Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 12

Soorim otworzyła z trudem swoje zaspane oczy. Jej głowa pękała, a mięśnie bolały.
— Dlaczego nie mogę wstać? Co wydarzyło się w nocy po tej jednej butelce wina? — pytała siebie po czym uniosła się do góry i oparła łokciem o poduszkę. Rozejrzała się po pomieszczeniu. W dalszym ciągu znajdowali się w altanie, ale coś się zmieniło. Za oknem było widać słońce, a Jimin leżał, a raczej pochrapywał cicho na podłodze obok kanapy. Wyjrzała zza posłania na mężczyznę. Nie wyglądał jak na tych wszystkich sesjach. Miał przetłuszczone włosy, pogniecione, brudne ubrania, worki pod oczami i krostki na twarzy, ale hej! Dalej był przystojny mimo, że wyglądał w tym momencie jak zdechła żaba.

— Ughh — Jęknęła unosząc swoje obolałe ciało z materaca. Pomasowała dłonią zesztywniały kark i następnie postawiła swoje stopy na zimnej podłodze. — Jimin…

Szturchnęła go w ramię nogą, a mężczyzna mruknął pod nosem przekręcając się na drugą stronę. 

— Jimin wstawaj — kopnęła go lekko w rękę nie chcąc zrobić mu krzywdy. Ten powoli otworzył oczy i spojrzał w sufit. 

— Która godzina? — zapytał porannym, zachrypnięty głosem przecierając twarz dłońmi. Brązowowłosa przeczuwała, że chłopak ma niezłego kaca. Z resztą nie tylko on. — Masakra jak mnie boli głowa… 

— Dochodzi jedenasta — odpowiedziała po tym jak wyciągnęła telefon z pod poduszki i spojrzała na dokładną godzinę. Nie było zbyt późno, ani za wcześnie. Można powiedzieć, że obudzili się…to znaczy ona obudziła się o normalnej porze. 

Jimin wstał z podłogi, ale od razu syknął rozmasowując mięśnie. Soo wiedziała, że tak będzie. Przecież całą noc spędził na podłodze, także to nic dziwnego, że boli go całe ciało. Jednak zaciekawiło ją jedno…czemu do tego doszło, że Park wylądował na podłodze zamiast na łóżku, które było wystarczająco duże, by pomieścić dwie osoby. 

— Pamiętasz co się wczoraj działo? — wstała z ogromnym trudem. Usiadła przy stole w prowizorycznej kuchni i oparła się łokciem o drewno. Jimin podszedł cicho do lodówki, która nie była używana przez wieki i odruchowo do niej zajrzał. 

— Rzeczywiście ta altanka nie była dawno używana…— mruknął pod nosem zamykając drzwiczki i usiadł naprzeciwko niej. Soo nie była do końca przekonana co tam ujrzał, ale najwidoczniej nie było to nic smakowitego. — Pamiętam wszystko, a co? Nic nie pamiętasz?

Zachichotał spoglądając rozmarzony w wybrudzone od kurzu okno. Ona podrapała się odruchowo po głowie i zmusiła mężczyznę do patrzenia na nią. 

— Co się działo? Zrobiłam coś głupiego? — ścisnęła jego policzki jedną dłonią, przez co jego buzia zrobiła się bardziej pucowata. Jimin chwycił jej nadgarstek i delikatnie zmusił ją do opuszczenia dłoni na stół. Następnie zamyślony pogłaskał kciukiem jej rękę. To było niespodziewane, ale Soo nie narzekała, gdy był taki czuły w stosunku do mnie. Ba! Ona wszystko w nim lubiła. Czasami jej myśli krążyły wokół stwierdzenia, że Park to bratnia dusza. 

— No więc na początku… *Początek retrospekcji/ dzień wcześniej*

— Dobre wino? — szepnął wpatrzony w roztańczony ogień w kominku. Iskry wesoło podskakiwały na rozżarzonym drewnie, gdy wytwarzały ciepło, które było nam niezwykle potrzebne. W dodatku ogień był też naszym jedynym źródłem światła, dlatego zgaszenie go równałoby się z tym, że w pomieszczeniu zrobiłoby się ciemno. Soo nie za bardzo lubi przebywać w ciemnych pomieszczeniach. Wydaje jej się, że Jimin także za tym nie przepada.

— Jest okej — odpowiedziała. Nie wiedząc czemu, ale odkąd mężczyzna posadził ją pomiędzy swoimi nogami i objął od tyłu poczuła błogość. To znaczy takiej ukojenie. — Myślałam, że będzie gorsze, zważając na to, że te alkohole trochę tutaj leżą.

— Przecież im starsze wino tym lepsze — wziął łyk po czym odłożył naczynie tuż obok swojego uda. 

— W twoim przypadku także? Przecież jesteś starszy ode mnie — zachichotała lekko pijackim tonem.

— Nie wiem czy się obrazić, bo nazwałaś mnie starym, czy przyjąć to jako komplement, bo stwierdziłaś, że zmądrzałem z wiekiem — kiedy skończył mocniej ją objął po czym schylił się do jej ucha. — Ale wiem, że nie miałaś złych intencji.

Obróciła głowę, by spojrzeć mu w twarz i znieruchomiała. On był tak blisko. Nie wiedziała co ma zrobić w tym momencie, więc spojrzała mu w oczy. Były takie błyszczące i piękne. Ten kształt migdałów. On był taki urzekający, a kolor? Ciepły brąz zmieszany z kawą z mlekiem sprawiał, że czasami uginały się pod nią nogi. Powinna czuć się tak w stosunku do przyjaciela?

— Nalej mi jeszcze wina — odsunęła się od niego najdalej jak mogła i usiadła na łóżku okrywając się kołdrą. Nie mogła znieść tego napięcia, więc wyciągnęła do niego dłoń ze szklanką, którą po chwili Jimin napełnił do połowy. Wzięła łyk, a jej język poczuł gorycz alkoholu. Soorim nigdy nie przepadała za piciem. Alkohol nigdy nie smakował jej na tyle, żeby pić go często. Wyjątkami były naprawdę wyjątkowe okazje takie jak urodziny czy wesela. Jimin za to był wyjątkiem. On zawsze potrafił znaleźć dobrą okazję, by tylko napić się chociażby kieliszek soju. 

— Wszystko w porządku? Czemu się odsunęłaś ode mnie? — zaczął pytać. Dziewczyna nie wiedząc co mu odpowiedzieć zgoniła wszystko na bolący od siedzenia na twardej podłodze tyłek. Park zachichotał pod nosem, gdy po chwili wypił duszkiem całą zawartość szklanki. Niezły ma spust. Soo nie wiedziała jak to skomentować, więc przez chwilę patrzyła się na deszcz za oknem i w między czasie popijała czerwony płyn ze szklanki. 

— Tak ostatnio zastanawiałem się nad jedną rzeczą.. — zaczął mówić i w między czasie bawił się swoją szklanką. Czuła na sobie jego wzrok, ale bała się spojrzeć mu w oczy. Czemu? Nie potrafiła odpowiedzieć dlaczego, ale przeczuwała, że to co on powie będzie złe. — Przyjaźnisz się z Taehyungiem, prawda? 

— No oczywiście, że tak…przyjaźnię się z wami wszystkimi. A czemu pytasz? — wstała z łóżka i dopiero później zauważyła przygnębiony wyraz twarzy starszego. Gdyby nie ogień, który buchał z kominka nie dowiedziałabym się, że jej przyjaciel jest smutny. Zmartwiona usiadła naprzeciwko i położyła swoją dłoń na jego kolanie. Spojrzał w górę. Prosto w jej twarz. 

— Tak jakoś… — mruknął niezrozumiale. — Lubisz go? 

Spojrzał jej w oczy próbując odgadnąć odpowiedź. Nie chciała go oszukiwać. Przykro było patrzeć na jego smutny wyraz twarzy. Jeszcze nigdy w życiu nie stała w tak trudnej sytuacji. Okłamać go, czy powiedzieć prawdę. Soo czuła to, że jest zazdrosny, ale nie powie tego na głos. Taehyung jest…on jest wyjątkowy. Brązowowłosa nie potrafi wytłumaczyć tego co czuję, ale przeczuwa na to, że jest to zauroczenie. 

— Trochę...— szepnęła zarumieniona, gdy przemyślała wszystko i podjęła decyzję. Nie miała zamiaru go oszukiwać. W końcu najgorsza prawda jest lepsza od słodkiego kłamstwa, a lepiej niczego ukrywać przed przyjacielem. Wie też to, że gdyby była z Taehyungiem na pewno nie miałaby czasu dla Jimina. To dlatego jest zazdrosny. 
— Ale nie wiem co z tego będzie. To znaczy…czuję motylki w brzuchu na jego widok i jestem zdenerwowana, gdy jest w pobliżu, ale poczekam aż się to rozwinie. 

— Och…— uśmiechnął się chwytając jej dłonie. — Jesteś pewna? 

— Tego nie da się pomylić Jimin — wzięła szklankę do rąk i przysunęła ją do mężczyzny. — Nalejesz mi jeszcze trochę? 
Jimin przytaknął i uzupełnił jej szklankę do połowy. Wzięła łyk, a Jimin zaczął mówić. 

— Czyli zauroczyłaś się w nim? — przytaknęła odkładając szklankę na bok. — Hmm…myślisz, że on czuje to samo? 

— No właśnie nie wiem. Dlatego mam do ciebie prośbę…zapytasz się go o mnie? Przynajmniej będę wiedziała na czym stoję. 

Jimin na początku miał niepewny wyraz twarzy, ale kiedy spojrzał jej w oczy postanowiła przekonać go swoją miną "Kota ze Shreka". Mężczyzna od razu się zgodził, a ona rozradowana uściskała go mocno. 

— Dziękuję! — pisnęła zadowolona odrywając się od jego ramion. — Taki przyjaciel jak ty to skarb! 

— Pamiętaj, że jeśli on cię skrzywdzi to mnie popamięta — pogroził mi palcem śmiejąc się cicho. — I nie będzie obchodziło mnie to, że jesteśmy w tym samym zespole.

— Oczywiście — wstałam
 zabierając ze sobą szklankę i tak jak wcześniej usiadła na łóżku. — Ale jak myślisz…będzie coś z tego? 

— Nie wiem Soo to zależy od tego co on do ciebie czuje. Nie chciałbym, żebyś cierpiała po tym jak okaże się, że on chce się tylko przyjaźnić… — wziął drugą butelkę do rąk i otworzył ją korkociągiem, który znaleźli pod łóżkiem… — To nie jest fajne uczucie, kiedy dowiadujesz się, że Twoja sympatia nie czuję tego co ty. 

— Czułeś się tak kiedyś? — podsuneła szklankę do mężczyzny, a on wypełnił ją płynnym alkoholem. 

— Kiedyś w liceum spodobała mi się taka jedna dziewczyna, ale była na tyle popularna, że nie chciała zadawać się z grubiutkim pulpecikiem — westchnął. — Gdybym był chudszy…

— Przecież byłeś chudy. Widziałam twoje zdjęcia z dzieciństwa — wyznała nagle. Po chwili zatkała usta dłonią. — Zapomnij…nic nie mówiłam. 

— Co? — zaśmiał się dość głośno. — To urocze.

Wstał z podłogi i powolnym krokiem usiadł koło niej. Zrobił puci puci i objął. Później zrobił coś co zdecydowanie naruszyło jej przestrzeń osobistą. Nie chodziło o położenie swojej głowy na jej ramieniu, a o buzi. Nie takie zwyczajne buzi w usta, ale czoło. Takie siostrzano-braterskie. 

— Za co wypijemy? — zapytał podnosząc swoją szklankę do góry. 

— Za naszą przyjaźń?...nie to oklepane — mężczyzna klepnął ją w ramię krzycząc "Yahhh to nie było miłe" zachichotała pod nosem. — Może za mój przyszły związek z Taehyungiem? 

— Jak bym tam wypił za ten mech co rośnie sobie w kącie — wskazał palcem na rosnący krzew. Klepnęła się w czoło śmiejąc się bezgłośnie i opadła do tyłu na materac. Westchnęła przeciągając się i przysunęłam szklankę do mężczyzny. 

— Kampai za mech w kącie! — uniosła głos, gdy ich szklanki odbiły się o siebie.

Potem kolejne butelki zostały wypróżnianie, a pamięć urwała się w pewnym momencie. 

(Koniec retrospekcji) 

— I tak to właśnie było…dalej sam nic nie pamiętam, bo trochę tego było… — wskazał na stojące butelki koło łóżka. — Jednak wiem, że mam Ci pomóc poderwać Taesia. 

— Mam nadzieję, że wyjdzie coś z tego…— westchnęła. 

— Oby nie…— szepnął Jimin pod nosem. Wtedy tego nie słyszała, ale dopiero po czasie zrozumiała o co mu chodzi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro