16.Dobrze, że nie bociany
Za oknem połowa listopada mocno dawała się we znaki. Wieczory były już naprawdę zimne, a ciemno robiło się zdecydowanie za szybko. Za nic nie chciało mi się siedzieć na uczelni, jednak nie miałam wyjścia i musiałam jakoś to przetrwać zdając sobie sprawę, że zbliżający się grudzień będzie dla mnie jeszcze gorszy pod tym względem. Znicze w supermarketach powoli zastępowały choinki i bombki, a niemalże każda galeria handlowa była przepełniona światełkami i kolorowymi łańcuchami. Początek tygodnia sprawił, że zarówno ja, jak i Łukasz rzuciliśmy się w wir swoich obowiązków. Wielkimi krokami zbliżało mi się kolokwium, do którego za nic nie chciało mi się uczyć mimo iż temat był całkiem ciekawy. Od momentu kiedy do siebie wróciliśmy minęły już prawie dwa tygodnie, a ja stałam się najszczęśliwszą dziewczyną na tej kuli ziemskiej. Uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy tylko był obok mnie lub chociażby dostałam od niego jakąś widomość. Czułam się jak zakochana gówniara i w sumie tak właśnie było. Drugi raz zakochałam się po uszy w tym samym facecie mimo, że tak się przed tym broniłam. Na nic zdały się moje próby trzymania go na dystans z nadzieją, że uda mi się od niego uciec. Najczęściej spotykaliśmy się w weekendy zbyt pochłonięci swoimi zajęciami w trakcie tygodnia. Pewnie zastanawiacie się jaka była rekacja Maćka... Ach tak. Wbrew mojej woli to Wika go o tym poinformowała i tym samym stracili jedyny temat do wspólnych rozmów. Do tej pory się zakładali i obstawiali kiedy do siebie wrócimy, teraz zaś nie mieli już o czym konwersować. Chyba, że za moimi plecami nas obgadywali uśmiechając się dumnie z racji tego, że oboje mieli rację. No bo jakby nie patrzeć ją mieli...
- Dziękuję państwu za dzisiaj. Proszę znać cały materiał. Do zobaczenia za tydzień. - głos wykładowcy wyrwał mnie z zamyślenia
Wyprostowałam się zaczynając zbierać swoje rzeczy, które jak się okazało były rozwalone na dwóch stanowiskach obok. Zarzuciłam torbę na ramię po czym spojrzałam na zegarek schodząc po schodach dużej auli i kierując się w stronę drzwi. Opuściłam pomieszczenie czekając pod drzwiami na Agatę, która od samego rana ruszała się wyjątkowo powolnie.
Łukasz
Przelustrowałem wzrokiem siedzących w ławkach uczniów, a swoje spojrzenie najdłużej utrzymałem na siedzącej w drugiej ławce pod ścianą blondynce. Nie była ani trochę podobna do swojej siostry mimo, iż niewiele brakowało jej do osiągnięcia wieku, w którym poznałem Karolinę. Była zupełnie inna i nie chodziło tylko o charakter. Nie było tajemnicą, że w wieku licelanym jej siostrze nie groziła anoreksja i chociaż w żadnym stopniu nie była gruba jej figura była po prostu normalna. Dla mnie oczywiście idealna. Jej siostra zaś poszła w ślady wszystkich swoich koleżanek i postanowiła zdecydowanie za bardzo się wychudzić przez co momentami wyglądała jak patyk. W kwestii makijażu też się różniły i chociaż w żadnym stopniu się na tym nie znałem Karolina tapety nie miała prawie w ogóle, zaś jej siostra wyglądała jakby to za nią nadrabiała. Włosy miała proste podczas gdy Ina miała lekko falowane i przede wszystkim była dużo niższa. Charakterem była nieśmiała przez co kompletnie nie przypominała Karoliny. Potrząsnąłem głową wyrywając się tym samym z zamyślenia i podniosłam się z obrotowego krzesła energicznie zwracając uwagę rozwiązujących zadanie uczniów. Zaraz po tym jak rozbrzmiał dźwięk dzwonka wyszedłem z sali zamykając ją na klucz, który następnie zaniosłem do pokoju nauczycielskiego. Rozsiadłem się na jednym z krzeseł przy długim stole zabierając się za sprawdzanie kartkówek, gdyż miałem dwie godziny okienka. Dziesięć minut po zakończeniu przerwy pomieszczenie było już zupełnie puste i została w nim tylko uśmiechnięta od ucha do ucha nauczycielka hiszpańskiego. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, jednak mnie wyprzedziła.
- Jeżeli miałeś zamiar mi powiedzieć, już nie musisz. Gadałam przed chwilą z Karoliną. Wiedziałam, że wam się uda! Po prostu wiedziałam! - wrzuciła książki do swojej szafki
- Nie wiem co powinienem na to odpowiedzieć. - pokręciłem głową jednocześnie stawiając na jednej z kartek czerwoną jedynkę
- Pytanie dlaczego dowiedziałam się dopiero teraz. Od początku jak cię zobaczyłam wiedziałam, że coś się kroi, ale szczerze powiedziawszy myślałam, że dowiem się od razu, a nie po dwóch tygodniach!
- Byłaś na urlopie. - zauważyłem nie przerywając swojego zajęcia
- Masz niezwykłą umiejętność podzielności uwagi. - zmieniła nagle temat - Mniejsza o to. Wybaczę wam jeżeli dostanę zaproszenie na ślub.
Spojrzałem na nią błagalnie i nie odpowiadając wróciłem do kartkówek. Kobieta przez chwilę coś jeszcze mówiła, jednak już jej nie słuchałem i skupiłem się na pracach uczniów, które w znacznej większości okazały się kompletną porażką.
Karolina
Plątałam się po kuchni przygotowując obiad. W między czasie zaczęłam też zbierać rozwalone na kuchennej wyspie notatki z dzisiejszych zajęć i rozpakowałam zmywarkę, żeby potem wrócić do przygotowywania paelli z kurczakiem.
- Jestem! - drzwi mieszkania się otworzyły, a do środka wparowała uśmiechnięta Wika rzucając swoją torbę na kanapę
- Jak tam zajęcia? - spytałam wsypując ryż na patelnię
- Nie najgorzej. - wzruszyła ramionami - Boże, robisz to cudo?!
Momentalnie znalazła się obok zaglądając mi przez ramię. Kto jak kto, ale Wiktoria była święcie przekonana, że byłam prawdziwą mistrzynią w robieniu hiszpańskiej paelli mimo, iż jakichś szczególnych umiejętności kulinarnych ja nigdy nie posiadałam.
- A co u Fabiana? - spytałam nagle
- Do wieczora siedzi na uczelni. - westchnęła wskakując na blat - Ma ostatnio strasznie dużo nauki.
- Pewnie ma kolosa. - stwierdziłam - Tak jak ja zresztą.
- Pewnie tak. A jak Łukasz? Będzie dzisiaj?
- Bo ja wiem. - tym razem to ja wzruszyłam ramionami - Pracuje.
- Macie zamiar się ujawnić?
- Kiedyś na pewno. - stwierdziłam - Ale ja na razie nie ma ciśnienia. A Fabian będzie?
- Mieliśmy iść na kręgle, ale myślę, że zostanie w domu i będzie się uczył. Jak zobaczyłam ile tych kodeksów...o Boże. - złapała się za głowę sprawiając, że wydałam z siebie śmiech
- Myślę, że wiedział na co się pisze. - oznajmiłam
- Teoretycznie tak. - kiwnęła głową - Nie przyszła czasem jakaś paczka?
- Nie, a co miało przyjść? Czekasz na pierścionek zaręczynowy? - prychnęła słysząc śmiech w moim głosie
- Śmiej się śmiej, ale... dawno nie czułam czegoś takiego. Normalnie motyle w brzuchu. - powiedziała z rozmarzeniem
- Dobrze, że nie bociany. - skarciła mnie wzrokiem, żeby po chwili skierować się w stronę drzwi wejściowych i powitać przybysza, którego nie widziałam stojąc tyłem do wejścia
Odwróciłam się gwałtownie, żeby od razu wpaść w silne ramiona mojego chłopaka. Przywarł swoimi wargami do moich chyba nieco zawstydzając przy tym moją przyjaciółkę. Po chwili dziewczyna się ewakuowała pod pretekstem wzięcia prysznica. Zarzuciłam ręce na szyję mężczyzny, zaś on ulokował swoje na moich plecach opierając moje ciało o blat. Ogarnęłam się dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że mój obiad potrzebuje ratunku.
- Gadałaś dzisiaj z Michalską, prawda? - spojrzałam na niego zdziwiona
- Skąd wiesz? - spytałam mieszając zawartość patelni
- Wpadła do pokoju nauczycielskiego i zaczęła obrzucać mnie oskarżeniami dlaczego dowiedziała się ostatnia. Ostatecznie postanowiła nam wybaczyć pod warunkiem, że dostanie zaproszenie na nasz ślub. - wyjaśnił
- Mam wrażenie, że wszyscy przewidują naszą przyszłość nad, którą my nawet nie myśleliśmy.
- Odnoszę dokładnie to samo wrażenie. - skinął głową ze zrozumieniem
- A jak moja kochana siostra? - spojrzałam na niego - Coś nowego w jej szkolnym życiu?
Okazało się, że śmiało mogłam wam polecić rozwiązanie w postaci tego, żeby wasz chłopak był nauczycielem waszej siostry. Dzięki temu miałam infromacje z pierwszej ręki i wiedziałam wiele rzeczy, które odwalała, a o których nie miałam zielonego pojęcia.
- Poza tym, że chyba wchodzi jakaś nowa moda na wyglądanie jak chodzący patyk to nie zauważyłem nic nowego.
Podeszłam do niego zarzucając mu ręce na szyję, żeby mógł objąć mnie w pasie.
- To nie jest nowa moda, kochanie. - pokręciłam głową - Po prostu ja zawsze byłam grubsza od wszystkich. Nie zauważyłeś, że nawet jak ja chodziłam do szkoły większość lasek miało nogę jak połowa mojej?
- Nie przypominam sobie. - również pokręcił głową - Jaki w tym jest sens?
- Może po prostu lubisz grubsze dziewczyny, ale ludzie mają różne upodobania.
- Sugerujesz, że byłaś grubszą dziewczyną? - prychnął
- A nie byłam? - zaśmiałam się
- W żadnym stopniu. - stwierdził
- No tak. Ta oponka, którą miałam na brzuchu to były same mięśnie. Przecież to oczywiste.
- Przestań. Nigdy nie byłaś gruba, a ta oponka dodawała ci uroku.
Uderzyłam go pięścią w ramię po czym wróciłam do płyty indukcyjnej, żeby móc skończyć przygotowywanie posiłku.
****************
ROZDZIAŁ NIE MA NA CELU NIKOGO URAZIĆ!
Coś ciężko pisze mi się te rozdziały, jednak mam nadzieję, że mimo to jesteście z nich w miarę zadowoleni. Możliwe, że to ostatni rozdział przed moim tygodniowych wyjazdem, jednak postaram się jeszcze dzisiaj lub jutro rano coś dodać.
Kiedy Karolina i Łukasz się ujawnią?
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro