53.
Gdy tylko podeszÅam do drzwi by wyjÄ
Ä klucze, na moje nieszczÄÅcie musiaÅy one upaÅÄ na ziemiÄ.
WestchnÄÅam ociÄżale i schyliÅam siÄ po nie.
-MówiÅem ci coÅ.
-HÄ? -spojrzaÅam niezrozumiale na Jimina gdy już podniosÅam klucze.
-Dlaczego ty nie masz jakiejÅ dÅugiej szerokiej rozkloszowanej sukienki w której nie widziaÅbym twojej figury. -westchnÄ
Å jakby miaÅ z tym wieczny problem po czym zabraÅ mi te klucze i sam otworzyÅ drzwi.Â
NiewiedzÄ
c czemu, po moim ciele przeszÅa fala gorÄ
ca gdy to powiedziaÅ.
-RozgoÅÄ siÄ. -machnÄÅam rÄkÄ
i wbiegÅam do kuchni.
Po chwili wróciÅam do chÅopaka z dwoma lampkami i butelkÄ
wina.
-Co to? -uÅmiechnÄ Å siÄ i usiadÅ wygodniej robiÄ c mi miejsce tuż obok siebie, które chÄtnie zajÄÅam.
-No jak to co? Ty zabraÅeÅ mnie na randkÄ, to teraz ja ciÄ porywam. -uÅmiechnÄÅam siÄ i zalaÅam szkÅo ciemnÄ
cieczÄ
po czym podaÅam jedno Jiminowi. -Zdrówko. -uÅmiechnÄÅam siÄ przystawiajÄ
c szklane naczynie do ust. Nie wiem dlaczego ale nie potrafiÅam oderwaÄ wzroku od Jimina, tak samo jak on ode mnie. UpiliÅmy trochÄ i odstawiliÅmy wino na stóÅ.
Jimin zaczÄ
Å bawiÄ siÄ moimi wÅosami bacznie obserwujÄ
c każdy milimetr mojej twarzy.
-JesteÅ piÄkna. -bÄ knÄ Å pod nosem.
-Ja ciebie też kocham Chim. -uÅmiechnÄÅam siÄ w koÅcu szczÄÅliwa. W koÅcu nie baÅam siÄ byÄ sama w domu. W koÅcu nie czuÅam siÄ samotna.
ZbliżyÅam twarz w stronÄ chÅopaka oczekujÄ
c w zamian tego samego.
ChÅopak zrozumiaÅ moje intencje i delikatnie objÄ
Å mój kark by po chwili zÅÄ
czyÄ nasze usta.
MiaÅam wrażenie, że ten pocaÅunek wÅaÅnie zagÄÅciÅ powietrze w caÅym domu.
PomijajÄ
c fakt, że byÅam wstawiona i alkohol dodawaÅ mi wiÄcej odwagi do okazywania uczuÄ, naprawdÄ czuÅam niesamowite motyle w brzuchu, a przez moje ciaÅo przeszÅa fala ciepÅa.
ObjÄÅam dÅoÅmi policzki Jimina i nie odrywajÄ
c siÄ od jego ust, usiadÅam mu na kolanach. Jimin mruknÄ
Å i niczym zahipnotyzowany objÄ
Å mnie w pasie.
WtopiÅam palce w jego wÅosy a chÅopak jakby wÅÄ
czyÅ inny tryb dziaÅania. StaÅ siÄ Å¼ywszy. PocaÅunki zrobiÅy siÄ bardziej zachÅanne, a w jego spodniach zaczÄ
Å pojawiaÄ siÄ problem.
-M.. -oderwaÅ siÄ ode mnie odsuwajÄ c dÅonie na oparcie kanapy. -PrzestaÅ.
-Dlaczego? -zmartwiÅam siÄ.
-Nie chcÄ Å¼ebyÅ robiÅa coÅ wbrew sobie.
-Ale ja nie robiÄ nic z czym bym siÄ nie zgadzaÅa Chim. -powiedziaÅam chyba najspokojniejszym tonem gÅosu jaki posiadaÅam.
WidziaÅam w oczach chÅopaka, że siÄ waha co jeszcze bardziej umocniÅo mnie w twierdzeniu że ten mÄżczyzna prawdziwie mnie kocha.
PogÅaskaÅam czuprynÄ chÅopaka i jego miÄkkie policzki po czym oparÅam swoje czoÅo o te jego i z przymkniÄtymi oczami przejechaÅam palcami po torsie Parka. KoreaÅczyk znów poÅożyÅ dÅonie na moich biodrach i lekko je ÅcisnÄ
Å. Jego delikatnie przyspieszony oddech byÅ dla mnie w tym momencie najpiÄkniejszÄ
melodiÄ
.
Jimin przejechaÅ nosem po mojej szyi zbliżajÄ
c siÄ do ust po czym zaczÄ
Å muskaÄ moje wargi.
DÅonie Jimina objÄÅy mnie w taki sposób że czuÅam siÄ bezpieczna.
ZaczÄÅam bawiÄ siÄ guzikiem w jego koszuli natomiast on bardzo powoli rozsuwaÅ zamek mojego kombinezonu. MiaÅam wrażenie, że robi to tak wolno żeby nacieszyÄ siÄ tym momentem jak najdÅużej.
Gdy już poczuÅam luz w górnej czÄÅci garderoby, dÅonie Jimina przejechaÅy po mojej nagiej skórze w górÄ koÅczÄ
c na ramionach by zeÅlizgnÄ
Ä materiaÅ w dóÅ.
PrzeszÅa mnie gÄsia skórka przez ÅwiadomoÅÄ Å¼e wÅaÅnie jestem póÅnaga przed meżczyznÄ
którego darzÄ wielkim uczuciem. To byÅo coÅ caÅkiem nowego.
-Wiesz że jesteÅ piÄkna? -zapytaÅ patrzÄ c mi prosto w oczy.
-Powtarzasz siÄ kochasiu. -zaÅmiaÅam siÄ na co Jimin również nabraÅ pewnoÅci że wszystko jest w porzÄ
dku i znów musnÄ
Å moje usta.
Motyle pocaÅunki zaczÄÅy schodziÄ niżej. KÄ
cik ust, linia szczÄki, szyja, ramiÄ i obojczyk..
Jego delikatne usta tworzyÅy mokre Åcieżki na mojej skórze powodujÄ
c we mnie przyspieszenie serca.
Nie chciaÅam byÄ niczego winna wiÄc sprawnie rozpiÄÅam koszulÄ chÅopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro