Rozdział 2.
Szłam za nim, mimo strachu i bólu który rozpierał mnie od środka. Cała się częsłam. Wiedziałam że muszę się ogarnąć, nie mogę pokazać że coś jest ze mną nie tak, skończyło by się to dla mnie pewnie utratą pracy, i to w pierwszy dzień. Był by to pobity rekord. Byliśmy już pod drzwiami, menager je otworzył a następnie kazał wejść za nim. Byłam zaszokowana jakie to pomieszczenie jest duże.
- A więc pani praca będzie się odbywać w tym pomieszczeniu. Jest pani wizażystka zespołu BTS, a dokładnie JungKooka.
- Ahh jakbym tylko wiedziała kto to jest - pomyślałam. Nie siedzę w mediach a tym bardziej w kpopie, ponieważ moje życie nie pozwala mi na chwilę spokoju, a tym bardziej siedzenia w internecie.
- Narazie chłopaki są na sesji, zaraz powinni się zjawić. Zostanę z Panią aby móc później przedstawić cię, aby nie byli zdziwieni.
- Dobrze. - powiedziałam z sztucznym uśmiechem. Chwilę później do pokoju weszła grupka uśmiechniętych chłopaków. Wszyscy byli zszokowani widokiem Menagera.
- Oh, menager? Co Pan tu robi, stało się coś? - spytał niewinnie Suga spoglądając na Jimina.
Było widać że Jimin coś zrobił i bał się że wyjdzie na jaw. Ale niestety nie o niego chodziło.
- Jestem tutaj bo macie, nowa wizażystke. Będzie zajmować się JungKookiem. - odpowiedział.
- Ah tak, to witamy u nas. Myślę że będzie nam się fajnie pracować- krzyknął najwidoczniej szczęśliwy Jimin. Jego szczęście nie trwało długo.
- A właśnie... Jimin chodźmy na słówko. - powiedział oschło menager.
Nagle reszta chłopaków zaczęła mieć polewke z Jimina.
- No Jiminek idź- powiedział rozbawiony Taehyung.
Menager i Jimin wyszli z pomieszczenia. Zostałam sama z BTS i nimi....
Niektóre dziewczyny dały by się pociąć żeby być na moim miejscu, a na mnie nie robiło to najmniejszego wrażenia, ponieważ nawet nie wiedziałam ile ich jest w zespole. Chłopaki byli bardzo mili i uprzejmi. Każdy do mnie podszedł i przyjaźnie się przywitał mówiąc żebym mówiła do nich po imieniu a nie przydomku scenicznym. Oprócz JungKooka. Była to najbardziej zapatrzona w siebie osoba jaką w życiu poznałam. Podeszłam do niego a nastepnie grzecznie poprosiłam aby zajoł swoje miejsce ponieważ mam do wykonania makijaż.
On nie chętnie na mnie spojrzał, a następnie siadł na fotelu. Zaczęłam działać, wzięłam poduszeczke z podkładem a następnie zaczęłam delikatnie wklepiwać. To było najprostsze zadanie. Czekało mnie najgorsze eyeliner. Dlaczego najgorsze? Po prostu bałam się że wybije mu oko. Nie dlatego że nie potrafię tego zrobić tylko że pojawi się przedemną to okropne coś i zacznie mnie zaczepiać. Wzięłam pędzelek a następnie zaczęłam dokańczać makijaż oka. Na moje szczęście nie pojawili się. Nie wiem czemu zawsze to robili. Może już to minęło? Poprawiłam jeszcze jego fryzurę i dałam znak że może już iść. Wtedy przybliżył się do lusterka i powiedział.
- Widzę że wkońcu wzięli profesjonalistke, a nie jakieś amatorki. Dobra robota. - mówiąc to odchodził. Garderoba już była pusta. Siadłam na kanapie a następnie zaczęłam myśleć. Nagle on się pojawił.
- Dlaczego musisz to robić? - powiedziałam z łzami w oczach.
~ pomóż mi.....
- Nie będę Ci pomagać, powiedziałam ci już. NIE ŻYJESZ, NIE MA CIĘ TU a to że ja cię widze to cholerny przypadek!- mówiąc to miałam łzy w oczach.
~ gdy byłaś po tamtej stronie mówiłaś coś innego. Mówiłaś że nam pomożesz.
- To nie moja wina. To był inny świat, myślałam że już tam będę. Ale jednak powróciłam a teraz mnie nękacie.
~ proszę pomóż....
- DAJCIE MI JUŻ SPOKUJ- powiedziałam krzycząc a jednoczescie płacząc.
Nagle do pomieszczenia przyszedł JungKook.
-Yyyy... Stało się coś? Dlaczego tak krzyczysz i płaczesz? - spytał ewidentnie zdezorientowany chłopak.
- Nic... Nie ważne. Macie jeszcze jakaś sesje dzisiaj?
- Nie wracamy już do domu.
Po tej wiadomości wzięłam szybko torebkę i wyszłam z wytwórni kierując się cała zapłakana do domu. Gdy dotarłam na miejsce, żucilam torebkę w kąt a następnie, wskoczyłam cała zapłakana na łóżko. Nagle pojawiła się ta kobieta co wczoraj. Miała na imię Suzy.
~ Stało się coś, dlaczego płaczesz? - spytała.
- Ja...ja już nie mogę... Dlaczego ja? Oni mnie przerażają, nawet nie mogę spędzić jednego dnia i nocy w spokoju. - powiedziałam rycząc.
~ Najwidoczniej los tak chciał. Nie martw się. ~rzekła głaskając mnie po plecach. Lecz ja nic nie czułam oprócz chłodu.
- Przynajmniej ty. Przynajmniej ty jesteś jedyna normalna, nie jakaś zakrwawiona z kólką w głowie. Nawet można z tobą normalnie porozmawiać. - troche już się uspokojiłam.
~ nie martw się. Idź teraz coś zjedz, obejrzyj tv zrób to dla mnie. Jestem teraz przy tobie, i będę pilnować cię w nocy abyś mogła spokojnie spać. Tylko to mogę zrobić, niestety... - rzekła Suzy.
- dziękuję, wiem wydaje się to dziwne ale może obejrzysz że mną jakiś film. Co powiesz na jakąś komedie romantyczna--zapytałam zawstydzona.
- Pewnie- odpowoedziala z uśmiechem na twarzy Suzy.
I tak właśnie znalazłam chyba przyjaciółkę. Zasiadłysmy na kanapie, a ja włączyłam film.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro