×Rozdział 10×
TY
Obudziłaś się koło Syriusza, Jamesa i Remusa. Wszyscy siedzieli na łóżku twojego brata.
(R)-O w końcu się obudziłaś. Jak się czujesz?
(Ty)-Trochę dziwnie ale dobrze.- przetarłaś zaspane oczy i porozglądałaś się po pokoju po czym uśmiechnęłaś się do chłopaków.
(J)-Twoje oczy są znowu śliczne więc jest wszystko w porządku tak?
(Ty)-Tak.
(S)-To dobrze.
(R)-Powiedziałem im o wszystkim.
(Ty)-Ale o wszystkimi wszystkim?
(R)-Tak.
(Ty)-I co?-Popatrzałaś na chłopaków.
(S)-Nic to przecież ciągle nasz Remus.-Bardzo się ucieszyłaś co chłopcy mogli zobaczyć po Twoich oczach.
(Ty)-Widzisz Remiś a Ty się tak martwiłeś a ja wiedziałam że będzie dobrze.-Uśmiechnęłaś się do brata.-Jak mnie zaakceptowali to czego by Ciebie nie mieli.
(J)-Jak to zaakceptowaliśmy?
(S)-No nie rozumiem.
(Ty)-No ba ja wiem że jestem bardzo nieznośna i denerwująca i przez to nikt mnie nie lubi tam gdzie mieszkamy.
(R)-Jak to?
(Ty)-Oj nawet nie wiesz jak na mnie tam mówią.-Spuściłaś głowę.
(R)-Ale dlaczego nic nie mówiłaś?
(Ty)-A co byś zrobił?
(R)-Rozprawił bym się z nimi.
(Ty)-No właśnie i wpakował byś się w kłopoty więc wolałam to przemilczeć.
(R)-Ale że wszyscy? Oj trzeba było mi powiedzieć.-Przytulił Cię chłopak.
(Ty)-Tak właściwie to nie wszyscy. Pamiętasz jak w wakacje dostałam szlaban bo ten chłopak się przewrócił?
(R)-Tak i?
(TY)-Bo to nie było do końca tak.
(R)-Czyli mnie okłamałaś?
(Ty)-Nie tylko ominęłam jeden czy dwa szczegóły. Bo wtedy to oni zaczęli jeszcze nigdy nie słyszałam tyle obelg jak wtedy i zaczęłam na nich krzyczeć ale nic pochopnego nie zrobiłam. Wtedy przyszedł Alex i on staną w mojej obronie.
(R)-Ten Alex?
(Ty)-Tak.
(S)-A kto to taki?
(R)-Postrach dzielnicy-zaśmiał się chłopak-jest od nas starszy o dwa lata.
(Ty)-Dokładnie i to on popchną tamtego chłopaka i zastraszył resztę a ja nie chciałam żeby miał przeze mnie kłopoty więc wzięłam wszystko na siebie.
(J)-Czyli ten chłopak nie jest wcale taki zły.
(R)-Jest.
(Ty)-Ale dlaczego?
(R)-Bo tak.
(Ty)-Bo tak to nie jest wytłumaczeniem.
(R)-Bo on Cię lubi.
(Ty)-Nie.
(R)-Tak. Niestety tak rozmawiałem z nim kiedyś.
(Ty)-To dla czego mi nie powiedziałeś?
(R)-Bo nigdy nie pozwolił bym żeby moja siostra spotykała się z kimś takim.-Zatkało Cię i nie wiedziałaś co powiedzieć.
(Ty)-Ale skąd Ci to przyszło do głowy że ja i on?
(R)-Bo jesteście do siebie podobni.
(Ty)-Daj spokój ja i on? Nigdy ale chociaż może-przybrałaś minę jak byś się nad czym zastanawiała.-Brat posłał Ci karcące spojrzenie.-Oj żartuje .-Przytuliłaś go.-Na pewno nie będę z mugolem.
(J)-Ale że oni się tak zachowują to nie znaczy że wszyscy tacy są.
(Ty)-Może dla was nie, ale dla mnie tak jeszcze żadnego miłego nie spotkałam. I dalej się zastanawiam dla czego mnie lubicie. To chyba ze względu na Remusa.
(J)-No co Ty ja nie wiem jak Ciebie można nie lubić.
(S)-Za to ja wiem.-Uśmiechną się chytrze.
(Ty)-Tak? No dobrze.-Popatrzyłaś na niego lekceważąco.-Wiesz wystarczy mi Remus, James i Peter Ty jesteś mi wogóle nie potrzebny.
(S)-Ty i tak pierwsza do mnie przylecisz.
(Ty)-Założymy się?
(S)-Tak.
(Ty)-No dobra kto pierwszy wymięknie przegrywa. Zaczepianie też wchodzi w grę tak jak rozmowa.
(S)-Dobra dobra a jak wygram?
(Ty)-Jak wygrasz co na pewno nie nastąpi będę Ci tydzień usługiwała a jak ja wygram to Ty będziesz usługiwał mi.
(S)-No to umowa stoi.
(Ty)-Dokładnie chłopcy jesteście świadkami.-Złapaliście się z chłopakiem za ręce.
(J)-No dobra.
(R)-To będzie niezła zabawa.
(J)-I tak długo bez siebie nie wytrzymacie.
(P)-Prawda.
(S)-To ona nie wytrzyma.
(Ty)-Zobaczymy. To ja spadam.
(R)-A dobrze się czujesz?
(Ty)-Tak tak.-Rzuciłaś wychodząc musiałaś szybko powiedzieć to dziewczynom.
(Ty)-Hej wszystkie musicie mi pomóc.
(L)-A co się stało?
(Ty)-Założyłam się z Syriuszem.
(Sa)-Ale po co?
(Ty)-Bo powiedział że długo bez niego nie wytrzymam więc założyliśmy się które do którego przyjdzie pierwsze.
(L)-Ale tak czy inaczej długo to nie potrwa.
(Sa)-Dokładnie góra tydzień.
(Ty)-Nie ważne ile ważne żebym wygrała.
(Do)-Ale wiesz że siedzisz z nim na eliksirach?
(Ty)-O nie całkiem wypadło mi to z głowy.
(Sa)-Z tym Ci raczej nie pomożemy.
(Ty)-No dobra jakoś sobie dam rade .
(Do)-Dajcie spokój ten uparciuch da radę.
(L)-Nie znasz dobrze Syriusza.
(Ty)-No właśnie będzie próbował grać nieczysto.
(Do)-Ale znam Bel.
(Sa)-No to wyobraź sobie dwie Belle a jedną jako Syriusza. Oni są identyczni z charakteru.
(Ty)-Nie przesadzaj aż tak źle ze mną to nie jest.-Dziewczyny zaczęły się śmiać.
(L)-Ale Ty masz już jakiś plan?
(Ty)-Tak.
(L)-Ale nam nie powiesz?
(Ty)-Nie. Dowiecie się niebawem.-Następnego dnia wstałaś rano i poszłaś obudzić chłopców oprócz Syriusza. Zeszłaś szybko na dół ale kiedy szłaś przez korytarz ktoś zaczął Cię wołać.
(Sa)-Bella zaczekaj.-To był chłopak z Twojego domu - Sam dwa lata starszy od Ciebie a chłopcy nie za bardzo za nim przepadali bo był takim typowym podrywaczem czyli ich rywal.
(Ty)-Hej Sam co tam?
(Sa)-Wszystko dobrze ale chciałem się Ciebie o coś spytać.
(Ty)-O co takiego?-Właśnie wtedy zbliżali się do was chłopcy popatrzałaś chytrze na Syriusza i uśmiechnęłaś się.
(Sa)-Może poszła byś ze mną na spacer?-Zapytał z nadzieją chłopak.
(Ty)-Jasne czemu nie.-najbardziej ucieszyło Cię to że chłopcy wszystko słyszeli.
(Sa)-To idziemy na śniadanie?
(Ty)-Oczywiście.-Chłopak wystawił rękę a ty złapałaś go pod ramię i ruszyliście do WS.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro