31.Przesadzasz
- Naprawdę chce żebyś się do niego wprowadziła?! - Maciek o mało nie wylał na stolik trzymanej w ręce kawy
- Naprawdę. - westchnęłam upijając łyk swojego napoju - Tylko nie mów nic Wice.
- Dobraaa. - przeciągnął przez co spojrzałam na niego podejrzliwie - Nie pisnę jej słówka!
- Myślisz, że jak zareaguje?
- Myślę, że z jednej strony będzie wściekła, bo zostawisz ją z rachunkami, a z drugiej rzuci się Łukaszowi na szyję, że ci to zaproponował, bo Fabianek będzie mógł wpadać tak często jak mu się będzie podobało.
- Fabianek i tak wpada kiedy mu się podoba, ale i tak coś mi się wydaje, że jej pierwszym odruchem będzie opcja numer dwa. - zaśmiałam się - Sama nie wiem. Z tym jest tyle zamieszania.
- Z czym?
- Z moim mieszkaniem. - uniósł brwi - Mój ojciec wynajmuje je od swojego kolegi i co miesiąc płaci za wynajem. Ja płacę za rachunki, a teraz? Mój tata na bank nie będzie płacił za mieszkanie Wiki, do której nie jest za dobrze nastawiony po tym co odwaliła z Mateuszkiem, więc trzeba będzie zmienić umowę o ile w ogóle ten kolega mojego ojca się na to zgodzi.
- Co facetowi za różnica kto mu płaci? - wzruszył ramionami - Zarobi tyle samo.
- Teoretycznie tak, ale wiesz jak jest.
- Nie chodzi tylko o mieszkanie co? - spojrzał mi głęboko w oczy, a ja zdałam sobie sprawę, że kto jak kto, ale mój przyjaciel zna mnie na wylot
- Nie jestem pewna co do tego. W sumie ostatnio zauważyłam, że ja co do niczego nie jestem pewna.
- Powiedz mu to. Przecież nie musisz się do niego wprowadzać. Możecie poczekać z tym miesiąc, dwa, aż będziesz pewna, że tego chcesz.
- Kiedy stałeś się psychologiem? - zaśmiałam się
- Widzisz? Za rzadko się widujemy. - również wydał z siebie śmiech - A tak na serio to o co chodzi, bo od kilku dni jesteś jakaś zamyślona? Kłopoty w raju?
- Czasami czuję się jakbym nie miała dziewiętnastu lat tylko dwadzieścia osiem. Oczywiście nie chcę, żeby traktował mnie jak dziecko, ale mam wrażenie, że to wszystko układa się tak, że nim się obejrzę będę mieć dzieci, weźmiemy ślub. A ja nie mam nawet dwudziestu lat i co jak co, ale chciałabym się jeszcze trochę wyszaleć!
- Życie ze starszym facetem. - zaśmiał się - Musisz z nim poważnie pogadać Karolina.
- Wiem. - westchnęłam - Kiedyś to zrobię.
- Kiedyś? - prychnął
- Muszę lecieć. - spojrzałam na zegarek - Zgadamy się niedługo.
- Jasne, biegnij do księcia z bajki. - pocałowałam go w policzek i opuściłam zapełnioną ludźmi kawiarnię
Szybkim krokiem skierowałam się w stronę mojego bloku, a kiedy weszłam do mieszkania zastałam dość dziwny widok. Łukasz z Fabianem siedzieli na kanapie grając na konsoli, którą swoją drogą pierwszy raz widziałam na oczy, zaś Wika zacięcie się im przyglądała w międzyczasie piłując paznokcie.
- Przegapiłam coś? - zaśmiałam się zdejmując szalik
- Absolutnie nic. - odparła moje przyjaciółka podnosząc się z fotela
- Co to za konsola? - spytałam kiedy dziewczyna znalazła się wystarczająco blisko mnie
- Fabian dostał od starych i stwierdził, że będzie ją trzymał tutaj, bo jak zabierze ją do siebie to po tygodniu będzie po konsoli. - wzruszyła ramionami - Jesteś głodna? Co ja się głupio pytam? I tak ci podgrzeję.
- Akurat jestem, więc dzięki. - zaśmiałam się
- Byłaś u lekarza?
- Byłam dzisiaj rano.
- I co? - oparła się o wyspę spoglądając na mnie
- Miałam źle dobraną dawkę leków, ale już powinno być okej. - oznajmiłam kątem oka spoglądając na chłopaków
- Nawet nie próbuj do nich zagadaywać. Są za bardzo pochłonięci. - machnęła ręką - A co do tych leków to kamień spadł mi z serca. Martwiłam się, że to coś poważnego.
- Ja też. - zaśmiałam się - Nie ma z nimi żadnego kontaktu?
- Absolutnie żadnego. Czujesz się jakbyś mówiła do ściany. - pokręciła głową stawiając przede mną talerz z jedzeniem
Całkiem szybko pochłonęłam posiłek po czym schowałam talerz do zmywarki i podeszłam do kanapy od tyłu. Złożyłam krótki pocałunek na szyi mojego chłopaka przez co tylko mruknął nie przerywajac gry. Rozsiadłam się obok przyjaciółki rozpoczynając tym samym zaciętą konwersację. Grać skończyli przed osiemnastą i było to dla nas jak istne zbawienie. We dwójkę padliśmy na łóżko w moim pokoju zmęczeni całym dniem, a kiedy zamknęłam oczy prawie zasypiając ktoś oczywiście musiał mi przeszkodzić.
- Karolina! - krzyk Wiki wypełnił całe mieszkanie - Chodź tu!
Westchnęłam podnosząc się z łóżka po czym wyszłam z pokoju podchodząc do dziewczyny. Wróciłam do pomieszczenia spotykając się z pytającym spojrzeniem mojego chłopaka.
- Wika i Fabin pytają się czy idziemy z nimi do kina. - spytałam siadając na łóżku - Idziemy?
- Możemy iść. - westchnął z wyraźną niechęcią
- Nie wyglądasz na szczęśliwego. - bardziej stwierdziłam niż spytałam krzywiąc brwi
- Wydaje ci się. - powiedział podnosząc się z łóżka
W ten właśnie sposób wieczorem wyszliśmy we czwórkę do kina. Mimo iż bawiliśmy się świetnie miałam wrażenie, że Łukasz był średnio zadowolony, a ja nawet nie rozumiałam dlaczego. Spoglądałam tylko na niego co jakiś czas po czym wracałam do Wiktorii z, którą wspólnie omawiałyśmy akcję horroru przez połowę, którego siedziałam z zamkniętym oczami, a Fabian opowiadał mi co dzieje się na ekranie. Roześmiani wyszliśmy z sali kinowej wyrzucając do kosza śmieci po zjedzonym jedzeniu.
- Pójdę do toalety. - oznajmiła Wika, a jej chłopak poszedł za nią
Odwróciłam się w stronę Łukasza, który stał z poważną miną oraz rękami w kieszeniach.
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - spytałam
- O nic mi nie chodzi. - wzruszył ramionami
- Jak o nic skoro przez cały czas zachowujesz się jakbyś był tu za karę?
- Może dlatego, że nie mam zbytniej ochoty tu być? - spojrzał na mnie błagalnie
- Oni są moimi przyjaciółmi... - zaczęłam, jednak nie dał mi skończyć
- Wiem, że są twoimi przyjaciółmi. Doskonale to wiem, ale nawet nie pomyślałaś o tym, że to już kolejny wieczór, który spędzamy we czwórkę. - ton jego głosu cały czas był spokojny - Nie wpadło ci do głowy, że chciałbym być z tobą sam?
- Przecież jesteśmy sami cały czas! - o ile jego głos był spokojny mój zaczynał się podnosić - Każdą wolną chwilę spędzam z tobą, a to, że raz na jakiś czas potrzebuję spotkać się z przyjaciółmi jest raczej normalne, nie sądzisz? Przecież sam dzisiaj świetnie bawiłeś się z Fabianem!
- Czekałem na ciebie. - odparł zdenerwowanym głosem - I liczyłem na to, że skoro spędziliśmy z nimi popołudnie stwierdzisz, że przydałoby nam się trochę prywatności, ale nie! Znowu we czwórkę! Szczerze powiedziawszy momentami czuję się jakbyśmy wszyscy razem byli w jednym związku, wiesz?
- Mogłeś mi powiedzieć do cholery jasnej!
- Teraz jeszcze zrzuć winę na mnie.
- Ale to ty robisz tu problemy, Łukasz! Naprawdę tego nie widzisz?! Co jest złego, że chcę spotkać się z przyjaciółką?
- Z przyjaciółką z którą mieszkasz. - dodał - I z którą spędzasz dwa razy więcej czasu niż ze mną.
- Przesadzasz. - stwierdziłam i odwróciłam się na pięcie kierując się w stronę stojących niedaleko przyjaciół
- Łukasz z nami nie wraca? - spytał Fabian kiedy wyszliśmy z galerii kierując się na parking
- Nie. - odparłam wściekła jednocześnie starając się zapanować nad buzującą we mnie złością
Wsiedliśmy do auta w ciszy.
- Powiesz mi o co poszło? - pierwsza głos zabrała Wika odwracając się w moją stronę
- Nie ważne. - nie oderwałam wzroku od szyby nawet na sekundę i szybko otarłam spływającą po moim policzku łzę
Wyjęłam z torebki telefon dzięki czemu dowiedziałam się, że mój chłopak zdążył już zadzwonić do mnie pięć razy i wysłać dziesięć wiadomości, lecz nie mając najmniejszej ochoty z nim rozmawiać wyłączyłam urządzenie wrzucając je z powortem do torby.
******************
Jak wam się podoba nowa część?
Kto w tej kłótni waszym zdaniem miał więcej racji? Łukasz przesadzał czy miał rację?
Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro