Sam
Witam wszystkich serdecznie!
Chciałabym tylko życzyć wszystkim wesołych świąt i smacznego jajka oraz mokrego dyngusa!
Życzę wszystkim miłego dzionka!
Capela
Obudziłem się w swoim łóżeczku i wstałem powoli rozglądając się po moim pokoju, który był dość zapchany różnymi rzeczami, które nie do końca do mnie należały. Ostatnio mama była jakaś dziwna jak i tata, ale może coś się stało, dlatego tak też się zachowywali. Czekałem chyba z pół godziny aż w końcu ktoś po mnie przyjdzie, ale doczekałem się mamy, która słabo uśmiechnęła się do mnie.
-Wybacz, że tak długo pewnie czekałeś Dante - powiedziała i wyciągnęła mnie z łóżeczka jednak nie odłożyła mnie na ziemię. Podeszła do bujanego fotelu na który usiadła i uśmiechnęła się do mnie.
-W porządku? - spytałem cicho nie wiedząc jak inaczej mam po prostu o to spytać. Martwiłem się o nią i zaciskałem dłonie na jej niebieskiej koszuli.
-Wiesz Dante, powinnam ci to powiedzieć znacznie wcześniej, ale trochę bałam się o twoją reakcje - rzekła spokojnym tonem głosu, ale zauważyłem te drżenie jej strun głosowych. Przechyliłem głowę delikatnie w bok nie za bardzo rozumiejąc czego tak bardzo się boi.
-Cco jest? - jej ukryty niepokój wpływał też na mnie dlatego aż zająknąłem się w prostym pytaniu.
-Zauważyłeś z pewnością to jak łapie się za brzuszek co nie? - spytała więc skinąłem głową, bo zwykle łapała się gdy tata krzyczał - nie masz co się bać - powiedziała kojącym głosem i teraz zauważyłem, że ścisnąłem mocniej jej koszulkę - wiesz Dante nie będziesz już sam.
-To znaczy? - spytałem cicho nie za bardzo rozumiejąc, dlaczego miałbym nie być już sam.
-Widzisz - złapała za moją dłoń i położyła ją na swoim brzuchu - tutaj kiedyś ty rosłeś w moim brzuszku teraz tu rośnie twoja siostrzyczka.
-Siostrzyczka? - spojrzałem w jej niebieskie oczy, które były podobne do moich. Wygląd otrzymałem po mamie, ale posturę ciała już po tacie.
-Widzisz Dante będziesz starszym braciszkiem i będziesz miał z kim się bawić. Dlatego w twoim pokoju jest tyle rzeczy. Po prostu twoja siostrzyczka będzie dzielić pokój z tobą - patrzyłem na nią próbując zrozumieć to co się dzieje, ale moją uwagę skupiło kopnięcie chyba w moją dłoń. Zainteresowany przyłożyłem głowę do brzuszka mamy i znów poczułem te uderzenie - Medeline tak ma na imię.
-Meneline? - zgubiłem się chyba po drodze z tym imieniem, a mama wybuchnęła śmiechem.
-Mede line - podzieliła mi na pół imię, powtórzyłem je zadowolony z siebie, że tak dobrze mi idzie pomimo iż chodzę do przedszkola już z dwa miesiące.
-A kiedy Maddi będzie tu już bez brzuszka? - spytałem, a niebieskooka uśmiechnęła się delikatnie głaszcząc mnie po głowie i moich włoskach. Więc wtuliłem się chętnie w jej dłoń gdyż nie zawsze okazywała mi tak dużo uwagi, ale rozumiałem, że dużo ma na głowie.
-Wiesz już niebawem przyjdzie na świat - oznajmiła więc po prostu uśmiechnąłem się do mojej rodzicielki, która delikatnie mnie cały czas głaskała po głowie.
-Sophie! - do pokoju wpadł rozzłoszczony mężczyzna, który miał w dłoni jakąś butelkę z piciem.
-Ethan ile razy cię prosiłam abyś nie pił przy dziecku! - podniosła głos czułem jak serce delikatnie mi przyspiesza bicie i zacząłem z nerwów gnieść materiał koszulki mamy.
-Nie pije! To jest tylko dla smaku! Zabieraj stąd gówniarza jeśli mam wziąć się za pokój by go podzielić na pół! - jego ton głosu był jakiś taki dziwny, ale nie potrafiłem spojrzeć na niego gdyż obawiałem się go. Po tym soczku jak on to nazywał robił się bardzo dziwny i jakby bardziej energiczny lecz w złym kierunku. Wtuliłem się mocniej mamę, która podniosła się z fotela mając mnie w ramionach i powoli przeszła koło niego.
-Mam nadzieję, że jest to tylko jedna butelka inaczej pogadajmy gdy Dante nie będzie w domu! - patrzyłem na tatę, który zmrużył powieki widocznie niezadowolony ze słów mamy, ale nie odezwał się w ogóle gdy opuściliśmy pokój. Mama posadziła mnie na kanapie i włączyła telewizor na jakiejś bajce więc od razu zainteresowałem się nią by nie myśleć o tym co się wydarzyło. Hałas z mojego pokoju mnie delikatnie mówiąc straszył, ale zgniatałem kawałek swojej piżamki w dłoni starając się skupić na materiale oraz się uspokoić. Mama przyniosła mi śniadanie, które zacząłem jeść. Dziś nie miałem do przedszkola więc mogłem spędzić czas z rodzicami, a że mieli wolny dzień to miałem nadzieję iż pójdziemy do parku bądź na plac zabaw, bo dawno nie byliśmy. Jednak widząc zdenerwowaną mamę i słysząc jakieś dziwne słowa z ust taty, usiadłem z powrotem na kanapie. Nie było szans na to bym poszedł na plac zabaw. Wziąłem poduszkę i wtuliłem się w nią gdyż piesiu został w pokoju, a ja nie miałem w kogo się przytulić ani w co. Nie zjadłem dużo kaszki. Nie lubiłem jej i raczej nie polubię, ale starłem się jak mogę by zjeść jak najwięcej.
-Danti co tak marnie? - spojrzałem na mamę i zacisnąłem dłonie bardziej na poduszce - Hej synku spokojnie nic się nie dzieje - pogłaskała mnie delikatnie po policzku, a ja poluzowałem uścisk na szarej poduszce.
-Yhym - mruknąłem cicho patrząc się w jej oczy.
-Stresują cię te dźwięki z pokoju obok? - skinąłem głową na tak gdyż nie za bardzo rozumiałem co się dzieje - Tata przestawia szafki i zapewne będzie się brać za malowanie pokoju więc nie masz co się bać.
-Nna pewno? - spytałem chcąc się upewnić w tym co mówi.
-Tak mam ci przynieść twojego misia?
-Ttak poproszę - mruknąłem cicho widząc jak mama wstaje i idzie do mojego pokoju, który miał być teraz wspólnym. Nie wiedziałem nic o tym jak wygląda życie z drugą osobą w tym samym pokoju i jak wygląda bycie starszym bratem. Ja nadal nie wiedziałem czym jest ta niewidzialna przeszkoda w tych szafkach, a co dopiero bycie bratem. Mama podała mi pieska do którego od razu się przytuliłem.
-Nie chcesz jeszcze zjeść kaszki?
-Nie chce - odpowiedziałem i byłem szczęśliwy, że miałem psiaka przy sobie, a to aktualnie mi wystarczało.
-A chcesz jabłuszko? - spojrzałem na mamę i zgodziłem się na taki rodzaj przekąski, a nim się obejrzałem przed sobą miałem talerzyk z pokrojonym w ćwiartki jabłuszkiem. Nim ponownie się obejrzałem, dzień minął naprawdę szybko przez to iż miałem popołudniu drzemkę oraz dzień robił się coraz krótszy.
Czas mijał, a ja zostałem sam w domu gdyż tata wraz z mamą pojechali gdzieś. Przerażała mnie ta pustka w tym miejscu, a mój pokój nie dawał mi tego poczucia bezpieczeństwa. Był podzielony na pół i otrzymałem te mniejsze pół gdyż więcej miejsca zajmowały różowe rzeczy oraz zabawki. Rozumiałem, że moja siostra będzie zajmować więcej miejsca, ale nie rozumiałem, dlaczego większość moich rzeczy zostało jej oddanych bądź wyrzuconych. Siedziałem na dywaniku i tuliłem się do piesia nerwowo ściskając go. Nie rozumiałem dlaczego zostałem sam. Czy byłem aż tak problematyczny by nie wziąć mnie do lekarza. Przecież byłem grzeczny gdy byłem w takich miejscach. Podniosłem się z dywanu i chciałem wyjść z pokoju po piciu lecz nie mogłem otworzyć drzwi poprzez pociągnięcie ich. Poczułem jak serce przyspiesza mi niesamowicie szybko i zacząłem mocniej tulić się w pieska. Zostałem tu zamknięty i nie wiedziałem na ile, a najgorsze jest to, że potrzebowałem się napić. Nerwowym rozbieganym wzrokiem rozglądałem się za czymś co pomoże mi choć dostać do klamki, która była stanowczo za wysoko na mój wzrost.
Mogłem przesunąć stoliczek pod drzwi, ale obawiałem się tego iż upadnę. Czułem suchość w ustach więc niewiele myśląc po prostu położyłem piesia na swoim łóżeczku i podszedłem do tego stoliczka, który służył mi do rysowania. Był teraz niestety pomalowany w połowie na róż i naprawdę nie miałem nic przeciwko temu kolorowi, ale dziwnie był gdy było go aż tak dużo. Był taki przytłaczający. Przesunąłem stolik pod drzwi i byłem zmęczony mimo iż był on plastikowy to jednak nie miałem tak dużo siły. Niepewnie wdrapałem się na stolik i brałem głębokie wdechy, niepewnie stając na równych nogach. Najgorsze było to, że musiałem stanąć na palcach gdyż nie dosięgałem klamki. Po kilku próbach w końcu dałem radę choć trochę sięgnąć klamkę i pociągnąłem ją do siebie. Cieszyłem się niczym dziecko gdy drzwi się otworzyły.
Wziąłem pierwszą lepszą rzecz przy sobie i położyłem tak aby nie zamykać mojej furtki na wolność. Niestety musiałem posprzątać po sobie, bo tata nie lubił gdy zostawiałem zabawki nie w tym miejscu gdzie powinny być. Byłem padnięty, ale potrzebowałem się napić. Wszedłem do salonu w poszukiwaniu swojej butelki z piciem, która na szczęście była na stoliku więc wziąłem ją od razu chłapczywie pijąc to co mama mi zrobiła. Wypiłem wszystko i zacząłem się rozglądać czy nie ma jeszcze gdzieś picia bądź zostawionych dla mnie chrupków kukurydzianych. Jednak po przejściu salonu oraz kuchni niczego nie znalazłem więc zostało mi czekać aż mama z tatą wrócą. Wyszedłem z kuchni gdy usłyszałem jak drzwi od klatki schodowej się otwierają. Uśmiechnąłem się widząc tatę z torbą, ale był bez mamy. Zmrużyłem powieki i przekrzywiłem głowę w bok nie rozumiejąc co się dzieje.
-Tata? - powiedziałem cicho chcąc zwrócić na sobie jego uwagę, ale szybko pożałowałem gdyż jego oczy pokazywały sobą, że są złe. Nie wiem kiedy znał się przy mnie i złapał mnie za włosy. Pisnąłem z bólu gdyż czułem jak wyrywa mi włoski. Rzucił mnie gdzieś, ale nie zdołałem się uchronić i uderzyłem głową o podłogę. Podniosłem się do siadu, a mój wzrok skupił się na mężczyźnie, który patrzył na mnie jakoś dziwnie.
-Nie waż mi się pokazywać na oczy gówniarzu! - krzyknął na mnie i trzasnął drzwiami zamykając mnie tu. Podniosłem się ledwo na równe nogi i czułem jak kręci mi się w głowie, ale podszedłem do łóżeczka i ledwo się wdrapałem na nie.
Złapałem piesia w ręce i zacząłem cicho płakać z bólu oraz strachu. Nie rozumiałem, dlaczego był na mnie zły przecież nic nie zrobiłem. Płakałem do momentu aż nie usłyszałem jak wali w moje drzwi do pokoju. Od razu zacisnąłem mocniej dłonie na piesku i przestałem płakać. Patrzyłem się przez okno i czułem jak w brzuszku mi burczy oraz, że znów mi się chce pić. Jednak nie ruszyłem się z łóżka. Czułem się bezpieczniej w nim aż w końcu zasnąłem wyczerpany. Obudziły mnie promienie słoneczne lecz nie potrafiłem się ruszyć. Nie miałem siły nawet by podnieść głowę, strasznie mnie bolała. Pociągnąłem nosem czując się koszmarnie, ale miałem nie przeszkadzać tacie. Nagle drzwi otworzyły się, a ja cały spiąłem się widząc, że wszedł do środka mężczyzna. Rozglądał się po pokoju i spojrzał na mnie. Przez chwilę widziałem w jego oczach chyba złość, a po chwili chyba coś innego. Nie miałem siły patrzeć na niego. Zamknąłem oczy gdyż światło drażniło moje oczy i miałem wrażenie, że wszystko się znów kręci.
-Dante? - poczułem jak mnie dotyka, ale nie byłem w stanie się ruszyć by uniknąć jego dotyku. - Dante! Nie udawaj! - chciałem nie udawać, ale nie potrafiłem, poczułem jak oczy znów robią mi się mokre i pociągnąłem nosem - Kurwaaa Sophia mnie zabiję - poczułem jak mnie podnosi i zmusza do siadu. Ledwo się utrzymałem w tej pozie i czułem jak mnie rozbiera co nie było przyjemne. Robił to tak mocno. Chyba mnie przebrał i gdzieś zaniósł. Nagle wsadził mi coś do ust, a czując, że to woda zacząłem chłapczywie pić. Tak strasznie chciało mi się pić. Otworzyłem oczy czując się trochę lepiej i widziałem jak daje mi chrupki. Jednak nie miałem ochoty na jedzenie. Widziałem jak jest zdenerwowany, a na stoliku był jakiś biały proszek, którego wczoraj nie było. Ubrał mi kurtkę oraz buty, a następnie nie wiedziałem gdzie idziemy. Było za jasno i kręciło mi się w głowie jak tak mną bujał. Nerwowo zacisnąłem dłonie na kurteczce gdyż mnie to uspokajało.
-Co się stało? - chyba słyszałem mamę, ale tak strasznie nie miałem siły otworzyć oczu.
-Nie wiem wczoraj upadł, ale mówił, że nic się nie stało i nie boli, a dziś jest taki nieżywy!
-Ethan ile razy cię prosiłam abyś miał na niego oko! - głos mamy był poddenerwowany.
-Co tu się dzieje? - nowy głos, którego nie znałem był taki dziwny.
-Panie doktorze wczoraj upadł na ziemię uderzając głową, ale mówił, że jest dobrze - czułem jak mnie komuś oddaje i poczułem jak na siłę mi otwiera oko.
-Zrobię mu prześwietlenie - oznajmił - czy jadł coś?
-Nie nie chciał właśnie nic jeść.
Mam wrażenie, że wszystko było takie dziwne. Tyle bieli i dziwnych ludzi oraz ten zapach. Czy byłem właśnie u lekarza. Nie rozumiałem co się dzieje, ale starałem się zachować spokój przecież była tu mama, a mama mnie ochroni.
-Mamy wyniki - słyszałem ich idealnie gdy całe ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Czułem jak jestem gdzieś kładziony, ale gdy usłyszałem bicie serca mamy od razu się rozluźniłem - jest mocno odwodniony i delikatny wstrząs mózgu. Przez kilka dni powinien zostać w szpitalu na obserwacji. Dostanie kroplówkę jakby miał ruchy wymiotne i czuł się źle.
-Rozumiemy i dziękujemy - odpowiedziała mama więc wtuliłem się w nią bardziej oddychając spokojniej. Czułem jak coś wbija się w moje ramię jednak byłem za bardzo zmęczony by zwracać na to taką uwagę.
Spędziłem w szpitalu chyba trzy dni bądź cztery, dokładnie nie wiem gdyż nie znałem się za bardzo na tym. Jednak miałem wrażenie, że tyle minęło. Mama była osłabiona i spała cały czas praktycznie gdy ja leżałem grzecznie na swoim łóżku. Tata był bardzo nerwowy, ale przyniósł mi z domu piesia do którego się tuliłem. Bolące miejsce na moim czole w końcu zniknęło mimo iż widząc swoje odbicie było jakieś takie dziwnie fioletowe. Dziś chyba miałem wrócić do domu i martwiłem się o mamę gdyż nie chciałem wracać sam do domu z tatą. Bałem się trochę go, ale nie potrafiłem tego powiedzieć na głos. Bałem się, że mama nie uwierzy mi iż to nie był wypadek z tą głową. Jednak milczałem i nie miałem zamiaru mówić niczego. Nie chciałem denerwować mamy, która była zmęczona. Spojrzałem na tatę, który coś pakował do torby i chyba to były moje rzeczy chociaż były też takie, które nie znałem.
Jednak nim się obejrzałem siedziałem w swoim pokoju wśród zabawek, które rozrzucił mi on bym się czymś zajął. Jednak tym razem dostawałem jedzenie i picie lecz nie potrafiłem wyjść z pokoju. Nie rozumiem dlaczego tak mam jednak miałem nadzieję, że szybko to minie.
Nie wiem nawet kiedy cieszyłem się tak na widok mamy. Zostałem znów sam, bo tata pojechał po nią, ale coś było w nosidełku. Zainteresowany, ale i trochę przestraszony podszedłem do mamy aby spojrzeć w jej oczy oraz w to co przyniosła. Mocno się zdziwiłem widząc dwa małe oczka oraz ręce.
-To jest Medeline twoja młodsza siostrzyczka!
Dlaczego zrobił się agresywny?
Dlaczego Dante przeżywa na nowo przeszłość?
2330 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro