39.Najpierw musiałbyś mi się oświadczyć
W ostatnim momencie okazało się, że zaproszenie przeznaczone dla Wiktorii również odnalazło się głęboko w szufladzie, dlatego przez cały tydzień we trzy biegałyśmy za sukienkami na to cholerne wesele. Moja przyjaciółka oczywiście bardziej przeżywała sprawę granituru swojego chłopaka niż tego w co ona się ubierze, lecz ostatecznie udało nam się dokonać wyboru. Moje nastawienie do całej tej imprezy było średnio optymistyczny, jak do wszystkich wesel na jakie chodzę, jednak fakt, że tym razem miał towarzyszyć mi Łukasz trochę poprawiał mi humor i sprawił, że zaczynałam widzieć jakieś plusy. Od samego rana stałam w łazience starając się storzyć jako taki makijaż i chociaż nie byłam zawodową makijażystką jako tako udało mi się dopasować go do sukienki. Poprawiłam szlafrok, który pokrywał moje ciało i zabrałam się za włosy jedynie je prostując. Wyszłam z łazienki i z rozbawieniem spojrzałam na mojego chłopaka.
- Czerwony czy czarny? - spytał pokazując mi dwa krawaty
- Zdecydowanie czerwony. - zaśmiałam się i ruszyłam w stronę sypialni wiedząc, że czasu zostało niewiele
Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej habrową sukienkę (media). Sprawnie się przebrałam wcześniej ubierąc przezroczyste pończochy po czym z niechęcią sięgnęłam po klasyczne czarne szpilki na dziesięciocentymetrowym obcasie. Założyłam buty i podeszłam do lustra jednocześnie uśmiechając się na swój widok. Założyłam jeszcze srebrne kolczyki oraz tego samego koloru naszyjnik i byłam prawie gotowa do wyjścia.
- O ja piernicze. - odwróciłam się na dźwięk głosu mojego chłopaka, który stał osłupiony w drzwiach
- Dobrze wyglądam? - uśmiechnęłam się szeroko
- Dobrze to mało powiedziane. - zaśmiał się - Wyglądasz niesamowicie.
- O to chodziło, prawda? Za to ty powinieneś się pospieszyć.
- Już, już! - uniósł ręce i zaczął się ubierać
Już po pięciu minutach śmiało mogłam stwierdzić, że Łukasz wyglądał jeszcze lepiej ode mnie i zaczęłam się nawet martwić czy mogę czuć się bezpiecznie na pozycji jego dziewczyny.
- Teraz to na pewno będziesz w centrum zainteresowania. - stwierdziłam - Wyglądasz jak... marzenie każdej kobiety.
- Które tylko u ciebie się spełniło. - uśmiechnął się podchodząc do mnie - Chyba musimy się zbierać.
- Chyba tak. - zgodziłam się z nim
Po godzienie znaleźliśmy się pod kościołem od razu podchodząc do znajomych twarzy.
- Cześć. - pierwszy odezwał się Łukasz witając się z Wiką i Fabianem oraz moim ojcem
- Cześć. - odparł Fabian mierząc go spojrzeniem - Wiedziałem,że będziesz wyglądał dużo lepiej ode mnie.
- A ty wyglądasz jak bogini! - pisnęła Wika wskazując na mnie ręką - Gdyby tylko ta sukienka była czerwona...
- Sama mi pomagałaś ją wybierać, więc teraz się nie czepiaj. - zaśmiałam się - Gdzie Kaśka?
Dosłownie sekundę po tym jak zwróciłam się do ojca obok pojawiła się moja siostra w pudrowo różowej sukience. Uroczystość zaczęła się kilka minut później. Z całej siły starałam się nie zwracać uwagi na ciekawską rodzinę, która non stop lustrowała wzrokiem mnie i mojego chłopaka i przez moment rozmyślałam nawet czy nie powiedzieć, że Łukasz jest moim kolegą. Ostatecznie jednak postanowiłam z tego zrezygnować. Impreza w domu weselnym rozkręciła się szybciej niż się tego spodziewałam i nie zdążyłam zarejestrować kiedy pijani mężczyźni bujali się po parkiecie.
- A pomyśleć, że jest dopiero dwudziesta. - Wika pokręciła rozbawiona głową i upiła łyk swojego drinka
- Aż się boję co będzie za kilka godzin. - zaśmiałam się czyniąc dokładnie to samo co moja przyjaciółka
- Patrz na swojego ojca. - odwróciłam głowę, żeby uśmiechnąć się na widok szczęśliwego ojca tańczącego z jakąś kobietą
- No i bardzo dobrze. Mam nadzieję, że w końcu się rozwiodą, bo ojciec marnuje cenne lata swojego życia. - wzruszyłam ramionami
- Gdzie jest Fabian z Łukaszem? - spytała po chwili
Rozejrzałyśmy się po sali po czym ja wróciłam do wcześniejszej pozycji, a Wiktoria dostała owsików nie pozwalających jej usiedzieć w miejscu. Ostatecznie westchnęłam i wstałam zaraz za nią wychodząc z dużej sali i kierując się do wyjścia z budynku.
- I po co ty się tak o niego martwisz? - zaśmiałam się widząc naszych mężczyzn rozmawiających z Kubą
- Jakim cudem my się jeszcze nie widzieliśmy? - spytałam podchodząc do kuzyna
- Ty cholero! - odwrócił się w moją stronę - Wyglądasz lepiej niż na swoim chrzcie.
- Spadaj. - szturchnęłam go w ramię po czym odwzajemniłam uścisk jakim mnie obdarzył
- Nie chcę nic mówić, ale jak wrócimy do domu? - stanęłam obok Łukasza widząc alkohol w jego dłoni
- O to się nie martw. - objął mnie w talii - Wszystko załatwione.
- Swoją drogą nawet nie zdążyłem ci podziękować, Łukasz. Zdałem majce na ponad dziewięćdziesiąt procent. - skrzywiłam brwi spoglądając na kuzyna - A ty, młoda nie mów, że nie pamiętasz jak na poprzednim weselu wkręciłaś mnie w korki.
- Ja wkręciłam ciebie? - prychnęłam
- Jezu święty, dzieci! Wszędzie was szukam. Chodźcie bo zaraz oczepiny! - odwróciliśmy się, żeby ujrzeć biegnącą w naszą stronę ciocię
Wszyscy z niechęcią wróciliśmy do budynku, a już dziesięć minut później mój ojciec złapał się za głowę kiedy welon wylądował w moich rękach. Zasłoniłam usta dłonią próbując powstrzymać śmiech.
- Widziałeś? - podeszłam do taty kładąc mu dłoń na ramieniu i poprawiłam welon, który miałam wpięty już we włosy
- Widziałem. - wypuścił głośno powietrze - Ale nie wiem czy chciałbym widzieć.
- Tatusiu. - zaśmiałam się i objęłam go ramieniem, a on spojrzał na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy
Dopiero po chwili załapałam, że krawat złapał Łukasz i sama przestałam oddychać na dobre kilka sekund po czym zaczęłam się śmiać dokładnie tak samo jak mój chłopak.
- Myślisz, że to racjonalne przepowiednie? - zaśmiałam się kiedy do nas podszedł
- Nie wiem. - pokręcił głową rozwiązując swój krawat, który zachciał potrzymać mój tata
Mój chłopak podał mi rękę, którą chętnie przyjęłam i tym sposobem rozpoczął się taniec, do którego po chwili dołączyła się reszta gości. W duchu śmiałam się jak mało kiedy z tej sytuacji, lecz mojemu tatusiowi chyba nie było za bardzo do śmiechu.
- Myślisz, że wziął leki na ciśnienie? - spytałam kierując swój wzrok w stronę mojego rodziciela
- Myślę, że znowu przejmujesz się wszystkimi dookoła. - spojrzałam mu głęboko w oczy, a dosłownie sekundę później poczułam jego usta na swoich
- To jak stąd wrócimy do domu? - poprawiłam długi welon na mojej głowie po czym ponownie ułożyłam dłoń na ramieniu Łukasza
- Kamil. - szepnął mi na ucho, a ja zrobiłam obrót z nieschodzącym mi z twarzy rozbawieniem
- I że niby będzie mu się chciało tu przyjechać?
- Jest mi winny przysługę. - odparł i uśmiechnął się ponownie złączając nasze usta w pocałunku
Wraz z końcem piosenki odczepiłam zdecydowanie za ciężki welon i oddałam go właściwej osobie po czym wróciłam do stolika. Łukasz pojawił się zaraz po mnie z powrotem zawiązując swój krawat.
- Zaczynam się poważnie martwić. - stwierdził Fabian
- Weźmiesz mnie na druhnę? - dodała Wika
- Na razie nic nie planujemy... - zaczęłam
- To twoja wersja. - spojrzałam błagalnie na mojego partnera
- Najpierw musiałbyś mi się oświadczyć. - prychnęłam
- Mogę to zrobić nawet teraz tylko nie mam pierścionka. - pokręciłam głową upijając łyk swojego drinka - Ale w tych czasach może być i bez pierścionka, nie?
- Oszczędność przede wszystkim. - stwierdził Fabian spotykając się z mordem w oczach swojej dziewczyny
Po drugiej poprosiłam mojego chłopaka, żeby zadzwonił po swojego przyjaciela, który pojawił się pod domem weselnym po jakiejś godzinie. Wsiedliśmy na tylne siedzenia, a ja od razu zasnęłam głową na ramieniu Łukasza.
******************
Nie do końca tak wyobrażałam sobie ten rozdział, ale mimo wszystko mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Jeżeli chcecie zostawcie komentarz.
Czy Łukasz zamierza oświadczyć się Karolinie?
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro