Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37.

Z samego rana znów obudziłam się z dziwnym odczuciem ale tym razem nie miałam odruchu wymiotnego. To było raczej dziwne poczucie świadomości że jakaś malutka kuleczka właśnie siedzi w moim brzuchu. Tae spał na kanapie jak zabity, owinięty niczym naleśnik w swoją pościel. Postanowiłam zrobić naszej dwójce śniadanie. Gdy ono było już gotowe zapach jajecznicy pobudził zmysły przyjaciela do pobudki.

*tego samego dnia*

Ktoś zaczął pukać do drzwi. Od razu w skowronkach podeszłam do drzwi mając nadzieję, że będę mogła zacząć podchody u Kooka względem dziecka, jednak nieźle się pomyliłam.

-Artur? Co ty tutaj robisz? -nie mogłam uwierzyć w to, kogo widzę. Myślałam, że pozbyłam się tego oprycha na dobre.

-Cześć.. -zaczął łagodnie niczym zbity pies.

-Masz jakąś sprawę? Tak się składa, że czekam na kogoś.

-Chciałem się tylko zapytać, co u ciebie i jak się czujesz?

-Jest świetnie. Cieszę się, że nie jesteśmy razem. -powiedziałam bombardując go psychopatycznym uśmiechem. - Mój ówczesny chłopak jest kochany, dba o mnie tak jak i jego przyjaciele wraz z rodziną.. Marzenie. 

-To.. dobrze. 

-A co, dziewczyna cię rzuciła? -widziałam, że zakuło go to pytanie, jednak po tym jak on mnie bez uczuciowo traktował, było mi wszystko jedno.

-Mógłbym wejść na chwilę?

-Wybacz, ale nie mam teraz czasu. -zamknęłam drzwi przed nosem byłego chłopaka i wróciłam do kuchni gdzie czytałam właśnie artykuł o ciąży. Po niedługim czasie znów usłyszałam pukanie do drzwi. Tym razem wolałam się upewnić kto to, więc tylko zapytałam kogo niesie do mojego królestwa. To był mój króliczek. 

-Dzień dobry myszko. -ucałował mnie w czoło gdy otworzyłam mu drzwi. Perfumy Jungkooka zaczęły tańczyć z moimi zmysłami, a radość przepełniała mnie od środka do tego stopnia, że miałam ochotę rzucić mu się na szyję i całego wycałować. 

-Jak ci minął dzień? -zapytałam próbując nie myśleć o ciąży. Chłopak wyprostował się i popatrzył na mnie zdziwiony. -No co? -zapytałam.

-Nie masz mi nic do powiedzenia? -zrobiło mi się gorąco.

-A-ale co miałabym ci powiedzieć, bo nie rozumiem. -co jeśli Taehyung się wygadał o dziecku?? Czułam jak krew w moich żyłach zaczyna szybciej krążyć.

-Rozmawiałem z V.

-I o czym tak nawijaliście? -skierowałam się do kuchni żeby wyczyścić historię w telefonie i nie patrzeć na Kooka. Od razu zauważyłby, że nie mówię mu całej prawdy.

-Mówił, że spał u ciebie.

-No tak! Spał.. Wybacz, że ci o tym nie powiedziałam. To miał być tylko wieczór gier ale nam się przedłużyło.. Spał na kanapie! Nie ze mną, spoko! -uniosłam ręce na wysokość ramion na znak, że nic nie zrobiłam, a Jungkook zaśmiał się, podszedł i złapał moje dłonie zmniejszając dystans między nami do minimum.

-Powinna być kara za takie psikusy. -mruknął mi do ucha czym wywołał falę przyjemnych dreszczy.

-Jaka kara? Jakie psikusy, chłopie? -zaczęłam się śmiać żeby nie wyszło na to, że jestem mu uległa. Chłopak zasugerował brwiami pomieszczenie sypialniane, jednak wiedziałam, że nie powinnam teraz dawać się takim pieszczotom. Postanowiłam jakoś ominąć ten temat. -Misiu, co cię do mnie sprowadza? Poza tym, nie odpowiedziałeś mi na pytanie, jak ci minął dzień. -zrobiłam minę  smutnego szczeniaka, co zawsze działało na Jungkooka. Od razu wróciliśmy do normalności. Kook usiadł przy stoliku i zaczął bawić się moim telefonem, a ja w międzyczasie zapaliłam świeczkę zapachową.

-Mieliśmy dzisiaj tylko trening z Jiminem i Jinem. Pytali się o ciebie.

-Serio?

-Tak, Jin uważa, że za mało czasu spędzasz z nimi.

-Przecież zawsze jak jestem u was to siedzimy całymi godzinami razem.

-Lubią patrzeć jak tańczysz.. To dlatego. -lekko się zarumienił. 

-Uznam to za komplement. -pogłaskałam się po moim jeszcze płaskim brzuchu i przypomniało mi się o czym miałam nie mówić chłopakowi.

-Przyjechałem tu w sumie z innego powodu.. -zauważył, że go słucham to mówił dalej. -Zapraszam cię dzisiaj na kolację. -oznajmił dumnie.

-Wow, a cóż to za okazja?

-Bo dawno nie jedliśmy nic na mieście.

-Nie smakuje ci to co jest w domu?

-Nie! Tylko.. chciałem gdzieś z tobą wyjść.. -znów się zarumienił. Wyglądał teraz dokładnie tak, jak za czasów kiedy się poznaliśmy. Młody wstydliwy ale jednocześnie męski chłopak. Uśmiechnęłam się naturalnie i poprawiłam włosy opadające mi na twarz.

-Z miłą chęcią gdzieś z tobą pójdę głuptasie. -gdy to powiedziałam, w ciemnookim znów poziom pewności siebie wzrósł. Chłopak wstał i powiedział krótko..

-Ubierz się elegancko. -puścił mi oczko i pocałował w policzek zmierzając do wyjścia.

-Gdzie ty idziesz?

-Wpadłem tylko zobaczyć jak się czujesz. Muszę wracać.. ale wpadnę po ciebie ok. 19.. Pasuje?

-Pasuje. -pokiwałam głową i po pożegnaniu się z Jeonem ruszyłam niczym huragan do szafy. Ostatecznie mój pokój znów wyglądał jak pobojowisko, ale koniec końców znalazłam elegancką sukienkę w morskich kolorach. 

Jungkook przywitał mnie dokładnie o 19, tak jak obiecał. 

-Wow.. wyglądasz bajecznie. -dokładnie skanował moje ciało, a mi to schlebiało.

-Dziękuję. -on również wyglądał elegancko. Miał nawet lekki makijaż co mnie trochę rozbawiło. Widać, że się mega postarał żeby wyglądać dzisiaj dobrze.

Po niedługim czasie byliśmy pod restauracją, którą wymarzył sobie Kook. Zajęliśmy stolik i złapaliśmy karty dań. 

-Na co masz ochotę? -po chwili zastanowienia wybrałam danie, to samo co Jungkook. -Wezmę ci twoje ulubione wino do tego.

-Nie.. -powiedziałam stanowczo jednak szybko tego żałowałam.

-Co?

-N-no nie chcę dzisiaj pić.. -mój robaczek nie przepada za alkoholem! 

-Jak to nie chcesz? -zaczął się śmiać z niedowierzania. -Ty? Polka, która zawsze mówiła "ze mną się nie napijesz??" teraz mówi mi, że nie chce się napić nawet lampki swojego ulubionego wina w towarzystwie swojego playboya?

-...

-No co? -zaczął się śmiać.

-Głupek z ciebie. -powiedziałam rozbawiona. -Ale na poważnie to... o-od dzisiaj mam detox i nie piję alkoholu.. Poproszę wodę.

-..yyy no dobra. -wzruszył ramionami, a ja odsapnęłam z ulgą. Nie drążył tematu. Chwilę potem dostałam smsa od Taehyunga. Otworzyłam zawartość a tam.. Zdjęcie Tae, który jest w sklepie z dziecięcymi ciuszkami i dopiskiem "będę wujkiem Gucci dla tego bobo!". Mimowolnie uśmiechnęłam się do ekranu, ale z tych myśli wytrącił mnie głos Jungkooka. -Ania? Z kim tam piszesz?

-Oh, z nikim. -schowałam telefon do kieszeni kurtki.

-A kto to ten nikt?

-Jungkook~ to nic ważnego. Przysięgam.

-No dobra.. -po świetnej kolacji udało mi się namówić Kooka na spacer żeby spalić choć część tego co zjedliśmy. 

Było już ciemno a lekki wietrzyk muskał moje policzki i nagie nogi. Szliśmy wzdłuż ulicy wspominając różne śmieszne epizody z naszego dzieciństwa, aż doszliśmy do tego miejsca..

-Kook patrz! -wskazałam na znajomy budynek.

-Salon gier.

-Chodźmy tam, proszę!! -zaczęłam skakać przy nim jak mała dziewczynka.

-No dobra, ale i tak ja wygram z tobą za każdym razem!

-Zakład przyjęty głupku! -złapaliśmy się za dłonie i pobiegliśmy prosto do salonu gier gdzie ostatnim razem dostałam od Jungkooka ten mały wisiorek, który miał być symbolem naszych uczuć względem siebie. 

Resztę wieczoru spędziliśmy na dogryzaniu sobie jak za starych dobrych czasów kiedy ja byłam zwykłym graczem,

a on..
nic nieznaczącym kolegom online..
to uczucie znów w nas zaiskrzyło tak...

jakbyśmy się zakochali w sobie..

od nowa..

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

mówiłam, że dzisiaj dodam i dodałam xD 

w następnym zacznie się robić trochę ciekawiej więc trzymajcie się siedzeń <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro