Pierwszy i ostatni rozdział :D
Było już późno.
Moi rodzice wybrali się na imprezę urodzinową jednego z ich wspólnych przyjaciół. Ja, jako że nie byłam zaproszona, a byłam już na tyle dojrzała aby moi rodzice mogli zostawić dom pod moją opieką nie martwiąc się, że po powrocie zastaną dom w ruinie, postanowili że zostawią mnie w domu.
Było już późno.
Coś około 3:10. Nie byłam zmęczona, a następnego dnia nie musiałam iść do szkoły, więc grałam sobie w jedną z moich ulubionych gier. Rodzice mieli wrócić do domu około 5:00 rano, więc miałam jeszcze sporo czasu do ich powrotu. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk dochodzący z rogu mojego pokoju. Odwróciłam się, ale nie zobaczyłam nic dziwnego. Ot, zwykły pokój 15 latki. Porozwalane wszędzie ciuchy i kosmetyki, trochę brudnych naczyń i mnóstwo innych mało ważnych rzeczy. Wzruszyłam więc tylko ramionami i sięgnęłam po kolejnego chipsa. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz.
Było już późno.
Godzina 3:20.
"Może powinnam iść spać" -pomyślałam. Dzwonili moi rodzice. Chcieli mi powiedzieć że zostaną na noc u przyjaciela i, że pewnie wrócą po 10:00. Powiedziałam im, że nie ma problemu i,że mogą wracać jak im wygodnie. Chwilę potem się rozłączyłam. Myślałam,że wreszcie będę mogła zrobić sobie mój wymarzony całonocny maraton gier! Zadowolona włożyłam telefon do kieszeni spodni i postanowiłam udać się do kuchni po więcej przekąsek. Gdy szłam przez ciemny korytarz łączący mój pokój z resztą pokoi w domu, w tym kuchnią, cały czas czułam się obserwowana. Cały czas czułam na karku czyjś oddech. Cały czas słyszałam czyjeś kroki. Cały czas czułam... niepokój. Przyspieszyłam kroku chcąc jak najszybciej dostać się do kuchni.Chciałam się odwrócić i zobaczyć co jest za mną, ale zwyczajnie się bałam. Próbowałam śmiać się z siebie w myślach, że taka duża a boi się byle dźwięków w ciemności, ale to nie pomagało. Kiedy dotarłam do kuchni, zamknęłam drzwi na zamek, aby mieć pewność, że jestem bezpieczna. Chciałam otworzyć lodówkę, ale poczułam zimny wiatr który wydawał się pochodzić z drugiego końca kuchni. Spojrzałam w tamtą stronę. Okno było wybite. Nie była to jednak mała dziura, taka jak po rzuceniu kamieniem. Była na tyle duża aby zmieścił się w niej człowiek.
"Jak mogłam nie usłyszeć kiedy ktoś ją wybił??!!!!!"- pomyślałam.
Szybko sprawdziłam czy drzwi aby na pewno są zamknięte i zadzwoniłam do mamy. Wiem, że w takim momencie powinnam zadzwonić na policję, albo coś w tym stylu, ale pod wpływem strachu pierwszą osobą o której mogłam pomyśleć, była właśnie ona.
Odebrał mi mój tata.
-Heeej córciu, co u cieeeebiee??
Po tonie jego głosu można było się domyśleć, że jest pijany.
-Tato, szyba w kuchni jest wybita i wydaje mi się że ktoś jest w naszym domu, nie wiem co robić, proszę przyjedźcie jak najszybciej!!!- wykrzyczałam na jednym oddechu.
-Zachowaj spooookój i zadzwoń na poliicjee.Po..-zwymiotował-...poproszę kolegę aby zawiózł mnieeee i mamę do ciiiieeeebiie... Do tegooo czasu, ukryj się czy cośśś...- w tym momencie się rozłączył. Chciałam zadzwonić na policję lecz usłyszałam, że ktoś podważył zamek od drzwi kuchennych. Chwilę potem on wszedł do środka. Spojrzałam na kuchenny zegar.
Było już późno.
Godzina 3:35. A on stał oddalony o jakieś trzy metry ode mnie.Był ubrany w czarne spodnie i białą bądź szarą bluzę. Jego czarne włosy lekko powiewały na wietrze, jednak to nie one przykuły moją uwagę. Przykuł ją wycięty wieczny uśmiech na jego twarzy oraz nóż który trzymał w prawej ręce. Z wrażenia wypuściłam telefon z rąk. Uderzył w twarde kafelki i roztrzaskał się na kawałki. Wtedy on zaczął powoli iść w moim kierunku, uśmiechając się jeszcze bardziej. Widziałam, że ręka w której trzymał nóż lekko drga. Wiedziałam, że on chce mnie zabić. Gdy był już na tyle blisko, że zaczął podnosić swój nóż w moim kierunku, odruchowo kopnęłam go w kolano, popchnęłam go i wybiegłam z kuchni. Gdy biegłym przez korytarz usłyszałam jak mówił:
-Aha... Rozumiem... Chcesz się pobawić?- Po czym zaczął odliczać. Postanowiłam uciec do ogródka, schować się tam i zadzwonić na policję. Gdy jednak do niego dobiegłam, nie wiedziałam gdzie się ukryć. Usłyszałam, że policzył już do pięciu. Lekko panikowałam, ale w ostatniej chwili udało mi się wskoczyć w jakiś całkiem okazały krzak. Nie miałam nawet czasu zastanowić się czy wybrałam dobrą kryjówkę gdyż usłyszałam:
-Gotowa czy nie, szukam!
Wstrzymałam oddech. Wiedziałam, że jeśli mnie usłyszy, prawdopodobnie mnie zabije. Widziałam jak idzie w kierunku mojej kryjówki. Bałam się, że zdradziło mnie bicie własnego serca.
Na szczęście przeszedł obok krzaka w którym się ukrywałam i poszedł w kierunku małej altanki. Niechcący poruszyłam ręką, co sprawiło, że krzak zaszeleścił, a osoba która chciała mnie skrzywdzić odwróciła się w moim kierunku. Modliłam się w duchu, aby nie szedł w moim kierunku, jednak moje prośby nie zostały wysłuchane. Poczułam jak złapał mnie za bluzkę i szarpnął w górę, po czym rzucił mną o ziemię. Pociemniało mi przed oczami. Nie widziałam co się dzieje. Nagle poczułam jak ktoś wbija mi nóż w policzek i zaczyna rysować wieczny uśmiech. Ostatnią rzeczą jaką usłyszałam były policyjne syreny i szept mordercy:
-Ja jeszcze wrócę po ciebie.
Chwilę potem zemdlałam.
Było już wcześnie.
Obudziłam się w łóżku szpitalnym. Chciałam usiąść, ale tylko poczułam się gorzej. Zobaczyłam moich rodziców którzy siedzieli na rogu łóżka. Pierwszą rzeczą jaką do nich powiedziałam było:
-Która godzina?
Było wcześnie.
Godzina 6:40, a przynajmniej tak powiedział mi mój tata. Moi rodzice wytłumaczyli mi, co się ze mną stało. Otóż podobno zostałam zaatakowana przez mordercę, który najpierw wycinał swoim ofiarom wieczny uśmiech, a potem je zabijał. Dzięki bogu, w moim przypadku policja przyjechała w porę, ale niestety sprawca uciekł. Moja mama zapewniła mnie jednak, iż za niedługo zostanie on schwytany. Twierdzi tak dlatego, bo policja ma dowody iż sprawcą tego wszystkiego, jest 17 letni chłopak, Jeffrey Woods, który mieszkał kilka ulic dalej od naszego domu. Słuchając tego wszystkiego, wciąż nie mogłam uwierzyć jakie szczęście miałam. Jak dotąd było już 9 ofiar śmiertelnych i tylko ja i jeszcze jedna osoba przeżyliśmy. Doprawdy niewiarygodne.
Jest jeszcze wcześnie.
Godzina 15:32. Lekarze zdecydowali się zostawić mnie na jeszcze jeden dzień w szpitalu, aby sprawdzić czy wszystko ze mną ok, dlatego też, nie mając nic innego do roboty, postanowiłam opisać moje przeżycie. W końcu, nie każdy ma okazję przeżyć spotkanie z seryjnym mordercą, prawda? Mimo wszystko cały czas nie mogę przestać myśleć o jego ostatnim zdaniu. Co to znaczy, że wróci po mnie? Czy wróci by mnie zabić?
Jest już późno
Godzina [ZAMAZANE]. W tym momencie słyszę pukanie w szybę okna, które znajduje się obok mojego szpitalnego łóżka. Mam wrażenie, że on po mnie wrócił. Być może to mój ostatni wpis tutaj.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro