Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.Mam zamiar o nią walczyć

Nawet sobie nie wyobrażacie jaka fala wspomnień ogarnęła mnie kiedy weszłam do szkolnego budynku. Momentalnie przypomniało mi się wszystko co tutaj przeżyłam. Od podstawówki, przez liceum, aż po ostatnie zakończenie roku szkolnego. Naprawdę tęskniłam za tamtymi czasami, ale nie mogłam już nic poradzić na to, że minęły bezpowrotnie. Poprawiłam włosy przyglądając się swojemu lustrzanemu odbiciu w jednej z toalet. Miałam na sobie czarne rurki z wysokim stanem oraz dziurami na kolanach, białą koszulkę z dekoltem w serek, beżowy płaszcz i oczywiście czarne botki na płaskim obcasie. Wyglądałam naprawdę dobrze chociaż wciąż w żadnym stopniu nie przypominałam dawnej mnie i zastanawiało mnie czy ktokolwiek poza nauczycielką hiszpańskiego, która widziała mnie już kilka razy będzie w stanie mnie rozpoznać. Chwilę później czekałam już pod pokojem nauczycielskim przemierzając dystans kilku metrów w to i z powortem. Był środek lekcji dlatego też na korytarzu panował zupełny spokój i cisza. Co jakiś czas obok przechodziła sprzątaczka, jednak nie wydawała ona nawet najcichszego dźwięku. Wszystko skończyło się kiedy rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Dzieciaki zbiegające po schodach w takim tempie, że spokojnie mogłyby się pozabijać, wychodzacy z sali nauczyciele, a przede wszytkim głośne piski i krzyki.

- Jak miło cię widzieć! - na schodach pojawiła się naczycielka na, którą czekałam od razu porywając mnie w swoje ramiona

Uśmiechnęłam się pod nosem odwzajemniając jej uścisk, a stojąca obok chemiczka patrzyła na mnie ze skrzywionymi brwiami.

- Zgaduj kto to jest. - powiedziała pani Monika wskazując na mnie dłonią

Kobieta ponownie skrzywiła brwi badając mnie wzrokiem. 

- Karolina Koszarek. - wyciągnęłam dłoń w jej stronę, zaś jej szczęka znalazła się na podłodze

- Ta Karolina z 2b? - spytała, a ja skinęłam głową - Przecież... Nie, to niemożliwe.

- Możliwe, możliwe. - zaśmiałam się

- Przecież ty wyglądasz zupełnie inaczej... kompletnie! Co ci się stało?

- Sama nie wiem. - wzruszyłam ramionami

- Nawet oczy?

- Nawet oczy. 

- Niewiarygodne. - pokręciła głową - No, ale ślicznie wyglądasz jak zawsze.

Uśmiechnęła się szeroko co odwzajemniłam po czym również mocno mnie przytuliła. Chwilę później pobiegła jednak na drugie piętro po jakieś dokumenty, zaś ja w towarzystwie pani Moniki weszłam do pokoju nauczycielskiego, który był już praktycznie pusty w skutek czego, że przerwa trwała raptem pięć minut. 

- Co tam u ciebie słychać? - spytała nauczycielka kiedy ja byłam w trakcie wieszania płaszcza na wieszaku

- A nic nowego. - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy

- W takim razie... w czym ja ci mogę, kcohanie pomóc?

Usiadłam naprzeciwko niej przy długim stole wyciągając grubą książkę i pokazując jej dokładnie z czym mam problem. Kobieta zaczęła tłumaczyć mi zagadnienie dokładnie wszystko rozpisując, a ja zacięcie jej słuchałam powoli zaczynając zrozumieć temat. Nagle drzwi pomieszczenia się otworzyły w skutek czego spojrzałyśmy w tamtą stronę. Przed nami stała osoba, której najbardziej się obawiałam. On. W jeansach i granatowej koszuli. Tak samo przystojny jak dwa lata temu. Tak samo pociągajacy jak dwa lata temu. I tak samo niedostępny dla mnie jak dwa lata temu.

- Cześć, Łukasz. - powiedziała nauczycielka po czym wróciła do tłumaczenia mi tematu nie zwracająć uwagi na mężczyznę, który badał mnie swoim spojrzeniem

Łukasz P.O.V

Kiedy wreszcie udało mi się uwolnić od wyjątkowo rozgadanego nauczyciela historii zbiegłem po schodach sprawnie wpisując kod do pokoju nauczycielskiego. Otworzyłem drzwi i zamarłem. Od razu wiedziałem, że to ona. Mimo innego koloru włosów, oczu... Miała w sobie coś tak dla mnie charakterystycznego, że nie potrafiłem jej nie poznać. Patrzyła na mnie jak zaklęta i mogłem tylko sobie wyobrażać co działo się teraz w jej głowie. Pewnie dokładnie to samo co w mojej.

- Cześć, Łukasz. - powiedziała Monika wracając wzrokiem do leżącej na stole książki

- Cześć. - odparłem nie spuszczając wzroku z dziewczyny

Próbowała się skupić, ale w żadnym stopniu jej to nie wychodziło. Co chwilę spotykaliśmy się wzrokiem. Spuściła speszona głowę chcąc zerwać ze mną kontakt. Była piękna. Wciąż była tak samo piękna jak wtedy kiedy była blondynką. Poczułem rosnący w moich spodniach wzwód kiedy tak jak kiedyś zaczęła uderzać krańcem długopisu o dolną wargę starając się skupić na tłumaczonym przez nauczycielkę hiszpańskiego zagadnieniu.

Karolina P.O.V

Za nic nie mogłam się skoncentrować czując na sobie wzrok nauczyciela matematyki. Założyłam nogę na nogę starając się go igonorować, lecz za żadne skarby nie chciało mi to wyjść. Odliczałam sekundy do momentu kiedy kobieta skończy tłumaczyć żebym mogła jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia. Od razu przed oczami stanęły mi wszystkie nasze wspólne wspomnienia, wszystkie chwile jakie z nim spędziłam. Wszystko. Naprawdę wszystko. 

- Już rozumiesz? - spojrzałam na uśmiechniętą kobietę

- Tak, dziękuję za pomoc. - odparłam zamykając książkę po czym schowałam ją do torby

- Słyszałam, że wyprowadziłaś się od rodziców. Jak sobie radzisz?

- Całkiem nieźle. - odparłam - Przeraszam, ale za pół godziny zaczynam zajęcia...

- Jasne, biegnij. Jakbyś miała jakiś problem to dzwoń.

- Oczywiście. - przytuliła mnie mocno - Do widzenia, panie profesorze.

Powiedziałam po czym jak najszybciej się dało wyszłam z pokoju nauczycielskiego zbiegając na piętro niżej i opierając się plecami o ścianę. Wypuściłam głośno powietrze starając się uspokoić, jednak na nic mi to było. Gdyby nie ten facet chętnie posiedziałabym dłużej z nauczycielką głównie dlatego, że i tak nie miała dzisiaj zajęć, ale co poradzić skoro musiałam uciekać.

- Oni wszyscy naprawdę myśleli, że cię nie poznam? - usłyszałam nagle bardzo dobrze znany mi głos

Podniosłam głowę, a moim oczom ukazał się stojący jakiś metr ode mnie Łukasz. Moej serce zaczęło bić dwa razy szybciej, zaś ręce trzęsły się jak opętane. 

- Własna matka mnie nie poznała. - odparłam poprawiając torbę na ramieniu

- Jesteś dla mnie kimś więcej niż jesteś dla matki, uwierz mi. - spojrzałam na niego sparaliżowana - Dlaczego nie dałaś znać jak wróciłaś do kraju?

- Dobrze wiesz dlaczego. - powiedziałam - Proszę cię, nie utrudniaj tego.

- Ja nie przestałem cię kochać, Karolina. - oznajmił zbliżając się w moją stronę - I wiem, że ty mnie też. 

- Przestań. - odwróciłam głowę w drugą stronę - Sorry, spieszę się.

Szybkim krokiem zbiegłam po schodach zostawiając go tam samego. Samego na środku korytarza. Tak cholernie za nim tęskniłam. Miałam taką cholerną ochotę rzucić mu się w ramiona, ale nie potrafiłam. Miałam blokadę, która nie pozwalała mi się do niego zbliżyć. Wyszłam ze szkoły pogrążając się w płaczu. Usiadłam na jednej z ławek starając się uspokoić. Dlaczego kiedy wszystko zaczęło się układać on musiał się pojawić i w jednym momencie zburzyć wszystko co udało mi się zbudować? 

Łukasz P.O.V

- Coś was kiedyś łączyło, prawda? - spojrzałem zszokowany na koleżankę z pracy - Możesz mi spokojnie powiedzieć. Kocham Karolinę jak własną córkę, zależy mi na jej szczęściu dlatego chce wiedzieć co było między wami.

- Mieliśmy romans. - odparłem nie przerywając sprawdzania sprawdzianów

- Kiedy?

- Zaczęło się dwa miesięce po tym jak zacząłem pracę, a skończyło w dzień zakończenia roku szkolnego.

- Sześć miesięcy? Sporo. Dlaczego się rozstaliście?

- Zerwała ze mną, bo wyjechała do Argentyny. Stwierdziła, że tak oboje będziemy mniej cierpieć, ale przez to jest jeszcze gorzej. 

- Boże... - usiadła na krześle łapiąc się za głowę - Ona prosiła mnie nawet o radę i powiedziałam jej, że facet nie może jej niczego zabronić, a jeżeli to robi powinna z nim zerwać. Przepraszam...

- Daj spokój. - machnąłem ręką - Nie mam zamiaru jej sobie odpuszczać. Kocham ją.

- A ona kocha ciebie. - uśmiechnęła się - W dodatku nie ma dzisiaj żadnych zajęć tylko przeraziła się spotkaniem z tobą i chciała uciec. 

- Domyślam się. - westchnąłem odchylając się i opierając tym samym o oparcie krzesła

- Musisz o nią zawalczyć, Łukasz. - stwierdziła - Odkąd wróciła z wymiany rzadko chodzi na imprezy, nie ogląda się za facetami. Zupełnie jak nie Karolina. Ona za tobą tęskni i dlatego nie potrafi spojrzeć na innego. Zresztą ty masz chyba to samo, co?

- Chyba tak i mam zamiar o nią walczyć. Wiesz gdzie mieszka?

- Nie. - pokręciła przecząco głową - Studiuje filologię hiszpańską na Wyższej Szkole Filologicznej i tak naprawdę na razie tyle wiem. Jeszcze chyba nie zdążyła nawet dobrze się urządzić, bo całe wakacje była w Argentynie odwiedzić swoją host rodzinę. Jak opowiadała mi o tym chłopaku w życiu bym nie pomyślała, że chodziło o ciebie. 

- Domyślam się. - zaśmiałem się

- Czasami nawet wydawało mi się, że coś może was łączyć, bo nawet to jak na siebie patrzyliście, ale stwierdzałam, że mam jakieś urojenia, a teraz okazuje się, że jeszcze nie zwariowałam. Karolina to wspaniała dziewczyna.

- Wiem. - skinąłem głową zgadzając się z nią - Ale dlaczego się tak zmieniła?

- Nie mam zielonego pojęcia. - wzruszyła ramionami - Oczy podobno zmieniły jej się samoistnie, a przyczyna nie jest znana, włosy przefarbowała w Ameryce, a dlaczego tak schudła? Podobno spadło jej piętnaście kilo. Szczerze powiedziawszy byłam przekonana, że jej nie poznasz.

- Jak mógłbym jej nie poznać? - zaśmiałem się - Musiałaby zoperować sobie kompletnie wszystko, żebym miał jakieś wątpliwości. 

- Tylko uważajcie. Jeden niewłaściwy ruch i możecie mieć spore problemy...


*****************

Trzeci rozdział dzisiaj! Chociaż w sumie biorąc pod uwagę, że przez dwa tygodnie nic się nie pojawi to chcę trochę nacieszyć się tym pisaniem. Jak wrażenia po pierwszym spotkaniu? Nie było ono jakieś strasznie spektakularne, ale akcja dopiero się rozkręca. 

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro