11.Nie rozumiem cię, Karolina
Jeżeli kiedykolwiek wcześniej powiedziałam, że wykłady pana Grabowskiego były nudne to się myliłam. Wówczas na pewno wspomniał o czymś budzącym moje zainteresowanie. Jego dzisiejszy monolog zaś byl zdecydowanie najgorszą rzeczą jaką musiałam przeżywać w moim dziewiętnastoletnim życiu. Profesor gadał coś pod nosem tak, że prawie nikt na sali go nie rozumiał, a kiedy jakieś pojedyncze słowa zaczęły do nas docierać zdaliśmy sobie sprawę, że to będzie najgorszy wykład w historii naszych trwających nie za długo studiów. Jęknęłam przeciągle próbując zatopić się w fabule Ostatniej Piosenki, która leżała przede mną. Za czasów liceum w ogóle nie czytałam książek, zresztą romansideł Sparksa, ale podczas studiów moje znudzenie sięgało tak potężnego zenitu, że zaczęłam podkradać siostrze kolejne powieści, żeby tylko mieć co robić na zajęciach. Dlaczego miłość w każdej z książek tego amerykańskiego pisarza musi być taka prosta i zaczynać się w podobny sposób? Najpierw bohaterowie magicznie się w sobie zakochiwali, a potem się rozstawali i do siebie wracali. Trochę bez sensu, prawda? I tak przez kilkanaście czterystostronnych ksiąg. No, ale cóż. Przynajmniej lepsze od Zemsty i Balladyny. Kiedy byłam na etapie pierwszego pocałunku naszych wspaniałych bohaterów podniosłam głowę mając przeczucie, że za chwilę w auli zacznie się coś dziać. Nic takiego jednak się nie wydarzyło i wciąż wszyscy siedzieli znudzeni, spali, albo robili miliard innych rzeczy kompletnie nie związanych z tematem. Czasami zastanawiałam się nawet dlaczego nie poszłam na tą medycynę, jednak szybko schodziłam na ziemię zdając sobie sprawę, że nawet gdybym poszła na studia medyczne tam odczuwałabym jeszcze większe znudzenie niż tutaj. W dodatku medycyna trwałaby trzy lata dłużej co dodatkowo mnie cieszyło. W końcu udało mi się nawet wyłapać o czym cały czas mówił profesor i jak się okazało nawijał o literaturoznastwie. To wyjaśniałby dlaczego byłam aż tak znudzona. To zdecydowanie nie był mój ulubiony przedmiot. Nie nawidziłam go prawie tak bardzo jak fizyki w licuem. To porównanie mówi samo za siebie, prawda? Na dodatek walczyłam z moim głodnym brzuchem, który jak tylko robiło się cicho dawał o sobie znać wydając charakterystyczne dla głodu dźwięki. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka była moja radość kiedy zajęcia wreszcie się zakończyły. W prawdzie piętnaście minut po czasie, ale najważniejsze było to, że pan Grabowski przestał w końcu mówić. Wszyscy rzucili się do wyjścia z auli chcąc jak najszybciej opuścić budynek uczelnii. Zarzuciłam torbę na ramię schodząc po schodach i wyszłam z ogromnego pomieszczenia kierując się do szatni. Odebrałam swój płaszcz i zdałam sobie sprawę, że mam dziesięć minut, żeby dojść do domu. No tak. Na śmierć zapomniałam o Łukaszu i jego talerzach. Złapałam za szlufki jeansów, które miałam na sobie naciągając je wyżej na biodra i poprawiłam czarną bluzkę z długim rękawem. Ruszyłam przed siebie, a całkiem wysoki obcas moich botków obijał się o marmurową podłogę. W końcu wyszłam z budynku i wyciągnęłam telefon z kieszeni wybierając numer Łukasza. Kilka minut później wsiadłam do czarnego Audi witając się z mężczyzną buziakiem w policzek.
- Wyglądasz jak po ostrym melanżu. - zauważył mój były nauczyciel odjeżdżając z parkingu
- Szkoda gadać. - oparłam głowę o zagłówek - Myślałam, że umrę ze znudzenia na tych wykładach.
- Przez trzy lata nie zdążyłem zapomnieć jak to jest. - zaśmiał się i właśnie w tym momencie mój brzuch postanowił dać o sobie znać
Zakryłam twarz dłonią czując się zażenowana, zaś Łukasz zaczął się śmiać nie spuszczając wzroku z drogi.
- Może najpierw pojedziemy na obiad? - zaproponował
- Dobry pomysł. - poparłam jego pomysł - Nie jadłam nic od rana przez te cholerne wykłady.
- A ja jadłem tylko jakąś marną, swoją drogą okropną zupę w szkolnej stołówce. Nie sądziłem, że to jedzenie jest takie straszne.
- Jeszcze gorsze niż dwa lata temu? - spojrzałam na niego zdziwiona
- Uwierz mi, że tak. Wtedy przynajmniej dodawali soli. - zaśmiałam się
- Spotkałam wczoraj twoją siostrę. - spojrzał na mnie zdziwiony
- Co? - spytał trochę jakby nie dosłyszał, ale wiedziałam, że doskonale wiedział co powiedziałam
- Wczoraj w sklepie spotkałam Baśkę. - powtórzyłam
- I co ci nagadała? - skręcił kładąc prawą dłoń na skrzyni biegów
- Nic nowego. - wzruszyłam ramionami - Tylko tyle, że zbidniałam.
- Trochę prawdy w tym jest. - spojrzał na mnie kątem oka
- Wiem. - westchnęłam
Reszta drogi upłynęła w milczeniu. Wysiedliśmy pod jakąś restauracją wchodząc do środka i zajęliśmy miejsca przy jednym ze stolików. Złożyliśmy zamówienie, a po jakiejś godzinie opuściliśmy lokal kierując się z powrotem do auta.
***
Nigdy nie sądziłam, że wybieranie talerzy może stać się tak trudnym zadaniem. Od godziny krążyliśmy po Ikei i za nic nie mogliśmy znaleźć nic sensownego. Ostatecznie jednak udało nam się wbrać talerze i pościel. Pozostał tylko materac, który wydawał się najtrudniejszą częścią całego tego zamieszania.
- Ale mnie bolą nogi. - jęknął Łukasz opadając na jedno ze stojących na wystawie łóżek - Za miękki.
Podniósł się po chwili dorównując mi kroku i przemierzając tym samym kolejne metry zdecydowanie zbyt długiej wystawy łóżek i materacy.
- Musisz kupować ten materac? - zaśmiałam się wykończona dzisiejszym dniem
- Teoretycznie nie muszę, ale mam już dość spania na cholernie niewygodnej kanapie.
- A co się stało z poprzednim? - spojrzałam na niego
- Tak jakby uległ lekkiemu zniszczeniu. - podrapał się po karku
- Rozumiem. - skinęłam głową - Może ten?
Wskazałam na kolejne łóżko, jednak już sekundę po tym jak na nim usiadłam stwierdziłam, że to na bank nie to. Łukasz już w poprzednim mieszkaniu miał cholernie twardy materac i szczerze powiedziawszy teraz dopadła mnie rozkmina jak mogłam spać na czymś takim. Ruszyliśmy na dalsze poszukiwania, a moje zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać. Było po dwudziestej pierwszej, a my dalej nie mieliśmy nic konkretnego na oku. W końcu Łukasz rzucił się na jeden z materacy, a kiedy na jego twarzy pojawiła się oznaka zadowolenia zaczęłam w środku skakać ze szczęścia. Opadłam obok niego zamykając oczy.
- Ten powinien być okej. - stwierdziłam
- Nareszcie. - odetchnął mężczyzna
Nawet nie wiem kiedy nasze twarze niebezpiecznie się do siebie zbliżyły tak, że dzieliły nas dosłownie milimetry.
- Mogę w czymś państwu pomóc? - odsunęliśmy się od siebie gwałtownie, żeby ujrzeć stojącego przed nami sprzedawcę
- Tak. - Łukasz wstał z łóżka wdając się z mężczyzną w rozmowę na temat materaca
Sama również wstałam rozglądając się dookoła. Mimo godziny ludzi w sklepie wciąż było dużo, a sprzedawcy i fizjoterapeuci biegali od jednego stanowiska do drugiego starając się jak najlepiej doradzić swoim klientom. Dwadzieścia minut później staliśmy już w kolejce do kasy. Mężczyzna przeczesał palcami włosy najwyraźniej równie zmęczony zakupami jak ja. Między nami panowała napięta atmosfera, która jakby nie patrzeć była wyjątkowo uciążliwa. Załadowanie wszystkiego co kupiliśmy do samochodu było nie lada wyzwaniem, ale kiedy w końcu nam się to udało odetchnęliśmy z ulgą zajmując miejsca. Marzyłam tylko i wyłącznie o gorącej kąpieli i pójściu spać. A miałam jeszcze dzisiaj iść na siłownię...
- Boli cię jeszcze brzuch? - spytałam nagle o rzeczy, o której przypomniałam sobie kiedy wcześniej zobaczyłam zadrapanie nad brwią Łukasza
- Trochę, ale nie jest źle. - oznajmił - Długo jeszcze masz zamiar bawić się ze mną w kotka i myszkę? Ja już naprawdę mam dość tego napięcia między nami. Co nam szkodzi spróbować? Nie rozumiem cię, Karolina. Pierwszy raz w życiu naprawdę cię nie rozumiem.
Bez słowa odwróciłam głowę w stronę bocznej szyby próbując powstrzymać zbierające się w kącikach oczu łzy. Miał rację. On cholera miał rację i doskonale o tym wiedział. Dlaczego ja musze być taka głupia? Dlaczego ja muszę być taka głupia i przejmować się jakimiś pierdołami, które sobie uroiłam? Nawet nie wiem kiedy samochód zatrzymał się pod moim blokiem. Zerwałam się, żeby wysiąść, jednak mocny uścisk na moim nadgarstku sprawił, że wróciłam na miejsce.
- Spójrz na mnie. - powiedział mężczyzna i położył dłoń na moim policzku dosłownie zmuszając mnie do zrobienia tego o co prosił - Czego ty chcesz, Karolina? Powiedz mi tylko czego ty tak naprawdę chcesz.
Odważyłam się spojrzeć w jego ciemne tęczówki, które wyrażały więcej niż tysiąc słów. Nawet nie zdążyłam zarejestrować momentu kiedy poczułam jego miękkie wargi na swoich...
*************************
Tadam! Jak tam wasze wrażenia? Czy teraz Karolina i Łukasz będą razem czy jeszcze nie? Piszcie swoje typy w komentarzach. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro