1.Trzeba było nie sypiać z nauczycielem
Nie jest łatwo obudzić się w zupełnie obcym miejscu i dopiero po chwili zorientować się gdzie się tak naprawdę jest. Rozejrzałam się po mojej nowej sypialni po czym opadłam na poduszki głośno wypuszczając powietrze. Jedyna rzeczą, która nie przypadła mi tutaj do gustu byli sąsiedzi, którzy przez pół nocy imprezowali, a drugą jej połowę jęczęli. Ja chyba naprawdę się starzeję. Będę walić w rynny i przeszkadzać ludziom w uprawianiu seksu, bo sama nie robiłam tego przez półtorej roku. Tak... Wtedy od razu uznają mnie za osiedlową seniorkę, która dodatkowo stanie się monitoringiem. Pokręciłam głową na swoją głupotę po czym jakimś cudem zwlokłam się z łóżka kierując się w stronę drzwi. Moje mieszkanie miało połączony z kuchnią salon, sypialnię oraz łazienkę, a urządziłam je w ten sposób, że byłam nim naprawdę oczarowana. Był też jeden wolny pokój z jakimiś tam meblami, lecz nim jakoś specjalnie się nie interesowałam, gdyż wszystko wskazywało na to, że będzie stał pusty. Wszystko było dokładnie tak jak chciałam i to było dla mnie najważniejsze. Włączyłam wodę w czajniku mając ochotę na kubek ciepłej herbaty i zabrałam się za śniadanie, które powstało wyjątkowo szybko. Po zjedzeniu posiłku, a co za tym idzie zapakowaniu zmywarki zniknęłam w łazience. Zrobiłam tradycyjnie lekki makijaż i zapanowałam nad swoimi włosami. Czasami jak patrzyłam w lustro sama siebie nie poznawałam. To było niewiarygodne jak wygląd człowieka może zmienić się przez niecałe dwa lata. Podeszłam do wielkiej szafy w sypialni i wyciągnęłam z niej czarne jeasny oraz granatową koszulę. Ubrałam się i użyłam perfum po czym spakowałam torbę na dzisiejsze zajęcia i byłam gotowa do wyjścia. Zamknęłam mieszkanie, a następnie zbiegłam po schodach po drodze zakładając płaszcz. Początek jesienni ani trochę nie napawał mnie optynizmem, ale jakąś tą porę roku trzeba było przetrwać i to było niepodważalne. Na uczelnię miałam blisko, więc darowałam sobie używanie stojącego przed blokiem samochodu. Podchodziłam do egzaminu na prawo jazdy pięć razy, a kiedy wreszcie udało mi się zdać sam egzaminator dołożył się do tortu gratulacyjnego wymyślonego przez mojego ojca. Swoją drogą moi rodzice jeszcze się nie rozwiedli, ale przebywają w separacji, jednak patrząc na przebieg spraw prędzej czy później to się stanie. Zostawiłam płaszcz w szatni udając się pod salę, w której mieliśmy mieć zajęcia.
- Cześć. - Agata przywitała mnie z uśmiechem na twarzy całując mój policzek
Poznałam ją nigdzie indziej jak na wymianie w Argentynie. Mieszkała u innej host rodziny, lecz chodziłyśmy razem do szkoły i tam się zaprzyjaźniłyśmy. Ruszyłyśmy na zajęcia mając nadzieję, że się nie spóźniłyśmy. Mimo moich ogromnych starań cały czas miałam tendencję do spóźnień w każdych okolicznościach, ale z całej siły starałam się nad tym pracować. Wykład profesora Grabowskiego okazał się być tak nudny, że już po dziesięciu minutach co chwilę ziewałam zakrywając usta dłonią. Zostało jeszcze tylko jakieś osiemdziesiąt minut patrzenia na tego siwego człowieka plączącego się na samym dole wielkiej auli i gadającego o jakichś nudnych rzeczach, które jakby nie patrzeć były dla mnie średnio fascynujące. Zdecydowałam się na hispanistykę, ponieważ po wymianie jeszcze bardziej pokochałam ten język, a jego znajmość sięgnęła u mnie zenitu i nie pożałam swojego wyboru, lecz wykłady u tego człowieka były wyjątkowo nudne i mało produktywne. Dzień na uczelnii minął bez większych rewolucji. Siedziałam w tym budynku do piętnastej modląc się o jak najszybsze zakończenie zajęć, a kiedy to wreszcie nastąpiło jako jedna z pierwszych opuściłam pomieszczenie, w którym odbywał się wykład. Ruszyłam w stronę kawiarnii zlokalizowanej niedaleko mojej starej szkoły, za którą momentami tak strasznie tęskniłam. Byłam gotowa pokochać nawet panią od fizyki, żeby tylko wrócić tam chociaż na miesiąc. Weszłam do lokalu witając się z siedzącym już przy stoliku Maćkiem oraz jego nowym chłopakiem- Damianem. Był on wysokim blondynem o niebieskich oczach i niezywkle uroczym uśmiechu. Usiadłam naprzeciwko przyjaciół zamawiając kawę.
- Jak zajęcia? - spytał Maciek obżerając się ciastkiem
- Normalnie. - wzruszyłam ramionami
- A jak je skończysz to chcesz być nauczycielką? - w mojej głowie od razu pojawił się Łukasz po usłyszeniu pytania Damiana
- Nie. - zaprzeczyłam - Myślę, że będę robić coś w biznesie, turystyce, albo tłumaczeniach. Nauczycielką to ja na pewno nie będę.
- Ona ma złe wspomnienia z nauczycielami. - Maciej szepnął do swojego chłopaka nawet nie licząc na to, że go nie usłyszę
- Wiesz co? - prychnęłam - To był cios poniżej pasa.
- No, ale czy tak nie jest? - rozłożył ręce - No właśnie. Trzeba było nie sypiać z nauczycielem.
Wywróciłam tylko oczami ignorując jego dalszą gadkę o mojej przeszłości. Temat Łukasza był dla mnie absolutnie skończony i niczego innego nie pragnęłam tak jak zapomnienia o tym co kiedyś nas łączyło. Miałam świetny kontakt z Damianem, jednak nie ufałam mu jeszcze na tyle, żeby mógł poznać wszystkie moje życiowe przeżycia chociaż znając Maćka i tak jego chłopak o wszystkim już wiedział.
- Mam w planach iść w tym tygodniu odwiedzić Karaszewskiego, bo potrzebuję też jego rady. Idziesz ze mną? - spojrzałam błagalnie na przyjaciela nie wierząc w zadane przez niego pytanie
Maciej poszedł na studia informatyczne w skutek czego bardzo często zupełnie przypadkiem przypominał mi o naszym nauczycielu z liceum mimo, iż doskonale wiedział jak każde wspomnienie z nim mnie bolało. Miałam wrażenie, że był gotowy nawet nas zeswatać co było do niego kompletnie nie podobne bylebyśmy tylko do siebie wrócili. Nie widziałam jednak takiej opcji i nie miałam zamiaru rozdrapywać starych ran, które jakby nie patrzeć powoli się goiły pozostawiając jednak widoczne zadrapania.
- A co robisz wieczorem? - chłopak zmienił nagle temat
- Będę się uczyć. - oznajmiłam upijając łyk kawy
- Cooo? - zaśmiał się przeciągając lekko wyraz
- To co słyszałeś. - wzruszyłam ramionami - I muszę zadzwonić do Michalskiej, żeby pomogła mi z jednym z tematów, więc bardzo was przepraszam, ale chyba muszę lecieć.
Powoli podniosłam się z krzesła i założyłam płaszcz po czym pożegnałam się z przyjaciółmi i opuściłam lokal. Nauczycielka hiszpańskiego z liceum cały czas służyła mi pomocną ręką i pomagała mi kiedy tylko tego potrzebowałam. Wciąż byłyśmy bardzo zżyte, a nasze relacje nie zmieniły się nawet po tym jak zmieniłam szkołę. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę mojego osiedla mając nadzieję, że nic nie stanie mi na drodze do spędzenia wieczoru w zaciszu własnego mieszkania śpiąc albo oglądając filmy. Akurat pod tym względem kompletnie nic się nie zmieniło. Chwilę stałam pod drzwiami, gdyż znalezienie kluczy w torbie wcale nie było takie łatwe, ale kiedy wreszcie mi się to udało weszłam do lokum zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie przymykając oczy i starając się uspokoić. Gadka Maćka o Łukaszu wyraźnie podniosła mi ciśnienie , a moje serce bardzo dotkliwie zareagowało na te wszystkie wspomnienia. Musiałam się jednak ogarnąć i trwać w swojej upartości dotyczącej zakończenia jakiejkolwiek tęsknoty za jego osobą. Obiecałam to sobie i za wszelką cenę miałam zamiar to osiągnąć. Usiadłam przy stole otwierając laptopa w skutek czego skończyłam robić prezentację na studia. Byłam cholernie zmęczona, a trud samodzielnego życia coraz bardziej dawał mi się we znaki. Tak naprawdę pod ręką miałam tylko Maćka, Damiana oraz Agatę. Mój ojciec był w Niemczech, a Kaśka z matką cały czas gdzieś jeździły olewając nawet to, że moja siostra na co dzień miała szkołę do, której jakby nie patrzeć powinna chodzić. Wszyscy wiedli szczęśliwe życia, a ja siedziałam sama od rana do wieczora wychodząc tylko po to, żeby posiedzieć na uczelni i posłuchać nudnych wykładów. Ewentualnie od święta wychodziłam na jakieś imprezy, ale te raczej nie kończyły się dobrze, więc nie zdarzało mi się to często. Kiedy byłam z Łukaszem moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Byłam pełna energii, miałam ochotę wstawać rano z łóżka, miałam dla kogo żyć, a teraz? Teraz jakbym zniknęła z tego świata nikomu nie zrobiłoby to większej różnicy. Moje użalanie się nad sobą przerwał głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Kiedy je otworzyłam ujrzałam nikogo innego jak zapłakaną Wikę wręcz trzęsącą się z zimna.
- Przepraszam, że cię nachodzę, ale nie miałam gdzie pójść... - zaczęła
- Przestań i wchodź! - powiedziała stanowczo wciągając ją do mieszkania po czym zamknęłam za nią drzwi - Co się stało?
Nic nie odpowiadając wybuchnęła głośnym płaczem. Przytuliłam ją do siebie domyślając się, że może chodzić tylko o Mateusza. Płakała tak jeszcze dobre kilka minut, a kiedy się uspokoiła odsunęła się ode mnie.
- Naprawdę przepraszam, że ci przeszkadzam. Rodzice nie chcąc mnie widzieć, znajomych nie mam. Zostałam zupełnie sama. - załkała
- Nie ma problemu, naprawdę. Jesteś moją przyjaciółką i nigdy nie zostawię cię samej, rozumiesz? Co się stało?
Usiadłyśmy na kanapie, zaś dziewczyna zaczęła nerwowo bawić się palcami.
- Zerwałam w Matim. - oznajmiła - Zobaczyłam jak okrada swoją siostrę, a potem za te pieniądze kupuje dragi. Nie mogłam na to patrzeć, ale powiedział mi, że jak komuś coś powiem to pożałuję tego. Uciekłam od niego, a on powiedział, że teraz będę mieć przejebane do końca życia. A co jeżeli on mi coś zrobi? Albo tobie? Albo komukolwiek innemu?
- Nie panikuj, Wika. - powiedziałam - Myślę, że on jest zupełnie niegroźy. Gra badboya, a tak naprawdę jest ćpunem na głodzie, który nie jest w stanie nawet nikogo pożądnie uderzyć. A ty jeżeli chcesz możesz zamieszkać u mnie. Może nie są to wymarzone warunki dla dwóch osób, ale...
- Naprawdę? - oczy jej się zaświeciły - Po tym wszystkim co ci powiedziałam? Po tym jak zerwałam z tobą kontakt, wybrałam Mateusza? Naprawdę pozwolisz mi tutaj mieszkać?
- Oczywiście, że ci pozwolę. - uśmiechnęłam się - Mówiłam ci już, że jesteś moją przyjaciółką. Kocham cię i nigdy cię nie zostawię. Przynajmniej nie będzie mi się tak nudzić.
- Przez przypadek obiło mi się o uszy, że przed wyjazdem zerwałaś z Karaszewskim. Chyba mamy dużo do nadrobienia.
- Chyba mamy. - zaśmiałam się wstając z kanapy
***
Postanowiłam dodać pierwszą część dzisiaj i mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Pierwsze kilka rozdziałów zapewne będzie o niczym, ponieważ do ich pierwszego spotkania musi się coś dziać, prawda? Mimo tego mam nadzieję, że pierwszy rozdział was nie odstraszył. Dziękuję wam bardzo za wszystkie miłe komentarze i wiadomości. Uwielbiam was!
Czy Wika namiesza w życiu Karoliny?
Buziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro