43.To nie jest normalne
Od samego rana moje samopoczucie nie było najlepsze. Obudził mnie atak porannych mdłości przez co nawet nie zdołałam tknąć śniadania. Kiedy stanęłam przed lustrem przez moje ciało przeszedł wstrząs spowodowany moim wyglądem. Byłam blada jak śmierć i wyglądałam jakbym przechodziła bardzo poważną grypę żołądkową. Siedziałam na zajęciach jak wrak człowieka starając się nie myśleć o tym jak bardzo było mi niedobrze i jednocześnie ciesząc się, że Łukasz wyszedł zanim zdążyłam wstać. Gdyby zobaczył mnie w takim stanie na pewno nie byłoby kolorowo. Przerwa między wykładami okazała się być dla mnie zbawieniem i całe pół godziny przesiedziałam w jednej z kabin w łazience zwracając wszystko co znajdowało się w moim przewodzie pokarmowym. Powoli wyszłam z kabiny od razu podchodząc do umywalki. Przemyłam usta wodą po czym zaczęłam rzuć gumę starając się nie dopuścić do siebie kolejnej dawki mdłości. Agata stała oparta o ścianę i zacięcie mi się przyglądała w razie potrzeby trzymając mi włosy. Nie miałam zielonego pojęcia co się ze mną działo, a to wcale nie poprawiało mi humoru.
- Powinnaś pójść do ginekologa. - odezwała się dziewczyna
Spojrzałam na nią jak na morderczynię po czym ponownie się zerwałam biegnąc w stronę najbliższej kabiny. Czułam się jakby przez całe moje ciało przechodziła lawina popcyhając wszystko co miałam w środku do wyjścia na zewnątrz. Opuściłam kolejne zajęcia nie będąc w stanie opuścić łazienki na dłużej niż kilka minut, zaś przyjaciółka została ze mną na bierząco pojawiając się za mną i odgarniając przeszkadzające mi włosy. Cała ta sytuacja naprawdę mnie przerażała i chociaż w głębi duszy zdawałam sobie sprawę co to mogło oznaczać nie chciałam dopuścić tego do siebie. Usiadłam na zimnych płytkach chowając twarz w dłoniach i wplątałam dłonie we włosy wbijając paznokcie w skórę mojej głowy po czym ją odchyliłam opierając się o ścianę.
- Karolina, Agata! - męski głos rozszedł się po pomieszczeniu - Co jest?
Arek, chłopak z naszego roku stanął lekko zszokowany na środku łazienki przyglądając nam się z niewiedzą wymalowaną na twarzy.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale to jest damska łazienka. - powiedziała Agata
- Co z nią? - wskazał na mnie palcem
Bez słowa podniosłam się z miejsca i szybko tego pożałowałam, gdyż obraz przed moimi oczami zastąpiły czarne mroczki, a ciało nie było w stanie samo się utrzymać. Arek od razu rzucił się w moją stronę w ostatnim momencie ratując mnie przed spotkaniem z podłogą. Zaczynało brakować mi powietrza przez co zaczęłam wciągać je głębokimi wdechami do płuc. Agata pobiegła w stronę najbliższego okna otwierając je najszerzej jak się dało, zaś chłopak pomógł mi dojść do parapetu po czym mnie na nim posadził pilnując żebym nie spadła. Oddychałam szybko i śmiało mogłam stwierdzić, że tak strasznie nie czułam się jeszcze nigdy.
- Karmowska kazała mi sprawdzić czy nie czekacie pod aulą, bo zmienili nam salę. - oznajmił Arek przytrzymując mnie za ramiona
- Wracaj na zajęcia. - wydukałam z trudem i wykończeniem w głosie
- Żartujesz? - prychnął - Walić zajęcia. Przecież was tak nie zostawię.
- Powinniśmy odstawić cię do domu. - stwierdziła moja przyjaciółka
- Już mi lepiej. - odparłam przykładając wierzch dłoni do ust
- Ale wcale nie wyglądasz lepiej. - pokręciła głową
- Mieszkam teraz na drugim końcu miasta. Przecież wiesz. - rozmowa sprawiała mi olbrzymią trudność
- To może zadzwonię do twojego faceta? Przecież pracuje niedaleko. - olśniło ją
- Nie! - pokręciłam głową - Zadzwoń do Wiki. Mój telefon jest w torbie.
Złapała w dłoń moją własność, która leżała pod umywalką i szybko znalazła telefon wybierając numer mojej byłej współlokatorki, a dosłownie kilka sekund później rozpoczęła rozmowę, która skończyła się bardzo szybko.
- Jest w domu, więc powiedziałam, że my cię odprowadzimy. - oznajmiła chowając urządzenie z powrotem do torby
- Poradzę sobie. Wracajcie na wykład. - powiedziałam powoli stając na własnych nogach, zaś Arek równie wolno odsunął ręce od mojego ciała
- Nie możemy zostawić cię w takim stanie. - stwierdził lustrując mnie wzrokiem
***
- Może chcesz herbaty? - spytała Wiktoria
- Nie, dzięki. - odparłam układając głowę na poduszce
Naciągnęłam na siebie gruby koc i na całe szczęście moje mdłości ustały pozwalając mi się zdrzemnąć. Obudziłam się po jakichś dwóch godzinach odczuwając ogromne pulsowanie w głowie. Do tego doszedł jeszcze ból brzucha powodując tym samym, że moją pierwszą myślą był fakt, że to piekło się jeszcze nie skończyło. Powoli przekręciłam się na plecy chcąc zobaczyć co działo się w mieszkaniu.
- Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś. - nie stąd ni zowąd Łukasz pojawił się obok mnie siadając na kanapie tuż obok mnie
- Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona przykładając dłoń do pulsującej głowy
- Wiktoria do mnie zadzwoniła. - oznajmił - Dlaczego od razu nie zadzwoniliście do mnie? Przyjechałbym po ciebie.
- Nie chciałam przeszkadzać ci w pracy. - odparłam
- Ty nigdy mi nie przeszkadzasz. - pogłaskał mnie po włosach - Lepiej się czujesz?
- Średnio. - grymas pojawił się na mojej bladej twarzy - Ale powinniśmy jechać do domu póki nie rzygam.
- Już nie masz czym rzygać. - pokręcił głową
- Obudziła się? - Wika pojawiła się w salonie - Laska, co z tobą?
- Nie zadawaj takich pytań. - tym razem to ja pokręciłam głową
- To nie jest normalne. - stwierdziła dokonując tym samym wielkiego odkrycia
- Może pojedziemy do domu, co? - mój chłopak przerwał naszą bardzo ambitną konwersację
Skinęłam głową, a dziewczyna przyniosła moje ubrania. Pomogli mi się ubrać po czym wstałam o mało się nie przewracając. Łukasz bez zastanowienia wziął mnie na ręce dziękując Wiktorii za pomoc. Dopiero w nagrzanym samochodzie przestałam trząść się z zimna. Jak na złość na mieście były korki przez co do domu dojechaliśmy dopiero po ponad godzinie. Nie miałam pojęcia jakim cudem mężczyzna dał radę wnieść mnie na czwarte piętro, lecz najważniejsze było to, że byliśmy już tu gdzie powinniśmy być. Położył mnie na łóżku w sypialni po czym wrócił do przedpokoju, żeby schować kurtki do szafy. Po chwili wrócił z kocem i sam położył się obok dając mi więcej ciepła niż to co przyniósł.
- Jak wyrwałeś się z pracy? - spytałam układając głowę na miękkim materiale bluzy, którą miał na sobie
- Powiedziałem, że muszę wyjść i tyle. - wzruszył lekko ramionami
- Anitka cię zastąpiła? - uniosłam brwi
- Nawet w takim stanie potrafisz poprawić mi humor. - zaśmiał się - Nie Anitka, a pani Dąbrowska.
- Jeszcze lepiej. - prychnęłam z trudem
- Też tak uważam. - kiwnął głową - Od kiedy się tak czujesz?
- Od rana. - odpowiedziałam - Ale jak wychodziłam z domu było lepiej. Myślałam, że mi przeszło.
- Wiesz, że jutro nigdzie nie idziesz?
- Domyślam się. - westchnęłam - Zadzwonię tylko potem do lekarza.
- Zostałbym z tobą, ale mam jutro wizytacje...
- I tak nie pozwoliłabym ci zostać, więc się nie zadręczaj. - przerwałam mu - Mój samochód został pod uczelnią.
- Zabierzesz go przy najbliższej okazji. - pocałował mnie w czoło - Prześpij się, a ja pójdę zadzwonić do Kamila.
- Żeby mu powiedzieć, że nie przyjdziesz na trening, bo rzygam? Daj spokój i idź. - powiedziałam
- Skoro nalegasz. - uśmiechnął się do mnie po czym złożył na moich ustach krótki pocałunek
Okrył mnie starannie kocem następnie przekręcając się na bok i mocno mnie do siebie przytulając. Łukasz wyszedł po dziewiętnastej dzięki czemu miałam dwie godziny na przemyślenia. Zadzwoniłam do ginekologa umawiając się na wizytę jednocześnie zdając sobie sprawę, że lekarz raczej nie zaprzeczy moim podejrzeniom. A ja głupia wmawiałam sobie, że to przez leki...
****************
Pod ostatnim rozdziałem jednoznacznie określiliście co się dzieje z Karoliną no, ale pożyjemy, zobaczymy. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Jutro mam wesele, więc nie wiem czy zdołam dodać jakiś rozdział, dlatego też chcecie kolejny dzisiaj czy jutro?
Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro