Part 14
Gdy tylko Soo wróciła do domu pierwsze co zrobiła to rozpakowała zakupy. Kilka bluzek, swetrów i koszulek wylądowało w szafie, a jedzenie ułożyła idealnie w kuchennych szafkach. Teraz miała trochę luzu. Usiadła na moment na kanapie zastanawiając się jak zagospodarować resztę dnia. Mogła odsapnąć od codziennych spraw i myśleniu o tym co będzie jutro.
Udała się do łazienki. Dawno nie robiła swojego rytuału pielęgnacyjnego, a skóra dziewczyny wręcz krzyczała, by dostarczyć jej potrzebnych witamin, więc gdy tylko weszła do pomieszczenia wyciągnęła wszystko co ma konsystencję kremu lub żelu i ustawiła na pralce. Żele antybakteryjne, serum, toniki, kremy do twarzy czyli drogeriowy misz masz. Wszystko stało przed nią, a jedyne co Soo musiała zrobić to zdecydować się co użyć.
Wzięła do rąk krem trzy w jednym do twarzy, tonik, serum pod oczy, maskę w płachcie i najważniejsze czyli krem z aloesu i postawiła na zlewie. Założyła opaskę na włosy.
— Zaraz będziesz piękna — mruknęła do siebie pod nosem, gdy przyglądała się swojej trochę zaniedbanej twarzy. Miała kilka krostek tu i tam, ale nie było tragedii. Odpowiednie kosmetyki i nie będzie ani śladu. Umyła twarz czystą wodą i już miała zrobić sobie maseczkę, gdy telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Z ciekawości odblokowała komórkę i zerknęłam do skrzynki odbiorczej.
Taehyung:
Jesteś zajęta?
Ja:
Nie bardzo, a co?
Taehyung:
Razem z resztą jesteśmy na próbie i mamy do ciebie prośbę. Dostarczysz nam trochę jedzenia? Umieramy z głodu, a nie możemy stąd wyjść. Oczywiście odwdzięczymy Ci się.
Ja:
Nie mam wielkich planów, więc niedługo się zjawię. Nie musicie się odwdzięczać. W końcu od czego są przyjaciele. Mam nadzieję, że umrzecie z głodu dopóki nie przyjadę.
Taehyung:
Damy sobie radę :) i dziękujemy!
Ja:
Myślę, że będę za jakąś godzinę.
Taehyung:
Kochana jesteś! Dziękujemy i do zobaczenia!
Rozbawiona prośbą mężczyzny dokończyła swój rytuał i przebrała się w bardziej odpowiednie ubrania. Po jedzenie oczywiście pojechała do restauracji, bo przecież dziewczyna nie była w stanie ugotować tyle jedzenia dla wygłodniałych facetów. Nie miała tyle czasu, więc wzięła im trochę Kimbap (to takie koreańskie sushi) i Jajangmyeon (makaron z pastą sojową), a do popicia oczywiście sprite.
Nie marudząc oczywiście trochę to ważyło, ale jakimś cudem dała sobie radę. W budynku ochroniarze miło się do niej uśmiechnęli (ponieważ zdążyli ją już poznać) i powiedzieli, gdzie jest zespół. Jeden z nich chciał pomóc jej z jedzeniem, ale grzecznie odmówiła.
Będąc przed salą wypuściła z płuc powietrze chcąc się lekko odprężyć i otworzyła drzwi.
— Mogłam zapukać — schrzaniła się w myślach, gdy podskoczyła słysząc krzyki najmłodszych.
— Jedzenie! — krzyczeli biegnąc w jej stronę. Pisnęła odkładając torby na podłogę i uciekła chowając się za Seokjinem. On jedynie zachichotał i uśmiechnął się szeroko, gdy przytuliła się do jego szerokich pleców.
— Zachowalibyście się! Niewychowane bachory — ochrzanił młodszych Yoongi. — Wszystko okej?
Zapytał się jej, gdy podchodził do swoich przyjaciół.
— Tak, ale nieźle mnie wystraszyli — odsunęła się od najstarszego w celu przywitania się z resztą.
— Ooo Kimbap! Miałem na niego ochotę! Dzięki Soo! — krzyknął Jeon unosząc pałeczki do góry. Kiwnęła głową i usiadła obok jedzącego Taehyunga.
— Powiedz "Aaa" — poprosił mężczyzna przybliżając kawałek Kimbap do jej ust. Oczywiście zrobiła to o co poprosił i powoli zaczęła przeżuwać kawałek "Sushi". — Smakuje Ci?
— Tak. Jest przepyszne! Czekaj! — przerwała siadając przodem do mężczyzny. — Czy ty czasami nie chciałeś sprawdzić na mnie czy to żarełko nie jest zatrute?
Splotła ramiona przymrużając oczy. Tae wziął kawałek Kimbap do ust. Patrzył na nią rozbawionym wzrokiem i przełknął potrawę.
— Nie odważyłbym się — mówiąc to wyciągał kolejny kawałek pałeczkami. — Poza tym ufam Ci i wiem, że na pewno byś nas nie otruła. Poza tym nie słyszałaś, że pierwszy kęs jest najpyszniejszy?
— Pierwszy raz słyszę… — wyznała, gdy z powrotem usiadła przodem do reszty. Oparła się plecami o lustro i zajęła się oglądaniem jedzącego Jimina. Jego policzki były napchane jedzonkiem przez co naprawdę wyglądał jak mały chomiczek. Mały chomiczek w różowych włosach. Cieszyło ją to, że zły epizod z dietą minął. Poza tym Soo zdecydowanie woli go takiego jak jest teraz. Taka wersja Jimina najbardziej jej odpowiada. Wesoły, szczęśliwy i ma mnóstwo energii.
— Chcesz jeszcze trochę? — gdy Taehyung zapytał podsunęła kolana bliżej klatki piersiowej, a ręce schowałam
w kieszeni bluzy. Mężczyzna przysunął do niej pojemnik z jedzeniem, ale z powrotem wcisnęła mu je do rąk.
— Nie dziękuję — uśmiechnęła się miło. — Jesteś głodny i z całą pewnością zmęczony. Jedz na zdrowie.
— O czym tak myślisz? — spytał Tae, gdy zauważył jej nieobecny wzrok.
— Dobre pytanie — stwierdziła w myślach. — O czym ja myślałam?
Tak właściwie sama nie wiedziała. Było jej źle i sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Czasami była pełna energii, a czasami chciało jej spać. Poza tym nie miała na nic siły i chciała tak po prostu od wszystkiego odpocząć. Szkoła, obowiązki, praca dorywcza…to wszystko to chyba dla niej za dużo. Poza tym uczucia…nie potrafi nakierować ich w jedną stronę. Taehyung…i Jimin. Jej dwie sympatię. Tak…polubiła Jimina w ten sposób.
— To nic nie przejmuj się — spojrzała na swoje buty. — Czasami tak mam.
Potem Taehyung zajął się jedzeniem, a ona dalszą obserwacją Jimina. To było trochę dziwne. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że im dłużej czekała tym jej uczucia do tej dwójki pogłębiały się. Czasami zastanawiała się czy jeśli brnęłaby w relacje z Taehyungiem to czy okazało się jednak, że to był zły wybór. Może…
— Soo — poczuła męską dłoń na swojej. Spojrzała na niego. Taehyung uśmiechnął się nieśmiało i usiadł do nieh przodem po turecku. Był zdenerwowany i zarumieniony. — Bo tak ostatnio zastanawiałem się i mam do ciebie pytanie.
— Jakie? — zapytała zaciekawiona. Mężczyzna ścisnął mocniej jej dłonie.
— Chciałbym zabrać cię na randkę — zerknął nieśmiało w moje oczy. — Czy pozwolisz mi na to?
Zamurowało ją. Jego oczy błyszczały z podekscytowania jak i z ze strachu. Ciągle nie wierzyła w to co usłyszy. Może jednak rozwiązanie jej problemów było banalnie proste? Może jednak powinna ponieść się chwili i nie zastanawiać nad przyszłością. Przecież zawsze jak nie wyjdzie to może pozostać z nim przyjaciółmi. Po krótkiej chwili zastanawiania się znała odpowiedź.
— Pewnie Tae, że z tobą pójdę — w tamtym momencie mężczyzna krzyknął z radości i porwał ją w swoje ramiona. Zachichotała odwzajemniając gest. Było jej tak ciepło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro