14.
Siedziałam z Yoongim pijąc kawę w totalnej ciszy. Chyba żadne z nas nie miało ochoty rozmawiać. Tą martwą sytuację przerwał Jimin.
-Gdzie moja kawusia? -zapytał już żwawy i w ogóle taki ożywiony.
-Za drzwiami. -burknął Yoongi. Jimin jednak postanowił zlekceważyć uwagę przyjaciela i zajął miejsce obok mnie.
-Czekaj, zrobię ci. -westchnęłam i wstałam do lady gdzie czekał kubek i czajnik z kawą.
Zmienia narratorka
JIMIN
ziuuuuuuuuu
Powlokłem wzrokiem za dziewczyną. Jedyne co miała teraz na sobie do koszulka Sugi, która ledwo zasłaniała jej pośladki i zakrywała szczupłą talię. Wilgotne włosy miała pofalowane, co dodawało jej tylko więcej uroku. Nie mogłem uwierzyć, że Yoongi JESZCZE nic nie zdziałał w jej stronę, zwłaszcza kiedy ona tylko na to czeka. Musiałem wziąć sprawy w swoje ręce i jakoś go zmusić go pójścia o krok na przód.
Obróciłem się z powrotem w stronę przyjaciela i napotkałem ten zwykły wzrok, który mówi „mam wywalone". Dobrze wiedziałem, że wcale tak nie jest.
-Yoongi..
-Co?
-Mam pytanie. Musisz mi doradzić. -szepnąłem by Daga nie słyszała.
-O co chodzi?
-Myślisz, że mam szanse u Dagi? Chciałbym ją zaprosić na jakąś kawę, a potem.. -wzruszyłem ramionami dumny jak paw. -Kto wie.. może coś by z tego wyszło. -próbowałem być poważny ale frustracja wychodząca z Sugi była komiczna. Przyjaciel zacisnął zęby, ale w mgnieniu oka się wyluzował.
-Phi, nie masz u niej szans. -zaczął językiem dźgać od środka policzek. Musiałem go podenerwować.
-Założymy się? -uniosłem brew do góry i obróciłem się w stronę dziewczyny. -Hej Daga..
-Tak? -dziewczyna z lokami obróciła się w naszą stronę trzymając w swojej kościstej drobnej dłoni kubek z gorącą kawą.
-Może chciałabyś.. -nie dane mi było dokończyć, bo mój przyjaciel zaczął się krztusić i głośno kaszleć.
-Boże Yoongi, w porządku? -dziewczyna odstawiła kubek pod mój nos i podeszła do Sugi. Wymieniłem się z nim spojrzeniem. Wiedziałem, że się boi straty Dagmary.. ale żeby aż tak?
Powrót do stałego narratora
DAGMARA
ziuuuuuuuuuuu
****
-Dzięki za odwózkę. -uśmiechnęłam się do Sugi.
-Nie ma za co. -burknął jakby był myślami gdzieś indziej.
-Oddam ci ubrania, jak tylko je wypiorę.
-Tym się nie przejmuj. -uśmiechnął się i skierował się do samochodu. Kiedy się oddalał zauważyłam w tle dziwnie znajomą osobę.
-Adrian? -bąknęłam.
-Mówiłaś coś? -zapytał Suga.
-N-jeszcze raz dzięki za wszystko.
-No spoko. -wyglądał na zmieszanego, ale mimo wszystko wsiadł w samochód i odjechał.
Weszłam szybko do klatki i czym prędzej wbiegłam do mieszkania zamykając je na wszelkie możliwe sposoby, wliczając zastawienie klamki krzesłem.
-Nie możliwe, że mnie znaleźli tak szybko.. -stałam w korytarzu i tylko nasłuchiwałam czy mój stary znajomy nie zechce mnie przypadkiem odwiedzić. Minęło 5 minut i wciąż towarzyszyła mi absolutna cisza. Odetchnęłam z ulgą i wtedy ktoś zapukał. Podskoczyłam w miejscu i zbliżyłam się do drzwi. Jeszcze nie zdążyłam zerknąć przez judasz a usłyszałam znajomy głos.
-Dagmaraa.. -milczałam, a wszystkie mroczne wspomnienia wróciły jak w mgnieniu oka. -Dagusia wiem, że tam jesteś.
-Idź sobie. -w moim głosie można było wyczuć strach.
-Daga, porozmawiajmy. Nie po to przeleciałem taki szmat drogi, żeby teraz pocałować klamkę.
-No to będę musiała cię rozczarować.
-Ehh.. mam porozmawiać z twoim kochasiem?
-Yoongi.. -burknęłam pod nosem.
-Myślę, że Lukas nie będzie zachwycony z faktu, że jego dziewczyna jest ćpunką, dziwką i złodziejką. -Lukas? Czyli pewnie myślał, że to z nim jestem. Ważne, że Yoongi jest bezpieczny.
-Rób co chcesz. Lukas wszystko o mnie wie. -nabrałam odwagi.
-Dagmara otwieraj.
-Wal się!
-Rozjebie te drzwi albo sama je otworzysz. Wybieraj. Wiesz do czego jestem zdolny. -pamiętam dokładnie jak potrafił zabić swoją matkę, bo dowiedziała się, że jej syn ćpa i kradnie. Po dziś dzień mam jej spojrzenie przed oczami.
Potrząsnęłam głową by wyrzucić złe wspomnienia i przytrzymałam drzwi w razie ataku.
-Możesz mnie cmoknąć. -warknęłam.
-Jak tam sobie chcesz. -odparł. Stałam wbita w drzwi dobre 10 minut, aż odpuściłam sobie. Może już poszedł? Pewności nie miałam. Zerknęłam przez judasza i faktycznie nikogo pod drzwiami nie było.
-Może odpuścił? -odstawiłam krzesło na miejsce i przez resztę dnia szwendałam się po mieszkaniu bez celu.
Czatowałam na krześle przed drzwiami dopóki nie zmógł mnie sen.
-Może przekimam się godzinkę. -zaczęłam ziewać wlokąc nogami po zimnej posadzce. Podeszłam do dzbanka i zrobiłam kolejną kawę by pobudzić się do życia. Gdy czajnik zagotował wodę usłyszałam szemranie w zamku. Teraz to już nie potrzebowałam kawy. Serce podskoczyło mi do gardła i zaczęłam się rozglądać za jakąkolwiek możliwą rzeczą, która mogłaby spełnić się w roli broni. Jedyne co było na wierzchu to deska do krojenia. Chwyciłam ją i schowałam się za ścianą w oczekiwaniu na najgorsze.
Zamek się przekręcił.
Oczy zaszły mi łzami, ale mimo to stałam twardo na ziemi przypominając sobie wszystkie kopniaki do samoobrony.
-Dagmara? -to nie był głos, którego się obawiałam. W progu kuchni stanął Yoongi. Gdy zobaczył mnie z deską chyba się przeraził. -Daga.. co ty? -podszedł do mnie powoli i zabrał ode mnie narzędzie. -Ty płaczesz? Co się stało? -chłopak bardzo powoli odstawił deskę na blat kuchenny i objął mnie mocno, a emocje które w sobie dusiłam ujrzały światło dzienne i rozbeczałam się jak małe dziecko.
-Myślałam, że ktoś chciał się włamać. -wyjąkałam wtulając się w pięknie pachnącą bluzę Sugi.
-Spokojnie, to tylko ja. Nie chciałem cię przestraszyć. Jesteś bezpieczna. -jego dłoń głaszcząca moje włosy ukoiła pulsujący ból głowy, a zapach, którym mogłam się teraz bezkarnie zaciągnąć przywrócił moje zmysły do normalnego stanu. -Ze mną nic ci nie grozi. -mruknął, a dźwięczny głos chłopaka spowodował w moim brzuchu rewolucje.
Yoongi objął mnie mocno i posadził na blacie w kuchni, a mi wtedy nasunęło się bardzo ważne pytanie..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro