19.
Czułam się jak w skowronkach. Widziałam że Yoongi bardzo stresuje się tą chwilą więc postanowiłam już go nie dręczyć. Podsunęłam się i zaśpiewałam ostatnią linijkę piosenki.
-Im Yours. -i przyłożyłam dłoń do policzka Sugi uśmiechając się od ucha do ucha. -To była najwspanialsza rzecz jaką w życiu dostałam.
-Musisz tak mówić. -zaśmiał się i pocałował mnie z cichutkie mruknięciem.
-Ale skąd pomysł na tą piosenkę?
-Można powiedzieć że byłem niegrzecznym chłopcem i znalazłem teksty na stoliku.
-Grzebałeś w moich rzeczach?! -szturchnęłam go w ramię na co Suga się zaśmiał.
-No co? Leżały to byłem ciekaw.
-Moje teksty wcale nie leżały na stoliku! Były w..
-W twoim pamiętniku. -dokończył łapiąc mnie za nadgarstki żebym go już nie tłukła. -Tak wiem to.. ale tak bardzo nie wiedziałem co będzie wystarczająco odpowiednim prezentem dla ciebie..
-Oh Yoongi.. wystarczył zwykły kwiatek. -zaśmiałam się, a chłopak tylko delikatnie uśmiechnął i wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
Po opróżnieniu dwóch butelek wina wtulając się w siebie złapało nas standardowe „gastro".
-Jest za późno na rezerwacje.. dobra zjemy coś w domu. -burknęłam spacerując powoli z Yoongim po ciemnej ulicy.
-Wcale nie musimy jeść w domu. -chłopak ścisnął moją dłoń. -Chodź. -pociągnął mnie w tylko jemu znanym kierunku.
Już po paru minutach rozpoznałam okolicę. Yoongi przyprowadził mnie do małej knajpki która jest czynna do późna. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy sobie frytki i inne fast foody na które tylko mieliśmy ochotę.
Po zaspokojeniu głodu powoli i ociężale opuściliśmy lokal trzymając się za ręce.
-Świetnie się dzisiaj bawiłam Yoongi.
-Ja też nie narzekam. -zaczął głaskać moją dłoń kciukiem. -To co dostane od ciebie? -zapytał ochoczo i podskoczył. Zaczęłam się śmiać.
-Masz mnie, jeszcze ci mało? -zaśmiałam się.
-Mam ciebie na walentynki? Jakaś ty hojna.
-Żartuje przecież.
-Ale mi ten prezent wystarczy. -Yoongi niespodziewanie zatrzymał się i przerzucił mnie sobie przez ramie.
-Yoongi! -zaczęłam się śmiać jak opętana.
-Skoro mi się oddałaś to znaczy że mam cię na własność. Mam do ciebie pełne prawo i mogę robić co mi się podoba. -mówił dumny ze swoich założeń.
Chłopak szedł tak aż doszliśmy do mojego mieszkania. Jeszcze bezkarnie wyjął sobie klucze z mojej tylnej kieszeni obmacując wszystko co napotkał i zrzucił mnie dopiero w sypialni.
Nie miałam nic do powiedzenia, bo Yoongi chyba tylko czekał na „wale w tyłki". Zmęczeni pod wpływem alkoholu i miłości zasnęliśmy w swoich objęciach.
To były zdecydowanie udane walentynki.
—————
Sorewicz że taki krótki wyszedł ale nie miałam weny do niego. :/
ALE JEST wiec to i tak progres bo dawno nie dodawałam nic do „być z nim".
Przepraszam i już się poprawiam 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro