Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50.Nikt nigdy nie da mi więcej niż ona

Jedna z głównych ulic miasta była wyjątkowo zapełniona ludźmi i zakorkowana z powodu jakiegoś ważnego wydarzenia, o którym nawet nie słyszałam. Ludzie na siebie trąbili, przepychali się, przeklinali i mieli kompletnie gdzieś fakt, że biedni studenci nie mieli jak wydostać się ze swojej uczelni. Nie wiedziałam co się szykowało, ale biorąc pod uwagę to co działo się w mieście zapewne coś ważnego. Wraz z Agatą przepychałyśmy się przez zgromadzony tłum marząc tylko o tym, żeby znaleźć się na jakimś odludziu. 

- Karolina!

Spojrzałam gwałtownie w prawo i odetchnęłam widząc mojego tradycyjnie zabójczo przystojnego mężczyznę. Złapałam koleżankę za nadgarstek ciągnąc ją w tamtą stronę i dopiero tam mogłyśmy złapać oddech. 

- Co się dzieje? - spytałam kierując swój wzrok na nauczyciela

- Szczerze powiedziawszy to nie mam pojęcia. - wzruszył ramionami - Ale w szkole obiło mi się o ucho coś o jakimś koncercie. 

- To by się zgadzało. - stwierdziłam

- Ja może już pójdę, bo mi ucieknie autobus. - odezwała się dziewczyna zakłopotana poprawiając torbę na ramieniu

- Daj spokój. Podwieziemy cię. - powiedział pewnie mój chłopak

- Nie chcę robić wam problemu. Powinniście pojechać prosto do domu. Karolina nie czułaś się dzisiaj najlepiej. - spojrzałam na nią błagalnie

- Nie będzie żadnego problemu. - oznajmiłam - Wsiadaj, Gata i nie gadaj. 

- No dobra. - uśmiechnęła się szeroko podczas gdy ja skuliłam się lekko łapiąc za brzuch i sycząc z bólu

- Co się dzieje? - poczułam dłoń Łukasza na plecach - Karolina, co jest?

- Już dobrze. - odparłam powoli się prostując - To chwilowe.

- Na pewno? - uniósł brwi

- Tak. - skinęłam głową - Jedziemy?

- Jedziemy. - zgodził się

Agata wysiadła po kilkunastu minutach jazdy od razu kierując się w stronę swojego bloku. 

- Może pojedziemy do lekarza, co? - odezwał się nagle matematyk - Jak dla mnie to nie wygląda dobrze.

- Nie trzeba, naprawdę. - położyłam dłoń na już wyraźnie zaokrąglonym brzuchu

Miałam coraz większe trudności z ubieraniem się, ponieważ nie miałam wiele luźnych ubrań, które w pełni zakryłyby moje krągłości. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później wszyscy się dowiedzą, lecz i tak na razie chcieliśmy utrzymać to w tajemnicy.

- Mam ochotę na kebaba. - powiedziałam z rozmarzeniem

- Wczoraj rosół, dzisiaj kebab. Co będzie jutro, kochanie, bo chyba powinienem się przygotować? - zaśmiał się spoglądając na mnie kątem oka

- Spytaj swojego dziecka. - wzruszyłam ramionami - Ono tu rządzi. 

- On.

- Ona.

- On.

- Ona.

Tak właśnie wyglądały nasze rozmowy od kilku dni. Tylko on czy ona, ona czy on.

- Anitka jest już spakowana? - zmieniłam temat

- Przestań. - powiedział stanowczo - Idziesz ze mną czy czekasz?

- Czekam. - uśmiechnęłam się jednocześnie zauważając, że zaparkował pod budką z kebabem

- Niedługo z tobą zwaruję. - pokręcił głową po czym szybko mnie pocałował i wysiadł zamykając za sobą drzwi.

***

Kiedy Łukasz pojechał na wycieczkę pierwszy raz od bardzo dawna miałam trochę czasu dla siebie. Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, jednak wizyta Maćka sprawiła, że nawet zapomniałam o tym, że miałam być sama. Cały dzień spędziliśmy na leżeniu na kanapie, obżeraniu się niezdrowym jedzeniem, którego nie powinnam jeść oraz oglądaniu romansideł na zmianę z komediami. Stęskniłam się ze moim przyjacielem, dlatego jego wizyta naprawdę mnie ucieszyła.

- I pomyśleć, że nasz profesorek teraz pilnuje jakichś gówniarzy. - Maciek pokręcił głową wpychając sobie do ust garść popcornu

- Sam chciał jechać. - wzruszyłam ramionami - Albo musiał.

- Obstawiam to drugie. - stwierdził ponownie wsadzając dłoń do miski

- Skąd w ogóle wiedziałeś, że wyjechał? - spojrzałam na niego podejrzliwie

- Dzwonił do mnie i kazał cię pilnować.

- Pilnować? - prychnęłam z rozbawieniem

- Yhym. - skinął głową nie odrywając wzroku od ekranu - Masz nie imprezować, brać wszystkie leki i postarać się nie umrzeć od rzygania.

- Serio? - zaśmiałam się kręcąc z niedowierzeniem głową

- A jak bobas? Będę chrzestnym, nie? - wbiłam w niego zdziwione spojrzenie doskonale wiedząc, że mu o tym nawet nie wspomniałam - Poprawiłaś się, rzygasz, pochłaniasz jakieś hardkorowe mieszanki, wiec nie mogłem się nie domyślić. Wika tylko potwierdziła moje podejrzenia. To jak z tym chrzestnym?

- Chrzestnym? - prychnęłam

- Mam komunie, mam bierzmowanie, mam hajs na rower na komunię... - zaczął wyliczać

- Przemyślimy to. - oznajmiłam

- A kiedy ślub, bo muszę szukać gajera, a to wcale nie będzie takie proste?

- Dlaczego jak jest dziecko wszyscy nakręcają się na ślub? - spytałam z rozbawieniem - Nie chcę żadnego ślubu. Będę czuła się staro.

- Staro powiadasz? - kolejny raz zapchał sobie jamę ustną - Gdybym miał takiego męża...

- Przestań! - przerwałam mu ręką nim zdążył skończyć

Łukasz

Głośne pukanie do drzwi wypełniło pomieszczenie, w którym miałem spać przez następne kilka dni. Krzyknęłam, że drzwi są otwarte jednocześnie spoglądając w tamtą stronę i zaprzestając szukanie bokserek w walizce. 

- Sprawdziłam wszystkie pokoje. Śpią jak susły. - oznajmiła Anita

- Śpią? - prychnąłem - Nawet nie wiesz jak bym chciał, żeby tak było.

- Jak sprawdzałam to spali, więc możemy iść spać, a oni niech robią co chcą. Przecież to są dzieci, więc alkoholu raczej nie będzie. - oparła się o ścianę

- W ich wieku pójście spać o pierwszej będzie wystarczającym hardkorem. - stwierdziłem 

- Też tak uważam. - zgodziła się ze mną skinięciem głową - Co tam u Karoliny? Sama bym ją spytała przy najbliższej okazji, ale obawiam się, że nie będzie chciała ze mną gadać. Trochę mnie nastraszyła, ale wątpię, żeby jakaś dwudziestoletnia gówniara mogła zniszczyć mi życie.

- Nie mów tak o niej. - powiedziałem stanowczo - Do czego dążysz?

- Dla mnie jesteś ważniejszy niż jej groźby. Niech gada sobie co chcę, ale ja się w tobie zakochałam i tego nie zmienię.

- Słucham? - prychnąłem - Żartujesz sobie ze mnie, prawda? 

- Naprawdę tego nie zauważyłeś? - zaśmiała się - Faceci to są jednak ślepi.

- Dopóki Karolina nie zrobiła mi awantury nawet nie zwróciłem na ciebie uwagi. - oznajmiłem wzruszając ramionami - Nie kocham cię, Anita. Ty nawet mi się nie podobasz. Jestem w pełni oddany Karolinie i kocham ją nad życie. Przykro mi, że się we mnie zakochałaś, naprawdę, ale jesteś dla mnie tylko koleżanką z pracy i nigdy nie będziesz nikim więcej.

- Co cię trzyma przy tej małolacie, co? - tym razem to ona prychnęła - Wyglądam od niej dużo lepiej. Ona najpierw chuda jak patyk, teraz jakaś okrągła. 

- Czy ty siebie słyszysz? - zaśmiałem się - Myślisz, że mógłbym być z kimś tak zadufanym w sobie jak ty? Z takim podejściem nawet twoja swoją drogą kompletnie nie trafiająca w mój gust figura nie pomoże ci w zdobyciu jakiegokolwiek faceta. 

- Co jej się stało, że nagle się tak zaokrągliła? Bez obrazy, ale trochę jej przybyło. - uśmiechnąłem się zwycięsko w jej stronę - Chyba mi nie powiesz, że zrobiłeś jej dzieciaka?!

- To nie twój interes. - pokręciłem głową - Nie mieszaj się w moje życie prywatne, okej?

- Nadal sypiasz z uczennicami? Preferujesz maturzystki czy rok młodsze? - skrzyżowała ręce na piersiach

- Pogrążasz się, Anita. - skwitowałem z pewnością swoich słów w głosie - Idź lepiej spać, bo zachwoujesz się jak podpita. 

- Jakbyś chciał wiedzieć jestem w pełni trzeźwa, a ty jesteś dupkiem!

- Ja jestem dupkiem? - prychnąłem przykładając dłoń do klatki piersiowej - To ty bierzesz się za zajętych facetów. Od samego początku wiedziałaś, że mam dziewczynę, a mimo to zwariowałaś na moim punkcie. Przecież nie rzucę wszystkiego dla ciebie!

- Mogę dać ci więcej niż ona. 

- Nikt nigdy nie da mi więcej niż ona. Uważam rozmowę za zakończoną. 

- I co? Jutro tak po prostu będziemy oprowadzać te bachory jak gdyby nigdy nic się między nami nie wydarzyło?!

- A coś się wydarzyło? - spojrzałem na nią pytająco

- Nie odpuszczę tak łatwo. - powiedziała i dosłownie się na mnie rzuciła przywierając swoimi wargami do moich...


********************

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z rozdziału. Komentujcie :)

Czy między Anitą i Łukaszem do czegoś dojdzie?

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro