Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

maraton #2
———————————————————

-Nie będziesz chyba w tym spała. -wskazał na moje ciało.

-Mam tu jeszcze spać? -nie wierzyłam w to co się właśnie dzieje.

-Słuchaj, napisałem do znajomych gdzie jesteśmy a pomoc będzie tu dopiero rano.

-No super. W takim razie zaczekam. -skrzyżowałam ręce na piersiach i skierowałam twarz w ciemne okno. W odbiciu widziałam jak Jimin zdejmuje również spodnie i układa wszystko przy ciepłym kominku. Wyjął z szafki jakieś materiały i podszedł do mnie.

-Masz. -odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak trzyma jakiś koc i flanelową koszulę.

-Co to jest?

-Koszula i koc do przykrycia się. -wzruszył ramionami. Wzięłam rzeczy od chłopaka i powędrowałam do tej „łazienki" jednak nie udało mi się do niej wejść bo drzwi były przygwożdżone do framug.

-Pięknie. -parsknęłam a Jimin zaśmiał się.

-No przebierz się tu. Przecież widziałem cię kiedyś w stroju kąpielowym, tak?

-Byliśmy dziećmi i właśnie od tamtej pory mam złe wspomnienia z wszystkim co było związane z tobą. -chłopak już nie odpowiedział tylko kucnął przy cieple. Zaczęłam zdejmować z siebie poszczególne części garderoby i mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Jimina. -Mógłbyś się chociaż odwrócić? -chłopak powstrzymywał uśmiech zagryzając wargi i odwrócił wzrok... a przynamniej tak mi się zdawało. Zdjęłam bluzkę i nagle poczułam już ciepły dotyk na swoich plecach.

-JIMIN?!

-Co masz na plecach? -zapytał z wyraźną troską i zainteresowaniem.

-A jak myślisz? Nie dostałam dzisiaj żadną kłodą nad strumykiem? -zlustrowałam jego twarz, która nabrała poczucia winy. Przejechał delikatnie dłonią po zasinionym miejscu wywołując przy tym delikatny ból i dreszcze, a w moim podbrzuszu wyczuwalne było lekkie ukłucie.

-Bardzo boli?

-Znośnie. -bąknęłam czując pieczenie policzków.

-Przepraszam. -wyszeptał patrząc na moje plecy.

-M-mógłbyś się już odwrócić?.. chciałam się ubrać.. -wiedziałam że się czerwienię. Chłopak odwrócił się plecami do mnie a ja założyłam na siebie flanelę. Kiedy rozłożyliśmy ubrania do wyschnięcia poczułam jak moje mięśnie puszczają i wszystko zaczęło mnie boleć. Ziewnęłam od dawki dzisiejszych wrażeń, a Jimin się zaśmiał.

-Dobranoc. -popatrzył na mnie, która siedziała skulona w kłębek i próbowała nie zasypiać.

-Nie chcę spać.

-Przecież widzę.

-Nawet jeśli to i tak nie zasnę.

-Dlaczego?

-Bo ty tu siedzisz? -Jimin znów się uśmiechnął.

-Mam być na łóżku?

-Co. Nie baranie. -Jimin jednak udawał że nie słyszy i chwilę później leżał obok mnie.

-Nawet wygodnie. -gadał sam do siebie, a ja nie mogłam już znieść jego bliskości. Chłopak zauważył moje zniesmaczenie sytuacją i musiał zareagować. -Mogłabyś się uspokoić? -sapnął opierając się na łokciu.

-O co ci znowu chodzi?

-Przestań być taka sztywna.

-Ja jestem sztywna?

-Tak jesteś sztywna.

-Wiesz co Jimin, mam dość. -chciałam wstać z łóżka, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

-Mogłabyś dać sobie na wstrzymanie z tym chłodnym stosunkiem do mnie.

-Sam sobie na niego zapracowałeś.

-Milena.. czemu tak bardzo mnie nienawidzisz? -miałam wrażenie że skanuje mój umysł kiedy patrzeliśmy sobie w oczy. Na myśl jak przez dwa tygodnie znęcał się nade mną psychicznie wykańczałam się emocjonalnie.

-Domyśl się. -burknęłam załamanym głosem i nakryłam się kocem tyłem do chłopaka.

-Milenaa..

-Dobranoc Jiminie. -przerwałam mu i miałam nadzieję, że ta noc szybko minie. Czułam jak zmęczenie, ból i wspominki o mojej otyłości kumulują się we mnie i po policzku spłynęła mi jedna łza. Zacisnęłam oczy i wstrzymałam oddech żeby nie zwracać na siebie uwagi Jimina, co było trudne bo siedział tuż obok. Byłam na skraju wyczerpania.

-Co mam zrobić? -zapytał, a mi puściły nerwy. Zerwałam się do pozycji siedzącej, czego chłopak się nie spodziewał.

-Co masz zrobić? Zostaw mnie w spokoju i.. -nie dane mi było dokończyć, bo Jimin pociągnął mnie i mocno przytulił do swojej nagiej klatki piersiowej, która dawała przyjemne ciepło.

-Nie płacz już. -jego głos stał się nagle o wiele łagodniejszy.

-Puść mnie. -mówiłam ale nie próbowałam się wyrwać. Jimin trzymał mnie w mocnym uścisku i głaskał jedną dłonią moje plecy i masował co jakiś czas kark. -Myślisz że to było takie proste schudnąć? -pytałam przez łzy. -Myślisz, że łatwo mi było potem patrzeć w lustro? Wszyscy, którzy byli wtedy na obozie już po pierwszym dniu mnie wyzywali. Nawet dziewczyny z pokoju się nade mną znęcały Jimin. -było mi ciężko złapać oddech, a Jimin wciąż cierpliwie słuchał i głaskał moje ciało. -Przez ciebie mój pierwszy w życiu obóz okazał się być największą porażką. Myślisz że łatwo jest słuchać że jest się grubym? -Jimin złapał mnie za udo. -Brzydzę się teraz twoim dotykiem. -rozbeczałam się jak dziecko.

-No już Mimi.. -podciągnął mnie i posadził sobie na kolanach przodem do niego. Nie chciałam pokazywać mu łez więc schowałam twarz w jego zagłębieniu szyjnym i oddałam uścisk. Potrzebowałam tego. Ciało Jimina okazało się być całkiem praktyczną grzałką, bo bijące ciepło ukoiło w pewnym stopniu ból, a dłonie chłopaka które dotykały mojej skóry odwracały uwagę od czegokolwiek. Kiedy uspokoiłam płacz Jimin poluzował uścisk i delikatnie kiwał nami na boki podśpiewując jakąś piosenkę.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro