Rozdział IV
22.04
Czasami Grzegorz myślał, że urodził się w złym świecie. No bo, gdyby urodził się w świecie, gdzie ludzie byliby ludźmi nie musiałby ukrywać prawdziwego siebie pod maską obojętności. Mógłby wtedy z uśmiechem na ustach powiedzieć, co czuję, jakie ma marzenia i z kim chciałby spędzić swoje życie.
Kiedy Grzegorz usiadł na ławce była godzina 15.59. Chwilę później obok niego usiadł Mikołaj. Dzisiejszego dnia miał na sobie fioletową bluzę i dżinsy. Grzegorz zdziwił się, gdy zauważył, że usiadł na środku ławki, a nie na jej prawym końcu, przez co siedzieli blisko jak jeszcze nigdy. Praktycznie stykali się ramionami, przez co czuł dyskomfort, ale też i błogość.
- Jaki jest twój ulubiony napój?
- Mleko czekoladowe.
Grzegorz nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Myślał nad tym, że odpowie czarna herbata lub ziołowa. Mleko czekoladowe tymczasem kojarzyło mu się z dziećmi.
- A owoc?
- Truskawki.
One zaś kojarzyło mu się z ludźmi, lubiącymi czułości.
- Warzywo?
- Marchewki.
Kątem oka Grzegorz zauważył, że Mikołaj ociera o siebie obie dłonie, co było zastanawiające. On wykonywał taki gest tylko wtedy, gdy był zdenerwowany.
- Czujesz skrępowanie?
- Nie - odpowiedział Mikołaj natychmiast, po czym odwrócił się do niego i spojrzał mu w oczy.
Ten gest sprawił, że Grzegorz odrzucił swoją koncepcje. Mikołaj był zrelaksowany, co nie powinno być poddawane wątpliwości.
- Jakie masz marzenie?
- By być razem z osobą, którą kocham.
- A kto to?
Chwilę później Grzegorz pożałował tego pytania, bo Mikołaj pierwszy raz potrzebował paru sekund na zastanowienie, po czym spojrzał na niego z żalem. Nikt nigdy nie patrzył na niego w ten sposób.
- Osoba, którą kocha niedoszły pan młody.
Grzegorz nie pamiętał, kto to był i choć starał się, nie mógł sobie przypomnieć, więc zapytał:
- Jest ładna?
- Nie.
- A miła?
- Nie.
- Ludzie ją lubią?
- Nie.
Grzegorz był zaskoczony. Zakochane osoby powinny wychwalać osobę, którą kochają.
- Kocha cię?
- Nie znam uczuć tej osoby.
- Kocha niedoszłego pana młodego?
- On nie zna uczuć tej osoby.
Grzegorz był coraz mocniej zdezorientowany.
- Nie wie co do niej czujesz?
- Nie wie.
- Nie powiesz jej?
- Nie.
Grzegorz nie wiedział, jak wiele razy Mikołaj zaprzeczył, ale było tego zdecydowanie za dużo. Czuł, że mężczyzna obok niego cierpi, kiedy myśli o tej osobie, a także czuł, że powinien go pocieszyć. Pierwszy raz myślał w ten sposób.
- Z pewnością zakochasz się jeszcze w kimś lepszym niż ona.
- Nie zakocham się w kimś lepszym niż ta osoba.
Grzegorz skrzywił się. Musiał być naprawdę marny w pocieszaniu. Nigdy tego nie robił. Nikt także nie pocieszał jego. Dotąd nie był zdolny do empatii w stosunku do innych ludzi, nie licząc bohaterów książek, seriali, filmów.
- Może teraz ty chcesz mnie o coś zapytać? - zapytał, chcąc wybrnąć z tej sytuacji.
- Jesteś w kimś zakochany?
- Nie.
Tak, pomyślał w tym samym momencie. Mimo tego nie potrafił powiedzieć kogo kocha. Po prostu czuł, że gdzieś obok jest ta osoba. Nie mógł tego powiedzieć na głos.
- Co o mnie myślisz?
Grzegorz zastanowił się. Wiedział, że myśli wiele, ale nie potrafił tego ubrać w słowa. Pomyślał, że byłoby mu łatwiej, gdyby miał jakiś przyjaciół.
- Że mógłbyś być moim przyjacielem.
Grzegorz miał wrażenie, że Mikołaj spochmurniał i stracił jakąkolwiek ochotę na przebywanie z nim. Powinien był powiedzieć mu, że jest najbliższą jemu osobą.
- Przepraszam, ale muszę już iść.
Grzegorz miał wrażenie, że to przez niego ta rozmowa musi się już skończyć. Spojrzał na zegarek. Była 16:21. Pomylił się. Dopiero po paru minutach zrozumiał coś ważnego. Mikołaj nie powiedział, że jutro się pojawi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro