×Rozdział 13×
Tak minęło cztery dni wszyscy byli zdziwieni że wytrzymaliście prawie cały tydzień. Często dziewczyny pomagały Ci w zastawionych na Ciebie pułapkach chłopców. Sam i Ben również Ci pomagali bardzo się z nimi zaprzyjaźniłaś. Pewnego dnia stałaś z Samem na korytarzu rozmawiając i śmiejąc się. Nagle pojawił się Syriusz z dziewczyną ale to była jedna z przyjaciółek Susan, Lisa. Jeszcze miał czelność stanąć perfidnie przed wami żebyś wszystko widziała byłaś niesamowicie wściekła co zobaczył Sam.
(Sa)-Czy to ta druga co jej...
(Ty)-Tak.-Wysyczałaś przez zęby-wybrali te dziewczyny których po prostu nienawidzę oni są tacy okrutni.-Mówiłaś z wściekłością w głosie.
(Sa)-Mogę coś na to zaradzić?
(Ty)-Co?
(Sa)-To.-Chłopak ujął twoją twarz w dłonie i zaczął Cię całować co Ty odwzajemniłaś i z założyłaś mu ręce na szyję. Chłopak popatrzał na Twoje cudne oczy i na Syriusza który stał jak wryty popatrzałaś na niego widać w nim było niesamowitą złość odwrócił się i poszedł przy tym zostawiając dziewczynę. Z Samem zaczęliście się śmiać a Ty podeszłaś do dziewczyny.
(Ty)-Jeśli jeszcze raz Cię zobaczę albo którąkolwiek z was przy nim lub innym moim przyjacielu nie skończy się tylko na połamanym nosie zrozumiałaś?!-Dziewczyna z przerażeniem pokiwała głową i uciekła poszłaś z powrotem do chłopaka i razem ruszyliście przez korytarz.
(Sa)-Co Ty jej powiedziałaś?
(TY)-Żeby zostawiła moich przyjaciół.
(Sa)-I tyle? Bo chyba nie sadzę że tylko to jej powiedziałaś widząc jej minę.-Zaczął się śmiać.
(Ty)-No może coś tam jeszcze wspomniałam ale nie ważne, ważne że zadziałało chyba.
(Sa)-Na pewno jeszcze nie widziałem żeby koś tak szybko przed Tobą uciekał.
(Ty)-No i dobrze niech ucieka jak najdalej.-Nagle podbiegł do was Ben.
(B)-Hej Bel co tam?
(Ty)-Wszystko w najlepszym porządku.
(B)-Widziałem Twoich przyjaciół co się stało?
(Ty)-Syriusz zobaczył naszą scenkę.
(B)-Jaką?
(Sa)-No cóż zaimprowizowałem trochę i wyszło idealnie.
(Ty)-Tak dokładnie.
(B)-Sam muszę Cię porwać mogę?-Popatrzał na Ciebie.
(Ty)-Ale dlaczego mnie się pytasz a bierz go sobie.-Zaśmiałaś się.
(B)-No to dobrze chodź szybko.-Chłopcy gdzieś szybko pobiegli a Ty szłaś sobie grzecznie przez korytarz aż usłyszałaś krzyki i bardzo dobrze znałaś te głosy. Pobiegłaś w ich stronę. To był Remus, Syriusz, i James kłócili się z Benem i Samem.
(R)-Masz ją zostawić w spokoju.
(Sa)-A niby z jakiego to powodu?
(S)-Bo Ci przerobie tą buźkę.
(B)-Tylko spróbuj.
(J)-Myślisz że damy ją Tobie skrzywdzić? Nie zrobisz jej tego co innym dziewczynom.
(Sa)-Nie mam zamiaru jej krzywdzić.
(R)-Ale i tak masz ją zostawić.-Już nie wytrzymałaś bo o mało co nie rzucili się na siebie. Weszłaś między nich.
(Ty)-Chłopcy macie w tej chwili to skończyć.-Popatrzałaś na brata i resztę.
(R)-Nie najpierw wy macie to skończyć.
(Ty)-Nie mam najmniejszego zamiaru tego robić.
(S)-To ja to zorbię.-Chłopak pociągną Cię za rękę za sobą. Ty popatrzałaś na niego z wielkim zaskoczeniem.
(Sa)-No to mała chyba nam się udało.
(B)-Oj chyba tak.
(Ty)-Idealnie.-Syriusz Cię puścił a Ty przybiłaś piątkę z chłopakami. Twój brat i reszta stali oniemiali.
(R)-Czyli to było tylko na pokaz?
(Ty)-Tak.
(S)-I wy nie...
(TY)-Nie.
(J)-Ale nas wrobiła.
(Ty)-Nie mogę uwierzyć że nabraliście się na to ale z tymi dziewczynami to wam się udało.-Zaczęłaś się śmiać.-No to poznajcie moich przyjaciół Bena i Sama chociaż jego to już znacie.-Nagle dołączyły do was dziewczyny.
(L)-Co wy tak stoicie?
(Ty)-Wygrałyśmy.
(L)-Wiedziałam po prostu to było wiadome od początku kto jest lepszy. I jak tam Potter?
(R)-Nie wierze że daliśmy się tak wrobić.
(S)-Przegraliśmy.
(J)-I to ostro.
(Ty)-Czyli ktoś będzie moim sługą przez cały tydzień.
(Do)-Ale ja Ci współczuję.
(B)-Nawet my Ci współczujemy.
(Ty)-Nie będzie tak źle już udowodniłam mu że jestem lepsza i musisz to w końcu przyznać Syriusz.
(S)-Nie zrobię tego bo to nie prawda.
(Ty)-Sam jesteś tego świadkiem że jestem lepsza czemu nie potrafisz tego przyznać?
(S)-No bo tak nie jest.
(Ty)-Jest i Ty doskonale o tym wiesz.
(S)-Nie.
(Ty)-Może chociaż raz schował byś swoją rodową dumę i przyznał mi raję.
(S)-Nie moja duma niech zostanie na swoim miejscu.
(Ty)-Jak zwykle Ty nigdy nie umiesz nikomu przyznać racji.
(S)-Na pewno nie przyznam jej Tobie.
(Ty)-Bo nie masz na tyle odwagi.
(S)-Mam ale nie jesteś lepsza ode mnie.
(Ty)-Jestem i teraz Ci to udowodniłam.
(S)-Wcale że nie.-Zaczęliście się kłócić.
(R)-Wiecie co? Brakowało mi tego.
(Sa)-Czyli to u nich normalne?
(L)-Tak i muszę przyznać Remusowi rację.-Zaczęli się śmiać.-Ja przynajmniej umiem komuś przyznać rację.-Krzyknęła na cały głoś ale Syriusz był zajęty kłótnią z Tobą.
(Ty)-No powiedz to w końcu i tak wiesz że mam rację.
(S)-No dobrze raz byłaś lepsza.
(Ty)-Raz?
(S)-Nie przeginaj.
(Ty)-Chociaż w końcu to przyznałeś i co ciężko było?
(S)-Nawet nie wiesz jak.-Uśmiechną się do Ciebie. Ty porozglądałaś się dookoła.
(Ty)-Gdzie są wszyscy?
(S)-No drzemy się na siebie już jakiś czas więc chyba sobie poszli.
(Ty)-No nie wierze i to wszystko Twoja wina.
(S)-Jak to moja?
(Ty)-Tak to. Chodź pewnie są w PW. I na prawdę Lisa?
(S)-Wiedziałem że Cię ruszy.-Uśmiechną się łobuzersko a Ty uderzyłaś go w ramię po czym ruszyliście w drogę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro