Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

– Pokaż mi tę rękę – powiedziała Eve i zrobiła krok w stronę Noriko.

Ta jednak w tym samym momencie cofnęła się, wychodząc poza zasięg jej dłoni. Zwiadowczyni skrzyżowała ręce na piersi i popatrzyła na byłą bandytkę karcącym wzrokiem. A przynajmniej miała nadzieję, że wypadł karcąco.

– Nic mi nie jest. Przecież mówiłam.

– A krew leje się sama z siebie – wtrącił się Jovan.

– Nic mi nie jest – powtórzyła stanowczym tonem, ale mężczyzna nic sobie z tego nie robiąc, chwycił ją za dłoń, zanim zdążyła odskoczyć i rozciął szybko rękaw.

– To nie wygląda dobrze – rzekł przyglądając się sporej ranie na ramieniu, z którego sączyła się jasna krew.

Z jej brzegów wystawały szczątki nici w miejscach, gdzie Lena zszyła ją wcześniej. Teraz jednak znowu rana była otwarta, bo ostrze miecza Codeya rozcięło szwy i ją powiększyło.

Noriko, korzystając z faktu, że Jovan skupił się na oglądaniu jej ramienia, wyrwała się szybko i odsunęła na bezpieczną odległość, obserwując zwężonymi oczami resztę na wypadek, gdyby ktoś jeszcze próbowałby się dorwać do jej ręki.

– Trzeba to zszyć i opatrzyć, bo nam się wykrwawisz – rzekł zwiadowca w stronę niedoszłej pacjentki, starając się nadać głosowi perswazyjny ton.

– Nic mi nie będzie. To tylko draśnięcie – odwarknęła mu.

– Dawaj tą rękę. – Eve, która w międzyczasie wyjęła bandaże i wodę, ruszyła w stronę Noriko. – Jak ci tego nie opatrzę i wda się zakażenie, to Hadrian zabije i ciebie i mnie, więc nawet mi tu nie próbuj dyskutować. A jak skończę, to jedziemy do kurierki. Ktoś musi się tym odpowiednio zająć i zszyć, a środek lasu to nie odpowiednie do tego miejsce. Zresztą, już i tak masz czasami problemy z czuciem, chcesz je stracić całkiem?

– Będziesz kobiecie głowę zawracać? Przecież to naprawdę nic poważnego – próbowała protestować jeszcze Noriko, z premedytacją ignorując końcówkę wypowiedzi. Szybko jednak urwała, by stłumić syknięcie, gdy Eve zaczęła przemywać ranę.

– Jest nam coś winna. Nie może odmówić – odparła zwiadowczyni. – A teraz się nie wierć – dodała, gdy Noriko podjęła kolejną próbę ucieknięcia od zabiegu.

– To ja przygotuję konie do drogi – rzekł Jovan i uciekł z zasięgu rażenia morderczego wzroku byłej bandytki.

Inez też zaczęła udawać, że robi coś ważnego, ale ciągle mimowolnie zerka w stronę Noriko i Eve. Dziewczynka usilnie zastanawiała się, czy może im przerwać i wtrącić pewne swoje spostrzeżenia, ale nie była pewna, czy chce się narażać na kolejne niezbyt miłe słowa, które otrzymywała na każdym kroku.

– Nie myśli, że siedzenie przy drodze niedaleko kryjówki bandytów i to bez żadnych środków ostrożności jest mądre? – Postanowiła jednak zaryzykować i spytała Jovana.

– Nie jest – odparł szybko. – Ale lepiej pozwolić się jej wykrwawić?

Złotowłosa dziewczynka odburknęła coś w odpowiedzi i skupiła się na wypatrywaniu oznak niebezpieczeństwa, które na szczęście nie nadeszło.

Już niedługo jechali drogą przez las z Noriko, która rzucała wszystkim chmurne spojrzenia i nie miała zamiaru poddać się przymusowemu leczeniu. Z drugiej jednak strony było to jej na rękę, bo nikt nie zauważył, jak przejęła się śmiercią Codeya. Wszyscy brali jej zły nastrój za objaw złości na troskę o jej zdrowie i dzięki temu mogła spokojnie ukrywać prawdziwy powód.

Pogrążona w myślach nawet nie zauważyła, kiedy wyjechali z lasu i dojechali do domu kurierki. Edi, który bawił się na podwórku, zobaczył ich i momentalnie zniknął w środku. Po chwili wybiegł, ciągnąc zdziwioną starsza siostrę za rękę w kierunku furtki.

Eve pokrótce wyjaśniła, o co chodzi i przedstawiła kurierce Jovana. Lena, nie zadając zbędnych pytań, zaprosiła ich do środka i kazała Noriko usiąść. Nela w tym czasie skoczyła do drugiego pokoju po torbę z lekami i bandażami. Tylko Edi nie mógł znaleźć sobie miejsca i zasypywał wszystkich tysiącem pytań.

– Edi. Mam dla ciebie ważne zadanie – powiedziała w końcu Lena, bo nie mogła się skupić przez jego ciągłą paplaninę. –Weź Nelę i idź nazbierać jagód do lasu.

– Ale Lena... – powiedział chłopczyk z zawiedzioną miną.

Młoda kobieta nie dała mu dokończyć. Chwyciła brata za rękę i odciągnęła kawałek.

– Słuchaj. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Muszę mieć co gościom podać do deseru. Musi zdobyć je ktoś odpowiedzialny.

– Skoro tak stawiasz sprawę... Możesz na mnie liczyć.

– Świetnie – odparła z uśmiechem i wróciła do reszty.

– Inez, ty też idź z nimi – rzuciła Noriko, nawet nie zaszczycając dziewczynki spojrzeniem.

– Ale dlaczego ja?

– Dlaczego? A dlaczego nie? Podaj choć jeden powód, dla którego masz zostać – wysyczała była bandytka. – A dodatkowo działasz mi na nerwy swoją obecnością – dodała.

Inez otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nim żaden dźwięk. Jej modre oczy zaszły mgłą.

– Widzisz? Tak będzie lepiej. Ty dostaniesz zajęcie, a ja spokój – kontynuowała niezrażenie Noriko.

– Inez... – Eve chciała coś powiedzieć, ale dziewczynka zerwała się i wybiegła na zewnątrz. Zwiadowczyni skierowała więc pełne wyrzutu spojrzenie na Noriko.

– No co... Ja nic nie zrobiłam.

– Wcale – odparła Eve i westchnęła cicho.

– Chodź Edi, pójdziemy jej poszukać – rzekła Nela cicho, chwyciła chłopca za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia, rozglądając się w poszukiwaniu złotowłosej dziewczynki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro