35.
Po wspólnej kolacji zauważyłam coś dziwnego w zachowaniu Taehyunga. Był jakby myślami gdzieś indziej. Ciągle przechodził z pokoju do pokoju nie mogąc znaleźć swojego miejsca. Nawet nie grał na telefonie, a przynajmniej nie słyszałam tej irytującej muzyczki. W mieszkaniu było zdecydowanie za cicho.. poszłam do sypialni by sprawdzić czy Tae tam jest, jednak prędzej usłyszałam dźwięk wody z prysznica. Czekając na swoją kolej do łazienki położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit analizując ostatnie zdarzenia jakie mnie napotkały. Nie wspominając już o Jaredzie... Zmęczenie zaczynało mnie dopadać i nawet jak Tae wyszedł z łazienki, nie znalazłam motywacji żeby się do niej udać. Słyszałam jak chłopak wchodzi do sypialni i się zatrzymał. W pewnej chwili położył się obok i również patrzył w sufit.
-Nina~
-Słucham?
-Ten cały Jared to jakiś taki karakan niski jest. -powiedział to głosem jakby wybrzydzał co mnie trochę rozbawiło.
-No i co z tym faktem?
-To że ja jestem wyższy. -teraz ewidentnie czuł się lepszy.
-Aha, no i?
-No i.. -coś mruczał pod nosem jakby myślał nad sensowną odpowiedzią. Zaczęłam się śmiać.
-Czyżby ktoś był zazdrosny? -zapytałam zerkając na Taehyunga.
-Nie jestem zazdrosny, tylko widziałem jak patrzył na ciebie, a mężczyźni tak patrzą na kobiety tylko, kiedy coś od nich chcą. -...no dobra tym mnie trochę zaskoczył (xD).
-Tak patrzył, to znaczy jak? -chłopak momentalnie obrócił się i zawisł nade mną.
-A tak.. -jego przyciszony niski głos rozbrzmiał tak uwodząco, a przygryziona warga w seksowny sposób działała na mnie tak że poczułam mrowienie w stopach, jednak nie chciałam pokazać swojej słabości do Taehyunga i starałam się podtrzymać rozmowę.
-Czyli mam rozumieć, że teraz coś ode mnie chcesz?
-Być może.. -wzruszył ramionami i przewrócił oczami po czym sturlał się ze mnie i wrócił do leżenia obok. Nie mogłam rozgryźć co mu chodzi teraz po głowie.
-A co byś chciał? -na to pytanie chłopak lekko przekręcił głowę w moją stronę.
-A buziaczka mogę~? -wydął usta w podkówkę, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam i spełniłam prośbę oppy.
Pocałowałam Taehyunga próbując przekazać mu multum swojej miłości tak, by w końcu zrozumiał, że kocham tylko jego i inni mnie nie obchodzą. Przez pieszczotę rozpoczętą przeze mnie Tae chyba nabrał ochoty na coś więcej, bo jego ręce od razu mnie objęły, a dłonie spoczęły na moich pośladkach. Odkąd naszym dziennym sportem stało się wzajemne okazywanie uczuć, Taehyung naprawdę zaczął genialnie całować. Oderwałam usta i spojrzałam na chłopaka czekając na jego reakcję.
-Już koniec? -znów wykrzywił usta w podkowę. Zaczęłam się śmiać, a Taehyung złapał dłonią mój kark i wróciliśmy do poprzedniej czynności.
**
Następnego dnia znów musiałam zmierzyć się z Yoonem i Jaredem... no cóż. Przynajmniej Tae zaakceptował moją znajomość z Paulem i toleruje w miarę jego obecność.
Zapukałam do biura szefa.
-Wejść.
-Hej szefie.
-No witam witam, a gdzie masz swoich stażystów?
-Jinsoo czeka na mnie na pracowni. Myślałam, że może Jared jest u ciebie.
-Jak ma być u mnie, skoro tobie go przydzieliłem.. Co z ciebie za kierowniczka zespołu, skoro nie wiesz gdzie są twoi pracownicy?? Chcesz być fotografem??
-No oczywiście..
-To musisz się zachowywać profesjonalnie i twój zespół też! -po krótkim opieprzaniu mojej osoby wyszłam z biura delikatnie poddenerwowana i udałam się do sali gdzie Jinsoo rozmawiała z Paulem.
-Hej... -Paul szybko urwał i popatrzył na mnie z przerażeniem. -Wszystko w porządku?
-Gdzie jest Jared? -nikt nie wiedział. Wściekła na niego napisałam mu piękne kazanie w wiadomości i razem z Jinsoo wzięłam się do pracy.
Ku mojej uciesze dzisiaj była próbna sesja zdjęciowa przed koncertem Bangtanów. Całą trójką udaliśmy się na arenę gdzie już niedługo prawdopodobnie będzie nadmiar ludzi.
Od razu zabrałam się do pracy i nie zwróciłam nawet uwagi, że chłopcy mi się przyglądają. Ustawiałam coś w aparacie i nagle światło zgasło.
-Zgadnij kto??
-Jungkookie! -zaczęłam się śmiać i światłość znów powróciła. Jinsoo stała zawstydzona i ewidentnie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Postarałam się przełamać lody za nią. -Jungkook mam zaszczyt przedstawić ci moją koleżankę z pracy, Jinsoo.
-Dzień dobry, miło mi poznać. -Kook ukłonił się trochę zawstydzony, a dziewczyna zrobiła to samo w jego stronę.
-Jest i nasza gwiazdka! -do akcji wkroczył Jimin. Od razu podleciał do Jinsoo i kokietował ją różnymi popisami znęcając się nad najmłodszym. Gdy wszyscy tak beztrosko podchodzili do sprawy, ja postanowiłam zająć się moją pracą. Ustawiłam aparat i właśnie manewrowałam przy ostrości gdy ktoś stanął centralnie przed obiektywem.
-Mogłabym prosić żebyś się przesunął?
-Heya.. -wyprostowałam się jak dętka.
-Jared do cholery!?
-Dobra nie krzycz już. Jestem, tak? -wróciliśmy do pracy. To ewidentnie nie był mój dzień..
Praca dobiegała końca. Zdjęcia z próby bardzo mi się podobały, a Jinsoo jak i Jared dobrze dawali sobie rade jako moi pomocnicy.
-Dobra kochani możemy się pakować i koniec na dzisiaj. -oznajmiłam i zaczęłam bawić się aparatem.
-Jesteś szczęśliwa? -Jared znów zaczął zadawać mi dziwne pytania.
-Nie mam dzisiaj humoru, to tyle.
-Ale mi chodzi o tego.. Taehyunga?
-No tak.. jestem z nim szczęśliwa.. czemu miałabym nie być?
-Czyli pewnie już TO robiliście.
-Jared? -rzuciłam mu zniesmaczone spojrzenie.
-No co? -uśmiechnął się cwaniacko. -Skoro z niego taki fifa rafa to pewnie już zapoznał cię ze światem seksu i namiętności. Stwierdzam tylko fakty.
-...
-No chyba że nie robiliście tego. Ja bym się zastanowił czy ten związek jest dojrzały jeśli nadal by do tego nie doszło. -skończył pakować swój sprzęt i pomachał mi na pożegnanie. Zostawił mnie teraz zamyśloną. Długo nie trzeba było czekać żeby podszedł do mnie Taehyung.
-Hejka! Jedziemy do domu? Chodź po drodze na gofry! -Tae skakał nade mną jak dziecko, ale gdy zauważył moją filozoficzną minę zaprzestał tej radości. -Hej.. wszystko w porządku?
-Tae.. może to głupie pytanie, ale..
-Ale?
-Dlaczego my jeszcze „tego" nie robiliśmy? -chłopak teraz przybrał tak samo pusty wyraz twarzy co ja i w milczeniu udaliśmy się pod sam dom. Chyba oboje wymyślaliśmy różnorakie teorie dlaczego jeszcze nie mieliśmy swojego „pierwszego razu".
Pod koniec dnia usiadłam na łóżku i próbowałam rozmasować sobie kark. Nagle wcześniej leżący Tae gwałtownie usiadł i powiedział..
-Nie wiem.
-Czego nie wiesz?
-Dlaczego jeszcze nie robiliśmy kosmitków.
-Serio Tae?? -zaczęłam się śmiać. -Cały ten czas myślałeś nad odpowiedzią?
-Oczywiście. -wzruszył ramionami.
-Dobra, nie było pytania... możesz mi rozmasować kark? Strasznie boli. -chwile później czułam na sobie kojący dotyk wywołany dłońmi mojego oppy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro