Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46.

-Proszę Milena, powiedz coś.. -chłopak trzymał mnie za ręce jakby od tego zależało nasze życie.
No... w sumie zależało.
Patrzyłam na Jimina, a przed oczami miałam tylko jak wyrzuca mnie za drzwi.

-Jimin...

-Poczekaj.. -przerwał mi. -Chcę ci jeszcze powiedzieć, że czuję się winny... -przerwał by wziąć oddech i się uspokoić. -Czuję się winny tego co spotkało twoją babcię. Chciała nas pogodzić i przypłaciła to życiem. Zrobię wszystko by spełnić wolę pani Lee. -chłopak zacisnął usta w cienką linię. Z oczu Parka lały się strumyki łez i zwilżały nieustannie jego poliki. Jednym słowem mówiąc był roztrzęsiony.
Przyglądałam mu się przez chwilę myśląc nad odpowiedzią.

-Jimin.. może lepiej wyjdź. -powiedziałam ledwo słyszalnie i spuściłam głowę.

-Bejb.. -zaczął prawie bezgłośnie.

-Teraz nie jest odpowiedni moment na takie rzeczy. Nie wiem Jimin... -zaczęłam kręcić głową. -Muszę to przemyśleć. Teraz chciałabym uporać się ze swoimi problemami.

-Czy jest jeszcze szansa na to, że mi wybaczysz? -cholera kocham go nad życie. Chciałbym mu wybaczyć już tu i teraz, ale ostatnie wydarzenia podpowiadają mi żeby odpocząć od „nas". Nigdy bym nie podejrzewała że Jimin nie będzie mi wierzył.

-Nie teraz Chim.. -po moich słowach chłopak odetchnął wesoły, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.

-Powiedziałaś Chim. -uśmiechnął się łagodnie i pogłaskał moje zimne ramię. -Dobrze.. -wstał i wyciągnął do mnie rękę. Skorzystałam z jego pomocy i wstałam by odprowadzić go do drzwi. -Wiesz że ja się nie poddam. -zaczął stojąc pod drzwiami.

-Wiem. -przyznałam pocierając ręce by się ogrzać. Serce właśnie łamało mi się na miliony kawałków. Jimin otworzył drzwi i zatrzymał się w nich. Wziął głęboki oddech po czym odwrócił się i szybkim krokiem zbliżył się do mnie chowając w uścisku, a jego twarz była na tyle blisko że złączył nas w pocałunku. Nie był on nachalny. Było w nim wiele czułości. Pocałunek był namiętny ale delikatny, potrzebny ale jednocześnie nie ułatwiał sytuacji.. zbyt wiele wrażeń jak na jedną czynność.

Tak bardzo tęskniłam za jego ustami, że przez tą chwilę cały ból i złe myśli odeszły w niepamięć. Chciałam być z nim ale jeszcze nie mogłam. Rany były zbyt świeże. Pierw muszę pożegnać babcię i ustabilizować swoje życie.

Chłopak odsunął się ode mnie z cichym cmoknięciem. Uniósł mój podbródek byśmy patrzyli sobie w oczy, a drugą dłonią poprawił niesforny kosmyk włosów który zasłaniał moją twarz.

-Kocham cię. -oznajmił po czym opuścił mój dom.

Wpatrywałam się w klamkę gdzie jeszcze przed chwilą spoczywała dłoń Parka.

-Milena? -ktoś wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia. To był Joon. -Wszystko w porządku? -odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam resztę zespołu, która tylko czekała na to, że powiem „wszystko w porządku". Kiedy natrafiłam na wzrok Namjoona rozpłakałam się i wpadłam w jego objęcia.

————
*pod koniec dnia*
Ziuuuuuuuuu

-Ja z nią zostanę. -zaczął Tae.

-Ale będziesz jutro na treningu? -wtrącił się Jungkook.

-Jasne. -kosmita wzruszył ramionami.

-Może ja powinienem z nią zostać. To moja przyjaciółka. -zawahał się Hoseok.

-Ty lepiej sprawdź co z Jiminem. Poza tym.. to nie tylko twoja przyjaciółka. -poprawił Taehyung.

-Okej.. pilnuj jej.

-Jasne. -podeszłam do każdego z chłopców i podziękowałam za wsparcie w trudnych chwilach.
Gdy drzwi się zamknęły odetchnęłam zmęczona.

-Już koniec. -sapnęłam zjeżdżając po drzwiach. Tae patrzył na mnie z uśmiechem.

-Co ty na to żeby pooglądać tv? -podszedł do mnie i pomógł mi wstać.

-W sumie może leci coś ciekawego.

-Okej, to zrobimy tak. -Taehyung złapał mnie za ramiona i wpatrywał się w moje oczy jakby chciał mi wypalić dziurę w głowie. -Ty pójdziesz się wykąpać, a ja przygotuje nam jakieś przekąski i znajdę film.. zgoda? -uśmiechnął się ukazując śnieżnobiały uśmiech.

-No dobrze ale..

-Świetnie! To leć już bo film nie będzie na ciebie czekał.

-A-ale poradzisz sobie?

-Jasne! -w podskokach zniknął w kuchni a ja zostałam sama. Tae ma rację. Muszę wziąć się w garść, zmyć z siebie ten dzień.

Widząc swoje odbicie w lustrze o mało nie dostałam zawału.
Że też żaden z nich nie powiedział mi że cały makijaż spłynął na moje policzki?! No cóż.. gdy już uporałam się z makijażem, mogłam podziwiać jak bardzo podpuchnięte oczy teraz mam. Nie wspominając już o tym jak blada jestem!

Zeszłam po schodach bezszelestnie i zerknęłam do salonu gdzie tliło się światło telewizora. Na kanapie leżała sterta poduszek i koc, a na kilku szafkach zapalone były świeczki.

-Taki trochę relaksacyjny nastrój ci zrobiłem. -podskoczyłam na dźwięk męskiego głosu za moimi plecami, ale szybko uśmiechnęłam się i spojrzałam na jego właściciela.

-Tae wiesz że nie musiałeś aż tak? -zaśmiałam się.

-Nie lubisz? Myślałem że kobiety lubią takie rzeczy. -wyższy ode mnie wpatrywał się gdzieś w przestrzeń aby przeanalizować jeszcze raz swoje przemyślenia na temat kobiet.

-Lubię.. ale nie musiałeś aż tak się starać. Wystarczył tylko popcorn i lampka w rogu. -uśmiechnęłam się i zabrałam część smakołyków z rąk Taehyunga. -Chodź już, film ponoć nie będzie czekał. -zacytowałam i usiadłam na przygotowanym przez przyjaciela miejscu.

-Widzę że wracasz do zdrowia szybciej niż myślałem. -bąknął pod nosem i dosiadł się tuż obok mnie włączając wybrany przez siebie film.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro