57
-Dobra! To już chyba wszystko. -klasnęłam w dłonie prostując kręgosłup od ciągłego schylania się do pudeł.
-Dziękuję, że mi pomogłaś. -Jimin leniwym krokiem podszedł do mnie i przytulił chowając twarz w moich włosach. Staliśmy tak i kiwaliśmy się na boki w absolutnej ciszy, która wcale a wcale nie była pesząca. Była całkiem przyjemna..
-Przykleiłeś się jak rzep Park. -zaśmiałam się próbując wydostać się z objęć chłopaka.
-Nie puszczę cię jeszcze. Chwilkę tylkooo! -zaczął miauczeć i zacieśniać uścisk.
-Co się z tobą stało? -próbowałam udawać zszokowaną. -Gdzie się podział ten pewny siebie, zdecydowany i dojrzały Park Jimin? Teraz widzę tylko Jiminiuniu które szuka mamusi.
-Dzięki kochanie. -burknął i mnie puścił.
-Też cię kocham rzepciu moja. -zagryzłam usta żeby nie zacząć się śmiać z frustracji Parka, jednak to było silniejsze ode mnie.
-Kwestionujesz, że jestem męski i dojrzały?!
-Ty to powiedziałeś misiu. -prychnęłam śmiechem i poczłapałam dumnie do kuchni by napić się czegoś chłodnego.
-Co robisz? -Koreańczyk chodził za mną jak cień.
-Gorąco mi, napiję się czegoś.
-Jak ci gorąco to się rozbierz. -razem z wypowiedzeniem tego zdania przez Jimina, uleciał mój zdrowy rozsądek i pojawiła się głupawka.
-W sumie... -stanęłam jakbym się nad czymś niesamowicie mocno zastanawiała. -To nie taki głupi pomysł. -wzruszyłam ramionami i stojąc przed lodówką po prostu zdjęłam bluzkę zostając w staniku i szortach. Jimin miał minę jak dziecko które właśnie dostaje swój prezent urodzinowy.
-A-ale co ty robisz? -popatrzył na mnie jak na wariatkę, a jego głos drżał jakby pierwszy raz mnie tak widział.
-Słucham twoich rad. -okręciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę salonu by odpocząć.
-Nie nie nie.. ja tak tego nie mogę zostawić. -Jimin pociągnął mnie za nadgarstek i złączył nas w namiętnym pocałunku. -Wiesz... -mruknął głaszcząc moje włosy. -W sumie w nowym mieszkaniu jeszcze tego z tobą nie robiłem. -uniósł brwi licząc na to, że mnie przekona.
-Co ty za głupoty wygadujesz? -prychnęłam. -Przecież już kochaliśmy się w tym domu.
-Ale nie jako domownicy. Wtedy byłem tu tylko gościem. -mruknął ponownie. Zaczęłam się po prostu śmiać, a Jimin ucałował mój policzek, potem szczękę, szyję, ramię...
-Jimin.. -mruknęłam by jakoś powstrzymać chłopaka, jednak na niego zadziałało to jak płachta na byka. Jimin lekko popchnął mnie do tyłu i w ten sposób doszliśmy do salonu gdzie wylądowaliśmy na wersalce. -Jimin jestem zmęczona. -zaczęłam się z nim siłować dla zabawy i przez to spadliśmy z łóżka na podłogę.
-Nic ci nie jest? -zapytał zatroskany, jednak i mi i jemu chciało się bardzo śmiać z tej sytuacji. Wybuchnęliśmy swoją głupawką i wróciliśmy do pieszczot. Nie ważne że było to na podłodze, ważne że byliśmy ze sobą.
Gdy tylko Jimin poradził sobie z moimi szortami, bez zbędnej gry wstępnej nakierował swojego członka na moją kobiecość.
-Mam najpiękniejszą dziewczynę jaka chodzi po ziemi. -westchnął pochylając się nade mną.
-Już się powtarzasz kochany.
-W końcu nie zaprzeczasz. -uśmiechnął się i pchnął biodrami wchodząc we mnie. Wciągnęłam głośno powietrze ustami, natomiast Jimin zrobił wydech. Gdy znaleźliśmy wspólne tempo, już nic nie mogło nam przeszkodzić. Pocałunki, dotyk, ciepło drugiej osoby to było to, co oboje kochaliśmy.
Czułam jak po plecach przechodzi mnie fala gorąca, a mięśnie zaczynają się zaciskać. Jimin wyczuł moment i zaczął przyśpieszać. Spojrzeliśmy sobie w oczy i finiszowaliśmy jedno po drugim.
Tego samego dnia wieczorem
Ziuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Leżeliśmy w salonie na rozścielonej kanapie oglądając teleturnieje i zajadając się pizzą.
-Wiesz... -zaczął nagle Jimin. Spojrzałam na niego będąc ciekawą co ma do powiedzenia. Chłopak wpatrując się w kolorowy ekran bez żadnej emocji dokończył myśl. -Kocham się z tobą kochać. -dopiero gdy wypowiedział to zdanie spojrzał w moim kierunku. Na myśl o tym jak namiętne życie prowadzimy, zaczęłam się rumienić. Bez zbędnych słów po prostu przytuliłam się do Jimina dając wcześniej buziaka w policzek. Parkowi to wystarczyło, bo odwzajemnił uścisk i przez resztę wieczoru głaskał moje włosy dając tym samym poczucie bezpieczeństwa i bliskości, której tak nałogowo oboje potrzebowaliśmy.
____________________________
Yoł, niedługo będzie następny, ale w pierwszej kolejności dodam rozdział do Potomkini i Sugi -TAK dalej piszę Sugę, nie martwcie się xD
Buźka :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro