×Rozdział 11×
W sali rozstałaś się z chłopakiem i pokierowałaś się w stronę przyjaciół ale zauważyłaś że jedno wolne miejsce jest koło Syriusza. Chłopcy już wybrali stronę nawet Twój brat ale Ty też miałaś swoich sprzymierzeńców. Kiedy Dorocas to zobaczyła wstała i usiadła między Remusem a Syriuszem a Ty zajęłaś jej miejsce po czym wyszczerzyłaś się do chłopaków. Siedziałeś obok Lilly i Sary.
(Ty)-Dziewczyny umówiłam się dzisiaj z Samem.
(L)-Tym Samem?
(Sa)-Najprzystojniejszym chłopakiem w całym domu albo nawet z całej szkoły?
(Ty)-Yhm nieźle co?
(Sa)-I to jak.
(R)-Nawet o tym nie myśl nigdzie nie pójdziesz.
(Ty)-A założymy się?
(R)-Nie, masz już jeden zakład.
(Ty)-Dokładnie ale i tak pójdę czy Ci się to podoba czy nie.
(R)-Nie pozwalam Ci.
(Ty)-Nie możesz mówić mi co mogę a czego nie.
(R)-Mogę.
(Ty)-Nie masz takiego prawa!!-Krzyknęłaś na chłopaka i wstałaś.-I tak z nim pójdę.-Odeszłaś od nich i pokierowałaś się w stronę sali na pierwszej lekcji miałaś eliksiry. Wlokłaś się bardzo po woli aż zobaczyłaś Syriusza zamierzającego zająć miejsce w waszej ławce. Rzuciłaś się do biegu a chłopak razem z Tobą powywracaliście w trakcie paru uczniów ale był remis. Przez całą lekcje nie odezwaliście się ani słowem. Było Ci dość ciężko bo ciągle czułaś jego wzrok na sobie ale nie przejmowałaś się tym i skupiłaś się na lekcji. Po zajęciach dziewczyny poszły coś załatwić a Ty szłaś przez korytarz i zobaczyłaś jak Syriusz całuję się z jakąś dziewczyną co cię lekko zakuło czyż by to była zazdrość? Szybko wybiłaś to sobie z głowy i ruszyłaś jak niby nigdy nic "chyba obrał tą samą strategie co ja" pomyślałaś mijając ich. poszłaś na obiad i zajęłaś miejsce przy dziewczynach. Po wszystkich lekcjach poszłaś z dziewczynami do pokoju i ładnie się ubrałaś. Nie stroiłaś się jak na wesele bo był grudzień a na dworze padał śnieg więc ubrałaś się ciepło ale bardzo ładnie. Kiedy zeszłaś chłopcy już na Ciebie czekali i zerwali się na Twój widok.
(R)-Bel nie przekonam Cię?
(Ty)-Nie.-W tej chwili wszedł Sam.
(Sa)-Ślicznie wyglądasz.
(Ty)-Dziękuję.
(Sa)-To idziemy?
(Ty)-Oczywiście.-Jasnowłosy chłopak wystawił rękę a ty chwyciłaś go.
(R)-Jak jej się coś stanie to nas popamiętasz.
(J)-Ma jej nawet jeden włos z głowy nie spaść zrozumiano?
(Sa)-Spokojnie nic jej się nie stanie.
(R)-Mam taką nadzieje bo w innym wypadku źle skończysz.
(Ty)-Chłopcy!!-Zgromiłaś ich wzrokiem a oni patrzeli na Sama jak by chcieli go zabić wzrokiem nawet Syriusz ale kiedy popatrzałaś się na niego poszedł do swojego pokoju. Wyciągnęłaś chłopaka z pokoju i ruszyliście przez korytarz.
(Sa)-Masz bardzo opiekuńczych przyjaciół.-Zaśmiał się chłopak.
(TY)-Są nadopiekuńczy i to bardzo.
(Sa)-To jak się tak o ciebie troszczą to znaczy ze jesteś niesamowitą dziewczyną.
(Ty)-Czy ja wiem.
(Sa)-Ale ja wiem.-Chłopak był bardzo pewny siebie i bardzo Ci przypominał tym Syriusza. Uśmiechnęłaś się do niego i poszliście na błonie. Na dworze padał lekko śnieg. Było pięknie te ośnieżone drzewa i pagórki pokryte białym puchem wyglądały jak by były wyciągnięte prosto z jakiejś niesamowitej bajki. Było cudownie te piękne widoki i niesamowicie przystojny chłopak wiele dziewczyn chciało by znaleźć się na Twoim miejscu. Poszliście na most i zatrzymaliście się na chwilę. Zaczęliście opowiadać swoje życiowe wpadki Ty miałaś ich wiele i to bardzo. W szkole najwięcej takich wpadek miałaś z Syriuszem zawsze jak byliście we dwójkę znajdowaliście się w nieodpowiednim miejscu i czasie.
(Sa)-To przez niego ciągle pakujesz się w kłopoty?
(Ty)-Tak na prawdę to jak jesteśmy we dwójkę to ciągle coś nam się przytrafia. Raz przez niego dostajemy szlaban a raz przeze mnie i tak na zmianę.
(Sa)-A co się stało że nie chodzisz już z chłopakami?
(Ty)-Mały zakładzik.
(Sa)-A można wiedzieć jaki?
(Ty)-Oczywiście założyliśmy się kto pierwszy do kogo przyjdzie.
(Sa)-To dla tego zgodziłaś się ze mną umówić?
(Ty)-Nie co Ty.-Tak na prawdę to tak trochę było ale nie miałaś zamiaru tego mu mówić bo spodobał Cię się ten chłopak.
(Sa)-To się bardzo cieszę i dzięki temu zakładowi mogłem się w końcu z Tobą umówić.
(Ty)-Jak to w końcu?
(Sa)-Bo wcześniej nie dawałem rady złapać cię samej bo ciągle chodziła za Tobą obstawa.-Zaśmiałaś się.
(Ty)-No tak ale teraz oni trzymają jego stronę.
(Sa)-To ja będę trzymał Twoją stronę i Ci pomogę.
(Ty)-Na prawdę?
(Sa)-Tak.
(Ty)-To super na pewno wygram.
(Sa)-A co jeśli ktoś wygra?
(Ty)-Koś?-Podniosłaś jedną brew i popatrzałaś pytająco na chłopaka.
(Sa)-To znaczy jak już wygrasz.-Uśmiechną się do ciebie chłopak.
(Ty)-Tak lepiej to jak już wygram to będzie mi usługiwał przez tydzień.
(Sa)-No to musisz wygrać.
(Ty)-Dokładnie tak.
(Sa)-A jak idzie?
(Ty)-No myślałam że będzie łatwiej ale on jest tak samo uparty jak ja i jest dość trudno ale niedługo się złamię.
(Sa)-Na pewno.-Patrzeliście na piękny krajobraz a chłopak objął Cię ramieniem i od razu zrobiło Ci się cieplej. Staliście tak w miłej ciszy obserwując zachód słońca zbliżał się już wieczór. Czas z chłopakiem spędziłaś bardzo przyjemnie bardzo go polubiłaś dużo się śmieliście i żartowaliście. W końcu robiło się ciemno więc musieliście wracać ale w drodze powrotnej nie obyło się bez bitwy na śnieżki chłopak dostał od Ciebie w głowę ale nie pozostał dłużny i rzucił w Ciebie. Zaczęłaś przed nim uciekać ale chłopak był dużo szybszy od Ciebie i szybko Cię dogonił po czym wziął na ręce i kierował się w ogromną zaspę.
(Ty)-nie nie nie nie proszę nie.
(Sa)-A dlaczego by nie?
(Ty)-A dla czego by tak?
(Sa)-Bo tak.-Chłopak znowu zaczął podchodzić do zaspy a Ty mocniej złapałaś go za szyję.
(Ty)-No proszę.-Popatrzałaś błagalnym wzrokiem na chłopaka.
(Sa)-No dobrze nie wrzucę Cię ale musi być zapłata.
(Ty)-Jaka?-Chłopak wystawił policzek a Ty dałaś mu buziaka.
(Sa)-No to idziemy do zamku.
(Ty)-Ale wiesz że ja potrafię sama chodzić?
(Sa)-Wiem wiem ale wolę Cię zanieść.
(Ty)-Ale dlaczego?
(Sa)-Bo może Ci się coś stać a Twój brat i reszta nie darują mi tego.
(Ty)-Oj daj spokój.-Chłopak był nie ugięty i zaniósł Cię pod same schody dormitorium dziewczyn. Poszłaś do pokoju przebrałaś się i zeszłaś do PW gdzie czekał już na Ciebie chłopak.
(Sa)-To idziemy na kolację.
(Ty)-Oczywiście.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro