ty ubrałaś się i wyszłaś do niego.
(Ty)-No dobrze co chciałeś?-Powiedziałaś wychodząc z łazienki czesząc przy tym włosy.
(S)-Wcześniej wyglądałaś lepiej.-Przewróciłaś tylko oczami.-Zastanawiam się dlaczego mi odpuściłaś? Ja tam bym korzystał.
(Ty)-Ale ja nie jestem Tobą a tym udowodniłam że jestem o wiele lepsza od Ciebie.
(S)-Właśnie widzę ale lepsza nie jesteś i wiesz co ciągle mnie zaskakujesz.
(Ty)-Przyzwyczaj się bo jeszcze dobrze mnie nie znasz. To wszystko?
(S)-Nie ale tam to to kiedy indziej.-Chłopak wyszedł.-Dobranoc.-Rzucił wychodząc.
(Ty)-Dobranoc.
(S)-Na pewno będzie.-Uśmiechnęłaś się mimowolnie pod nosem. Weszły dziewczyny.
(L)-I co pogodziliście się?
(Do)-Sądząc po tym uśmiechu to tak.
(Ty)-Oj daj spokój uśmiecham się bo po raz kolejny dzisiaj udowodniłam wszystkim że jestem od niego lepsza.
(Sa)-Aż boję się Tobie podpaść.-Zaczęły się śmiać.
(Ty)-Tobie bym nic nie zrobiła za bardzo Cię kocham.-Uśmiechnęłaś się do nich.
(Do)-Jak Syriusza?
(Ty)-Dor!!
(L)-Nas nie oszukasz możesz siebie ale nas nie dasz rady.
(Ty)-Mam was dość idę spać.-Położyłaś się na łóżko.-Dobranoc.
(L,Sa,Do)-Dobranoc.-Obudziłaś się w piękny sobotni poranek zostawiłaś dziewczyny i pobiegłaś do chłopaków. Otworzyłaś drzwi i zaczęłaś krzyczeć.
(Ty)-Co słychać u moich ulubionych chłopaków na świecie?!!!
(J)-My tu śpimy.
(R)-Zlituj się.
(Ty)-Hym zastanowię się. NIE!!.
(R)-Jest stanowczo za wcześnie.
(Ty)-No co wy na pobudkę nigdy nie jest za wcześnie.
(S)-Jest.
(Ty)-A myślałam że za tym tęskniłeś. No dobra to w takim razie idę obudzić Sama.-Chłopcy poderwali się z łóżek i zamknęli przed Tobą drzwi. Syriusz przerzucił Cie przez ramię i położył Cię na łóżku no może położył to nie za dobre określenie po prostu Cię na nie rzucił.
(Ty)-Wiedziałam że to podziała a Ty mógłbyś być delikatniejszy.-Położyłaś się na łóżku chłopaka i przykryłaś kołdrą.
(S)-Czy my będziemy się zawsze nabierać na jej sztuczki?
(J)-Najwidoczniej tak.
(R)-A Ty straciłeś łóżko.
(S)-Jeszcze zobaczymy.-Chłopak wskoczył na łóżko i położył się koło Ciebie.
(Ty)-O nie, nie, nie, nie ma nawet takiej opcji.
(S)-No to chyba się przeliczyłaś.-Zaczęłaś łaskotać się z chłopakiem i szturchać ale w pewnym momencie chłopak złapał cię i nie mogłaś się ruszać.
(S)-Jednak ja jestem silniejszy.
(Ty)-Ale nie mądrzejszy.-Pokazałaś mu język. Nadeszły święta i wszyscy pojechaliście do domów. Święta były dość spokojne do pewnego momentu gdy przyszłaś do domu z rozciętą wargą i podbitym okiem. Rodzice chcieli wiedzieć co się stało ale im nie powiedziałaś i jeszcze na domiar złego pokłóciłaś się o to z nimi i nie wychodziłaś z pokoju przez dwa dni. W końcu nadszedł dzień wyjazdu pogodziłaś się z rodzicami ale dalej nie wiedzieli co Ci się stało. Weszłaś do przedziału w którym siedział Syriusz ze spuszczoną głową. Podeszłaś do niego.
(Ty)-Hej Syriusz co tam?-Chłopak nawet nie popatrzał na Ciebie.-Podniosłaś mu głowę do góry ale nawet nie spojrzał na Ciebie.-Co Ci się stało?
(J)-O to samo można by zapytać Ciebie.
(Ty)-Hej Jameee.-Przytuliłaś chłopaka a Syriusz spojrzał na Ciebie.-Wiesz Ty wyglądasz gorzej niż on.
(Ty)-To nic mały wypadek. A Ty co Ci się stało?
(S)-Nie ważne. A tobie co?
(Ty)-No dobrze jak będziesz chciał porozmawiać to wal śmiało a ja miałam drobny wypadek.
(R)-Ta jasne.-Fukną brat.
(Ty)-Daj spokój idę się przejść.-Wyszłaś z przedziału i zaczęłaś się błąkać po pociągu. Nagle ktoś wciągną Cię do jakiegoś przedziału.
(Ty)-Syriusz co Ty wyprawiasz? O mało co przez Ciebie zawału nie dostałam.
(S)-Wybacz ale kto Ci to zrobił?
(Ty)-Oj daj spokój chodź lepiej do reszty.-Wyciągnęłaś chłopka z przedziału i poszliście do przyjaciół.
(R)-Bell masz nam w tej chwili powiedzieć co Ci się stało i bez wymówek.
(J)-To Ty też nie wiesz?
(R)-Nie!! Rodzice myślą że się że z kim się biła ale nikt nie przyszedł ze skargą a ona przez dwa dni nie wychodziła z pokoju a więc.
(Ty)-Remus ja... No dobrze ale to nie była moja wina.-Spuściłaś głowę.-Bo ja chciałam tylko pójść na spacer i oczywiście z moim szczęściem napotkałam tą szurniętą bandę. Zaczęli mnie rzucać śnieżkami. Nic by nie było jak by to były normalne śnieżki ale oni lepili je z kawałkami lodu więc się zezłościłam i powiedziałam im kilka słów. I oni podeszli do mnie i... i-zamilkłaś nie podniosłaś nawet głowy- uderzyli mnie i przewróciłam się na krawężnik i rozcięłam wargę.
(R)-Że cooo!!
(Ty)-To co słyszałeś!!-Krzyknęłaś i popatrzałaś na brata ze łzami w oczach.- Ale w domu oczywiście to na pewno była moja wina i to ja byłam ta zła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro