Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36.Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham

Opieka nad dwójką dzieci okazała się niełatwym zadaniem i chociaż uwielbiałam zarówno Bartka jak i Kubę potrzebowałam chwili spokoju, dlatego też schowałam się w kuchni mając nadzieję, że żadne z dzieci mnie tutaj nie znajdzie. W prawdzie kuchnia była połączona z salonem, lecz chłopcy bawili się w sypialni, więc była jakaś szansa na to, że tam zostaną. W pomieszczeniu pojawił się Łukasz patrząc na mnie podejrzliwie, a niemałe było moje zdziwienie kiedy za nim nie zauważyłam żadnych dzieci.

- Kuba śpi, a Bartek ogląda walki bokserskie. - wyjaśnił szybko

- Pozwalasz dziecku oglądać jak rozwalają sobie nosy? - zaśmiałam się mrawo

- Biorąc pod uwagę, że jego ojciec nie pozwala mu na nic niech chociaż tutaj ma trochę wolności. - oparł się o framugę drzwi - Co powiedział ci Dawid?

- Nic. - spuściłam głowę

- Nie kłam. - powiedział stanowczo zbliżając się do mnie i położył dłonie na moich biodrach znajdując się tym samym bardzo blisko mnie - Wiem jaki jest mój brat. Co tym razem palnął?

Spojrzałam na niego niepewnie krzyżując ręce na piersiach, zaś on włożył mi kosmyk włosów za ucho.

- Nic wielkiego poza tym, że jestem gówniarą, która chciała puścić się z nauczycielem. - wzruszyłam ramionami

- Naprawdę tak powiedział? - spytał lekko zszokowany analizując wzrokiem moją twarz

- A po co miałabym kłamać? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie

- Nie chodzi o to, że ci nie wierzę. - pokręcił głową - Po prostu nie dociera do mnie, że mógł powiedzieć coś takiego. Tym razem przegiął. Jak przyjedzie po chłopaków pójdziesz z nimi na spacer, okej?

- Łukasz, zostaw to. On jest twoim bratem... - zaczęłam, jednak za nic nie dał mi skończyć

- I co z tego, że jest moim bratem? - prychnął - Nikt nie ma prawa tak o tobie mówić, a już na pewno nie facet, który hajtnął się tylko dlatego, że matka mu kazała. Nikt nie ma prawa tak o tobie mówić, Karolina. Nikt. Chociażby nie wiem kim dla mnie był. Niech tylko tu przyjedzie...

- I co zrobisz? Przywalisz mu?

- W ostateczności. - wzruszył ramionami sprawiając, że spojrzałam na niego błagalnie - To mój brat. Wiem co robić, a ty się tym nie martw i spróbuj olać tego pajaca. 

Westchnęłam po czym mocno się w niego wtuliłam. Objął mnie ramionami całując w czubek głowy, zaś ja zamknęłam oczy chłonąc jego zapach i usiłując się nie rozpłakać. Słowa Dawida naprawdę we mnie trafiły chociaż czego ja mogłam się spodziewać. Że będzie mi mówił jaka to jestem niesamowita i jak to świetnie pasuję do jego brata? Marzenia. 

- Karolina, Kuba się obudził! - krzyk Bartka wypełnił mieszkanie, a my spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo

Łukasz objął mnie ramieniem i wspólnie skierowaliśmy się w stronę sypialni. Uśmiechnęłam się na widok wyciągającego w moją stronę rączki trzylatka i położyłam się między dziećmi przytulając do siebie młodszego chłopca.

- Ja też chcę! - oznajmił drugi przywierając swoim ciałkiem do mojego

- A wujek Łukasz? - zaśmiałam się tuląc do siebie Kubę

- Wujek Łukasz nie narzeka. - odezwał się mój chłopak ponownie opierając się o framugę w drzwiach i patrząc na nas z uśmiechem na twarzy

- Jesteś moją ulubioną ciocią. Kuby też. - oznajmił Bartek mocno przytulając się do mojego brzucha - A mamy ich dużoooo.

Poczochrałam mu włosy i westchnęłam na dźwięk dzwonka do drzwi.

- Chłopaki, idziecie z Karoliną na spacer. - oznajmił Łukasz, zaś chłopcy ochoczo zerwali się z łóżka

Nawet nie wiem kiedy wzajemnie się ubrali i byli całkowicie gotowi do wyjścia, a ich ojciec stał w drzwiach. Wzięłam Kubę na ręce i minęłam się w przejściu z Dawidem zaraz po tym łapiąc za rękę Bartka.

Łukasz

- O co do cholery chodzi? - mój brat rozłożył z niewiedzą ręce

- Jeszcze się pytasz? - prychnąłem wciągając go do mieszkania i zamykając za nim drzwi

- Laska której nie znam zabiera moje dzieci kiedy po nie przyjechałem. Nie uważasz, że to trochę nie halo? - uniósł brwi 

- Laska czy gówniara, która chciała puścić się z nauczycielem? - spytałem pewnie stając tuż przed mężczyzną - Kim ty jesteś, żeby mówić mojej dziewczynie coś takiego? 

- Twoim bratem. Starszym i o wiele bardziej doświadczonym. Ty chyba kompletnie na łeb upadłeś! Chyba, że przywalili ci na tym treningu. Jak można mieszkać z jakąś małolatą, która ewidentnie się tobą bawi?! To dziwka i tyle!

Jednym ruchem złapałem go za koszulę i przygwoździłem do ściany. 

- Jeżeli jeszcze raz powiesz o niej coś takiego naprawdę tego pożałujesz. Dobrze wiesz, że nie żartuję. Kocham ją i będę z nią cokolwiek o niej nie powiesz, czaisz? Przywaliłbym ci, ale nie chcę, żeby dzieci na to patrzyły, więc tym razem ci się udało. Zrozumiałeś?!

- Zmarnujesz sobie życie...

- Jeszcze jedno słowo, a po złamaniu będziesz miał krzywy nos. - warknąłem i go puściłem sprawiając, że głośno nabrał powietrza

- Żeby atakować własnego brata?! - oburzył się

- I co zrobisz? Poskarżysz się mamie? - spojrzałem na niego błagalnie i wyjąłem z kieszeni telefon dzwoniąc do Karoliny

Karolina

- Chłopaki, wracamy. - oznajmiłam, a nim się obejrzałam w obu dłoniach trzymałam ręce dzieci

- Dlaczego wyszliśmy skoro jest ciemno? - spytał Bartek rozglądając się dookoła

- Wujek musiał porozmawiać z waszym tatą, wiesz? - objęłam go ramieniem - A teraz pojedziecie do domu...

- Ja nie chcę do domu! - krzyknął Kuba pociągając mnie za rękę

- Ja też nie! - poparł go jego starszy brat

- Chodźcie. - otworzyłam drzwi od klatki schodowej przepuszczając ich w drzwiach

Po chwili weszliśmy do mieszkania, a Dawid spojrzał na mnie z mordem w oczach.

- Chłopaki, jedziemy do domu. - oznajmił chłodno wychodząc

A jakie było jego zdziwienie kiedy dzieci wciąż pozostały na swoich miejscach mocno trzymając mnie za ręce.

- My zostajemy. - oznajmił Bartek

- No wlaśnie. - poparł go Kuba

- Chyba sobie żartujecie. Jedziemy i koniec zabawy! - powiedział

Przykucnęłam mocno przytulając do siebie dzieci i obiecując im, że niedługo się spotkamy, a kiedy obaj zaczęli płakać ich ojciec wyprowadził ich z mieszkania trzaskając drzwiami. Przymknęłam oczy, a chwilę później Łukasz mocno mnie do siebie przytulił gładząc mnie po głowie. Sama nawet nie znając powodu zaczęłam płakać, a emocje buzowały w moim organizmie jak mało kiedy. 

- Nie płacz przez tego idiotę, proszę cię. - mężczyzna odezwał się po chwili

- Ja już się boję jak przyjdzie mi kiedyś poznać twoich rodziców skoro twój brat tak zaregował. - odsunęłam się ocierając mokre policzki

- Przede wszystkim moi rodzice nie wiedzą, że byłaś moją uczennicą. - włożył ręce do kieszeni - Chyba.

- Chyba? - uniosłam brew odchylając głowę, żeby na niego spojrzeć

- Jeżeli Dawid im nie powiedział, ale jak ostatnio z nimi gadałem nic nie wspomnali, a teraz raczej się odwali.

- Co mu powiedziałeś? - skrzyżowałam ręce na piersiach

- Nie ważne. - odparł - Żeby tylko poskutkowało, ale znając mojego brata myślę, że wystarczająco postawiłem go do pionu.

- A te dzieciaki... - zaczęłam

- On wcale nie traktuje ich tak jak to wyglądało. Po prostu był wkurwiony, w dodatku nie chcieli z nim jechać. Cały dzień pracował, a to też robi swoje. Emocje. - oznajmił - Chłopaki cię uwielbiają.

- Dlaczego nie powiedziałeś, że Bartek chodzi do nas do szkoły i przede wszystkim, że ma brata?

- Nie pytałaś. - wzruszył z uśmiechem ramionami - Już dobrze?

Wyciągnął rękę i potarł mnie dłonią po ramieniu. 

- Dobrze. - skinęłam głową - Idę się wykąpać.

Zniknęłam za drzwiami łazienki gdzie spędziłam następne kilkanaście minut. Zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic, który zdecydowanie pomógł mi się odprężyć. Przebrałam się w piżamę w postaci koszulki i szortów i rozczesałam włosy po czym wyszłam z łazienki, do której zaraz po mnie wszedł Łukasz. Zgasiłam światła w mieszkaniu i weszłam do sypialni zdejmując z łóżka narzutę. 

- Wczoraj nawet nie zdążyłem cię zapytać, którą stronę wybierasz. - mężczyzna pojawił się w pomieszczeniu w bokserkach

- Boję się przy drzwiach. - oznajmiłam sprawiając, że tylko się zaśmiał

- Czyli problem rozwiązany. - stwierdził zostając tym samym przy tej stronie łóżka, na której spał od początku

Zgasił światło, zaś ja ułożyłam się na lewym boku, a dosłownie kilka sekund później poczułam jego ciepło na plecach. Objął mnie mocno ramieniem w pasie i pocałował w czubek głowy.

- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham...


*****************

Chcieliście dzisiaj, więc jest dzisiaj. Mam nadzieję, że wam się podoba.

Czy Dawid powie prawdę rodzicom Łukasza?

Buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro