21.Chcę się tobą nacieszyć
Łukasz
Uśmiechnąłem się lekko odwzajemniając tym samym gest przechodzącej obok uczennicy. Jednocześnie doskonale zdawałem sobie sprawę, że już zaczęła układać sobie w głowie dzień naszego ślubu, lecz powód mojego dobrego chumoru był zupełnie inny niż uczennica. Z dnia na dzień byłem coraz bardziej zakochany w Karolinie i nie widziałem poza nią świata. Stała się dla mnie całym światem przez co nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez niej u boku. Skrzyżowałem ręce na plecach przemierzając zapełniony szkolny korytarz. Pierwszy raz od dawna nawet dyżur nie był dla mnie męczarnią, gdyż miałem o czym myśleć przez to dziesięć minut.
- Tato, co ty tu robisz? - do moich uszu dobiegł krzyk siostry Karoliny siedzącej z koleżankami w rogu korytarza
Momentalnie przeniosłem swój wzrok na punkt do, którego się kierowała i skrzywiłem brwi widząc nikogo innego jak ojca mojej dziewczyny. Pogadał chwilę ze swoją młodszą córką, która posłusznie wróciła do koleżanek.
- Dzień dobry. - wyciągnąłem rękę w stronę mężczyzny
- Witam. - uścisnął moją dłoń - Mógłbym z panem porozmawiać o mojej starszej córce?
- Oczywiście. - skinąłem głowę wyciągając z kieszeni kluczyk do sali
Skierowaliśmy się w stronę sali matematycznej. Przekręciłem klucz w drzwiach i pociągnąłem za klamkę. Mężczyzna wszedł pierwszy, zaś ja zaraz za nim zamykając za sobą drzwi.
- Nie wiedziałem gdzie pana znaleźć, więc postanowiłem przyjechać tutaj. - zaczął pierwszy
- Tylko nie pan. - zaśmiałem sprawiając, że również się zaśmiał
- Dobrze. - skinął głową - Kompletnie nie wiem co mam ci powiedzieć.
- Chciałbym, żeby pan wiedział, że od samego początku kochałem pana córkę na zabuj. Karolina jest w tym momencie dla mnie całym światem i chcę dla niej jak najlepiej, dlatego też mam nadzieję, że przynajmniej pan nie będzie miał nic przeciwko temu co nas łączy. Rozumiem, że to nie jest łatwe biorąc pod uwagę, że mieliśmy romans zanim Karolina osiągnęła pełnoletność...
- Przyznam, że na początku trochę mnie to przeraziło. - włożył ręce do kieszeni garnituru - Ale ostatnio trochę myślałem i przypomniałem sobie jaka wtedy była szczęśliwa, jak wymykała się w nocy, albo wracała rano się przebrać i myślała, że sąsiedzi mi o tym nie powiedzą. Kocham moje córki najbardziej na świecie i zależy mi przede wszystkim na ich szczęściu oraz na ich bezpieczeństwie. Może to, że sypiałeś ze swoją uczennicą nie stawia cię w dobrym świetle, jednak dopilnowałeś, żeby nic się nie wydało i to jest chyba najważniejsze. Zadbałeś o moją córkę, dlatego ja ci ufam. Ufam ci i powierzam ci Karolinę, jednak jeśli cokolwiek jej się stanie...
- Nic jej się nie stanie. - pokręciłem głową - Proszę mi uwierzyć.
- Wierzę ci. - uśmiechnął się - Wolałbym jednak żebyście na razie nie ujawniali się przed moją żoną i Kasią. Myślę, że plotki w szkole też nie będą najlepszym pomysłem, ale obecnie nie robicie już nic złego, więc jeśli będziecie chcieli ujawnicie się też w szkole. Ale weźcie pod uwagę, że wtedy Kasia też się o tym dowie.
- Myślę, że Karolina sama będzie chciała jej powiedzieć zanim wszyscy się dowiedzą. - skrzyżowałem ręce na piersiach opierając się o biurko - A co do plotek w szkole i tak już krążą. To jest jak domek z kart. Wystarczy, że ktoś nas gdzieś zobaczy dlatego mam zamiar porozmawiać z dyrektorem. Lepiej będzie jeżeli dowie się ode mnie.
- Ja również tak uważam. - tym razem to on wyciągnął rękę w moją stronę, którą szybko uścisnąłem - Mógłbyś nie mówić Karolinie o tym, że tu byłem?
- Jasne. - uśmiechnąłem się
- Dzwoniłem dzisiaj do niej, żeby powiedzieć jej, że wracam do Niemiec, dlatego zostajecie sami. Obiecaj mi jej pilnować i dbać o nią.
- Obiecuję. Taki właśnie miałem zamiar. - zaśmiałem się - A co z Kaśką?
- Kasia zostaje ze swoją babcią. Przepraszam, ale spieszę się na samolot.
- Oczywiście.
- Trzymajcie się.
Poklepał mnie po ramieniu po czym pospiesznie wyszedł zostawiając mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
Karolina
Głośny jęk Agaty wybudził mnie z transu trwających właśnie zajęć. Potrząsnęłam głową prostując się na niewygodnym fotelu po czym wróciłam wzrokiem do prowadzącego swój wywód profesora. Ze znudzenia zaczęłam uderzać krańcem długopisu o stolik wyraźnie irytując tym samym siedzącą obok mnie koleżankę.
- Polećmy do Argentyny na wymianę studencką. Nie będziemy musiały tu dłużej siedzieć. - zaproponowała dziewczyna krzyżując ręce na stoliku oraz zatapiając w nich twarz
- Przykro mi, ale ja odpadam. - odparłam pewnie
- Co? - spojrzała na mnie ospałym wzrokiem
- Prześpij się, dziewczyno. - zaśmiałam się po czym pozwoliłam jej ułożyć głowę na moich kolanach
Zajęcia skończyły się punktualnie o siedemnastej pozwalając nam tym samym opuścić uczelnię. Przetarłam dłonią zmęczoną twarz i odebrałam z szatni płaszcz od razu zakładając go na siebie. Wyszłam z budynku kierując się w stronę domu. Pewnie zastanawiacie się co z moim samochodem. Po pierwsze na uczelnię nie miałam daleko, a po drugie mimo prawa jazdy nie czułam się pewnie za kierownicą i zdecydowanie wolałam nie ryzykować swojego życia. Wyjęłam z kieszeni wibrujący telefon i uśmiechnęłam się szeroko na widok wiadomości.
Od: Łukasz
Nawet nie wchodź do domu. Zaraz po ciebie będę
Napisałam szybkiego smsa do Wiki z oświadczeniem, że najprawdopodbniej nie wrócę na noc do domu lub wrócę bardzo późno oraz, żeby na mnie nie czekała. Dosłownie sekundę po wysłaniu wiadomości czarne Audi wjechało na parking.
- Nie mieliśmy czasem spotykać się w weekendy? - spytałam z rozbawieniem wsiadając do auta
- Nie wytrzymałem. - odparł szybko złączając nasze usta
- Widzieliśmy się wczoraj.
- Aż wczoraj. - uśmiechnął się
Zapięłam pas i położyłam torbę na wycieraczce. Jego prawa dłoń powędrowała na samą górę mojego uda przez co poczułam przyejmne ciepło w tamtym miejscu. Położyłam swoją dłoń na jego po czym oboje się zaśmialiśmy dopiero teraz zauważając o ile jego dłoń jest większa od mojej. Centymetr przynajmniej, proszę państwa!
- Jak zajęcia? - spytał jednocześnie na chwilę zabierając rękę, żeby zmienić bieg i wrócił nią dokładnie w to samo miejsce co przed chwilą
- Normalnie. - wzruszyłam ramionami - Nic specjalnie fascynującego. Lubię ten kierunek, robić jakieś projekty, prezentacje, ale ci wykładowcy jakoś nie potrafią przykuć mojej uwagi.
- Znam to. - oznajmił
Spojrzałam na jego przystojną twarz, która co jakiś czas była oświetlana światłami miejskich latarni. Fakt, że o szesnastej robiło się ciemno był naprawdę dobijający, jednak nie dało się ukryć, że miał też swoje plusy.
- Dlaczego nie jeździsz samochodem? Jest coraz zimnej.
Czy to przypadek, że niedawno myślałam o ty samym?
- Mam niedaleko. - stwierdziłam
- A tak naprawdę? - spojrzał na mnie kątem oka
- Trochę się boję. A nawet nie trochę tylko bardzo.
- Czego się boisz? - zaśmiał się - Na jakiejś podstawie musieli ci wydać to prawo jazdy.
- Nie zdziwiłabym się jakby ojciec im zapłacił. Zdałam za piątym razem!
- Mój kumpel z liceum zdał za dziesiątym, jeździ i jeszcze nikogo nie zabił. - posłałam mu błagalne spojrzenie
- A ty za którym razem zdałeś?
- Za pierwszym, ale to nie ma żadnego wpływu na to jakim jesteś kierowcą, Karolina.
- Boję się i tyle, więc wsiądę do samochodu tylko wtedy jeśli będzie taka potrzeba.
- Uczyłaś się na automacie, prawda? - spojrzałam na niego ze skrzwyionymi brwiami
- No tak. - ponownie wzruszyłam ramionami - Nawet nie chcę myśleć co by było bez niego.
- Jak ja robiłem prawo jazdy automat to było marzenie. - zaśmiał się
- Teraz masz automat?
- Mam, ale jak jestem u rodziców to w ich samochodzie jeżdżę bez i ciebie też nauczę.
- Nieee. - pokręciłam głową - Jak ja automatu nie ogarniam!
- Automat to bułka z masłem. Nauczyłem Baśkę to nauczę i ciebie.
- Założę się, że jestem trudniejszym przypadkiem.
- Co to to na pewno nie. - pokręcił pewnie głową skręcając jedną ręką, zaś drugą wciąż trzymając na moim udzie
- Długo ją uczyłeś?
- Tak ze dwa lata. - wytrzeszczyłam oczy kierując na niego swoje spojrzenie - Biorąc pod uwagę, że dopiero po roku odważyła się siąść za kierownicę to i tak szybko. A ciebie kto uczył?
- Mój kuzyn, Kuba. Pamiętasz go? Poznałeś go na weselu?
- Pamiętam. - skinął głową - I ile mu to zajęło?
- Ze cztery miesiące. - odpowiedziałam
- Sama widzisz. - zaśmiał się
- Nawet parkować mnie nauczył. Tylko tyłem nie umiem.
- Ja szybciej się nauczyłem tyłem niż normalnie. - ponownie wydał z siebie śmiech
Jak na zawołanie kiedy wjechaliśmy na jego osiedle bez żadnego problemu zaparkował tyłem stwierdzając, że będzie mu łatwiej wyjechać. Wysiedliśmy z auta i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę klatki schodowej. Mężczyzna szybko wpisał pin otwierając tym samym drzwi. I znowu na czwarte piętro!
- Ostrzegam, że rano się spieszyłem. - powiedział nim zdążyłam wejść do lokum
Rzeczywiście stan mieszkania wskazywał na to, że jego właściciel rano się nie nudził i robił wszystko, żeby tylko stracić jak najmniej czasu. Niczym prawdziwy dżentelmen zdjął ze mnie płaszcz chowając go do dużej szafy podobnej do tej, która była u mnie w mieszkaniu. Usiadł na kanapie czekając aż do niego dołączę.
- Oglądamy jakiś film? - spytał
- Chcę się tobą nacieszyć. - oznajmiłam stając przed nim i jednocześnie ujmując jego twarz w dłoniach
- Wybierasz się gdzieś? - zaśmiał się kładąc dłonie na tylnej części moich ud
Pokręciłam przecząco głową po czym przywarłam swoimi wargami do jego czując rosnące podniecenie połączone z głębokim pożądaniem...
************************
Proszę nie zabijajcie mnie za moment, w którym przerwałam! Przepraszam! Po prostu rozdział wyszedł bardzo długi z ciągiem dlaszym dlatego rozdzieliłam to na dwie części. Ciąg dalszy w następnym rozdziale. Swoją drogą to już druga część dzisiaj.
Czy Łukasz dotrzyma obietnicy danej ojcu karoliny?
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro