Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.Kiedyś wszystko ci opowiem

Obudziłam się znacznie wcześniej niż powinnam biorąc pod uwagę, że była niedziela. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byłam sama. Przetarłam twarz dłońmi w celu złapania jakiegokolwiek kontaktu ze światem. Wczoraj pierwszy raz od dawna zasnęłam bez żadnego problemu. W dodatku w nocy nie obudziłam się ani razu co było niemałym osiągnięciem biorąc pod uwagę to jak to wyglądało u mnie w ostatnim czasie. Powoli wstałam z łóżka starając się nie zabić o leżący obok dywanik. Jakimś cudem dotarłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę wychodząc tym samym z pomieszczenia. Uśmiechnęłam się na widok mężczyzny, a raczej jego pleców i odruchowo przygryzłam wargę. Więc to jednak nie był sen... 

- Dzień dobry. - powiedziałam siadając przy wyspie kuchennej

- Dzień dobry. - uśmiechnął się odkładając patelnię i podszedł do mnie czule całując w usta - Jak się spało?

- Pierwszy raz od dawna bardzo dobrze. - oznajmiłam

- Masz problemy ze snem? - spojrzał na mnie zdziwiony - To jakaś nowość.

- Wiele rzeczy się zmieniło. - wzruszyłam ramionami

- Chętnie zobaczę co takiego się zmieniło. - ponownie szeroko się uśmiechnął

- Gdzie są wszyscy? - rozejrzałam się po mieszkaniu

- Kolega Fabiana zadzwonił do niego nad ranem, że musi odebrać kumpla od niego z mieszkania, bo był jakiś gruby melanż i sam nie jest w stanie wrócić. Nie wiem, nie orientuję się, ale Wika pojechała z nim. - skinęłam głową ze zrozumieniem

- Wolałeś mnie w blondzie czy w brązie? - spytałam po chwili kompletnie zmieniając temat 

Ominął wyspę stając za mną i odgarnął mi włosy z ramienia.

- Wiesz co ci powiem? - szepnął mi do ucha - Jak dla mnie nawet z zielenią na głowie byłabyś równie piękna. 

- Yhym... - mruknęłam dosłownie sekundę później przyglądając się jak mężczyzna zdejmuje swoje dzieło z patelnii

- ¡buen provecho!* - powiedział ochoczo stawiając przede mną talerz, zaś ja wydałam z siebie pomruk zaskoczenia

- Hablaremos español ahora?** - spojrzałam na niego chwytając w dłoń widelec

- Nie przeginaj. - zaśmiałam się kiedy wskazał palcem w moją stronę

Zabraliśmy się za jedzenie nie nawiązując dalszej konwersacji. Wystarczało nam samo swoje towarzystwo, a cisza w żadnym stopniu mi nie przeszkadzała.

- Masz jakieś plany na dzisiaj? - odezwał się nagle mój chłopak

- Nie, a proponujesz coś? - podniosłam wzrok znad talerza - Chętnie zobaczyłabym twoje nowe mieszkanie.

- No to już mamy zajęcie. - oznajmił wracając do jedzenia

Dopiero teraz zauważyłam podłóżną bliznę na jego torsie w okolicach mostka i zaczęłam zastanawiać się czy miał ją już wcześniej. 

- Skąd masz tą bliznę? - spytałam wyciągając dłoń, żeby opuszkami palców dotknąć śladu na jego ciele

- Długa historia. - powiedział krótko - Kiedyś ci powiem.

Kolejny raz tego dnia skinęłam głową postanawiając nie drążyć tematu. Wróciliśmy do spożywania posiłku, który swoją drogą był jednym z najlepszych jakie jadłam w ostatnim czasie. Ten mężczyzna był pieprzonym ideałem! Grey nie umiał gotować, a mój idealny chłopak potrafił nawet to. Posprzątałam po śniadaniu kiedy Łukasz poszedł wziąć prysznic. Westchnęłam i pościeliłam łóżko wyciagając z szafy jeansy i szarą koszulkę. Zajęłam łazienkę dosłownie sekundę po tym jak mężczyzna ją opuścił. Umyłam zęby, pomalowałam się, rozczesałam włosy oraz sprawnie się ubrałam dopełniając swoją bardzo skomplikowaną stylizację złotym zegarkiem. Przeczesałam palcami włosy uśmiechając się do siebie i wyszłam z pomieszczenia spotykając się z widokiem gotowego już mężczyzny. 

- Kolejną zmianą jaką zauważyłem jest to, że ubierasz się trzy minuty krócej niż dwa lata temu. Dobra zmiana. - stwierdził spoglądając na widniejący na jego lewym nadgarstku zegarek

Uderzyłam go w ramię i założyłam płaszcz wrzucając telefon do torby, którą zarzuciłam na ramię. Zamknęłam mieszkanie chowając klucze po czym z chęcią przyjęłam dłoń mojego chłopaka wychodząc z klatki schodowej.

- Poczekaj, muszę wziąć coś z samochodu. - oznajmiłam kierując się w stronę swojego auta

Wzięłam z tylnego siedzenia szalik po czym zamknęłam pojazd i wróciłam do zszokowanego mężczyzny.

- Masz prawo jazdy? - spytał z pytajnikami w oczach

- Zdziwiony? - uśmiechnęłam się - Może ja poprowadzę?

- Nieee. - przeciągnął - Lepiej nie. Pozwolę ci na to tylko wtedy kiedy będę mocno pijany. Za bardzo boję się o swoje życie. 

- Powinnam się obrazić. - zauważyłam

- Ale tego nie zrobisz. - objął mnie w talii i złożył szybki pocałunek na moich ustach po czym pociągnął mnie w stronę swojego samochodu

Po jakichś dwudziestu minutach auto zatrzymało się na jeszcze nie skończonym osiedlu. Kilka następnych bloków było w trakcie budowy, jednak te dwa, które były skończone robiły naprawdę duże wrażenie.

- Na którym mieszkasz piętrze? - spytałam kiedy on wpisywał kod zdając sobie sprawę, że ostatnim razem nie za dużo zdołałam zapamiętać

- Czwartym. - oznajmił otwierając przede mną drzwi do klatki

Spojrzałam na niego z przerażeniem wymalowanym na twarzy, zaś on tylko mnie pospieszył.

- Winda? - spytałam kiedy byliśmy na może drugiej kondygnacji

- Nie ma. - pokręcił przecząco głową - Znaczy się jest, ale zbyt często się psuje żebym pozowlił ci nią jeździć. 

- Super. - stwierdziłam pod nosem i z lekką zadyszką dotarłam na to czwarte piętro

Mężczyzna przekręcił klucz w drzwiach i puścił mnie jako pierwszą. Rozejrzałam się po dużym lokum na pierwszy rzut oka będąc pod sporym wrażeniem. Dopiero kiedy spojrzałam przed siebie i ujrzałam ogromne okna ciągnące się aż do podłogi mnie zamurowało. Przez szybę było widać cudowny taras, jednak za nim widniał widok na duży park. Tego się nie spodziewałam, proszę państwa. Zaraz obok wyjścia na taras znajdowały się podobne do tych w poprzednim mieszkaniu przesuwane drzwi prowadzące jak zakładam do sypialni. Po mojej lewej stronie znajdowała się połączona z salonem kuchnia. Na pierwszy rzut oka wszystko było wykończone w beżu i szarości co idealnie się komponowało. Na tej samej ścianie co drzwi do sypialni znajdowały się jeszcze dwie sztuki ciemnobrązowych drzwi. 

- Jak ty to wszystko tak... podobierałeś? - spytałam z zachwytem

- Mój kumpel jest architektem wznętrz. - oznajmił rzucając klucze na stojącą w przedpokoju komodę - Podoba ci się?

- To mieszkanie jest niesamowite, Łukasz. - stwierdziłam - Tylko to czwarte piętro...

- Przyzwyczaisz się. - zapewnił całując mnie w głowę - Napijesz się czegoś?

- Chętnie. - powiedziałam rozsiadając się na dużym narożniku 

Jeszcze raz rozejrzałam się dookoła z zachwytem podziwiając lokum mojego chłopaka. Ciekawe czy gdybym podczas mojej ostatniej wizyty tutaj zwróciła uwagę na wygląd mieszkania moja rekacja byłaby taka sama jak teraz. 

- Na którą masz jutro? - spytałam kiedy postawił przede mną szklankę

- Ósmą. - westchnął- I mam pierwszą lekcję z twoją siostrą. Nawet sobie nie wyobrażasz jakie to będzie niezręczne.

- Dawałeś radę przez pół roku to poradzisz sobie i teraz. - uśmiechnęłam się

- To trochę inna sytuacja. Teraz możemy legalnie być razem i teoretycznie spokojnie mogłaby o nas wiedzieć. Cała szkoła mogłaby o tym wiedzieć, a Kaśka byłaby określana w budzie jako szwagierka Karaszewskiego. Mówię ci, że tak by było.

- I tak prędzej czy później się dowie.

- Chcesz jej powiedzieć? - spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem - To twoja decyzja. Tak samo rodzice. 

- Jeszcze nie teraz, ale w niedalekiej przyszłości na pewno. Kiedyś wszyscy się dowiedzą, ale już widzę jak moja matka równa mnie z błotem mówiąc, że kompromituję jej rodzinę.

- Ej... - objął mnie ramieniem w pasie i przyciągnął do siebie całując w czoło - Wiesz jaka jest twoja matka. Cokolwiek by nie powiedziała najlepszym rozwiązaniem będzie jeżeli po prostu ją olejesz. To nie jest kobieta, z którą da się gadać, a wiem to po jednej rozmowie z nią. Nie zmieniła się ani trochę?

- Nic, a nic. - pokręciłam głową - Dalej jest tak samo beznadziejną matką. 

- Uwierz mi, że moje dzieciństwo też nie było idealne. - odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć, lecz on wpatrzony był w obraz przed sobą 

- Opowiesz mi kiedyś? - spytałam kładając dłoń na jego udzie

- Opowiem. - przeniósł swój wzrok na moją twarz - Kiedyś wszystko ci opowiem...

 * - Smaczego!

** - Czy będziemy teraz mówić po hiszpańsku? 

********************

Wiem, że rozdział miał być wczoraj, jednak nie zdołałam się wyrobić, więc dodaję go dopiero dzisiaj. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu. Z tej części samej w sobie jestem średnio zadowolona, jednak pozostawiam to do waszej oceny. W sobotę wyjeżdżam do babci, jednak jak się okazało będę tam tydzień, a nie dwa, a potem już nigdzie się nie wybieram, więc rozdziały będą się pojawiać.

O co chodzi z dzieciństwem Łukasza? Skąd się wzięła jego blizna?

Buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro