Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22.

Miesiąc później
-Kook możesz mi to wyjaśnić? -weszłam do jego sypialni gdzie siedział wraz z Tae, a w dłoni trzymałam moją bluzkę która była zwyczajnie poplamiona czerwonym winem.

-Aniu~ -chłopak spauzował grę i popatrzył na mnie. -No przepraszam. Próbowałem czegoś z chłopakami i rozlało nam się wino. -zmierzyłam wzrokiem Taesia który był dosłownie przerażony. Uniósł ręce w geście bezbronności.

-Mnie w to nie mieszkaj Kook. Mnie tam nawet nie było. Przyszedłem dopiero po fakcie. -widziałam jak się stresuje patrząc w moją stronę. Skierowałam teraz ostre spojrzenie do mojego chłopaka wskazując na niego palcem.

-Masz celibat kochany.

-Na ile? -prychnął jakby go to wcale nie ruszało.

-Do odwołania! -rzuciłam szybko zmierzając w stronę łazienki

-A co z tuli tuli? -wróciłam do pokoju zakończyć dyskusje.

-Zapomnij.

-Aniu.

-To była moja ulubiona bluzka głupku!

-Lepiej wyglądasz bez.

-Serio? -wtrącił się Tae robiąc swój dziwny alienowski wyraz twarzy. Patrząc na Tae jakoś serce mi zmiękło i żeby nie pokazywać po sobie tej słabości wyszłam z pokoju już nic nie mówiąc.

W kuchni wraz z Jinem zabrałam się za obiad dla naszej małej wielkiej rodzinki, do której chętnie mnie przyjęto. Chłopcy pokochali jajecznicę, pierogi i barszcz biały jak i czerwony. Pochłaniali wszystko co przygotowałam, dlatego co jakiś czas zostawiałam obiad w ich dormie żeby po długim dniu ciężkiej pracy mogli od razu zjeść ciepły posiłek.

Jungkook obiecał że na kolejną trasę zabierze mnie ze sobą na chociaż połowę czasu w jakim będzie trwała. Od czasu kiedy pogodziliśmy się i współżyliśmy ze sobą nasze relacje się polepszyły o 100%. Jeon jest kochany. Przynosi mi kwiaty, stara się pomóc nawet kiedy nie potrafi, a jeśli jest taka potrzeba to przesiedzi ze mną całe noce wysłuchując moich zażaleń. Oboje nauczyliśmy się nie ukrywać emocji i często mówimy sobie jak bardzo się kochamy. Często spędzam czas z BTS i głównie z Kookiem i widzę że wciąż nosi tą malutką kłódeczkę na naszyjniku. Nawet kiedy idą na zdjęcia nie pozwala sobie tego ściągać.

-Ania! -od tylu przytulił mnie Hobiasz. -Co tu robicie z Jinem?

-Nie licz na łaskę. Wiem co stało się z moją bluzką. -chłopak w mgnieniu oka zesztywniał stojąc za mną. Mogłam tylko sobie wyobrazić jego przerażenie.

-Aniu, wiesz.. chyba Nam mnie woła. -odkleił się ode mnie a Jin chichrał się pod nosem.

-A ty z czego się śmiejesz mamuśka?

-YO! Ja nie jestem jak reszta hyungów. Nie dam ci się zdominować młoda. Możesz nimi sterować ale pamiętaj że to ja mam pod ręką patelnię i to jest moja kuchnia. -stanęłam wryta próbując się nie śmiać z jego żyłki na czole.

-Dobra nie spinaj się tak bo się posikasz. -wróciłam do swojego zajęcia a chłopak zamilkł. -Co, zatkało kakao?? -zaczęłam się śmiać a po chwili Jin odpalił swoje wycieraczki.

-Co tu tak wesoło? -do kuchni wszedł lekko spłoszony Tae. Obróciłam się w jego stronę a on od razu złożył dłonie jak do modlitwy. -Aniu przysięgam że ja nie mam z tym nic wspólnego! Nie odważyłbym się nawet wziąć twojej bluzki. -udawał szloch i płacz przez co rozczulił mnie po raz kolejny.

-Dobrze Taeś. Zaraz obiad misiaczku więc zasiadaj powoli do stołu. -poczochrałam jego jasne włosy a on z uśmiechem na twarzy wyszedł z kuchni jak dumne z siebie dziecko.

-Co hyung zrobił z twoją bluzką tak konkretnie? -Jin włączył się do rozmowy

-Poplamili mi moją ulubioną bluzkę winem. -Jin skrzywił się jakby doskonale znał mój ból.

-Boże co za tępe strzały!

-No dokładnie!

-kogo obgadujemy znowu? -do kuchni wszedł Kook.

-O chłopie. Współczuje ci -zaczął się śmiać. -Ja bym cię do łóżka nie wpuścił na jej miejscu.

-Już dałam mu celibat. -powiedziałam to z dumą w głosie, a Kook podszedł do mnie od tylu.

-No ale Mimi... -zaczął miauczeć mi nad uchem.

-Żadna Mimi tylko odsuń się bo zabierasz mi moje 1,5 metra przestrzeni osobistej. Mówiłam że masz celibat więc wypad do jadalni pókim dobra, bo zaraz sama cię stąd wykurzę. -mówiłam to oczywiście śmiejąc się bo nie potrafiłam zbyt długo być zła na mojego króliczka. Ten dał mi przelotnego całusa i uciekł do jadalni krzycząc pospiesznie że udało mu się do mnie zbliżyć.

Po obiedzie chłopcy odstawili mnie do mojego mieszkania gdzie byłam ostatnio bardzo rzadko z wiadomych przyczyn. Po spędzeniu reszty dnia na graniu na komputerze zasnęłam.

Obudził mnie dzwonek telefonu. Już chciałam odruchowo wyłączać, ale w ostatniej chwili uświadomiłam sobie że budzik jest bardziej wkurzającą melodyjką.

-Taeś? -odebrałam. -Halo?

-Hej Ania

-Hej Taeś... słuchaj.. wszystko okej? Czemu dzwonisz tak wcześnie?

-Spałaś?

-N-nie.. nie spałam ale coś się stało?

-No wiesz... Bo Jungkook jedzie dzisiaj z Hobim i Jiminem załatwiać jakieś sprawy poza miasto.. i pomyślałem że skoro jest weekend to możemy też gdzieś pójść albo pojechać żeby się nie nudzić. O ILE CHCESZ -ostatnie zdanie powiedział bardzo szybko że ledwo go zrozumiałam.

-W sumie.... czemu by nie?

-Serio?

-Serio Taeś.

-Okej, to może wstępnie umówimy się na 12? -spojrzałam na zegarek. Było chwilę po ósmej.

-No spoko. -mruknęłam wpół przytomna.

-Okej, BYEEEE -rozłączył się. Ponieważ zostałam już obudzona to nie mogłam się wygodnie ułożyć. Wstałam ociężale z łóżka i wyszykowałam się na spotkanie z przyjacielem. Zjawił się pod moimi drzwiami o umówionej godzinie.

-Gdzie mnie zabierasz o tak wczesnej porze? -zapytałam wsiadając do samochodu.

-Busan. -odpalił i ruszył z miejsca. Zwiedzałam krajobraz przez szybę i słuchałam jak Tae śpiewa każdą piosenkę, która leciała w radiu. Znał dosłownie wszystko. Koniec końców śpiewaliśmy oboje, bo nie mogłam znieść tego, że Tae specjalnie fałszował przy piosenkach, które lubię i próbowałam jakoś uratować sytuację.

Gdy tylko samochód się zatrzymał na parkingu, Taehyung wypadł z niego jak poparzony i ruszył w stronę wesołego miasteczka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro