32.Najwyższy czas dorosnąć
- Karo, masz gościa. - Wiktoria pojawiła się w drzwiach mojego pokoju po tym jak przez trzy godziny siedziałam w książkach starając się nie myśleć
Nawet nie wiem kiedy zniknęła, a w jej miejsce pojawił się mój chłopak. Wstałam z krzesła po czym oparłam się biodrem o blat biurka naciągając rękawy koszuli na dłonie oraz krzyżując ręce na piersiach. Spuściłam głowę nie wiedząc kto powinien pierwszy wyciągnąć rękę na zgodę. Na powierzchni jego czarnej kurtki, której nie zdążył pewnie zdjąć widniały pojedyncze krople deszczu co oznaczało, że nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło padać. Był ubrany dokładnie tak samo jak wcześniej, czyli w jeansy i granatową bluzkę z długim rękawem. Zaśmiałam się w duchu na swoją głupotę dotyczącą tego, że w takiej chwili zwracałam uwagę na takie rzeczy.
- Będziemy tak stać do jutra? - odezwał się pierwszy wkładając ręce do kieszeni
- Nie wiem od czego zacząć. - wzruszyłam ramionami
- Przykro mi, ale nie powiem, że to moja wina. - pokręcił głową - Przyznaję, że mogłem ci powiedzieć, że mi to nie odpowiada, ale wiedziałem jakie to jest dla ciebie ważne i nie chciałem psuć ci humoru.
- Nie wiedziałam, że aż tak bardzo ci to przeszkadza. Nie wiedziałam, że w ogóle ci to przeszkadza. Wydawało mi się, że nie masz nic przeciwko temu. - powiedziałam zakłopotana całą tą sytuacją
- Karolina, doskonale wiesz, że kocham cię nad życie i liczy się dla mnie twoje szczęście. Może mamy trochę inne spojrzenie na świat, ale też nie jestem od ciebie nie wiadomo ile starszy, żeby tego nie rozumieć. Ja też jak miałem dziewiętnaście lat latałem po imprezach, ale ty jesteś zupełnie inna niż ja byłem w twoim wieku. Po prostu nie lubię się tobą dzielić. Nie wymagam od ciebie, że będziemy cały czas siedzieć razem i do nikogo innego się nie odzywać, ale mam wrażenie, że ostatnio mnie zaniedbujesz. Mieszkasz z Wiką, gadasz z nią praktycznie cały czas, dlatego czas kiedy jesteśmy razem jest dla mnie taki ważny.
- Dla mnie też jest ważny, Łukasz. - westchnęłam
- Momentami tego po tobie nie widać. - stwierdził - Spójrz na to racjonalnie. Przez cały tydzień ja pracuję, ty masz zajęcia, więc nie spotykamy się zbyt często. Ranki spędzasz z Wiktorią, popołudnia i wieczory też. Jedynie w weekendy mamy dla siebie trochę czasu, ale wtedy też chcesz wychodzić gdzieś z Wiktorią. Nie uważasz, że to lekka przesada? Wiem, że jest ci bliska, ale nie musisz spędzać z nią całego swojego wolnego czasu. Doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny i nie zdołasz spędzić tyle samo czasu ze mną co z nią, dlatego znacznie więcej spędzasz z nią. - przetarłam twarz dłonią próbując przetrawić jego słowa - Najwyższy czas dorosnąć, Karolina.
Zacisnęłam powieki zdając sobie sprawę, że rzeczywiście w ostatnim czasie go zaniedbałam i większość czasu spędzałam z Wiktorią lub na kawie z Maćkiem, a wciąż wydawało mi się, że za mało z nimi przebywam. W licuem cały czas byliśmy razem, potem mieliśmy długą przerwę jak wyjechałam i może dlatego po moim powrocie chciałam mieć ich jeszcze bliżej siebie? Bez słowa podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję zatapiając twarz w zagłębieniu jego szyi. Objął mnie mocno w tali również zatapiając twarz w moich włosach, zaś ja powstrzymywałam się przed płaczem.
- Przepraszam. - szepnęłam
- Kocham cię, Karolina. - pocałował mnie w ramię
Staliśmy tak dobre kilka minut uspokajając się nawzajem swoim dotykiem. Mięśnie Łukasza powoli zaczynały się rozluźniać, a poczucie winy leżące mi na sercu zaczynało zamieniać się w determinację. Nagle odsunął się lekko i ujął moją twarz w dłoniach.
- Nie obwiniaj się. Jest w tym też trochę mojej winy. - powiedział z uśmiechem
Pokręciłam przecząco głową po czym ponownie mocno się w niego wtuliłam sprawiając, że znowu otulił mnie ramionami.
- Gdzie byłeś? - spytałam powoli się od niego odsuwając
- Stwierdziłem, że musisz ochłonąć, więc pojechałem do domu i sprawdziłem kilka sprawdzianów. A ty co robiłaś? - wskazałam na rozwalone na biurku notatki i książki - No tak.
- Jesteś na mnie zły?
- A wyglądam na złego? - zaśmiał się po czym przywarł swoimi wargami do moich
- Wychodzimy! Wrócimy późno! - krzyk Wiktorii wypełnił mieszkanie, zaś my spojrzeliśmy na siebie zdziwieni
- Jak myślisz? Gdzie poszli? - skrzywiłam podejrzliwie brwi
- Nie wiem i ani trochę mnie to nie obchodzi. - zakomunikował przewracając nas razem na łóżko
- Powinniśmy ich pilnować. - stwierdziłam z rozbawieniem
- Doprawdy? - spytał obdarowując pocałunkami moją szczenkę, a zaraz po tym szyję - Jeżeli słuchali na biologi to wiedzą co to jest antykoncepcja.
- Tak się składa, że Wika nie słuchała. Cała nadzieja w Fabianie. - oznajmiłam
- Myślisz, że poważny student prawa marzy o tym, żeby zostać ojcem w takim wieku? Myślę, że średnio. - odparł nie przerywając swojej czynności, a jednynie rozszerzając ją o mój dekolt
- O której mogą wrócić? - jak na zawołanie wyjął z kieszeni telefon oddalając na chwilę głowę od mojego ciała i odczytując esemsa
- Będą przed drugą, więc mamy trzy godziny. - oznajmił złączając nasze usta w namiętnym pocałunku przepełnionym pożądaniem
Jedną dłonią zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, a chwilę później dołączyłam swoje ręce pomagając mu w tym. Podniosłam się lekko, żeby zdjąć ubranie po czym ponownie opadłam na materac, zaś mężczyzna wylądował nade mną przywierając ustami do mojej szyi i jak zakłdam wyraźnie mnie naznaczając. Westchnęłam sama do siebie na tą świadomość co wywołało tylko uśmiech na jego twarzy. Sięgnęłam do krańca jego bluzki dzięki czemu wyprostował się i zdjął koszulkę rzucając ją gdzieś za siebie. Nawet nie zarejestrowałam kiedy moje jeansy wylądowały na podłodze, a chwilę później też stanik. Głośny jęk wydobył się z moich ust kiedy przyssał się do jednej z piersi sprawiajac tym samym, że zacisnęłam pięść na pościeli nie mając żadnej kontroli nad swoim ciałem. Moje ciało oblała gęsia skórka, a wszystkie mięśnie napięły się do granic możliwości. Po chwili pozbył się też moich majtek.
- O matko... - westchnęłam z rozkoszą czując jego usta na wewnętrznej stronie ud
Ewidentnie się mną bawił sprawiając, że poziom podniecenia w moim ciele przekraczał wszelkie granice. Wiłam się jak wąż w całym doznaniu nie mając nawet szansy na racjonalne myślenie. Pierwszy raz w życiu orgazm zalał moje ciało tak wcześnie, a kiedy to się stało kompletnie straciłam kontakt z rzeczywistością. Czułam się jak w niebie, dosłownie. Pragnęłam go jak ostatnia wariatka, a wszystko za sprawą tego co ze mną robił. Bezapelacyjne było to, że Łukasz był najlepszym seksualnym partnerem jakiego mogła wymarzyć sobie kobieta. Za każdym razem kiedy doprowadzaliśmy się nawzajem do spełnienia byłam przekonana, że to najlpeszy seks w moim życiu, ale już następny raz udowadniał mi, że poprzedni to było nic. Wszedł we mnie powoli, a kiedy zaczął się poruszać opierając ręce po obu stronach mojej głowy oraz przywierając ustami do moich ponownie zwariowałam. Doszliśmy do spełnienia niemalże w tym samym momencie, a po wszystkim potrzebowaliśmy dobrych kilku minut na ogarnięcie wszystkiego co działo się dookoła. Leżeliśmy obok siebie przykryci kołdrą i przez chwilę rozmyślaliśmy jednocześnie próbując wyrównać przyspieszone oddechy. Naciągnęłam bardziej kołdrę na swoje nagie ciało i przysunęłam się do Łukasza, który od razu otoczył mnie ramieniem mocno przyciągając do swojego rozgrzanego torsu.
- Niecierpię się z tobą kłócić. - powiedział nagle mężczyzna składając gorący pocałunek na moim czole
- Ja też. - odparłam kładąc dłoń na jego klatce piersiowej - Nie byłam wobec ciebie fair.
- Było minęło. - z pewnością miał ochotę wzruszyć ramionami - Nie przejmuj się już tym.
- Popracuję nad tym. - potarł dłonią moje plecy - Strasznie cię kocham, wiesz?
Przekręciłam się na brzuch opierając się na łokciach, zaś on wciąż trzymał dłoń na moich plecach.
- Wiem. - uśmiechnął się lekko złączając nasze usta w pocałunku - Przemyślałaś moją propozycję?
- Muszę pogadać z tatą, a jeśli się zgodzi...
Nawet nie dokończyłam widząc pojawiającą się na jego twarzy euforię. Porwał mnie w swoje ramiona i przez następne kilka minut turlaliśmy się po łóżku w to i z powrotem śmiejąc się jak głupi co musiało wyglądać naprawdę komicznie.
- Czyli wszystko zależy od twojego taty? - spytał kiedy wróciliśmy do wcześniejszej pozycji
- Sytuacja z tym mieszkaniem jest dość skomplikowana, więc lepiej, żeby wiedział. - oznajmiłam
- A co powiedział lekarz? - automatycznie zmienił temat
- Miałam źle dobraną dawkę leków. Nic większego mi nie jest. - odetchnął z ulgą
- Czyli przytyjesz?
- Powinnam przytyć od samych leków.
- To dobrze, bo momentami boję się, że rozgniotę cię na kawałki. - wypuścił powietrze sprawiając, że się zaśmiałam przywierając swoimi wargami do jego
***************
Dziękuję wam za wszystkie miłe słowa pod ostatnim rozdziałem! Nawet nie wiecie jak mnie to nakręca.
Czy ojciec Karoliny pozwoli jej zamieszkać z Łukaszem?
Do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro