Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Samochód

Witam wszystkich serdecznie!
Czy napisałam w tym tygodniu jakiś rozdział? Nie!
Czy wystawiam rozdział z zapasu? Tak
No trudno ważne abyście mieli co czytać :3
Miłego dzionka 💚

Carbonara

Zacisnąłem dłonie w pięści byłem wkurzony jak nie gorzej, bo Chak mnie mocno zdenerwował. Jednak zadziwia mnie to, że tak bardzo i szybko potrafił rozszyfrować mnie, mimo iż staram się przy nim i Capeli zachowywać normalnie. Choć może te moje zarywanie do niego gdzieś dotarło do uszu wujka. Oparłem głowę o poduszkę na łóżku i zacisnąłem mocno zęby, bo ta kara była bez sensu. W ogóle najczęściej karze mnie, ale co ja mam poradzić na to, że chcę i uwielbiam szybką jazdę. Może nie chce być złapany przez policję, ale jednak jestem dorosłym mężczyzną i to ja powinienem decydować o tym co chce robić. Jednak będąc w mafii, która była jego i Erwina tak zwany przez nich Mokotów, to podlegałem pod wujka niż pod siwowłosego. Co chyba najbardziej mnie denerwowało, bo za młodu zrobiłem wiele głupstw przez to poznałem czarną stronę ludzkości chyba zbyt za wcześnie. Byłem gówniarzem gdy za namową Erwina zrobiliśmy swój pierwszy nieudany napad i to przesądziło o tym co się później działo.

Całe te szkolenie nie było zbyt miłe wręcz mogę powiedzieć, że było najgorszym co mogło mi się przytrafić i nie dawał mi taryfy ulgowej wręcz przeciwnie jeszcze bardziej wymagał ode mnie perfekcji w tym co robię. Jednak poniekąd to też ma swoje plusy jak i minusy choć może więcej jest na plus, chociaż nie byłbym aż tego tak pewien. Brałem głębokie wdechy by uspokoić swoje myśli, które zaczęły być zbyt chaotyczne w jednym momencie. Nie wiedziałem co mam ze sobą tak naprawdę zrobić. Miałem dosłownie szlaban na wszystko, ale byłem dorosły więc dlaczego miałem się słuchać go. W ten sposób wstałem z łóżka i podszedłem do okna chcąc oszacować to czy nie jest zbyt śliska rynna po której mógłbym tak naprawdę zjeść. Wiedziałem, że kara może być później dość nie za miła, ale nie będzie mnie nikt ograniczał. Wystająco, że mój wóz jest zarekwirowany przez policję, a ja nie mogę go aktualnie odzyskać, bo inaczej wujek będzie wściekły.

W sumie i tak stwierdził, że przyjdę po niego, ale dopiero jutro będę mógł chociaż to bez sensu, bo mam zakaz poruszania się samochodem więc czy będę musiał ciągnąć czy też pchać samochód do domu. Nawet jakbym wziął lawetę to i tak nie pojadę nią więc będę musiał poprosić któregoś z chłopaków aby wziął mi mój wóz. Otworzyłem okno i wdrapałem się na biurko przez które wszedłem na parapet i rozejrzałem się czy aby na pewno nikogo nie ma na dole. Złapałem się za rynnę i przy jej pomocy zszedłem na sam dół nie przejmując się tym, że może mnie wujek zobaczyć. Nie mogłem tu siedzieć i tak wieczór już był i ciemno od dawna, a ja nie mogłem bezczynnie nic nie robić. Ruszyłem w stronę ulicy, a następnie chciałem włamać się na pole golfowe na którym dość długo czasu spędzałem z Erwinem. Całą podstawówkę i przedszkole razem spędziliśmy, bo mieszkał dość niedaleko w dużym domu ze swoim ojcem biznesmen oraz matką modelką. Jednak nasza przyjaźń została nadszarpnięta przez niektóre sytuacje i to, że nasze drogi rozeszły się w inne miejsca.

Może nie była to nasza decyzja choć wtedy sądziłem, że wina siedzi po mojej stronie. Lecz prawda była całkiem inna z tego co się dowiedziałem z jakieś około cztery lata temu. Niebo było zakryte przez chmury więc nie za bardzo miałem po co chyba iść na pole golfowe, bo z niego było bardzo dobrze widać rozgwieżdżone niebo. Przeszedłem się dookoła parku golfowego i to dość mocno mi pomogło pozbyć się negatywnych myśli oraz tego co siedziało we mnie po kłótni z wujkiem. Nie wiem ile nawet mnie nie było, ale okno mojego pokoju było zamknięte więc już wie o mojej ucieczce.

-No witam pana! Jak tam ucieczka? - spojrzałem w ciemne oczy mężczyzny, który był zły i nie ukrywał tego nawet.

-Dobrze - odparłem nie chcąc ugiąć się pod wzrokiem mężczyzny, który chciał bym się poddał i przeprosił lecz nie miałem zamiaru przepraszać go za coś czego nie zrobiłem, a nie brałem udziału w wyścigu i nie moja wina, że nas złapali. Nie miałem też zamiaru rezygnować z znajomości z Dante, bo chciałem naprawić swój błąd sprzed lat, który popełniłem właśnie przez niego.

-Czy szlaban był niezrozumiały?

-Z tego co pamiętam to mówiłeś o szlabanie, ale na samochód, nie na wychodzenie więc następnym razem sprecyzuj to co chcesz! - przeszedłem obok niego nie patrząc nawet na niego. Jednak wiedziałem, że był zły, bo nie cierpiał gdy coś uciekało mu spod władzy, a jednak dla niego byłem ważny. Jako główny kierowca oraz dobry strzelec byłem dosyć najczęściej wybierany przez Erwina do ucieczek gdzie jest przewidywana strzelanina między dwoma stronami.

-Wróć tu młody człowieku!

-Nie! Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać! - odparłem idąc w stronę schodów by wejść na górę i do swojego pokoju.

-Przestań zachowywać się jak dziecko, którym już dawno nie jesteś! - krzyknął za mną i trochę to zabolało moje serce lecz nie zaprzestałem tego co robiłem.

Po chwili trzasnąłem drzwiami od pokoju i zaświeciłem światełka na kominie, które dały minimalną ilość światła, ale nie potrzebowałem więcej. Zacząłem się rozbierać ze wszystkiego by ubrać świeże bokserki i spodenki aby w ten sposób położyć się do spania. Nie miałem po co w ogóle siedzieć dłużej bezsensownie, a jutro to pojadę do pracy autobusem i poproszę Alberta albo Davida byśmy odebrali moje auto. Położyłem się na łóżku i spojrzałem na sufit myśląc o pewnym policjancie, który był dla mnie niedostępny. Był tak blisko, ale tak daleko, bo nie ufał mi wręcz mnie nienawidził przez to co zrobiłem i jakie słowa padły w jego kierunku. Pamiętam je za bardzo dokładnie i obawiałem się, że nie będzie chciał mi tego wybaczyć. Nie wiedziałem co mogę tak naprawdę zrobić aby spróbować jeszcze raz. Tylko nie mogę cofnąć tego co było kiedyś tylko tu i teraz muszę naprawić swoje błędy, ale to nie będzie takie proste. On pamięta i dlatego mnie nienawidzi, a zdobycie na nowo zaufania będzie trudne. Biorąc pod uwagę to jaki on się stał. Nie wiedziałem, że był w Dragons zaczęło mnie zastanawiać czy rzeczywiście miał tam wujka czy prawda wygląda inaczej i co robi u Rightwilla w takim razie.

Nie wiem nawet kiedy zrobił się dzień, a ja zasnąłem przy rozmyślaniu, ale trzeba było wstać i iść do legalnej pracy, bo jakby nie patrzeć wuja miał ludzi od tak zwanej brudnej roboty. Choć czasem i my sprzedawaliśmy towar czy handlowaliśmy bronią, którą sprowadza z Chin od znajomych, którzy wyjechali do tego państwa aby poszerzać swoje horyzonty. Przemyt broni był wręcz trudniejszy niż przemyt narkotyków, ale podobno ci i ci mają swoich ludzi w transportowaniu rzeczy z portów. W sumie jakby tak zastanowić się to wuja zna dosłownie wszystkich, a wszyscy znają go lub jakbym to powiedział jego maskę, którą okazał wszystkim. Jako troskliwego, ale wpływowego mężczyznę, który ma sporą rodzinę i prowadził BurgerShota, ale przez niebezpieczne sytuacje musiał go sprzedać. Natomiast teraz prowadzi jeden z lepszych warsztatów mechanicznych w których też można nielegalnie zamontować kilka ciekawych rzeczy, które też były sprowadzane, ale kto by nie chciał mieć nitro czy inne dodatki do podrasowania fury. Ubrany wyszedłem z pokoju i ruszyłem na dół do łazienki, bo górna była zajęta przez Heidi i krzyczącego Josepha. Oni nigdy nie nauczą się aby nie kłócić się o toaletę jakby nie mogli uzgodnić kto kiedy idzie. Zrobiłem poranną toaletę, a następnie ruszyłem po kurtkę oraz buty.

-A ty dokąd? Nie masz zamiaru jeść śniadania?

-Nie mam zamiaru jeść nic od ciebie w końcu mam szlaban - prychnąłem ubierając buty, a kurtkę tylko zgarnąłem do ręki upewniając się czy mam portfel i klucze do domu.

-Nicolo nie waż mi się w ten sposób grać! Nie jesteś dzieckiem by się fochać!

-A ty nie jesteś moim ojcem aby mi rozkazywać i zakazywać! - krzyknąłem I wyszedłem z domu trzaskając specjalnie mocno drzwiami.

Nie łączyło mnie nic z nim tak naprawdę i choć mówię do niego wujku, to normalne gdy są bliscy znajomi przyjaźnią się z rodzicami. Wiem, że zachowałem się jak gówniarz lecz nienawidziłem tych ciągłych zakazów. Jak Silny coś odwali to nie dostaje szlabanu lub dodatkowych prac ani Heidi czy Peter. Tylko wyłącznie ja mam ciągle pod górę, ale tak zaczęło się od momentu tego porypanego treningu na mafiozę. Najzabawniejsze jest to, że Joseph sam w to wszedł bez żadnego szkolenia czy zabawy z tym, a Peter wszedł we własną grupę, która coś współpracowała z Chakiem, ale nie podlegała aż tak. Jedynie Heidi jako medyk się spełniała choć nie wiem czy aż tak biorąc pod uwagę, że chciała każdego na szpital po prostu wysyłać. Westchnąłem ciężko idąc w stronę przystanku autobusowego, a przy okazji kupić bilet w autobusie na wszelki wypadek jakby był kanar. Nie wiem nawet kiedy tak szybko znalazłem się przy przystanku i spojrzałem na rozpiskę kiedy będzie odpowiedni autobus by mnie podwieźć.

Na szczęście nie musiałem nawet długo czekać, bo dosłownie po kilku minutach był mój bus. Kupiłem bilet w automacie w środku i skasowałem go, a następnie po prostu oparłem się o szybę w miejscu przeznaczonym do stania. Zerkałem przez szybę gdzie jestem by nie przejechać przystanka na którym muszę wysiąść, a z rana nawet spokojny ruch był na drogach. W sumie skoro się postawiłem Chakowi to może po prostu odbiorę swój samochód i przyjadę nim na warsztat. Jednak gdy tylko wysiadłem zwątpiłem w swój pomysł, bo jeśli on będzie na warsztacie to może być dość nieciekawie. Mimo iż nie chciałem podlegać pod niego to nie miałem wyboru i przyzwyczaiłem się do tego aby robić co każe. W końcu jakby nie patrzeć był moim szefem w każdym momencie. Wszedłem na plac i ruszyłem do wejścia na recepcję gdzie już siedział Tom.

-Cześć, jest już David lub Albert?

-Albert jest w magazynie - oznajmił zerkając na mnie - zaraz powinien być Vasquez i Erwin.

-Dobra dzięki, ja zgarniam Alberta na chwilę - oznajmiłem na co on zmrużył powieki.

-A co jeśli ktoś przyjedzie na warsztat?

-To poczeka, bo jest jakieś ważne wezwanie i tyle - odparłem na jego pytanie i ruszyłem na górę do kuchni aby z szafki wziąć oraz ubrać na siebie uniform mechanika by nie brudzić swoich ciuchów. Przebrałem się dość szybko i swoje ciuchy wrzuciłem do szafki by nie pałętały się gdzieś po kuchni. Wziąłem plakietkę i przypiąłem na szelkach uniformu by jednak nikt nie kwestionował tego czy aby na pewno tu pracuje. Zszedłem na dół i ruszyłem dość szybkim krokiem do drzwi prowadzących na zaplecze gdzie powinien być Albert. - Speedo!

-Co chcesz Carbo? - wyszedł spod samochodu, który należał do niego więc zapewne znów próbował go podrasować.

-Jedziemy na komisariat policji lawetą.

-Co dlaczego? Auto im się popsuło?

-Po odbiór mojego wozu - odparłem na jego pytanie.

-Nie możesz po prostu pojechać autobusem i odebrać?

-Mam aktualny zakaz poruszaniem się samochodami więc no nie mogę.

-Znów ci dał szlaban za nic? - zapytał wycierając dłonie w szmatę, zapewne ubrudzone smarem lub olejem.

-Ta, bo tylko z Erwinem byliśmy zobaczyć wyścig nawet nie brałem udziału, a pały nas zatrzymały.

-Zgarnęli was na cele? - skinęłem głową biorąc kluczyki od lawety i rzuciłem w stronę białowłosego - No to chińczyk musiał być mega wkurzony z tego powodu.

-Oj nie wiesz nawet jak bardzo był wkurzony - westchnąłem wsiadając na miejsce pasażera gdy on usiadł na miejsce kierowcy.

-Domyślam się - rzek odpalając silnik i po chwili wyjechaliśmy z bazy, jadąc w stronę Mission Row gdzie znajdował się mój wóz. Przeczesałem swoje włosy i zastanawiałem się nad zmianą grzybka w coś innego, ale może lepiej jeszcze nie decydować się, bo zima idzie, a ja nie lubię chodzić w czapkach - jesteśmy! - z moich myśli wyrwał mnie głos Speedo i rzeczywiście byliśmy na miejscu.

-Idę po jakiegoś policjanta, a ty podjedź pod parking policyjny.

-Spoko - odparł gdy ja wysiadłem z wozu i ruszyłem do głównych drzwi budynku. Podszedłem chyba do kadeta na okienku.

-Dzień dobry w czym mogę pomóc? - spytał się z szerokim uśmiechem.

-Chcę odzyskać samochód, który został zarekwirowany na przeszukanie i dziś miał zostać oddany - wyjaśniłem na szybko, bo tak niestety miało być.

-Wezwę kogoś wyższego rangą - odparł na moje słowa i poczułem nieprzyjemne mrowienie w brzuchu, które mówiło o niepokoju, bo po co ktoś wyżej postawiony. Czyżby jednak coś znaleźli w aucie i chcą mnie zamknąć.

-Dobry - spojrzałem w bok widząc Montanhe i przełknąłem ciężko ślinę, bo jednak był szefem policji - po samochód ma się rozumieć panie Carbonara?

-Tak - skinąłem głową na jego słowa, a on spojrzał na mnie czego nie rozumiałem, bo nie umiałem zrozumieć tego jego wzroku.

-Zapraszam za mną - rzekł, ale gdy ruszył do wyjścia trochę mi ulżyło lecz nie za bardzo jednak mu ufałem. Natomiast Erwin dość bardzo go lubił, ale ja czułem respekt i wolałem nie zadzierać z mężczyzną, który nie boi się dosłownie niczego ani nikogo. Sam Chak ostrzegał nas przed nim aby uważać co się przy nim mówi lub robi - nie można było przed pracą?

-Nie za bardzo stwierdziłem, że wezmę go na lawetę i przewiozę na warsztat by jednak sprawdzić czy jakiś policjant nie zrobił krzywdy mojemu wozowi - odpowiedziałem na spokojnie poniekąd prawdę.

-Nie masz co się obawiać odnośnie swojego samochodu. Nie został w jakikolwiek sposób uszkodzony.

-Mam nadzieję - mruknąłem cicho i przeszliśmy przez most, a następnie weszliśmy do piętrowego budynku tak zwanego parkingu policyjnego przy którym czekał już Albert.

-Powiedz mi lepiej co takiego naprawdę robiliście tam na wyścigach - zaczął nagle na co spojrzałem na niego.

-Pojechaliśmy tylko zobaczyć jakie są samochody i kto bierze udział - odparłem szczerze.

-A co cię łączy z Capelą?

-Nic - odpowiedziałem szybko i chyba za szybko, bo spojrzał na mnie.

-Nie uważam, że nic tym bardziej, że mam wrażenie iż mnie kłamiesz. Znam dobrze już Capele i widzę po nim, że coś nie tak. Gdy cię widzi chce się wycofać, ale nie ma gdzie tego zrobić - jak na złość od razu rozgryzł nie tylko mnie, ale swojego towarzysza, którego widuję on praktycznie codziennie - więc o co w tym wszystkim biega?

Czy Carbo powie mu prawdę?
Czy Kui jest wściekły na Carbo za sprzeciw?

2282 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro