34.Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie
Wyciągałam z szafy kolejne ubrania po kolei układając je w walizce, jednak szybko stwierdziłam, że połowa moich rzeczy w tym momencie jest na mnie o wiele za duża. Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo będę czekała na wzrost mojej wagi, ale to była rzecz, która najbardziej przeszkadzała mi w życiu w ostatnim czasie. Moja młodsza siostra wykorzystała swoją wolną sobotę, żeby mnie odwiedzić i teraz siedziała na łóżku obserwując moje poczynania.
- Może nie odwiedzałam cię za często, ale jak będę odwiedzać cię teraz? Mam iść do mieszkania nauczyciela? - spojrzałam na nią trzymając w dłoni biały sweter
- Kaśka, mieszkanie Łukasza będzie teraz moim domem i zawsze będziesz tam mile widziana, a jeżeli nie będziesz chciała przychodzić do mnie to zadzwonisz i ja wpadnę do ciebie. Coś wymyślimy przecież. - usiadłam na łóżku obok niej
- No niby tak. - westchnęła
- Co jest? - spytałam widząc, że coś ją gnębi
- Ostatnio kompletnie nie mam z kim pogadać. W szkole zagadują do mnie laski z ostatnich klas, które są najbardziej popularne w szkole, a robią to tylko i wyłącznie dlatego, że wiedzą, że jestem siostrą laski najseksowniejszego nauczyciela w szkole. W tym momencie tak naprawdę nikomu nie mogę zaufać. Nawet niektórzy nauczyciele patrzą na mnie krzywo jakbym to ja z nim sypiała! - powiedziała, a dopiero po chwili się opamiętała - Przepraszam, nie chciałam...
- Daj spokój. - machnęłam lekceważąco ręką - Nie masz zaufanych przyjaciół? O to chodzi?
- Tak. - skinęła głową - Nie mam nikogo kto by mnie zrozumiał, a zauważyłam to dopiero teraz kiedy w szkole jestem rozpoznawalna. Ostatnio zostałam po lekcji, bo chciałam pogadać chwilę z Łukaszem i przez to po szkole rozeszła się plotka, że doradzałam mu jaki pierścionek zaręczynowy wybrać. Powoli zaczynam mieć tego dość, a zacznie się dopiero jak dowiedzą się, że z nim mieszkasz.
- Nie chciałam żebyś miała przez mnie problemy w szkole, nie planowałam się w nim zakochać, nie planowałam tego wszystkiego. Nigdy nie sądziłam, że będę miała takie problemy jak dorosnę, ale życie układa swoje scenariusze i robi co chce. Nie można nic zaplanować, bo wszystko może zburzyć się jak domek z kart w jednym momencie.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Tylko szczerze. - zgodziłam się - To zaczęło się wcześniej, prawda?
Spuściłam głowę nie do końca pewna czy powinnam jej mówić, jednak ostatecznie spojrzałam jej głęboko w oczy i wyznałam całą prawdę.
- Czyli cię posuwał, a dwie godziny później był twoim nauczycielem?
- Kaśka. - skarciłam ją
- Źle ujęłam to w słowa, ale tak było, tak?
- Tak. - kiwnęłam twierdząco głową
- Nie spałaś u Wiki, ani u Maćka, nie siedziałaś sama w domu jak rodzice wyjeżdżali, nie chciałaś lecieć na wymianę ze względu na niego?
- Tak właśnie było. - westchnęłam - Wiem, że to dla ciebie jeszcze większy szok niż to co usłyszałaś wcześniej, ale taka jest prawda i powinnaś ją znać.
- Tata albo mama wiedzą?
- Tata wie, a z mamą nie mam kontaktu. Przecież wiesz. - wzruszyłam ramionami
- Robi szkolenia w Rzymie. - oznajmiła z sarkazmem
- Nawet nie poruszajmy jej tematu.
- Racja. Może ci pomogę?
- O tak. - zaśmiałam się i zabrałyśmy się do pracy
Sporo czasu zajęło nam pakowanie tych rzeczy chociaż wcale nie miałam ich dużo. Raczej chodziło o to, że co chwilę robiłyśmy przerwę na rozmowę, bo jakby nie patrzeć nie widywałyśmy się zbyt często. Łukasz przyjechał przed dwunastą stając w drzwiach mojego pokoju, a ni stąd ni zowąd za nim pojawił się Kamil.
- Cześć, młoda. - mój chłopak przywitał się z Kaśką - Dzięki za pomoc w wyborze pierścionka.
- Ależ nie ma za co. - prychnęła dziewczyna - Polecam się na przyszłość.
- Hej. - odsunęłam się na chwilę od sterty ubrań, żeby przywitać się z mężczyzną szybkim pocałunkiem - A ty co tu robisz?
Przeniosłam swój wzrok na przyjaciela mojego faceta.
- Musiałem zobaczyć jak mieszka, a raczej mieszkała miłość życia mojego przyjaciela. - odparł z rozbawieniem i pocałował mnie w policzek
- Mów co możemy zabierać. - Łukasz rozłożył ręce, a po chwili obaj zniknęli z kartonami w rękach
- Dużo wam jeszcze zostało? - Wiktoria wpadła do pokoju z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy - Ale tu ropierdziel.
- Zdążyłyśmy zauważyć. - oznajmiłam ze śmiechem pakując kolejne rzeczy
Do godziny piętnastej zdążyliśmy przewieść wszystkie rzeczy i zgodnie z obietnicą daną mojej przyjaciółce zamknęłam pokój, który wcześniej dokładnie wysprzątałam. Przypięłam kluczyk do kółka z kluczami i wrzuciłam do torebki. Okazało się, że w starym mieszkaniu zostawiłam więcej rzeczy niż sądziłam i kiedy dojechałam do Łukasza wyszło na to, że wcale nie było tego tak dużo.
- Myślałem, że kobiety mają więcej ubrań. - zaśmiał się mężczyzna
- Połowa tego co mam w szafie jest na mnie za duża, więc jak będę tyć to będę zamieniać ubrania. Innego wyjścia nie ma. - wzruszyłam ramionami - Nieźle się wkopałeś co?
- Szczerze? - przyciągnął mnie do siebie - Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i złączyłam nasze usta w pocałunku, który trwał dobre kilka minut. Następnie zabraliśmy się za rozpakowywanie moich rzeczy, a Łukasz przydał się do najwyższych półek, do których w życiu bym nie dosięgnęła. Rozpakowanie rzeczy w łazience poszło jeszcze szybciej przez co po dwóch godzinach opadliśmy razem na kanapę.
- Teraz musimy się tylko nauczyć razem żyć. - zaśmiałam się
- Nie będę rozrzucał skarpetek, obiecuję. - powiedział przytulając mnie do siebie
- Kamień spadł mi z serca. - stwierdziłam przykładając dłoń do piersi
Odwróciłam się przodem do niego, zaś on przywarł swoimi wargami do moich opadając tym samym plecami na miękkie poduszki. Znalazłam się na nim nie przerywając pocałunku, a jednynie go pogłębiając kiedy mieszkanie wypełnił dźwięk dzwonka do drzwi.
- To pewnie Kamil. Nie musimy otwierać. - stwierdził mój chłopak łapiąc mnie w pasie i przekręcając tak, że znalazłam się pod nim
- Wstawaj! - zaśmiałam się odpychając jego głowę od swojego obojczyka
Jęknął podnosząc się z kanapy, a ja szybko doprowadziłam się do porządku.
- Widzę, że jesteśmy w samą porę! - Kamil z Anką weszli do mieszkania z butelką szampana
- Taaa... - przeciągnął Łukasz drapiąc się po karku po czym zamknął drzwi
Przywitałam się z kobietą, a cały wieczór spędziliśmy na alkoholizowaniu siebie nawzajem. Mój chłopak był średnio zadowolony z wizyty przyjaciół, dlatego odetchnął głośno kiedy koło północy opuścili NASZE mieszkanie.
- Nareszcie. - powiedział z ulgą opierając się plecami o drzwi
- Tylko nie mów, że go nie zapraszałeś. - zaśmiałam się
- Nie zapraszałem! - uniósł ręce - Sami się wprosili, ale przynajmniej nie postanowili przenocować jak ostatnio.
Pokręciłam z niedowierzeniem głową i zapakowałam lampki po szampanie do pełnej zmywarki zaraz po tym ją włączając.
- Mam do ciebie sprawę. - tradycyjnie oparłam się o blat kiedy mężczyzna pojawił się w kuchni
- To znaczy? - uniósł brew
Wróciłam do przedpokoju wyciągając z kieszeni płaszcza kopertę i ją mu wręczyłam.
- Dzisiaj dowiedziałam się, że mój kuzyn bierze ślub i Kaśka przypomniała sobie o moim zaproszeniu dopiero dzisiaj jak wychodziła z domu. Nie mam osoby towarzyszącej. - oznajmiłam
- Niezła pora na wesele. - stwierdził
- Nie mieli wcześniej terminów. - zaśmiałam się - Nie będzie mojej matki, bo jest święcie zajęta swoją fascynującą pracą, ojciec przyleci, ale sam widzisz, że chyba zapomnieli o tym weselu, bo jest szybciej niż się tego spodziewałam.
- Może spieszyli się zanim spadnie śnieg? - zaśmiał się - Już na jednym weselu byłaś beze mnie. Nie tym razem.
- Dziękuję za to poświęcenie. - również wydałam z siebie śmiech
Odłożył zaproszenie na blat obok mnie po czym mocno mnie do siebie przyciągnął złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Oparłam dłonie na jego torsie, zaś on swoje umiejscowił na moich biodrach. Byłam szczęśliwa. Byłam tak cholernie szczęśliwa.
*****************
Mam nadzieję, że cieszycie się z nowego rodziału i, że się on wam podoba. Jeżeli chcecie zostawcie komentarz.
Czy Karolinie i Łukaszowi spodoba się wspólne mieszkanie?
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro