26.Optymistka
Włosy. Która z nas nie miała nigdy z nimi problemu? Chyba nie stworzono jeszcze kobiety, której czupryna zawsze układała się dokładnie tak jak chciała jej właścicielka. Zawsze musiały układać się każdy w inną stronę nie tworząc jakiegokolwiek ładu na głowie. To właśnie dotyczyło mojej dzisiejszej fryzury. Nigdy więcej nie śpij z mokrymi włosami, Karolina! Jęknęłam zniechęcona zarówno włosami jak i jesienną aurą, która mimo iż teoretycznie już się kończyła wciąż sprawiała, że byłam senna jak w żadnym innym okresie roku. Ostatecznie zaplotłam włosy w dobieranego warkocza i o dziwo wyglądały całkiem nieźle. Uśmiechnęłam się sama do siebie chociaż humor zdecydowanie mi nie dopisywał. Mój makijaż składał się z podkładu, pudru i tuszu do rzęs, a na wspomnienie, aż to samo miałam na twarzy w pierwszej klasie gimnazjum prychnęłam cicho. Zamknęłam szafkę wychodząc z łazienki. Następnie wyciągnęłam z szafy bordową bluzkę z długim rękawem i jeansy. Ubrałam się po czym przejrzałam w lustrze stwierdzając, że wyglądam całkiem nieźle. Spakowałam torbę na zajęcia i wcześniej zakładając botki na grubym obcasie oraz płaszcz wyszłam z lokum. Mocny wiatr uderzył w moją twarz pierwszy raz od bardzo dawna nie rozdmuchując kompletnie moich włosów. Kolejny raz dziękowałam Bogu za to, że uczelnia była blisko mojego mieszkania przez co po kilku minutach szybkiego spaceru weszłam do budynku kierując się w stronę szatni. Profesor Grabowski. No tak... Uśmiechnęłam się pod nosem próbując dodać sobie otuchy przed pierwszymi tego dnia wykładami z moim ulubionym wykładowcą. Wszyscy kochamy profesora Grabowskiego, prawda?
Dwugodzinną przerwę między wykładami postanowiłam wykorzystać na spotkanie z Maćkiem, z którym nie widziałam się przez dobre dwa tygodnie. Skrzyżowałam ręce na piersiach od pięciu minut stojąc przy wejściu do wydziału informatyki oraz czekając na przyjaciela, który tradycyjnie musiał się spóźnić. A to ja zawsze byłam tą spóźnialską...
- Tylko spróbuj powiedzieć, że to ja za wcześnie przyszłam, a urwę ci jaja. - warknęłam stojąc tyłem do chłopaka, który w końcu raczył się pojawić
- Ciebie też dobrze widzieć. - uśmiechnął się głupio co wiedziałam nawet na niego nie patrząc - Okres będziesz miała czy co, że tak warczysz?
- Zamknij się dla swojego dobra. - powiedziałam ruszając przed siebie
Pobiegł za mną przeczesując palcami swoje rozwiewane przez wiatr włosy.
- Ani trochę się nie cieszysz, że mnie widzisz? - spytał
- Ani trochę. - pokręciłam głową
- Oj tam, oj tam. I tak wiem swoje. - oznajmił przekonany swojej racji - Dokąd zmierzamy?
- Do lasu. -odpowiedziałam - Żebym mogła zakopać twoje zwłoki.
Kto zgadnie co ten debil zrobił w tamtym momencie powinien dostać medal albo nawet dwa. Sięgnął do swojej torby po czym wyciągnął z niej podpaskę i tampon oraz wręczył mi to na środku ulicy podczas gdy przechodzący obok ludzie patrzyli na nas jak na ostatnich idiotów.
- Pierwszy raz cieszę się, że masz ten okres, bo już się martwiłem, że w ciąży jesteś. - powidział z uśmiechem - Nie wiem czego używasz obecnie, więc mam to i to.
- Nie mam żadnego okresu! - tupnęłam nogą niczym mała dziewczynka
- Ale jutro już będziesz mieć. Gwarantuję ci to.
- Powiedz mi lepiej po co ci to? Z tego co wiem faceci nie krwawią. - skrzyżowałam ręce na piersiach
- Noszę to od momentu kiedy tobie się zapomniało. - wystawił język w moją stronę przypominając mi tym samym traumę z pierwszej liceum
Po pięciu minutach śmiesznej wymiany zdań ruszyliśmy przed siebie trzymając się pod ramię. Był idiotą i to nie było żadną tajemnicą, lecz jak wyglądałoby moje życie bez tego idioty? Pierwszy raz od dwóch lat podczas naszej rozmowy nie poruszył tematu Łukasza co niebywale mnie ucieszyło, gdyż miałam już dość powtarzania wszystkim tego samego. Niestety nasza przerwa skończyła się znacznie szybciej niż się zaczęła i rozeszliśmy się biegnąc na swoje zajęcia. Następne półtorej godziny spędziłam na fascynującym wykładzie zastanawiając się co by zrobić ze swoim życiem. Dwa razy dzwoniła do mnie Baśka co nie powiem, że lekko mnie zdziwiło, jednak nie miałam możliwości odebrania telefonu. Zaraz po wyjściu z auli miałam zamiar zadzwonić do siostry mojego chłopaka, jednak ujrzałam opierającego się o ścianę niedaleko mnie Łukasza.
- Co się stało? - podeszłam do niego - Baśka dzwoniła do mnie dwa razy, ale nie mogłam odebrać, a teraz ty tutaj podczas gdy chyba powinieneś być w pracy...
- Baśka jest w szpitalu. - oznajmił obserwując wkraczający na moją twarz szok - Ale spokojnie, nic jej nie jest. Sama do mnie zadzwoniła i powiedziała, żebym przywiózł jej majtki na zaminę.
- Co się stało?
- Wykryli u niej jakiś torbiel czy coś w tym stylu. Jutro ma mieć operację. - powiedział
- Karolina, zaraz zaczynamy zajęcia. - poczułam dłoń koleżanki z roku na ramieniu
- Podpiszesz się za mnie? - spojrzałam na nią
- Nie... - zaczął Łukasz, lecz nie dałam mu skończyć
- Jasne, nie ma problemu. - wzruszyła ramionami - Mamy z Sikorską, więc i tak się nie zczai.
- Dzięki wielkie. - odeszła
- To nie jest powód żebyś opuszczała zajęcia.
- Już wyłącz tą swoją nauczycielską czujność, okej? Jedziemy do Baśki.
- Naprawdę chcesz tam jechać?
- Nie widać?
Ruszyłam w stronę szatni, żeby wziąć płaszcz, a kiedy go na siebie założyłam wspólnie wyszliśmy z budynku. Miałam nadzieję, że stara profesorka nie zauważy mojej nieobecności co było teoretycznie pewne, ale wiecie jak to jest. Po jakichś trzydziestu minutach stania w korkach weszliśmy do pełnego ludzi szpitala, a następnie na oddział ginekologiczny. Same ciężarne. Uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę. Weszliśmy do odpowiedniej sali witając się z podłączoną do kroplówki dziewczyną.
- Bracie, przywiozłeś mi te majtki? - spojrzała na stojącego za mną Łukasza
- Nie zdążyłem, bo ta tutaj uparła się, żeby do ciebie przyjechać. - wskazał na mnie
- To ty jedź, a Karolina ze mną zostanie. - zaproponowała
Przystałam na jej propzycję, a nie mający wyjścia Łukasz pocałował mnie i wyszedł z sali. Usiadłam obok łóżka.
- Słyszałam, że wykryli u ciebie torbiel. - zaczęłam
- Na jajniku. - dodała - Nie spodziewałam się tego ani trochę, ale przynajmniej mogę odpocząć od pracy.
- Optymistka. - zaśmiałam się - A jak przed operacją?
- Wiesz... przed Łukaszem nie pokażę swojej słabości, bo to mój starszy brat, więc będzie mi to wypominał do końca życia, ale tobie powiem, że boję się jak cholera. Będą mi grzebać w brzuchu. W dodatku boję się, że usuną mi jajnik...
- Wydaje mi się, że kobieta po to ma dwa jajniki, żeby nawet w razie utraty jednego móc zajść w ciążę. W dodatku to nie jest jakiś niewiadomo jaki torbiel. Łukasz mówił mi w samochodzie, że to jakaś wczesna faza i można go wyciąć bez konsekwencji.
- Teoretycznie tak no, ale sama rozumiesz. Zawsze jest ryzyko, a jednak wolałabym mieć kiedyś dzieci.
- Rozumiem. - skinęłam głową uśmiechając się lekko
Gadałyśmy tak jeszcze dobrą godzinę nawet nie zauważając, że Łukasz już wrócił stojąc w drzwiach sali i bacznie nas obserwując.
- Będzie dobrze. - uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk kiedy mocno mnie przytuliła - Wytnął ci to gówno, a potem będziesz miała całą gromadkę dzieci.
- Dwójka mi wystarczy. - zaśmiała się
- Mi też. - poparłam ją i odsunęłam się - Już wróciłeś?
Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych do sali, a Baśka zaraz za mną. Mężczyzna podał torbę swojej siostrze, zaś ona mu podziękowała przeglądając rzeczy, które jej przywiózł. Usiadł za mną, na łóżku obok i objął mnie ramieniem przytulając do siebie.
- Filip już był? - odezwał się nagle mój chłopak
- Dzwoniłam do niego i obiecał, że wpadnie po pracy. - odpowiedziała dziewczyna
- Kim jest Filip? - skrzywiłam brwi zastanawiając się czy nie poznałam wcześniej jakiegoś chłopaka o takim imieniu
- Nowy facet mojej siostry. - oznajmił Łukasz z wyraźnym niezadowoleniem w głosie
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć? - spojrzałam na nią z rozbawieniem
- Przepraszam! Ostatnio kompletnie nie miałam na nic czasu. - zaśmiała się
- Wybaczam. - uśmiechnęłam się, a kiedy spojrzałam na zegarek zdałam sobie sprawę, że już prawie dwudziesta
Kiedy tylko pojawił się ten cały Filip wyszliśmy na chwilę, żeby mógł pogadać z Baśką.
- Dlaczego tak go nie cierpisz? - skrzyżowałam ręce na piersiach z rozbawieniem patrząc na zirytowaną twarz Łukasza - Chyba, że niecierpisz każdego chłopaka twojej siostry?
- Ten jest wyjątkowo dobijający. - stwierdził
- Może jest trochę dziwny, ale jeśli Baśka jest szczęśliwa...
- Nawet nie próbuj mnie do niego przekonywać. I tak go nie strawię.
Jak na zawołanie chłopak wyszedł z sali i pożegnał się z nami jednym słowem wychodząc z oddziału. Wróciliśmy do sali, a ja od razu znalazłam się obok płaczącej dziewczyny przytulając ją do siebie.
- A nie mówiłem? - spojrzałam błagalnie na Łukasza, który machnął ręką i wyszedł z pomieszczenia
- Co się stało? - odsunęłam się od niej lekko czekając na wyjaśnienia na temat chłopaka, którego dopiero co poznałam
- Zerwał ze mną. - wzruszyła ramionami - Ale i tak był idiotą. Łukasz jak zawsze miał rację.
- Nie zdziwiłabym się jakby go przekupił, żeby cię zostawił. - zaśmiałyśmy się jednocześnie
- Nie ma co płakać nad takimi typami, prawda? - otarła łzy z policzków
- Dokładnie. - zgodziłam się z nią - O której masz jutrą tą operację?
- O dziesiątej. - oznajmiła - Głupio mi trochę prosić o to ciebie, ale mogłabyś do mnie przyjść przed?
- I tak bym przyszła. - ponownie się do niej uśmiechnęłam - Przecież wiesz, że cię z tym nie zostawię. Potrzebujesz jeszcze czegoś? Łukasz wszystko wziął?
Pochyliła się w moją stronę widząc, że jej brat już czeka w drzwiach chcąc zabrać mnie do domu.
- Jakbyś mogła to słoik Nutelli. - zaśmiałam się
- Jasne. - kiwnęłam twierdząco głową - Przyniosę to o co prosisz, ale dostaniesz dopiero kilka godzin po.
- I tak bym wcześniej nie mogła. - westchnęła opadając głową na poduszkę
- Daj rękę. - powiedziałam, zaś ona wyciągnęła w moją stronę lewą rękę
Odpięłam ze swojego nadgarstka złotą bransoletkę, którą miałam na nim od sześciu lat i zapięłam na jej nadgarstku.
- Mi pomogła, więc niech teraz pomoże tobie.
Jej oczy się zaszkliły, a po chwili ponownie tkwiłyśmy w swoich ramionach...
*****************
Jestem z drugim rozdziałem dzisiaj. Mam nadzieję, że się on wam podoba i, że zostawicie komentarz.
Co sądzicie o relacji Karoliny i Baśki?
Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro