44.Jedno jest pewne
Dziwnie się czułam siedząc w poczekalni pełnej kobiet jako jedyna bez ciążowego brzucha. Przerażała mnie jednak myśl, że prawdopodobnie za kilka miesięcy będę jedną z nich. Chciałam mieć dzieci, oczywiście, że chciałam, ale to chyba jednak nie był odpowiedni moment. Chciałam skończyć studia i dopiero wtedy nad tym myśleć. Zresztą Łukasz też ostatnio stwierdził, że mamy jeszcze mnóstwo czasu i jak na zawołanie najprawdpodobniej wpadliśmy. Wiedziałam, że nawet jeśli byłabym w tej ciąży by mnie nie zostawił, jednak nie chciałam zaburzać tego porządku, który panował między nami, a dziecko na pewno zmieni wiele. Wstałam z krzesła kierując się w stronę gabinetu kiedy pielęgniarka wypowiedziała moje imię i nazwisko.
- Nawet pani nie wie jak bardzo się cieszę, że znowu panią widzę. - starsza lekarka uśmiechnęła się szeroko na mój widok
Zajęłam miejsce po drugiej stronie biurka i z wymuszonym spokojem odpowiadałam na wszystkie jej pytania. Pierwszy raz w życiu miałam robione USG w innym celu niż badanie tarczycy, lecz to nie było to co najbardziej mnie emocjonowało. Siedziałam, a w zasadzie leżałam jak na szpikach czekając na jakiekolwiek słowa wpatrzonej w monitor lekarki.
- Pozostaje mi pani pogratulować. - uśmiechnęła się szeroko - Zostanie pani mamą.
Patrzyłam na nią jak na jakąś kosmitkę mając szczerą nadzieję, że za chwilę powie, że się pomyliła. Nic takiego jednak się nie stało.
- Jest pani pewna? - spytałam spoglądając na ekran
- Na 100%. - odpowiedziała - To koniec drugiego miesiąca. Myślę, że jakiś dziesiąty tydzień. Implant antykoncepcyjny, który pani posiada stracił swoją ważność dwa miesiące temu.
- Na śmierć o nim zapomniałam. - przetarłam twarz dłonią
- Przypiszę pani leki na mdłości i polecam się oszczędzać. Chce pani zdjęcia USG?
- Tak, poproszę. - skinęłam głową po czym wytarłam brzuch papierowym ręcznikiem i usiadłam
Kobieta wręczyła mi trzy złączone ze sobą zdjęcia, na których o dziwo widziałam to co powinnam widzieć. Ściskało mnie od środka i tym razem to nie była kwestia torsji. Lekarka wezwała chirurga, żeby mogli usunąć implant z mojego ciała po czym mogłam opuścić gabinet. Kiedy wyszłam od lekarza nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić dlatego też pojechałam do przyjaciółki.
- I co ci powiedziała ta lekarka? - spytała dziewczyna stawiając przede mną kubek z herbatą
Mieszkanie nie zmieniło się ani trochę odkąd je opuściłam. Wszystko było na swoim miejscu przez co czułam się jakbym nigdy się stąd nie wyprowadziła.
- Że jestem w ciąży. - odpowiedziałam jakby to była informacja o zatruciu, które przejdzie po kilku dniach, a nie o dziecku
- Ale, że... że co?! - wlepiła we mnie wzrok
- Ja też jestem w szoku. - rozłożyłam ręce
- Jak to się stało?
- Nie wiem. - pokręciłam głową - Znaczy się wiem, ale nie wiem jak to możliwe.
Wypuściła głośno powietrze po czym rozsiadała się na kanapie obok mnie i objęła mnie ramieniem.
- Nie ukrywam, że ci nie zazdroszczę, ale przecież sobie poradzicie. A jak nie to wszyscy wam pomożemy. - powiedziała starając się zachowywać optynizm
- Sama nie wierzysz w to co mówisz. - stwierdziłam - Pamiętasz jak kiedyś pytałaś mnie o czym gadaliśmy? Wtedy co powiedziałam ci, że to tajemnica?
- No pamiętam. - skinęła głową
- Wtedy gadaliśmy o tym, że chcielibyśmy mieć kiedyś dziecko, ale ostatnio doszliśmy do wniosku, że mamy jeszcze na to mnóstwo czasu i, że kilka lat nas nie zbawi. Chciałam skończyć studia, zacząć pracę i dopiero wtedy o tym myśleć, a wyszło na to, że nie zdążyłam nawet dobrze tych studiów zacząć.
- Nie powiem ci, że to świetna informacja, ale to nie jest koniec świata, Karolina. Na tym świecie są laski, które mają dużo gorzej. Ty zdążyłaś skończyć szkołę, masz faceta, który kocha cię nad życie i na pewno cię nie zostawi. W dodatku masz przyjaciół, ojca, siostrę.
- Jestem szczęściarą, co? - zaśmiałam się upijając łyk parującej cieczy - Wiem, że są laski, któe mają gorzej i tylko dla tego nie ryczę jak hipopotam. Jak ja mam mu to powiedzieć?
- Najlepiej jak najszybciej i prosto z mostu. - spojrzałam na nią błagalnie
- Wpadnę do domu i "Hej kochanie! Będziemy mieli dzidziusia, ale fajnie, co?" - prychnęłam
- Nie możesz tego przed nim ukrywać. - pokręciła głową - Powiedz mu o tym delikatnie jak wrócisz do domu. Jest ojcem tego dziecka, więc ma prawo wiedzieć od razu.
- I teraz będziemy szczęśliwą rodzinką?
- Teraz się z tego śmiejesz, ale ja jestem święcie przekonana, że tak właśnie będzie. Jedno jest pewne. Facet na pewno nie zostawi cię z tym samej i za to dam sobie rękę uciąć.
- Nie chcę mieć jeszcze dziecka. Jeszcze nie teraz. - potarłam dłonią czoło - Durna na śmierć zapomniałam, że ten implant stracił ważność. Gdybym go w porę wymieniła nic by się nie stało.
- To, że będziesz się teraz obwiniać i zastanawiać co by było gdyby nic ci nie da. - potarła mnie dłonią po plecach - Już za późno na myślenie co zrobiliście źle. Dziecko jest i na tym trzeba się teraz skupić.
- Ja po prostu w to nie wierzę. - pokręciłam głową - Jak byłam młodsza miałam tyle planów. Myślałam, że jak skończę licuem to będę podbijać świat. Zwiedzę całą Amerykę Południową, skoczę do USA i odchaczę wszystkie Stany, będe latać na wymiany językowe. Nigdy nie sądziła, że w wieku dwudziestu lat zostanę mamusią i zamknę się w domu z pieluchą w ręku. No, ale cóż. Sama sobie zgotowałam taki los, prawda?
- Jestem pewna, że za kilka lat będziesz się śmiała z tego co przed chwilą powiedziałaś. Powiesz Łukaszowi i okaże się, że będziecie najszczęśliwszymi rodzicami na świecie.
- Taaa. - prychnęłam pod nosem
- Karolina, nie znam go tak dobrze jak ty, ale to nie jest dzieciak, który na samo słowo "ciąża" dostaje paniki. To dorosły facet i ja myślę, że weźmie odpowiedzialność za ciebie i tego malucha.
Siedziałam u przyjaciółki jeszcze dobre dwie godziny nie potrafiąc zebrać w sobie wewnętrznej siły na powrót do domu. Dopiero kiedy zadzwonił do mnie Łukasz z zapytaniem gdzie jestem opuściłam moje stare mieszkanie. Kiedy dojechałam było po siedemnastej przez co na zewnątrz było już ciemno.
- No nareszcie. - ledwo zdążyłam wejść do mieszkania kiedy moim oczom ukazał się jak zawsze zabójczo przystojny mężczyzna
Jeansy i biały T-shirt idealnie do niego pasowały, a ja jak zawsze w trudnych chwilach zajmowałam się zwracaniem uwagi na takie rzeczy. Bez słowa zdjęłam płaszcz chowając go do szafy i wyminęłam go kierując się do kuchni. Skrzywił zdziwiony brwi po czym podążył za mną.
- Coś się stało? - spytał nie spuszczając ze mnie wzroku
- Nie. - odparłam bez żadnych emocji wlewając wodę do szklanki - Jestem zmęczona.
- Zmęczona? - kiwnął głową z udawanym zrozumieniem - A tak na prawdę co się stało?
Westchnęłam opierając się rękami o blat kuchenny i zamykając oczy w celu uspokojenia się.
- Jestem w ciąży. - powiedziałam nie podnosząc powiek
******************
Przepraszam was, że dodaję rozdział tak późno i, że jest takie krótki, lecz nie miałam jak dodać go wcześniej, a na rozwój zdarzeń nie miałam za bardzo pomysłu, więc wyszło jak wyszło. Możecie zostawić komentarz jeśli chcecie.
Jak Łukasz zareaguje na ciążę?
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro