Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.

Rankiem obudziłam się w objęciach Jungkooka. Gdy tylko to sobie uświadomiłam rumieniec zagościł na mojej twarzy. Wygramoliłam się z uścisku Jeona i usiadłam na łóżku. Za chwilkę poczułam lekkie smyranie po plecach i ciche mruknięcie. To Jeon zaczynał się budzić.

-Dzień dobry! -powiedziałam pełna energii i dałam przelotnego buziaka w policzek po czym wstałam.

-Mhm.. -jedyne co potrafił z siebie teraz wydobyć. Usłyszałam jak drzwi sypialni się otwierają i jak poparzona wyskoczyłam z łóżka na równe nogi. To Tae.

-Tae oppa... dzień dobry.

-Dzień dobry.. przyprowadziłem Soo. -wtedy zza pleców chłopaka wyłoniła się dziewczynka. Gdy mnie zobaczyła od razu zwinnie zeskoczyła z Tae i podbiegła do mnie przytulając się

-Dziękuje oppa -uśmiechnęłam się i chłopak opuścił pokój. Zaprowadziłam Soo do łazienki gdzie nalałam jej do brodzika kabiny prysznicowej wodę do kąpieli. Kiedy dziewczynka zaczęła się pluskać w wodzie wróciłam do pokoju i usiadłam na brzegu łóżka.

-Oppa, co? -to był głos Jungkooka. Patrzył na mnie przymrużonymi oczami. -Nie mów na tak do niego.

-Dlaczego? -chłopak jednak nie odpowiedział tylko zawstydzony obrócił się w drugą stronę i po chwili powiedział -B-bo nie. Nie chcę żeby moja dziewczyna zwracała się tak do innego wcześniej niż do mnie. -zdziwiłam się wypowiedzią Kooka. Nachyliłam się nad nim i przytuliłam bo nic innego nie przychodziło mi do głowy.

-Jesteś zazdrosny? -uśmiechnęłam się z tego faktu, ale chłopak nie odpowiadał -Przecież nie lubisz jak ktoś mówi do ciebie „oppa".

-Nie lubię jeśli mówi to osoba, która tak naprawdę nie jest mi bliska. Na przykład nie jest ..moją dziewczyną.. -ostatnie słowa wypowiedział najciszej. Doskonale wiedziałam że chłopak teraz walczy ze swoim poczuciem wstydu, chociaż nie wiem co było wstydliwego w wypowiadaniu swoich myśli i uczuć przeszedł własną dziewczyną. Mimowolnie uśmiechnęłam się i dałam spokój Kookowi.

-Dobrze, nie będę tak się zwracać do Tae. -pocałowałem go w jego czerwonego policzka i wróciłam do dziewczynki. Po wykąpaniu młodej uczesałam jej piękne warkoczyki i wypuściłam na dom bo się nudziła. Jungkook już nie spał. Znów zrobił się czerwony kiedy wyszłam z łazienki.

-A ty co? Zamieniasz się w buraczka? -zażartowałam czekając na wyjaśnienie jego rumieńców. Chłopak zlustrował mnie od góry do dołu i znów speszony odwrócił się do ściany. No tak... włączył mu się tryb wstydliwego Jeona.. a wczoraj to był taki potulny wieczorem że nie przeszkadzał mu fakt iż leżałam bez spodni. Zaśmiałam się cicho -Dobra, już się ubieram. -złapałam spodnie i chciałam się ewakuować ale wtedy Kook odwrócił się w moją stronę.

-Nie chodzi o to że mi się nie podoba.. wyglądasz bardzo ładnie w tej bluzce. -mruknął i teraz to mnie zalała fala czerwonych policzków. Jungkook starał się prawic mi komplementy co jakiś czas i zawsze mówił coś w stylu że podobam mu się w czymś albo że po prostu dla niego i tak jestem śliczna co sobie chwaliłam. Chłopak wstał i lekko różowy podszedł do mnie i mocno przytulił.

-Jungkook co ty.. -nie wiedziałam czy powinnam się zaśmiać czy nie więc tylko się uśmiechnęłam i również objęłam chłopaka. On ucałował mnie w czoło a potem przelotnie w usta.

Po śniadaniu zabrałam małą do przedszkola i sama ruszyłam otworzyć kwiaciarnie. W końcu dzisiaj byłam za nią odpowiedzialna.

-Jeszcze jeden dzień Ania. Dasz rade. -poprosiłam Tae czy nie mógłby odebrać małą z przedszkola na co on się ucieszył. Jeden problem z głowy. Po dniu spędzonym samotnie w pracy udałam się po Soo do parku w którym miał czekać Tae. Znalazłam ich od razu przy jednej z karuzeli dla dzieci. Pomachałam i oboje podbiegli do mnie uśmiechnięci. Tae mnie przytulił.

-Wujek zostaw ciocię! -mała szarpała za spodnie Tae.

-Dlaczego? -chłopak wdał się w dyskusję z dzieckiem. Miałam wrażenie że są na tym samym poziomie intelektualnym.

-Bo ciocia jest moja i wujka. -to przestało być zabawne kiedy dziewczynka cały czas apelowała że jestem z Jeonem.

-Ja jestem wujkiem.

-Ale ciocia jest..

-Ej chodźcie na lody! -przerwałam dziewczynce żeby nie powiedziała za dużo. Oboje jak zaczarowani złapali mnie za ręce i poszliśmy w stronę budki z lodami. Ludzie nam się przyglądali i słyszałam te typowe monitoringi osiedlowe na ławeczkach jak mówiły o naszej trójce.

-To chyba jakaś młoda rodzinka.

-Pewnie zrobił jej dziecko przez wpadkę. Zobaczcie jacy są młodzi. Ja w tym wieku nawet nie myślałam o ślubie a co dopiero o dzieciach. Pewnie nawet nie mają ślubu.

-Ale przynajmniej są razem

-Takich mężczyzn teraz brakuje.. -czułam jak robię się czerwona. Nie lubię być tematem do plotek chyba jak każdy. Moi towarzysze podbiegli do budki i wybrali smaki lodów.

Nadszedł wtorek, a to oznacza że Lulu wraca. Soo bardzo cieszyła się na powrót mamy. Oddałam dziecko przyjaciółce całe i zdrowe. Dziewczynka na odchodne mocno mnie objęła i powiedziała

-I niech wujek wróci do domu i się ciocią porządnie zajmie jak na mężczyznę przystało -powiedziała to takim poważnym tonem że nie wiedziałam jak reagować. Lulu popatrzyła na mnie szukając odpowiedzi na mojej twarzy ale ja właśnie spaliłam buraka. Po pożegnaniach opadłam ociężale na sofę w salonie i zasnęłam. Obudziło mnie standardowe pukanie do drzwi. Otworzyłam i w moje ramiona wpadł nie kto inny jak Jungkook.

-Jeon a z tobą co?? -próbowałam odepchnąć chłopaka jednak miał za dużo siły.

-Ania, znam termin trasy.

-I ci w związku z tym?

-Ania.. ja wyjeżdżam na 3 miesiące. -patrzył na mnie z zaszklonymi oczami. Gdy nasze spojrzenia się spotkały zrozumiałam że chłopak jest bardzo poważny.

-Misiu... -przytuliłam go mocno i on zrobił to samo. Staliśmy tak przez kilka minut po czym zaprosiłam go do salonu i zrobiłam nam gorącą czekoladę. Chłopak siedział przez cały czas jakiś zamyślony. Może i siedział ze mną ale myślami był na pewno w innym miejscu. -Jeon..

-Hm? Co? -obudził się..

-Mówię że damy sobie rade. Będziemy dzwonić. -położyłam dłoń na jego udzie.

-Ania, pojedź z nami. -chłopak poderwał się i klęczał teraz przede mną.

-Wiesz dobrze, że nie mogę. -wzięłam łyk ciepłego napoju z bitą śmietaną na wierzchu. Chłopak w końcu się zaśmiał. -A ciebie co tak bawi?

-Masz coś białego na twarzy -wskazał palcem na usta. Wzruszyłam ramionami i oblizałam usta. -Czekaj. -zaśmiał się i zbliżył się do mojej twarzy.

—————————
          🔥🔥🔥🔥 jutro maraton 🔥🔥🔥🔥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro