27.
Minął miesiąc odkąd rodzice wrócili do Polski. Yoongi zaskoczył mnie swoją rodzinną odsłoną. Stał się taki ciepły i kochany, widziałam to już wcześniej, ale to było kierowane tylko w moją stronę.
Jednak sielanka szybko się skończyła, bo zaczęłam podupadać na zdrowiu. Częste zawroty głowy, nudności i stany gorączkowe nie pozwalały mi cieszyć się z czegokolwiek.
Siedzę na wolnym już trzeci dzień, sama bo Yoongi ma teraz dużo pracy w związku z nową piosenką, a na dodatek podpisał teraz jakieś nowe umowy i współpracuje z innymi artystami w jakimś projekcie.
Kolejne zawroty głowy przy zmienianiu pozycji na łóżku dały się we znaki. Podsunęłam miskę pod gardło w razie konieczności i modliłam się żeby to się skończyło.
Zimne poty zalały moje ciało a dłonie miałam skostniałe i lekko sine jakbym miała hipotermię. Nie miałam już siły więc chwyciłam telefon i wybrałam numer do Cukra.
Jeden sygnał.. drugi... trzeci.. i tak dopóki nie odezwała się poczta głosowa.
-Wypomnę mu kiedyś te nieodebrane telefony. -warknęłam pod nosem i spróbowałam dodzwonić się do innych przyjaciół. Padło na Jina.
-Halo? -niemożliwe, odebrał za pierwszym razem!
-Hej Jin, jesteś może zajęty?
-Aktualnie nic nie robię.. co jest dość dziwne. -zaśmiał się na koniec. -Czemu pytasz perełko?
-Wiesz co, nie mogę się dodzwonić do Sugi a pewnie jest bardzo zajęty. Mógłbyś kupić jakieś leki na przeziębienie i mi je dostarczyć? Bardzo źle się czuję od jakiegoś czasu.
-Mhm... A co ci jest dokładnie? -opisałam objawy szczegółowo żeby Jin wiedział jakie leki będą dla mnie najbardziej odpowiednie. W końcu to moja koreańska mama. -I jesteś pewna że to przeziębienie? -słyszałam w jego głosie nutkę zwątpienia. -Może powinnaś pojechać do szpitala? Dosyć długo masz te objawy.
-Nie Jin, nie przyjmą mnie, a ostatnio dużo pracowałam i teraz po prostu moje ciało mi za to dziękuje.
-No dobrze, daj mi godzinkę i będę u ciebie. -po tych słowach wsparcia miałam wrażenie że się poryczę, bo w końcu poczułam że mam na kim polegać i jest ktoś kto wie o moim złym stanie zdrowia.
-Dziękuję Jin. -siorbnęłam nosem i uśmiechnęłam się do telewizora.
-Nie masz za co. -po miłych słowach rozłączył się a ja odliczałam do przyjazdu przyjaciela.
Błogi stan przed snem został przerwany przez dzwonek do drzwi. Podniosłam się na nogi i poczłapałam by wpuścić przyjaciela do mieszkania.
-Hejka.. -ku mojemu zaskoczeniu, Jin nie przyjechał sam.
-Oh, Namjoon? Miło cię widzieć. -wpuściłam dwójkę do mieszkania i udaliśmy się do kuchni. Chłopcy mieli dwie pełne torby, które wydawały się być ciężkie. Usiadłam na krześle i poczułam ewidentnie zapach zupy. -Co ze sobą macie? -zapytałam ożywiona.
-Skoro leżysz i jesteś w tak złym stanie, to Namjoon wpadł na pomysł żeby zrobić ci najpotrzebniejsze zakupy. -ucieszył się Jin.
-Mamy dla ciebie jogurty, ser, chleb, kawę, mleko, trochę słodyczy i wziąłem paluszki słone jakbyś miała ochotę. -widziałam skupienie na twarzy Namjoona kiedy wymieniał skład swojej torby aby o niczym nie zapomnieć.
-Jesteście niemożliwi. -westchnęłam.
-A no i nie miałem zbytnio czasu żeby samemu ci coś ugotować, więc zajechaliśmy do mojej ulubionej knajpki gdzie podają najlepszy ramen jaki można zjeść na mieście. -starszy Kim podał mi pod nos plastikowe opakowanie wypchane po brzegi tradycyjnym rosołem z jajkiem i kurczakiem. -Musisz jeść żeby wyzdrowieć. -ich troska o mnie wzruszyła mnie i to bardzo. Jestem zmęczona byciem samodzielną. Poczułam jak moje oczy robią się bardziej wilgotne niż zwykle.
-Czemu ty płaczesz? -przeraził się Namjoon.
-Ja nie płaczę. -miauknęłam i przetarłam oczy. Chłopcy wymienili się spojrzeniami i usiedli w kuchni razem ze mną aby dopilnować czy wszystko zjem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro