Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33.

Po kilku dniach wyszłam ze szpitala. W tym czasie Yoongi nie odstępował mnie na krok. Nawet do łazienki szedł ze mną co by nic mi się nie stało.

-Proszę pańska recepta. -burknął lekarz machając białą kartką. -Ciąża jest w dobrym stanie ale jeśli będzie pani nadal się tak bardzo stresować i dużo denerwować to nie będzie pani w stanie donosić ciąży.

-Tak panie doktorze. -skinęłam głową.

-I mam nadzieję że wzięła sobie do serca pani porady naszego dietetyka. -zjechał mnie wzrokiem. -Musi pani teraz jeść za dwóch. -zaśmiał się pod nosem.

-Tak jest proszę pana. To był ciężki okres w moim życiu ale już powinno być dobrze. -zapewniłam lekarza o bezpieczeństwie ciąży.

-Zrobimy wszystko by dziecko było zdrowe. -wtrącił się Yoongi, ale lekarz wiedział po rozmowach ze mną że to Suga jest prowodyrem moich stanów zdrowia więc tylko skinął głową na jego tekst.

-Proszę zdrowieć i przyjechać tu następnym razem dopiero na porodówkę. -zaśmiał się lekarz i pożegnał nas przy drzwiach.

-Do widzenia doktorze. -poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala.

-Poczekaj.. -Koreańczyk mnie zatrzymał

-Co jest Yoongi? -chłopak się uśmiechnął i niezgrabnie zdjął mi torbę z ramienia.

-Nie możesz dźwigać. W twoim stanie masz leżeć i pachnieć.

-Bez przesady, nie jestem aż tak bezradna.

-Daj spokój. -złapał mnie za rękę i wyprowadził ze szpitala. Jego ręka była cieplejsza niż zwykle ale wciąż miałam gule w gardle na myśl jak potrafił mnie nazwać tamtego okropnego dnia.
Otworzył mi drzwi od auta abym wsiadła po czym obiegł samochód by zająć miejsce kierowcy. -Spadamy stąd. Nie lubię szpitali. -powiedział to tonem który zawsze mnie rozbawiał i tak było tym razem. Uśmiechnęłam się do szyby obok i patrzyłam jak mijamy szpital. Yoongi po drodze zahaczył o aptekę by wybrać moje leki i jechaliśmy dalej, jednak coś mi się nie zgadzało.

-Um.. Yoongi gdzie jedziemy?

-Do domu.

-Ale mój dom jest w prawo a my jedziemy w lewo.

-Wiesz, pomyślałem z chłopakami że póki masz anemię i masz brać te leki to może lepiej żebyś została u nas, bo zawsze ktoś powinien być w domu a i będziesz mogła korzystać z naszych rzeczy.

-Mhm a gdzie mam spać?

-N-no myślałem że będziesz spała u mnie w pokoju. -powiedział nieśmiało. -Ale jeśli chcesz spać gdzieś indziej to jakoś się to załatwi. -dodał żebym tylko nie marudziła.
Gdy dojechaliśmy już na progu stał Jimin i Jin z małym torcikiem.

-Witamy w domu! -uśmiechnęli się na mój widok a moje serce zabiło mocniej.

-O matko jesteście kochani! -wtuliłam się w przyjaciół i poczułam że jestem bliska płaczu. -Aż się wzruszyłam. -zaczęliśmy się śmiać i weszliśmy do domu.

-Chcesz jakiejś herbaty? Albo coś do jedzenia? -zapytał Yoongi.

-Nie. -odpowiedziałam krótko. Kocham go ale wciąż mam żal o te kilka słów i nawet jeśli on się stara to mam obawy że jego zachowanie jest chwilowe.

-Okey.. -sapnął, a do kuchni wszedł Taehyung.

-Dagmara! -rozłożył ręce i zakrył mnie sobą w uścisku. -Nie strasz nas więcej! I nie choruj! Ja chce być wujkiem! Będę najlepszym wujkiem!

-Dobra dobra, puść ją bo zaraz jeszcze coś uszkodzisz. -Suga wyglądał na lekko zdenerwowanego.

-O co ci chodzi?

__________
Maaaaacie jeszcze jeden. Jest prawie 22 jak to pisze więc dla niektórych to na dobranoc a dla niektórych na dzień dobry xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro