Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.To chyba jest koniec

Siedziałam w prawie pustej kawiarni nerwowo przekręcając w dłoniach kubek z gorącą kawą. Nawet nie wiedziałam dlaczego tak bardzo denerwowałam się spotkaniem z Łukaszem. Kompletnie nie miałam pojęcia co powinnam mu powiedzieć. Tak naprawdę nie wiedziałam nawet co chciałabym mu powiedzieć. Byłam całkowicie zdezorientowana w tej sytuacji i zaczęłam się nawet zastanawiać po co ja w ogóle poprosiłam go o to spotkanie. Spojrzałam nerwowo na zegarek zlokalizowany na moim lewym nadgarstku stwierdzając, że mężczyzna skończył lekcje dziesięć minut temu, więc lada chwila powinien tu być. Zgodnie z moim założenie dosłownie kilka minut później pojawił się w lokalu szukając mnie wzorkiem.

- Cześć. - pocałował mnie w policzek po czym zajął miejsce na przeciwko i odmówił kelnerce składania zamówienia

- Chyba jestem ci winna wyjaśnienia. - westchnęłam

- Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć... - zaczął, jednak nie dałam mu skończyć

- Nie muszę, ale chcę. - oznajmiłam - Przepraszam, że cały czas cię zwodzę, robię ci nadzieję. Prawda jest taka, że ja sama nie wiem czego chcę. I to tak naprawdę nie wiem czego chcę. Nie potrafię określić się w swoich uczuciach, nie potrafię śmiało powiedzieć sama sobie, że jestem gotowa, żeby drugi raz coś z tobą budować. Pamiętasz ile cierpienia kosztowało nas nasze ostatnie rozstanie? Chcesz znowu to przeżywać?

- Karolina, doskonale wiesz, że rozstaliśmy się tylko i wyłącznie ze względu na twój wyjazd, a z tego co wiem obecnie nigdzie się nie wybierasz. Ciągnie nas do siebie i to chyba nie jest wielką tajemnicą. Okej, może za bardzo się w to zaangażowałem, może za szybko chciałem dać nam obojgu szczęście i może to cię speszyło. Zrobiłem ci mętlik w głowie, ale nie potrafiłem zaangażować się w połowie. Od samego początku chciałem twojego szczęścia. Chwile spędzone z tobą były najlepszymi w moim życiu, a te dwa lata bez ciebie były tymi najgorszymi, wiesz? Wyjechałaś, a ja nawet nie wiedziałem gdzie konkretnie byłaś. Byłaś gdzieś, a ja umierałem starając się wytłumaczyć sobie dlaczego nie chciałaś chociażby spróbować, dlaczego nie dałaś nam żadnych szans. Czy ten związek naprawdę znaczył dla ciebie tak niewiele, że nawet nie chciałaś dać mu szansy przetrwać?! Wariowałem za tobą, Karolina! Zrobiłbym wszystko żebyś była szczęśliwa, żebyś miała wszystko. Może dałem ci za wiele...

Jego oczy się zaszkliły, zaś po moich policzkach już dawno spływały słone łzy. Zakryłam usta dłonią zaciskając powieki i starając się jednocześnie nad sobą zapanować. Emocje rządziły moim ciałem i w żadnym stopniu nie mogłam nad sobą zapanować. Miałam ochotę krzyczeć. Miałam ochotę wykrzyczeć jak bardzo było mi źle.

- Przesadziłem. - powiedział nagle

- Nie, Łukasz. - pokręciłam przecząco głową - Masz rację. To co zrobiłam było okropne, ale nie wierzyłam w związki na odległość. Byłam młoda, głupia, ale wiedziałam, że prędzej czy później kontakt nam się urwie i będzie po wszystkim. Uwierz mi, że płakałam co wieczór, zastanawiałam się dlaczego cię zostawiłam, dlaczego nie dałam nam szansy. Myślisz, że dla mnie to było łatwe? Myślisz, że ja nie zaangażowałam się w ten związek? Byłeś dla mnie całym światem! Kochałam cię jak idiotka. Przez pół roku szkolnego wciskałam matce kity, że śpię u przyjaciół tylko dlatego, żeby móc spędzić z tobą czas. Olałam naukę, olałam znajomych, olałam życie, które prowadzi każdy przeciętny licealista. A co z tego miałam? Co oboje z tego mieliśmy poza sześcioma miesiącami miłości? Dwa lata złamanego serca. Naprawdę myślałeś, że pojechałam do Argentyny i rzuciłam się w wir imprez, a ty byłeś jedynym, który cierpiał? Nie, tak nie było.

Poderwałam się z miejsca szybko zakładając płaszcz. On również wstał i przyciągnął mnie mocno do siebie zamykając w swoim silnym uścisku. Tłumiłam głośny płacz nie chcąc robić scen na środku kawiarni. Byłam kompletnie rozdarta, a jego napięte mięśnie świadczyły o tym, że wcale nie był w lepszym stanie. Odsunęłam się od niego ocierając policzki z tuszu do rzęs.

- Zasługujesz na lepszą kobietę ode mnie, Łukasz. - powiedziałam

- Nie mów tak. - podszedł do mnie i ujął moją twarz w dłoniach odgarniając mi włosy z twarzy - Chcę tylko ciebie, Ina. Kocham tylko ciebie.

- Nie chcę znowu cię ranić. - powiedziałam cicho

- Nie zranisz mnie. - uśmiechnął się lekko - Nic nie zrani mnie bardziej niż to, że cię obok mnie nie ma, rozumiesz?

Dokładnie tak jak ostatnim razem spojrzałam mu głęboko w oczy. Wciąż nie byłam przekonana do tego czy powinniśmy spróbować jeszcze raz, jednak jednej rzeczy byłam pewna. Kochałam go. Cholernie go kochałam i nie przestałam ani na chwilę. Bez słowa go wyminęłam i opuściłam kawiarnię. Odchyliłam głowę do tyłu starając się zapanować nad buzującymi emocjami. Dlaczego to wszystko musiało być tak cholernie trudne? Ruszyłam przed siebie nie mając zamiaru wracać do domu. Plątałam się po okolicy nawet nie próbując powstrzymywać łez spływających po moich policzkach. Jeszcze nie tak dawno byłam gotowa spędzić z nim całe życie, wziąć ślub, mieć dzieci. Teraz nie potrafiłam dać nam tej cholernej drugiej szansy. Najgorsze było to, że sama nie wiedziałam dlaczego. Nawet jeśli chciałam, nie mogłam. Wyjęłam telefon przed wejściem do mieszkania i odpaliłam aparat, żeby dokładnie widzieć gdzie jeszcze pozostały resztki makijażu, które zmywałam mokrymi chusteczkami zawsze obecnymi w mojej torebce. Westchnęłam i weszłam do lokum, a moim oczom ukazała się moja przyjaciółka w towarzystwie jakiegoś chłopaka siedzących na kanapie i oglądających jakiś film. 

- Co tak długo? - Wika poderwała się z miejsca

- Jakoś tak wyszło. - wzruszyłam ramionami - Jestem Karolina.

Wyciągnęłam rękę w stronę mężczyzny, który pojawił się obok dziewczyny. 

- Fabian. - uścisnął moją dłoń z szerokim uśmiechem na twarzy

Fabian był blondynem o niebieskich oczach. Miał około 180cm wzrostu i na pierwszy rzut oka idelanie pasował do mojej przyjaciółki. 

- Wychodzimy do kina. Chcesz iść z nami? - spojrzałam na rozpromienioną kobietę

- Nie, dzięki. - odparłam 

- Chyba musimy pogadać? 

Nie odpowiedziałam tylko zniknęłam za drzwimi swojego pokoju. Zgubiłam się w swoim własnym życiu...

Łukasz

- Stary, siedzisz tu od dwóch godzin. Przypominam, że masz zakaz lekarski. - Kamil pojawił się w sali 

Nie zwracając na niego uwagi wciąż uderzałem w worek bokserski pragnąc wyładować wszystkie buzujące we mnie emocje. Czułem się rozdarty i nie miałem zielonego pojęcia co powinienem ze sobą zrobić. Nie miałem już żadnych pomysłów jak odzyskać Karolinę i powoli w ogóle traciłem nadzieję w to, że to może się udać. 

- Odwal się. - burknąłem 

- Nie rozumiesz, że zrobisz sobie krzywdę! - złapał za worek odsuwając go ode mnie

Spojrzałem na niego ze wściekłością wymalowaną na twarzy i otarłem spocone czoło sięgając po butelkę wody. Przechyliłem plastik namaczając tym samym swoje gardło. Tymczasem mężczyzna zabrał mi rękawice wrzucając je do leżącej w oddali torby.

- Czy ty jesteś poważny? - spytał - Czy ta laska jest tego warta? Naprawdę, stary?

- To chyba jest koniec, Kamil. - pokręciłem ze zrezygnowaniem głową

- Dała ci kosza? - nie spuszczał ze mnie wzroku co zaczynało mnie niezwykle irytować

- Tak jakby. - westchnąłem po raz kolejny przechylając butelkę z wodą

- Powinieneś ją sobie odpuścić. - stwierdził - Laska ewidentnie nie wie czego chce. Zresztą poprzednim razem też tak było, nie?

- Było, ale wtedy się udało. 

- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - pokręcił głową - Na pewno nie możesz tu dłużej siedzieć. I tak grubo przegiąłeś. 

- Masz rację. - złapałem za torbę i skierowałem się w stronę szatni zostawiając przyjaciela na środku sali bokserskiej

Wszedłem pod prysznic odkręcając zimną wodę i zamknąłem oczy zastanawiając się nad wszystkim. Dlaczego ona nie chciała dać nam szansy? Dlaczego nie chciała nawet spróbować? Może kogoś miała tylko nie miała odwagi mi o tym powiedzieć? Przetarłem rozgrzaną twarz dłońmi i stałem pod tym prysznicem dobre piętnaście minut. Skierowałem się prosto do samochodu nie odzywając się do Kamila, który podążył za mną. 

- Gdzie jedziesz? - spytał zatrzymując mnie tuż pod autem

- A jak myślisz? - spojrzałem na niego i wsiadłem do samochodu


**********************

Szybciutko mam dla was nowy rozdział. Mam nadzieję, że się wam podoba i, że zostawicie komentarz.

Czy Łukasz się podda?

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro