Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kochali ją oboje, I ona też kochała ich


Gerda poczuła, że zaraz zwymiotuje.

- Niedobrze mi - jęknęła.

Nathan spojrzał na nią z twarzą niewyrażającą żadnych uczuć i stwierdził:

- Może jesteś w drugiej ciąży.

Królowa pobladła i zaczęła energicznie kręcić głową.

- To jakieś nieporozumienie! Ten lekarz na pewno się mylił, przecież Diana to nasze dziecko. Nigdy bym cię nie zdradziła.

- Niczego takiego nie zasugerowałem. - Nathan uniósł brew.

Gerda rozpłakała się i chwyciła za szklankę wody, mając nadzieję, że mdłości zaraz ustaną. Wypiła całą zawartość za jednym razem. Później szklanka upadła na podłogę, rozbijając się z niegłośnym trzaskiem.

Królowa ukryła twarz w dłoniach.

Nieświadoma Diana, siedząca tyłem do rodziców, nadal bawiła się na balkonie.

- Niczego takiego nie zasugerowałem - powtórzył Nathan - ale chyba dobrze wiesz, że dzieci nie wychodzą z kapusty, nie przynosi ich bocian ani Święty Mikołaj.

Przez cały czas mężczyzna zachowywał opanowany ton głosu i pokerową twarz.

- Ale skoro podałaś już sugestię - kontynuował - to chciałbym się dowiedzieć, który mężczyzna aż tak bardzo ci się spodobał.

Gerda nie łkała ani nie jęczała. Po prostu trzymała twarz w dłoniach, a z jej oczu nieustannie płynęły łzy.

Milczała.

- Wiem, że nasz ślub był przymuszony, ale miałem pewność, że jednak dobrze trafiliśmy. Że byliśmy sobie przeznaczeni. Na początku byłem tobą tylko oczarowany, ale po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że cię kocham, i że spotkało mnie prawdziwe szczęście.

- Też cię kocham - wyszeptała Gerda, podnosząc mokrą twarz.

W jednej sekundzie twarz Nathana straciła swą obojętność i pokryła się bólem.

- Nie płacz, kochanie, serce mi pęka.

- Czesc, tato! - wykrzyknęła Diana, wbiegając do pokoju. - Mamo, idę do dlugiego taty.

- Dobrze, malutka - mruknęła Gerda. - Leć.

Dziewczynka wybiegła na korytarz. Nathan pokiwał głową.

- Drugiego taty...?

- Nie wiem, dlaczego ona tak go nazywa! - wykrzyknęła Gerda, zaciskając powieki.

- No tak, to ja powinienem być tym drugim.

- Nie o to chodzi. - Królowa otarła oczy dłonią. - Nigdy nie kazałam jej tak na niego mówić.

- Zdradziłaś mnie z Sethem - stwierdził Nathan.

Nie odpowiedziała.

- Zdradziłaś mnie z moim najlepszym przyjacielem.

- Przepraszam.

- Błagam, powiedz, że tylko raz - wycedził Nathan.

- Mogłabym tak powiedzieć... - Głos Gerdy lekko się załamał. - Ale nie chcę cię już nigdy okłamywać.

Wtedy Nathan wstał i wyszedł z pokoju.

***

Minął Setha bez słowa. Ten ukłonił się i przywitał, ale Nathan nawet na niego nie spojrzał.

Bał się, że nie powstrzyma się od uderzenia Pazia w brzuch.

Z całej siły.

Za sobą usłyszał słodki głos Diany: "Czesc, dlugi tato!"

***

Seth oddał małą księżniczkę dla niani i pobiegł szybko do Gerdy. Zastał ją siedzącą na łóżku, z opuchniętymi oczami i świecącymi od łez policzkami.

- Co się stało? - wykrzyknął, klękając przed Królową. - Ktoś umarł?

- Coś. Nie ktoś, coś - wymruczała Gerda. - Zapalmy znicz dla naszej miłości.

- Naszej...?

- Mojej i Nathana - sprostowała szybko Królowa. - Ale... naszej chyba też.

Odetchnęła głęboko.

- Powiedziałaś mu. - Seth bardziej stwierdził niż spytał.

- Sam się domyślił. Ja tylko potwierdziłam. - Gerda przełknęła ślinę. - Nathan jest bezpłodny.

Paź zakrył twarz dłońmi.

- Boże, wiedziałem, że nas ukarzesz, ale żeby to wydało się w taki sposób?

- On gdzieś poszedł - jęknęła Gerda. - Muszę go znaleźć. Muszę z nim porozmawiać.

Zerwała się na równe nogi i wybiegła.

***

Nathan stał na balkonie przy swoim gabinecie, wpatrując się w dal.

Seth siedział przy królewskim łożu, modląc się, żeby dostać niezbyt wolną śmierć, i żeby Gerdzie nic się stało.

Sama Gerda chodziła w kółko po pałacu, bojąc się zajrzeć do gabinetu męża.

Już wiedziała, że oboje ją kochali.

A ona kochała ich, choć każdego inaczej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro