Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.Jestem z ciebie dumny

Mimo iż broniłyśmy się rękami i nogami ostatecznie Łukasz i Kamil zaciągnęli nas do klubu bokserskiego zmuszając nas żebyśmy chociaż spróbowały. Anka już wcześniej miała z tym teoretyczną styczność, chociaż z jej opowieści wynikało, że jej chłopak za dużo jej nie nauczył. Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu dlatego widok kilkunastu umięśnionych facetów w znacznej większości bez koszulek tłukących w duże worki bokserskie lub w siebie nawzajem nie był dla mnie zbytnio obeznany. 

- Co mamy robić? - spytała Ania rozkładając z niewiedzą ręce

Była równie zniesmaczona jak ja, jednak ona na dodatek nie była przekonana czy nie zrobi sobie krzywdy przy swoim chłopaku, który jak się okazało miał z boksem dużo mniej wspólnego niż Łukasz.  Dziewczyna już po samej rozgrzewce miała zadyszkę śmiejąc się, że ostatni raz na siłowni była rok temu. Spojrzałam na mojego chłopaka, z którego twarzy śmiało mogłam wyczytać, że był w swoim żywiole. Po kilku minutach stałam do niego plecami starając się rejestrrować wszystko co mówił. Stał tuż za mną trzymając dłonie na moich biodrach jednocześnie tłumacząc mi uniki. 

- Uwaga - powiedział, a nim zdążyłam złapać się w sytuacji zacisnął dłonie na moich biodrach mocno pochylając mnie w bok przez co ugięłam kolana

- Jezus... - powiedziałam sama do siebie

- Nie Jezus tylko Łukasz. - uśmiechnął się robiąc to samo tylko w drugą stronę

Okazało się, że trening, do którego byłam tak negatywnie nastawiona okazał się być czystą przyjemnością. Uniki szły mi coraz lepiej chociaż kilka razy Łukasz musiał w ostatnim momencie hamować swoją rękę, żeby nie przywalić mi w nos kiedy zapomniałam się wygiąć. Nagle zupełnie niespodziewanie obkręcił się na prawej nodze lewą unosząc na wysokość mojej głowy. Szybkim ruchem się schyliłam przechylając swoje ciało w lewo i unikając tym samym uderzenia.

- Świetnie! - powiedział zadowolony - O to chodzi.

- Czy ty chciałeś mnie zabić?- spytałam przykładając dłoń do piersi i jednocześnie regulując swój przyspieszony oddech

- Wiedziałem, że zareagujesz. - uśmiechnął się po czym przyciągnął mnie do siebie składając na moich ustach pocałunek - Widzę, że masz dość.

- Tak trochę. - westchnęłam czując bezwładność w połowie kończyn mojego drobnego ciała

- W takim razie odpocznij, a ja idę potrenować. - skinęłam głową oświadczając tym samym, że przystaję na taką propozycję

Sięgnął po leżące na materacu rękawice i założył je na ręce, które od samego początku miał owinięte białym bandażem. Pobiegł w stronę ringu witając się z jakimiś facetami. Wyciągnęłam z torby mężczyzny butelkę z wodą odkręcając korek i przechylając ją pozwalając cieczy nawodnić mój spragniony wody organizm.

- Już tak na was patrzyłam i nie mogłam się doczekać, aż skończycie. - odchyliłam głowę, żeby zobaczyć przebraną już Ankę

- A wy tak szybko? - spytałam zdziwiona obserwując jak zajmuje miejsce tuż obok mnie

- Biorąc pod uwagę, że wasz trening trwał ponad półtorej godziny to nasze dwadzieścia minut rzeczywiście może wyglądać dość marnie.

- Co tak krótko? - skrzywiłam brwi przecierając dłonią spocone czoło

- Mówiłam ci, że średnio jestem pewna jego bokserskich umiejętności. Łukasz przynajmniej wie co mówi, a tym bardziej robi. Za to Kamil... - machnęła zrezygnowana ręką - Próbuje naśladować to co mu pokazał, ale sam nie ma zielonego pojęcia co robi, a tym bardziej jak nauczyć tego mnie. 

- Szczerze powiedziawszy myślałam, że razem siedzą w tym boksie. - upiłam kolejny duży łyk wody

- Kiedy zerwaliście i wyjechałaś Łukasz tak naprawdę nie miał co ze sobą zrobić. Jakiś jego kolega, który tutaj trenuję zaproponował mu, żeby też się zapisał. Pamiętam, że nawet pytał Kamila czy w to wchodzi, ale ten był zbyt leniwy, żeby ruszyć dupę z kanapy. Łukasz tak się wkręcił, że rano, przed pracą był na siłowni, a czas od zakończenia pracy do wieczora spędzał tutaj. Chociaż przez ostatnie pół roku bywał tutaj rzadziej, bo miał więcej roboty. Kamil tak naprawdę po kilku miesiąch treningów Łukasza zauważył, że... Łukaszek rośnie. Nie wiem jak to określić. Zobaczył, że jego kumpel wygląda coraz lepiej, a on coraz gorzej, więc postanowił też się zapisać. W prawdzie wtedy było już po ptakach, bo poziom Łukasza był już wtedy zaawansowny, a Kamil nie wiedział o boksie kompletnie nic.

Odruchowo spojrzałam w stronę ringu, na którym jak się okazało mój chłopak ćwiczył z jakimś innym kolesiem.

- To jest właśnie Dawid. On go tu zaciągnął i wszystko mu pokazał. Teraz uczeń przerósł mistrza. - powiedziała dziewczyna,a mój chłopak jak na zawołanie powalił przeciwnika na kolana zaraz po tym pomagając mu wstać

- A gdzie jest Kamil? - odwróciłam głowę, żeby na nią spojrzeć

- Trenuje z ludźmi na swoim poziomie. Na początku trenował z grupą Łukasza, ale trochę odstawał, więc wolał trenować z początkującymi.

- Czaję bazę. - oznajmiłam - Powinniście na spokojnie pogadać. Ja na twoim miejscu już dawno bym zwariowała.

- Każdy by zwariował. - zaśmiała się - Kamil średnio lubi gadać na poważne tematy, więc nie próbuję, bo i tak nic z tego nie wyniknie. Wystarczy przeczekać kryzys i tyle. Już kiedyś mieliśmy podobny. Wszystko poprawiło się kiedy razem zamieszkaliśmy, ale teraz chyba mamy już dość wspólnego mieszkania w ciasnej kawalerce. Nie mamy przestrzeni do robienia czegokolwiek samodzielnie tak naprawdę.

- Domyślam się jak to jest. - powiedziałam

- O tego właśnie uczył mnie Kamil. - wskazała palcem w stronę ringu gdzie Łukasz z nieznanym mi Dawidem wykonywali dość skompikowane ruchy rękami - Tyle, że złapał mnie nie za tą rękę i prawie mi ją skręcił.

Zaśmiałyśmy się jednocześnie, a ja rozprostowałam obolałe nogi krzywiąc się na uczucie bólu mięśni ud. A co będzie jutro? Po piętnastu minutach postanowiłam skierować się do szatni, a moja koleżanka nie mając co ze sobą zrobić podążyła za mną. Wzięłam szybki prysznic po czym sięgnęłam po wcześniejsze ubrania. Założyłam jeansy i białą koszulkę oraz tego samego koloru krótkie conversy. Nie miałam makijażu, dlatego nie musiałam się tym martwić, więc zapanowałam tylko nad moimi włosami rozpuszczając je z rozpadającego się kucyka. Rozczesałam to co miałam na głowie po czym zarzuciłam torbę na ramię i wyszłyśmy z pomieszczenia.

- Widziałyście Kamila? - obok nas pojawił się Łukasz 

Przelustrowałam go wzorkiem, a widząc jeansy i granatowy T-shirt na jego ciele doszłam do wniosku, że on również był już pod prysznicem. 

- Miał być tam. - Anka wskazała na drzwi do jakiejś sali

- Mogłem się domyślić. - powiedział pod nosem i ruszył w tamtą stronę po chwili wracając ze swoim przyjacielem

- Co tam jest? - spytała stojąca obok mnie dziewczyna

- Nie ważne. - mój chłopak machnął ręką po czym zarzucił mi ją na szyję

Odchylił moją głową przywierając do moich ust swoimi. 

- I jak ci się podobało? - spytał widząc, że nasi przyjaciele byli już dobre kilka metrów przed nami prowadząc poważną wymianę zdań

- Myślałam, że będzie gorzej. - zaśmiałam się

- Ja też tak myślałem. - szepnął mi na ucho przez co dostał łokciem w żebra - Ale nie ukrywam, że jestem z ciebie dumny. 

- Bo przywaliłam ci w brzuch? - spojrzałam na niego błagalnie

- W swoim życiu dostawałem mocniejsze ciosy. - oznajmił - Już od dawna nic mnie nie boli.

- Za to mnie boli wszystko. - jęknęłam

- O to właśnie chodzi w tym sporcie, kochanie. - uśmiechnął się do mnie


***************

Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału głównie dlatego, że wyszedł taki krótki, jednak mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie. Chciałam dodać drugi rozdział przed pójściem spać, więc go dodałam mimo, iż mogłam napisać go o wiele lepiej.

Czy Karolina będzie trenowała boks?

Buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro